Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eliksir Namiętności

Następna będzie miniaturka 2. cz. Co wy macie z tym powiększaniem penisów??, a potem może miniaturka z Delphie Riddle?? No oczywiście dokończenie tej wstawię na Mikołajki :). 

Odwojny minęły już dwa lata, zginęło wielu cudownych i wspaniałych czarodziei. Hogwart po bitwie, którą ostatecznie wygrali przyjacielePotter'a został już w całości odbudowany i tętniał by terazżyciem, gdyby nie to, że dwa dni wcześniej uczniowie inauczyciele wyjechali na wakacje. W zamku byli tylko: Albus, Minerwa,Snape i Hermiona, która oczekiwała swojego pierwszego dziecka z Ronem.

Wicedyrektorkapowinna być już w swoim domu na obrzeżach Londynu, ale musiałaczekać na profesora Dumbledore'a, który chciał się jej o cośspytać. Nie lubiła przebywać z nim sam na sam w jednympomieszczeniu po tym jak pięć lat temu coś między nimi było...Oczywiście wszystko zepsuł wścibski Aberforth i córkanauczycielki transmutacji Rose. Minerwa długo potem zastanawiałasię, czy kiedyś pozbędzie się uczucia jakim darzyła dyrektoraszkoły, wmawiała sobie, że nic między nimi nie ma, ale w głębiserca wiedziała jaka jest prawda nigdy nie przestała kochać AlbusaDumbledore'a. Między innymi dlatego tak bardzo nie lubiła, gdykazał jej do siebie przyjść a potem czekać godzinami, aż raczyprzyjść.

Nagleusłyszała Mistrza Eliksirów i jego asystentkę - Hermionę -,która miała mu pomagać w te wakacje podczas nieobecnościWeasley'a, który wyjechał, gdzieś do Ameryki Łacińskiej wsprawach służbowych.

-Tak właściwie to po co Albus'owi eliksir namiętności?- spytaładziewczyna.

-Pewnie chce dolać go Minerwie do herbaty - zakpił Sanpe, awicedyrektorka przekręciła oczami Aletak naprawdę to na co Albus'owi ten eliksir?

-Och,dobry wieczór pani profesor - powiedziała roześmiana Hermiona.

-Dobry wieczór moja droga - Minerwa szybko omiotła byłą uczennicąwzrokiem, jej niebieska tunika opinała się na znacznie zaokrąglonymbrzuszku. - Zresztą mówiłam ci, że nie jesteś już mojąuczennicą i chciałabym abyś mówiła do mnie po imieniu... Wiadomojuż czy to chłopczyk, czy dziewczynka? - spytała wskazując nabrzuszek Miony.

-Chłopczyk - Hugo, wczoraj się dowiedziałam pa... Minerwo -poprawiła się rozpromieniona.

-Och, moje gratulacje, Ron na pewno się ucieszy jak się dowie -starsza czarownica uściskała delikatnie dziewczynę.

-Tak na pewno, kolejny rudy Gryfon, jakby tamta siódemka to mało -mruknął Snape.

-Sev nie bądź taki szczęśliwy - uśmiechnęła się. - Na pewnozdążysz go nauczyć tego wszystkiego, a jeśli będzie wampotrzebne więcej czasu to osobiście się tym zajmę.

-Ależ oczywiście, przecież wystarczy twoje jedno słowo a Albus jakjakiś wariat spełnia każde twoje życzenie Minerwuś...

-Nie przesadzaj chłopcze.

-JA PRZESADZAM?! TO TY PRZEZ OSTATNIE PÓŁ ROKU PRÓBOWAŁAŚ SWATAĆMNIE Z POMONĄ MIMO, ŻE TA JEST Z FILIUS'EM! MINI!

-Nie.Nazywaj. Mnie.Mini! A zresztą między Pomoną a Filius'em ostatniosię nie układało.

Wtym momencie do gabinetu wszedł Albus pogwizdując.

-Widzę, że ominęła mnie jakaś interesująca rozmowa -spojrzałsmutnym wzrokiem na nauczycielkę transmutacji, której na ustacisnęły się niezbyt ładne epitety, którymi chciała opisaćspóźnialskiego dyrektora, ale powstrzymała się.- Hermiono,Severusie możecie już iść i dziękuje wam za eliksir, przyda się.

Severusposłał byłej uczennicy porozumiewawcze spojrzenie i ta od razuprzeniosła wzrok na starszą koleżankę, która bawiła siękawałkiem swojej mugolskiej, niebieskiej sukienki na ramiączka iwlepiała wzrok w podłogę - odkąd do gabinetu wszedł Dumblendoreani razu na niego nie spojrzała.

GdyAlbus został sam z Minerwą, spytał się czy ta ma ochotę naherbatę i korzystając z chwili nieuwagi kobiety dolał jej eliksir.

-O czym chciałeś ze mną rozmawiać, Albusie?- spytała upijająctrochę herbaty.

-Chciałem się spytać, czy mogłabyś ułożyć plan lekcji tak,żeby Pomona i Filius mieli lekcje w tym samym czasie, aby mieli dlasiebie trochę więcej czasu?

-Oczywiście. Strasznie tu gorąco, nie uważasz? - otworzyła naoścież najbliższe okno.

Tak!Eliksir działa! Podszedł bliżej Minerwy.

-To dobrze, mogła byś jeszcze...

Przerwałomu nagłe nadejście jego młodszego brata Aberfortha.

-O, widzę, że moja ulubiona para znów razem. Minerwuś?

Czarownicamiała już dość tego idiotycznego zdrobnienia, stała gwałtownie istraciła równowagę, w ostatniej chwili złapał ją Albus.

-To ja wam może nie będę przeskadzał - posłał im ironicznyuśmieszek i wyszedł z gabinetu brata.

-Co za tupet - mruknęła Minerwa.

Chciaławyjść, ale widząc spochmurniałego Albusa wpatrującego się wswoje buty poczuła kolejne symptomy zażycia eliksiru - zawrotygłowy, kolejne napady gorąca i jakąś niewidzialną siłępchającą ją w stronę dyrektora. Oparła się o jego biurko walczącze sobą i swoimi uczuciami. Albus podniósł wzrok, Minerwa miałaprzymknięte oczy i brała głębokie oddechy opierając się obiurko i licząc cicho do dziesięciu. Uśmiechnął się ponuro - Ajednak coś do mnie czuje...

-Dobrze się czujesz?

-Trochę mi słabo - odpowiedziała po chwili.

-Masz wypij to - podał jej szklankę z różową cieczą.

-Co to? - spytała podejrzliwie.

-Powinno ci pomóc - powiedział krótko.

Powąchałanapój - zapach przypominał jej owoce leśne- posmakowała iskrzywiła się - smak był za to okropny.

-Masz wypić całe!

Czarownicajęknęła, ale wypiła różową substancje do dna i nagle zawrotygłowy i poczucie gorąca zniknęły. Zostało jeszcze tylko te durneuczucie, które prześladowało ją od pięciu lat, wiedziała, żepowinna już pójść, ale nie mogła ruszyć się z miejsca.

Samanie do końca wiedząc co robi podeszła do Dumbledore'a i pocałowałago, miała do siebie wyrzuty, ale tylko do momentu, gdy tenodwzajemnił pocałunek i przyciągnął do siebie. Przegrali bitwę toczącą się w ich środku od pięciu lat, uczucie wzięło górę.

~*~

Następnego ranka Albus nie poznał swojego gabinetu,był idealnieposprzątany, od razu wiedziałczyja to sprawka.

-No, właśnie dlatego się nie ożeniłem - mruknął do siebie.

-A ja myślałem, że dlatego, iż ona była mężatką - ArmandoDippet skinął głową na kobietę, która odsłaniała ciężkiezasłony. Miała na sobie mugolskie ubrania, czarne rurki i niebieskątunikę z rękawem na 3/4.

-Dlatego też.

-Na biurku masz śniadanie, powinno być jeszcze ciepłe - usłyszałciepły głos Minerwy, ktróa usiłowała otworzyć okno, a wrezultacie wyrwała klamkę. - Repero - westchnęła z rezygnacją iodwróciła się do Albusa. - Coś nie tak?

-Nie zastanawiam się tylko jak zdążyłaś tutaj tak szybkoposprzątać - odpowiedział szukając swoich okularów.

-Są na stoliku przy łóżku - wskazała różdżką i wyjrzałaprzez okno... - Aberforth idzie - jęknęła.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro