17
To był wspaniały pocałunek. Dawno tak się nie czułam.
Odsunęliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie w oczy.
Zobaczyłam w nich ten sam błysk co wtedy kiedy razem leżeliśmy na ziemi i wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Już chyba wtedy się w nim zakochałam,tylko odrzucałam tą myśl.
Ponoć oczy są zwierciadłem duszy a jego oczy są wspaniałe. Pełne ciepła i czułości, w które mogłabym patrzeć do końca życia.
Tą cudowną ciszę przerwał mój żołądek.
Chan: ktoś tutaj jest chyba głodny? Na co masz ochotę?
T/I: a co mam do wyboru?
Podszedł do lodówki, popatrzył i stwierdził że nie ma nic co mógłby ugotować.
Chan: dzisiaj zamówimy sobie coś,a jutro zrobię zakupy i coś ugotujemy.
T/I: no dobra, zjemy pizzę? Dawno nie jadłam
Chan: pewnie,a jaką?
T/I: wszystko jedno,może być pepperoni, capricciosa,albo jakaś inna mięsna
Zamówił i czekamy na dostawę.
Chan: mogę zadać ci pytanie?
T/I: mogę na nie nie odpowiedzieć jak będzie niekomfortowe?
Chan: możesz
T/I: to słucham
Chan: jesteś wspaniała, ładna, mądra, utalentowana, samodzielna... Czemu jesteś sama?
T/I: bo jestem głupia
Chan: czemu tak mówisz?
Popatrzyłam na niego zastanawiając się co mu odpowiedzieć.
T/I: bo.... ponieważ...bo tak jest
Chan: uwierz mi, że tak nie jest
Objął mnie ramieniem i przytulił... westchnęłam głośno i spojrzałam na niego
Chan: czemu tak patrzysz?
T/I: zastanawiam się co z tobą jest nie tak?
Chan: ze mną? Sądzę że jest wszystko dobrze,a skąd takie pytanie?
T/I: bo przyciągam same nieodpowiednie osoby
Chan: może powinnaś powiedzieć że przyciągałaś a teraz przyszedł czas na tą odpowiednią osobę.
T/I: a skąd ta pewność?
Chan: nie wiem z kim wcześniej byłaś i kto w jaki sposób cię skrzywdził, ale ja ciebie nigdy nie skrzywdzę. Nie mógłbym znieść widoku twojego smutku ,twoich łez. Chciałbym żebyś zawsze była uśmiechnięta
Lekko się uśmiechnęłam do niego,nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.
T/I: chcieć a móc to dwie różne rzeczy Chan, a czasem chcieć to za mało a móc jest niemożliwe...
Oparłam głowę o kanapę i zamknęłam oczy. Nie zwracając już uwagi na chłopaka.
Poczułam pocałunek na policzku i jego dłoń na mojej.
Nie zareagowałam.
Siedzieliśmy tak bez słowa słuchając jakiegoś filmu w telewizji.
Przyszła pizza, Chan poszedł otworzyć a ja pokuśtykałam do łazienki i po chwili wróciłam.
Zaczęliśmy jeść.
T/I: smacznego
Chan: smacznego
T/I: co to za film tak w ogóle?
Chan: jakiś dramat
T/I: moje życie to dramat
Chan: nie przesadzaj
T/I: żartuje przecież.
Szturchnęłam go łokciem i sos mu spadł na podłogę, zaczęliśmy się śmiać.
Wstał i to posprzątał.
Głupio mi się zrobiło.
T/I: przepraszam nie chciałam
Chan: chciałaś, chciałaś
Wbiłam w niego wzrok.
Chan: nie patrz tak na mnie bo się udławie
T/I: serio?
Chan: lubisz prowokować,nie?
T/I: tak
Chan: no dobra, pobawię się z tobą w twoją grę,ale nie uciekniesz nigdzie jak dojdziemy o krok dalej?
T/I:co? Jaką grę , jaki krok dalej,co ty mówisz?
Chan: ty mnie prowokujesz ,to teraz ja ciebie będę prowokował. Zobaczymy jak daleko zajdziemy
Patrzę na niego i zatkało mnie. Z jednej strony chcę tego ale z drugiej coś mnie blokuje.
T/I : nie wymyślaj tylko jedz bo zaraz będzie zimne. A tak w ogóle mógłbyś podać coś do picia?
Chan: proszę
T/I:Dziękuję
Posprzątał wszystko, zrobił herbatę dla nas,podał mi leki i usiadł obok.
T/I:idę wziąć prysznic
Chan: pomóc ci?
T/I: zaniesiesz mnie?
Chan: tak, chociaż miałem na myśli coś innego
I przegryzł dolną wargę spoglądając na mnie,to było takie seksowne. W ustach mi zaschło miałam ochotę go pocałować.
T/I: tak możesz zobaczyć kuwetę czy jest czysta
T/I: czy ty mi właśnie język wystawiłeś?
Chan: a właśnie tak
T/I: jeszcze raz to cię ugryzę w niego
Chan: chciałbym to zobaczyć
T/I: bardziej poczujesz niż zobaczysz
Chan: jesteś zbyt pewna siebie
T/I: czasem tak
Cudowne ma te swoje oczyska.
Postawił mnie w łazience i wyszedł.
Po prysznicu okazało się że nie mam na zmianę ubrań ani piżamy,nawet szlafrok został u mnie w sypialni.
W samym ręczniku o kuli idę do swojego pokoju. Chan musiał usłyszeć jak stukam kulą o podłogę bo za chwilę zjawił się za mną.
Chan: co jeszcze potrzebujesz?
T/I: nie strasz mnie!
Chan: sorry
T/I: yyy sorry
Teraz ja mu wystawiłam język. Tylko w przeciwieństwie do mnie, nic nie powiedział,poprostu zbliżył się i pocałował mnie. Puściłam kulę i go objęłam a on mnie, złapał mnie za pośladki,jego ręce zeszły niżej na uda ,uniósł mnie a ja go objęłam nogami w pasie.
Weszliśmy do sypialni, chłopak położył mnie na łóżku i sam zawisł nade mną cały czas całując mnie. Obydwoje ciężko oddychaliśmy.
Przez chwilę patrzyliśmy w swoje oczy i delikatnie się całowaliśmy.
Wyszeptaliśmy
T/I:Chan...to nie jest najlepszy pomysł
Chan: wiem
Położył się obok i tak leżeliśmy wtuleni w siebie głaskając siebie nawzajem po plecach i ramionach.
T/I: przepraszam Chan
Chan: za co
T/I: nie wiem...mam jakąś blokadę w głowie. Fizycznie jestem gotowa chce tego ale psychicznie nie mogę ...nie mogę się przemóc
Chan: wszystko w swoim czasie T/I,nie przejmuj się tym
Przytulił mocniej i dał całusa w głowę.
Zasnęliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro