Eliksir Namiętności
Następna będzie miniaturka 2. cz. Co wy macie z tym powiększaniem penisów??, a potem może miniaturka z Delphie Riddle?? No oczywiście dokończenie tej wstawię na Mikołajki :).
Odwojny minęły już dwa lata, zginęło wielu cudownych i wspaniałych czarodziei. Hogwart po bitwie, którą ostatecznie wygrali przyjacielePotter'a został już w całości odbudowany i tętniał by terazżyciem, gdyby nie to, że dwa dni wcześniej uczniowie inauczyciele wyjechali na wakacje. W zamku byli tylko: Albus, Minerwa,Snape i Hermiona, która oczekiwała swojego pierwszego dziecka z Ronem.
Wicedyrektorkapowinna być już w swoim domu na obrzeżach Londynu, ale musiałaczekać na profesora Dumbledore'a, który chciał się jej o cośspytać. Nie lubiła przebywać z nim sam na sam w jednympomieszczeniu po tym jak pięć lat temu coś między nimi było...Oczywiście wszystko zepsuł wścibski Aberforth i córkanauczycielki transmutacji Rose. Minerwa długo potem zastanawiałasię, czy kiedyś pozbędzie się uczucia jakim darzyła dyrektoraszkoły, wmawiała sobie, że nic między nimi nie ma, ale w głębiserca wiedziała jaka jest prawda nigdy nie przestała kochać AlbusaDumbledore'a. Między innymi dlatego tak bardzo nie lubiła, gdykazał jej do siebie przyjść a potem czekać godzinami, aż raczyprzyjść.
Nagleusłyszała Mistrza Eliksirów i jego asystentkę - Hermionę -,która miała mu pomagać w te wakacje podczas nieobecnościWeasley'a, który wyjechał, gdzieś do Ameryki Łacińskiej wsprawach służbowych.
-Tak właściwie to po co Albus'owi eliksir namiętności?- spytaładziewczyna.
-Pewnie chce dolać go Minerwie do herbaty - zakpił Sanpe, awicedyrektorka przekręciła oczami Aletak naprawdę to na co Albus'owi ten eliksir?
-Och,dobry wieczór pani profesor - powiedziała roześmiana Hermiona.
-Dobry wieczór moja droga - Minerwa szybko omiotła byłą uczennicąwzrokiem, jej niebieska tunika opinała się na znacznie zaokrąglonymbrzuszku. - Zresztą mówiłam ci, że nie jesteś już mojąuczennicą i chciałabym abyś mówiła do mnie po imieniu... Wiadomojuż czy to chłopczyk, czy dziewczynka? - spytała wskazując nabrzuszek Miony.
-Chłopczyk - Hugo, wczoraj się dowiedziałam pa... Minerwo -poprawiła się rozpromieniona.
-Och, moje gratulacje, Ron na pewno się ucieszy jak się dowie -starsza czarownica uściskała delikatnie dziewczynę.
-Tak na pewno, kolejny rudy Gryfon, jakby tamta siódemka to mało -mruknął Snape.
-Sev nie bądź taki szczęśliwy - uśmiechnęła się. - Na pewnozdążysz go nauczyć tego wszystkiego, a jeśli będzie wampotrzebne więcej czasu to osobiście się tym zajmę.
-Ależ oczywiście, przecież wystarczy twoje jedno słowo a Albus jakjakiś wariat spełnia każde twoje życzenie Minerwuś...
-Nie przesadzaj chłopcze.
-JA PRZESADZAM?! TO TY PRZEZ OSTATNIE PÓŁ ROKU PRÓBOWAŁAŚ SWATAĆMNIE Z POMONĄ MIMO, ŻE TA JEST Z FILIUS'EM! MINI!
-Nie.Nazywaj. Mnie.Mini! A zresztą między Pomoną a Filius'em ostatniosię nie układało.
Wtym momencie do gabinetu wszedł Albus pogwizdując.
-Widzę, że ominęła mnie jakaś interesująca rozmowa -spojrzałsmutnym wzrokiem na nauczycielkę transmutacji, której na ustacisnęły się niezbyt ładne epitety, którymi chciała opisaćspóźnialskiego dyrektora, ale powstrzymała się.- Hermiono,Severusie możecie już iść i dziękuje wam za eliksir, przyda się.
Severusposłał byłej uczennicy porozumiewawcze spojrzenie i ta od razuprzeniosła wzrok na starszą koleżankę, która bawiła siękawałkiem swojej mugolskiej, niebieskiej sukienki na ramiączka iwlepiała wzrok w podłogę - odkąd do gabinetu wszedł Dumblendoreani razu na niego nie spojrzała.
GdyAlbus został sam z Minerwą, spytał się czy ta ma ochotę naherbatę i korzystając z chwili nieuwagi kobiety dolał jej eliksir.
-O czym chciałeś ze mną rozmawiać, Albusie?- spytała upijająctrochę herbaty.
-Chciałem się spytać, czy mogłabyś ułożyć plan lekcji tak,żeby Pomona i Filius mieli lekcje w tym samym czasie, aby mieli dlasiebie trochę więcej czasu?
-Oczywiście. Strasznie tu gorąco, nie uważasz? - otworzyła naoścież najbliższe okno.
Tak!Eliksir działa! Podszedł bliżej Minerwy.
-To dobrze, mogła byś jeszcze...
Przerwałomu nagłe nadejście jego młodszego brata Aberfortha.
-O, widzę, że moja ulubiona para znów razem. Minerwuś?
Czarownicamiała już dość tego idiotycznego zdrobnienia, stała gwałtownie istraciła równowagę, w ostatniej chwili złapał ją Albus.
-To ja wam może nie będę przeskadzał - posłał im ironicznyuśmieszek i wyszedł z gabinetu brata.
-Co za tupet - mruknęła Minerwa.
Chciaławyjść, ale widząc spochmurniałego Albusa wpatrującego się wswoje buty poczuła kolejne symptomy zażycia eliksiru - zawrotygłowy, kolejne napady gorąca i jakąś niewidzialną siłępchającą ją w stronę dyrektora. Oparła się o jego biurko walczącze sobą i swoimi uczuciami. Albus podniósł wzrok, Minerwa miałaprzymknięte oczy i brała głębokie oddechy opierając się obiurko i licząc cicho do dziesięciu. Uśmiechnął się ponuro - Ajednak coś do mnie czuje...
-Dobrze się czujesz?
-Trochę mi słabo - odpowiedziała po chwili.
-Masz wypij to - podał jej szklankę z różową cieczą.
-Co to? - spytała podejrzliwie.
-Powinno ci pomóc - powiedział krótko.
Powąchałanapój - zapach przypominał jej owoce leśne- posmakowała iskrzywiła się - smak był za to okropny.
-Masz wypić całe!
Czarownicajęknęła, ale wypiła różową substancje do dna i nagle zawrotygłowy i poczucie gorąca zniknęły. Zostało jeszcze tylko te durneuczucie, które prześladowało ją od pięciu lat, wiedziała, żepowinna już pójść, ale nie mogła ruszyć się z miejsca.
Samanie do końca wiedząc co robi podeszła do Dumbledore'a i pocałowałago, miała do siebie wyrzuty, ale tylko do momentu, gdy tenodwzajemnił pocałunek i przyciągnął do siebie. Przegrali bitwę toczącą się w ich środku od pięciu lat, uczucie wzięło górę.
~*~
Następnego ranka Albus nie poznał swojego gabinetu,był idealnieposprzątany, od razu wiedziałczyja to sprawka.
-No, właśnie dlatego się nie ożeniłem - mruknął do siebie.
-A ja myślałem, że dlatego, iż ona była mężatką - ArmandoDippet skinął głową na kobietę, która odsłaniała ciężkiezasłony. Miała na sobie mugolskie ubrania, czarne rurki i niebieskątunikę z rękawem na 3/4.
-Dlatego też.
-Na biurku masz śniadanie, powinno być jeszcze ciepłe - usłyszałciepły głos Minerwy, ktróa usiłowała otworzyć okno, a wrezultacie wyrwała klamkę. - Repero - westchnęła z rezygnacją iodwróciła się do Albusa. - Coś nie tak?
-Nie zastanawiam się tylko jak zdążyłaś tutaj tak szybkoposprzątać - odpowiedział szukając swoich okularów.
-Są na stoliku przy łóżku - wskazała różdżką i wyjrzałaprzez okno... - Aberforth idzie - jęknęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro