Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 {Oderwani od rzeczywistości}



Luke potrzebuje więcej czystych rzeczy, więc po powrocie z Cancun, musimy podjechać do niego, żeby się spakował. Nic nie podoba mi się tak jak fakt, że ma jeszcze trochę wolnego i mogę go przeciągnąć na swoją stronę. Wiem, że zawsze będzie pracującą osobą, ale możemy się trochę zabawić, prawda? To pewnie jedna z ostatnich zabaw w jego życiu. No chyba, że później będzie się bawił z dziećmi... nie, to nie jest to o czym chcę myśleć.

– Po co ci bielizna? Jestem zdania, że nie musisz jej brać – wyjmuję ją z jego walizki – Masz za ładne pośladki, żeby..

Wybucha śmiechem na ten głupi komplement.

– To co mam powiedzieć o twoich? – ogląda się do tylu na nie.

– Że powinnam cały czas chodzić nago, bo są ósmym cudem świata.

– Nie podoba mi się pomysł, że byłby dostępne dla wszystkich – nie wiem czy jest poważny czy żartuje, jego mina jest trudna do rozpoznania, dlatego ja żartuję dalej.

– Ty mój zazdrośniku – ściskam jego policzki w dłoniach – Zero dzielenia się?

Pochyla się, żeby spotkać moje usta, a wtedy słyszymy dzwonek do drzwi.

– Udawajmy, że nas nie ma – opieram czoło o jego.

– Rozmawiałem rano..

– Może ma radar? – nie zdziwiłoby mnie to, to jego matka.

– Spakuj mnie do końca, a ja pójdę zobaczyć kto to – puszcza mnie i gdy jest przy drzwiach obraca się w moim kierunku – Tylko na litość boską, spakuj mi trochę bielizny.

Nie zajmuję się pakowaniem, jestem zbyt ciekawa kto to. Nie chcę się pokazywać, chociaż może powinnam. Słyszę jego głos i głos mojej ulubionej kobiety.

– Gdzie ty się podziewasz?! Próbuję codziennie cię złapać, a ciebie nigdy nie ma! – krzyczy – Co to za opalenizna?

– Mam wolne, więc..

– Z kim? – co ją to obchodzi?

Patrzy do góry, jakby bal się, że zejdę, żeby się z nią pokłócić. Jego matka też patrzy do góry.

– Kto tam jest? Spotykasz się z kimś? Musisz się z kimś spotykać – nie rozumiem tego oskarżycielskiego tonu.

– Nie jestem gotowy się tym z tobą podzielić, mamo. Nie wiem czy to coś poważnego i nie chcę, żebyś ją do mnie zniechęciła.

– Ja? Zniechęciła?

Tak ty, głupia babo.

Nikt nie podnosi mi tak ciśnienia jak ta kobieta.

– Przyjdę do was w niedziele na obiad, dobrze?

– Naprawdę mi jej nie przedstawisz? Martwię się o ciebie.. – co chwila zerka w górę.

– Zaufaj mi, mamo. Wszystko jest w porządku – czuły ton głosu, który zdecydowanie rzadko dostaję.

Żegna się z nią i wraca na górę.

– Prawdopodobnie nie powinniśmy stąd wychodzić przez jakiś czas, bo może się okazać, że gdzieś się ukrywa.

Wybucham niekontrolowanym śmiechem.

– Przy mamusi nie masz nawet osiemnastu lat, kochanie.

– Wolałbyś, żebym miał osiemnaście zamiast trzydziestu?

– Z jednej strony tak – łapię go za rękę i prowadzę do łóżka – Mogłabym zrobić z tobą, co bym chciała, bo nie byłbyś jeszcze ukształtowany, a z drugiej strony prawdopodobnie byłbyś beznadziejny w łóżku.

– Łóżko wygrywa?

Rozglądam się na boki.

– Ten dom też jest całkiem niezły.

Pcham go na łóżko i siadam na nim okrakiem.

– Więc nie mówimy rodzicom? Ukrywamy się?

– Przynajmniej przez jakiś czas – cokolwiek to znaczy zgadzam się i dobieram do niego.

– Wykorzystajmy ten czas dobrze.

Jest pierwszym moim poważnym chłopakiem. Dziewczyny w moim wieku mają już dzieci i mężów. Ich najpiękniejsze wspomnienia są z wystawnych ślubów, a najlepszym prezentem drogi pierścionek. Ja czuję, jakbym dopiero wchodziła w dorosłość i to też raczej bardzo powoli, może jedną nogą.

– Wymęczę cię – zdejmuję koszulkę. Zero stanika, ostatnio nie ma na niego miejsca – To dobry trening przed powrotem do pracy, co?

– Zamknij się – przerzuca mnie pod siebie i zdejmuje moje spodnie – Nie jesteś w stanie mnie wymęczyć.

– Założymy się?

Unosi głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.

– Myślę, że moment, w którym mogę nazwać cię wymęczonym, to ten gdy twój penis odmówi zabawy – przesuwam nogę pomiędzy jego nogi, aby nacisnąć w odpowiednim miejscu – Nie jesteś aktorem porno na viagrze, żeby maszt nie opadł i nie masz osiemnastu lat..

– Nie wiesz, kiedy się zamknąć – mówi odpadając moje usta.

– Ty nie wiesz, kiedy zacząć działać – rozszerzam nogi – Nudzę się..

– Myślałem, że ty chcesz mnie wymęczyć?

– Więc mam zacząć? – podnoszę się na przedramionach – A gdzie przejmowanie inicjatywy?

– O takie? – umieszcza usta na moim sutku, a ja mówię coś o tym, że to niezły początek.

Jego mama raczej nie zostaje przed domem całą noc, więc chyba jesteśmy bezpieczni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro