Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Betty

Potterowie mieli swój zwyczajowy rytuał, odbywany co sobotę i niedzielę o poranku.

O ósmej wstawali, a po porannym przywitaniu szli do kuchni i przygotowywali zdrowe śniadanie, które zwykle składało się z resztek wczorajszej kolacji. Rzadziej z tego, co Harry zdołał wtedy przyrządzić w ciągu dziesięciu minut (Draco był zbyt głodny, by czekać dłużej).

Po śniadaniu następował czas na przygotowanie kawy Harry'ego i herbaty Dracona. Podczas parzenia ich, przylatywały sowy z pocztą, która po przejrzeniu lądowała na stoliku i czekała na swoją kolej.

W końcu siadali w fotelach w salonie, każdy z pełnym kubkiem w dłoni. Draco sięgał po książkę, a Harry po Proroka Codziennego.

Dziś jednak tak nie było.

Harry stanął jak wryty w drzwiach do salonu i przetarł oczy, sądząc, że ma zwidy.

Nie miał ich.

- Draco? - zawołał niepewnie, nie spuszczając oka ze swojego fotela. Usłyszał kroki za sobą i zaspane ziewnięcie.

- Coś nie tak? - zapytał blondyn, opierając brodę o ramię męża. Ten wskazał na swój fotel.

- Możesz to wytłumaczyć?

Draco spojrzał w tamtym kierunku i uśmiechnął się.

- Ach, o to ci chodzi. Przybłąkała się - powiedział i poszedł do swojego fotela, jakby to wszystko tłumaczyło. - I odpowiadając na twoje nie zadane pytanie... Zostaje.

Harry patrzył na swojego męża z mieszanymi uczuciami. W końcu ponownie zerknął na fotel.

- Ale... - zająknął się, patrząc jak kulka jasnego futra zaczyna drapać skórę na podłokietniku. Jego podłokietniku. Niemal natychmiast znalazł się przy meblu i uniósł sierściucha, zanim ten zdążył wyrządzić więcej krzywd jego ulubionemu fotelu. - Kot? - zapytał z wyraźną urazą w głosie. - Namawiałem cię na psa przez miesiące, a ty przyprowadzasz...

-Betty - przerwał mu Draco, sięgając po książkę. Uśmiechnął się, zagłębiając w lekturze. - Wabi się Betty i jest naszą nową współlokatorką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro