Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 {Ona ma przeszłość}


Płaczę ze śmiechu.

Dosłownie.

To historia godna opowiadania znajomym, a nawet nieznajomym w komunikacji.

– Przepraszam, Martha – mówię do mojej sprzątaczki – On bywa tu tak rzadko, że nigdy ciebie nie widział.

Okryta kocem stoję przed nią z szerokim uśmiechem i łzami w oczach.

– Ja też o tobie zapomniałam, przepraszam – ocieram łzy – To my wyjdziemy...

Nie odpowiada, a tylko kiwa głową. Chyba przeraził ją penis mojego faceta. Nie wiem czy ma męża, ani nie wiem czy to dla niej gorszące zachowanie, bądź, co o mnie myśli. Dobrze ją traktuję, tak myślę.

– Luke, ubieraj gacie! Wychodzimy, żeby Martha mogła posprzątać!

Wchodzę do sypialni, a on wciąga na tyłek spodnie. Rozbawiona całuję go w nagą łopatkę.

– To najśmieszniejsza rzecz jaką zrobiłeś odkąd się znamy – przytulam się do jego pleców – Myślałeś, że pomyliła mieszkania, naprawdę?

Obraca się do mnie z poważną miną.

– Jak mogłem o tym nie wiedzieć?

– Już wiesz, nie sprzątam sama, jestem wygodnicka, a teraz chodź, stawiam śniadanie na mieście – całuję go tym razem w bark i puszczam – Tylko ubierz koszulkę, już nie chcemy dzisiaj nikogo zawstydzać, prawda?

– Pójdę ją przeprosić.

– Daj spokój, jesteśmy u siebie – przekonuję – Już to zrobiłam, nie musisz się płaszczyć.

Mówię do ściany, bo on już wyszedł i chyba poszedł przepraszać. Dołączam do niego gdy jestem już ubrana.

– Martho, zatrzaśnij za sobą drzwi.

– Dobrze, miłego dnia – nawet się do mnie uśmiecha.

– Oby reszta twojego była lepsza – uśmiecham się także.

Biorę Luke'a za rękę i wychodzimy.

– I jak? Porozmawiałeś sobie z nią?

– Tak, już wszystko wiem – mówi – Wiesz, że ma trójkę dzieci i zarabia tą pracą na ich studia?

– Ile mnie nie było? Kawę zdążyłeś z nią wypić?

Przewraca na moją zgryźliwą uwagę,

– Dużo jej płacisz?

– Nie wiem, co to znaczy dużo. Chyba i tak ma mnie za rozpuszczoną gówniarę – a ja się tym nie przejmuję – Dziwnie byłoby wiedzieć o niej więcej.

– Takim jesteś szefem, co?

– Nie jestem – przypominam – I na razie nie zamierzam do tego wracać, skoro najbardziej interesuje mnie ja sama.

Kolejne przewrócenie.

– Co jemy? Te przepyszne łapanki z boczkiem i jajkiem sadzonym? Czy może naleśniki?

– Nie żadne francuskie rogaliki?

Kręcę głową.

– Mam ochotę na tłuste śniadanie z dużą ilością cholesterolu, a ty?

– No nie wiem – przyciąga mnie bliżej do siebie – Nigdy nie jadłem nowobogackiego śniadania, a powiedziałaś, że płacisz.

Tak mnie zaskakuje, że aż się na moment zatrzymuję.

– Serio?

– Serio – całuje mnie w skroń – To gdzie mnie zabierzesz?

Muszę się przez chwile zastanowić, bo tego się nie spodziewałam. W końcu jednak decyduje się na knajpę, a raczej restauracje, w której nie byłam całe wieki. Jest najlepsza. Oby tylko zmienił się kierownik sali, bo jak nie, to nie będzie za ciekawie. Może nas nie zauważy..

Luke jest wgapiony w menu, a ja rozglądam się, zastanawiając czy na pewno mądrze było tu przyjść, ale skoro mój chłopak chciał najlepsze nowobogackie śniadanie, to dlaczego miałabym go na takie nie zabrać?

– Co polecasz?

Jestem tak zaskoczona, że chyba ledwo w ogóle rozumiem, co w tej chwili siedzi mu w głowie.

– To jest pyszne.

– I drogie.

– Jak wszystko tutaj – przypominam mu.

Zamówiliśmy już po kawie, Luke wybrał, bo ja nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Chyba mu smakuje, bo co chwile ją popija, a ja tylko mogę mu się przyglądać, jak zachowuje się jak weteran w tym miejscu.

Czekając na nasze śniadania, Luke zadaje pytanie, na które czekałam od początku tego dnia.

– Nie sprzątasz sama?

– Nie przepadam za tym – nigdy nie musiałam tego robić, więc jakoś nie czuję też takiej potrzeby.

– Umiesz obsługiwać pralkę? Używałaś żelazka? Twoje rzeczy zawsze są czyste i wyprasowane, myślałem, że robisz to gdy mnie nie ma..

– Nie, tym też się zajmuje.

– Aha – nie podoba mi się ta odpowiedź – Nie czujesz się dziwnie wpuszczając tak kogoś z buciorami w swoje życie?

Wzruszam ramionami.

– A co gdyby złapała nas jak uprawiamy seks?

– No to by złapała, wielkie mi halo – nie obchodzi mnie to – Stać mnie na to. Nie chcę sobie zaprzątać głowy tak przyziemnymi rzeczami. To dla ciebie problem? – mój głos jest oskarżycielski i mam to kompletnie gdzieś – Bycie bogatym ma swoje plusy.

– Nie wiem czy to normalne u bogatych ludzi.

– Normalne u mnie – niemal zakładam ręce na piersi, żeby pokazać mu moją złość, ale się powstrzymuję, ponieważ stają przed nami nasze dania.

Gdy rozmawiamy o super przyziemnych razach jak na przykład zmywanie naczyń, bo bardzo ciekawi go kiedy robiłam to po raz pierwszy i czy traktuję to jako zabawę i oderwanie od życia bogacza, dostrzegam tego kogo nie chciałam zobaczyć. Mam nadzieję, że mnie nie zobaczy. Nie może.

Jednak wszystko nie idzie po mojej myśli i pojawia się przy naszym stoliku.

– Zastanawiałem się czy to ty i to ty. Co tutaj robisz? Sto lat cię nie widziałem – on nie ma problemu przyjmować obronnej pozy – Śniadania dalej są tak dobre jak były?

Jestem osobą, która rzuca słowa na wiatr. Mówię wszystko, co mi ślina na język przyniesie i to często bez większego sensu.

– Znacie się?

– Max, to mój chłopak Luke, Luke to Max, chyba kierownik sali – kładę dłoń na kolanie mojego chłopaka.

– Więc teraz jesteś gotowa na chłopaka, co?

Chyba zapadłam mu w pamięć.

– Max, jesteś potrzebny!

Max zostawia nas samych, a Luke mi się przygląda.

– Dzisiejszy dzień jest bardzo interesujący. Myślałem, że wiem już o tobie wszystko, a ty cały czas mnie zaskakujesz.

– Chciałeś najlepsze jedzenie, to cię na nie zabrałam – mówię ostro – Nie moja wina, że dalej tu pracuje.

– Opowiesz?

Nie wiem, czy chcesz znać historie, która jest podobna do naszej, a zarazem zupełnie inna, bo go nie pokochałam, tylko, nie wiem, co z niej wyciągniesz..

– No? – czeka i czeka..

– Pójdę zapłacić i opowiem to gdzieś indziej.

Nie protestuje.

Nie upiera się, że zapłaci.

Niestety gdy się tak wyrywam do tego, muszę zapłacić Maxowi. Podaję mu kartę, a on ogląda ją na prawo i lewo.

– Jest na twoje nazwisko, nie stać go na to miejsce? – pyta – A może jest z tobą dla pieniędzy? – dopytuje – Jakim cudem jesteś z kimś bez kasy? Pamiętasz, co powiedziałaś na pierścionek, który ci kupiłem?

– Serio? Ty dalej o tym? Ile lat minęło?

– Przepraszam, że przypomniało mi się to gdy przyszłaś z facetem, który nie może zapłacić.

– Koleś, ja cię po prostu nie kochałam.

Teraz patrzy na moje dłonie.

– A jego zaręczyny byś przyjęła?

– Mogę, kurwa, zapłacić? – oburzam się i przechodzę do ataku – Co to za nieprofesjonalna obsługa w tym cholernie drogim miejscu? Jakim cudem cię stąd nie wyrzucili?

Nie odpowiada. Oddaje mi kartę, a ja odchodzę.

Cóż, w skrócie, bzykaliśmy się jak króliki w hotelu, który należy do restauracji. Miał tam pokój, bo jest z jakieś małej miejscowości i dostał tu prace z pokojem. Nie do końca pamiętam jak poznaliśmy, czy na jego zmianie czy po zmianie, ale uwielbiałam jedziecie stąd i mogłam jeść je na okrągło i robiłam to z nim. Rozmawialiśmy o niczym, przede wszystkim chyba o nim i moich podróżach. Był mną zafascynowany i moim bogatym życiem. Nie ukrywał, że chciał tego samego, ale nie przez związek ze mną tylko samemu do tego dojść. Dla mnie to był seks i pogaduszki i jedzenie. Nigdy nie obiecywałam mu nic więcej, mimo, że spędzaliśmy razem kupę czasu. Nie wiem jak do tego doszło, że się oświadczył, nawet nie widziałam, że byliśmy w związku, więc no.. o to historia mnie i Maxa. Byłam z chłopakiem, z którym nie widziałam, że byłam, bo nie zajmowałam się takimi przyziemnymi rzeczami. Ruszyłam dalej, po prostu. Nikomu o tym nie opowiadałam, siostra nawet nie wie o istnieniu kogoś takiego jak Max. Gdy teraz o tym myślę chyba byłam całkiem popieprzona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro