1
Jimin wracał z zajęć na uniwersytecie. Wydawał się być szczęśliwy, ale nie wszystko co wygląda na pierwszy rzut oka dobrze, jest dobre. Idealnie maskował swoje uczucie niepokoju narastające z każdą chwilą. Czuł, że zaraz znowu go spotka. Bał się tego. Jego ,,wróg" był człowiekiem co najmniej nieprzewidywalnym i tajemniczym. Mijając kolejne budynki obserwował wszystko co było wokół niego. Nie mógł niczego przeoczyć, bo mogłoby go to sporo kosztować. Po chwili poczuł czyjąś rękę na nadgarstku. Szybko obrócił się obawiając się najgorszego.
-Hej Jimin, gdzie tak pędzisz?
Od razu uspokoił się widząc swojego przyjaciela.
-Musisz zawsze mnie tak straszyć? Miałem ciężki dzień i...
-Więc może wyjdziemy gdzieś wieczorem? Wiesz, ty, ja i Tae? - zapytał Jeongguk.
Według Jimina wyglądał słodko, natomiast inni mogli myśleć całkiem inaczej. Przyglądał mu się z zaciekawieniem, myśląc, jak może mu odpowiedzieć.
-Wiesz Kookie... - zaczął ale młodszy nie pozwolił mu dokończyć, wiedząc, że może się to skończyć odmową.
-Nie przyjmuję odmowy. - rzucił szybko i wyminął starszego.
-Będę po ciebie wieczorem! - krzyknął szybko oddalając się.
Jimin pokręcił głową udając się w stronę swojego mieszkania. Zastanawiał się, jak wytrzymuje ze swoimi przyjaciółmi, którzy w głowie mają tylko imprezy. Mimowolnie uśmiechnął się i całkowicie zapomniał o swoim zmartwieniu. To był błąd.
Yoongi obserwował młodszego chłopaka siedząc w kawiarni. Jego plan wydawał mu się idealny. Miał zamiar wdrożyć go jeszcze dzisiaj. Ale nie teraz. Musiał jeszcze załatwić kilka spraw dzięki którym uda mu się go zrealizować. To musi się udać. Powoli wstał z kanapy i podszedł bliżej do okna. Jimin wydawał się zagubiony w swoich myślach. Może teraz? Nie, to nie odpowiedni moment. Za dużo świadków. Opanuj się Min. Wyszedł z kawiarni kierując się za młodszym. Dobrze wiedział gdzie mieszka, na jakiej uczelni się uczy, z kim się zadaje, o której wraca do domu, a nawet co dzisiaj zjadł na śniadanie. Przez głowę mu nawet nie przeszło, że to co robi może nie spodobać się chłopakowi.
Rozmawiał z tym jego przyjcielem. Jeongguk? Tak, tak ma na imię. Nie podoba mi się. Tym bardziej ten drugi Taehyung. Są zbyt podejrzani.
Yoongi mógłby się dalej zatracać w swoich myślach, gdyby nie fakt, że byli już pod mieszkaniem Jimina. Oczywiście zaczekał aż chłopak wejdzie do środka, nie był amatorem. Odpalił papierosa i czekał...
O 19:00 zjawili się Taehyung i Jeongguk. Wydawało się, że nie widzą świata poza sobą. To był kolejny szczegół, który Yoongi mógł wykorzystać. Po chwili do dwójki młodych mężczyzn dołączył Jimin. Rozejrzał się dokładnie po ulicy, jakby czegoś wypatrywał.
-Księcia z bajki szukasz? - zaśmiał się Taehyung szturchając przyjaciela.
-Zabawne... - odburknął, ale żaden z nich nie przejął się tym.
Ruszyli w stronę klubu, tego samego w którym spędzają większość wieczorów. Oczywiście już na samym początku para ruszyła na parkiet zostawiając Jimina samego. To ten moment. Na ramieniu chłopaka zastygła ręka,ale nie żadnego z jego przyjaciół. Była to ręka jego ,, wroga" - Yoongiego.
-Czego chcesz? - pisnął starając się ukryć swoje przerażenie starszym.
Od zawsze przerażał go, za każdym razem gdy przypadkiem mijał go na ulicy ogarniał go okropny strach. Nie wiedział czym było to spowodowane, ale ten człowiek na pewno nie był normalny.
-Mogę się przysiąść? - zapytał ze stoickim spokojem.
Nie czekając na odpowiedź usiadł przy nim i oparł rękę i barek. Jak gdyby nigdy nic rozpoczął rozmowę, z której Jimin starał się jak najszybciej wyplątać. Po jego przyjaciołach nie było ani śladu, więc nie mógł liczyć na ich pomoc. Siedzieli w miejscu gdzie raczej nikt by nie zauważył gdyby coś się stało. I to go martwiło. Zaczął pić kolejnego drinka. Robiło mu się słabo, ale ignorował to uczucie twierdząc, że to przez ilość alkoholu. Ku uciesze Yoongiego młodszy mężczyzna nie zauważył, gdy coś zostało dodane do jego napoju. Mogłeś bardziej uważać Jiminie. Słono za to zapłacisz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro