Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

tio

Z rozbawieniem przyglądam się Williamowi, który rzuca jakieś rozdrażnione spojrzenia w kierunku Noory i jej przyjaciółek. Plusem tego jest to, że sam mogę zupełnie przypadkowo od czasu do czasu zerknąć sobie na Evę.

- Zaraz złamiesz sobie szczękę idioto – rzucam do przyjaciela, który zaciska zęby, jakby miał zatwardzenie.

- I chuj z tym – odpala, po czym poprawia grzywkę.

- O co ci tak właściwie chodzi Romeo? - Parskam, po czym sięgam po butelkę z wodą.

- O Noorę.

- Mogłem się domyślić – wzdycham. - W czym problem? - Pytam, chociaż w sumie nie bardzo mnie to interesuje. I to nie tak, że mam gdzieś Williama i jego życie, bo tak nie jest, tylko na pewno nie pomogę mu z laską, bo kompletnie ich nie rozumiem.

- W tym, że kurwa jesteśmy ze sobą, a musimy się ukrywać jak małe dzieci – z rozdrażnieniem rzuca telefon na stół.

- Dlaczego? - Marszczę nos, bo większej głupoty już dawno nie słyszałem.

- Bo Noora boi się powiedzieć o nas Vilde – wypuszcza z siebie powietrze. - A co mnie kurwa obchodzi, co pomyśli sobie Vilde? - Patrzy na mnie z irytacją. - Jestem dorosły i nikogo nie muszę pytać o zgodę na chodzenie z kimś.

- Najwyraźniej musisz – parskam. Spoglądam na Evę i nasze spojrzenia się krzyżują. Puszczam do niej oko, a dziewczyna kręci głową.

- Co między wami jest? - Dochodzi do moich uszu.

- Wami? - Pytam, bo nie rozumiem jego pytania.

- Między tobą a Evą idioto.

- Co za szybka zmiana nastroju – parskam, nerwowo wiercąc się na krześle. - Nic nie ma – wzdycham.

- Czyżbym słyszał w twoim głosie nutkę smutku? - Spojrzał na mnie z rozbawieniem.

- Uważaj, żebyś zaraz nie dostał nutki wpierdolu – przewracam oczyma, bo nie lubię, jak William wmawia mi rzeczy, które nie mają miejsca.

- Trafiłem w czuły punkt – chłopak wybuchnął śmiechem, czym ściągnął na nas wzrok połowy stołówki.

A żeby kurwa wiedział, że trafił. Sytuacja z Evą doprowadza mnie do sinienia jąder. Nie dość, że nie chce ze mną sypiać, to przez nią nie mogę się pieprzyć z innymi, bo z żadną nie jest mi tak dobrze, jak z nią. To jakieś kurwa błędne jebane koło, które ma sprawić, że eksplodują mi jaja. Przeklęta Mohn i jej wspaniała cipka.

- Muszę zapalić – rzucam, nie patrząc na Williama. - I tak chuju, trafiłeś w czuły punkt.

- Zaprośmy je do klubu.

- Co? - Przyglądam się chłopakowi, bo nie wiem, o czym do mnie mówi.

- Zróbmy podwójną pieprzoną randkę. Ja urobię sobie Noorę i przy okazji zapunktuję sobie Evą, a ty i Mohn ogarniecie swój burdel – wyszczerzył się jak idiota.

- Eva nie chce ogarniania burdelu – wzdycham, przeżuwając głośno gumę. - Ma jakieś chore zasady, których nie chce łamać.

- Jesteś Schistad, czym są dla ciebie cudze zasady – wybuchnął śmiechem. W innej sytuacji przyznałbym mu rację, ale z Evą jest inaczej i tego właśnie kurwa najbardziej nienawidzę. Powiedziała nie, to powinienem dać jej spokój i zaliczać inne laski, ale nie, ja wolałem kurwa zacząć myśleć mózgiem, a nie chujem i teraz mam.

- Nie z nią takie numery stary – wzruszam ramionami.

Przechodząc obok ich stolika, usłyszałem swoje imię. Obróciłem się i zobaczyłem Evę stojącą przede mną. Bawiła się palcami, co było urocze i jednocześnie podniecające.

- Możemy pogadać? - Przygryzła wargę, a ja miałem ochotę rzucić plecak i popchnąć ją na najbliższą ścianę i wpakować jej język do gardła.

- Teraz?

- No, chyba że nie masz czasu – wzruszyła ramionami i zrobiła krok do tyłu.

- Nie, tylko szedłem zapalić, pójdziesz ze mną? - Spojrzałem na nią z uśmiechem.

- To ja sobie pójdę – wtrącił William, a ja dopiero teraz sobie uświadomiłem, że chłopak stał z nami.

Dziewczyna pokiwała głową i razem ze mną udała się na dziedziniec. Przez całą drogę nie odezwała się ani słowem, co trochę mnie rozbawiło, bo szliśmy pogadać, a ona milczała. W końcu znaleźliśmy się na zewnątrz i wpakowałem papierosa do ust.

- Więc o czym chciałaś rozmawiać? - Zapytałem, wydychając sporą ilość dymu.

- O Williamie i Noorze – uśmiechnęła się nieśmiało. - Noora boi się powiedzieć o tym Vilde i to strasznie frustrujące.

- Co ty nie powiesz – parskam.

- Sęk w tym, że Noorze chyba nie chodzi o to – uważnie mi się przygląda.

- A o co?

- Chyba nie jest do końca przekonana co do prawdziwości uczuć Williama – mówi, kopiąc mały kamyczek.

- Niby czemu?

- Nie wiem – wzrusza ramionami. - Dlatego chciałabym prosić cię o pomoc, jeśli oczywiście mogę.

- Zamieniam się w słuch.

- Zabrzmi to dziwnie, ale pójdźmy na imprezę – unika mojego wzroku. - Chodzi mi o to, żeby były inne dziewczyny, bo wtedy Noora zrozumie, że William nie chce innej.

- Masz bardzo pokręconą logikę – wybuchnąłem śmiechem. - Ale podoba mi się to. A jeszcze bardziej podoba mi się to, że właśnie zaprosiłaś mnie na randkę Mohn – puszczam do niej oko, a ona robi się czerwona.

- To nie tak – kręci głową.

- Uważaj, bo ci uwierzę. Pójdę na to, pod jednym warunkiem. - Uśmiecham się do niej.

- Jakim?

- Idziesz tam ze mną, będziesz się bawić ze mną i to ze mną wyjdziesz – oblizuję usta i mam ochotę się roześmiać, widząc minę dziewczyny.

- To dla Noory i Williama, a nie dla nas – przy ostatnim słowie, robi w powietrzu cudzysłów.

- W takim razie nie mogę ci pomóc – rzucam na ziemię końcówkę papierosa i gaszę go butem. Powoli od niej odchodzę, kiedy do moich uszu dociera jej słodki głos.

- Niech ci będzie – ciężko wzdycha. - Ale robię to tylko i wyłącznie dla Noory i Williama.

- Skoro tak twierdzisz – rzucam i wchodzę do szkoły z gigantycznym uśmiechem na twarzy.

*

Czekaliśmy pod domem Evy chyba piętnaście minut. Noora obściskiwała się z Williamem i jakoś nie widziałem u niej tej niepewności, o której mówiła Eva. Dźwięki, które wydawał mój przyjaciel i jego dziewczyna przyprawiały mnie o odruch wymiotny i przewracanie oczyma co dziesięć sekund. Boję się, że już mi tak zostanie na stałe i żadna laska nie będzie mnie już chciała. W końcu drzwi samochodu się otworzyły i Eva usiadła obok mnie. W pojeździe rozniósł się zapach jej perfum i miałem ochotę się na nią rzucić. Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie i wtedy do mnie dotarło, że gapię się na nią z otwartą gębą jak jakiś pierdolony pies. Ale to nie moja wina. Eva wyglądała fenomenalnie, co doskonale odczuł mój kutas, który chyba chce rozerwać moje jeansy w kroku. Odwróciłem głowę jak jakiś pierdolony prawiczek i udawałem, że fascynuje mnie sceneria, którą mijaliśmy. Po piętnastu minutach w końcu znaleźliśmy się w klubie, który wybrała Eva. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku, co William skwitował pokiwaniem głową i komentarzem, że przepadłem, cokolwiek by to miało oznaczać.

- Zajebiście wyglądasz – wypaliłem do dziewczyny, która właśnie ściągała kurtkę.

- Dziękuję – w jej głosie wyczułem rozbawienie. Pewnie świetnie się bawi, torturując mojego biednego kutasa.

Usiedliśmy w wolnej loży i po chwili z Williamem poszliśmy po coś do picia.

- Jak nie skończysz dzisiaj w Mohn to będziesz największym frajerem na świecie – usłyszałem od Williama i miałem ochotę dać mu w twarz.

- Nie mów tak o Evie – rzuciłem, po czym zacząłem szukać portfela.

- O co ci chodzi? - Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Potraktowałeś Evę jak jakąś dziwkę. Co to za hasło, że mam w niej skończyć? - Spojrzałem na niego z rozdrażnieniem.

- To tylko żarty, chryste wyluzuj.

- Ciekawe jakbyś się czuł, jakbym tak kurwa żartował o Noorze – spojrzałem na niego, po czym zamówiłem sobie piwo, a Evie jakiegoś drinka.

- Już nic nie mówię panno właśnie mam okres – William podniósł ręce w wyraźnie kapitulacji, a ja tylko pokręciłem głową.

Co się ze mną dzieje? Żebym się wkurwiał na Williama za takie teksty. Nie raz sam takie rzucałem i nie widziałem w tym nic złego. Wróciliśmy do stolika w ciszy, co nie mogło przejść bez komentarza.

- Co wy tacy cisi? - Noora uniosła do góry brew.

- Wydaje ci się – rzucił William, całując ją w policzek.

Usiadłem koło Evy, próbując się uspokoić. Dziewczyna co chwilę posyłała mi pytające spojrzenie, a ja chciałem w końcu zacząć się dobrze bawić. Chwyciłem ją za rękę i zaciągnąłem ją na parkiet.

- Co jest? - Spojrzała na mnie uważnie, kładąc ręce na mojej szyi.

- William mnie wkurwił – wzruszyłem ramionami. - Nieważne.

- Okej.

Zapanowała między nami cisza, której nie chciałem. Wiem, że byliśmy w klubie, że powinniśmy tańczyć i się bawić, ale chciałem z nią porozmawiać, nawet o największych głupotach. Z głośnika rozległa się piosenka, która wręcz ociekała seksem, przygryzłem wargę i próbowałem przegonić myśli, które kłębiły się w mojej głowie, ale nie mogłem. Nagle poczułem na ustach usta Evy i straciłem resztki zdrowego rozsądku, które próbowałem zachować. Dziewczyna napierała na mnie z całej siły, wplątując ręce w moje włosy. Przygryzłem jej wargę, co spowodowało, że wyrwał się jej cichy jęk. Z głośnika leciało, popchnij mnie na ścianę, nie bądź delikatna i Eva słuchając tej seksualnej instrukcji, pchała mnie przez cały parkiet. W końcu poczułem za swoimi plecami ścianę i zamieniłem się z Evą miejscami. Chwyciłem jej zajebisty tyłek i delikatnie podniosłem do góry. Dziewczyna oplotła moje biodra nogami i zaczęła składać pocałunki na mojej szyi.

- Eva – wyjęczałem, czując, że jeszcze chwila i w moich bokserkach będzie kurwa powódź.

- Weź mnie – wydyszała, a ja poczułem, że tracę grunt pod nogami. Uścisk wokół moich bioder się poluzował i chwilę później Eva ciągnęła mnie w kierunku łazienki.

Nie chciałem uprawiać z nią seksu w łazience. Eva nie była dla mnie przypadkową laską, poznaną w knajpie. Zasługiwała na coś więcej, ale nie było szans na to, żebym wytrzymał w jej towarzystwie bez seksu. Gdybym przyjechał swoim autem, pewnie zaciągnąłbym ją do niego i zawiózł do siebie. Ale kurwa akurat dzisiaj kierowcą jest William, a nie mam zamiaru, prosić go, by zawiózł mnie gdziekolwiek, bym mógł się pieprzyć z Evą. Dlatego w popłochu wylądowałem z dziewczyną w męskiej łazience, gdzie Eva mnie wręcz wepchnęła do kabiny. Naparła na mnie swoimi ustami, a ja niezgrabnie wsunąłem ręce pod jej sukienkę. Zsunąłem z jej genialnego tyłka koronkowe majtki, a Eva w międzyczasie walczyła z moim rozporkiem. Pragnąłem jej tak bardzo, że odnosiłem wrażenie, że za chwilę popłaczę się z bezsilności. Nie potrafiłem określić tego, jak na mnie działa ta dziewczyna. Przyciągnęła mnie do siebie, zakładając nogę na moje biodro. Delikatnie się schyliłem i niepewnym ruchem w nią wszedłem. Z jej ust wyrwał się jęk, przez który miałem ochotę dojść. Spojrzałem w jej oczy i po raz pierwszy zobaczyłem w nich coś, co sprawiło, że poczułem się dobrze. Nie potrafiłem tego nazwać, ale wiedziałem, po prostu wiedziałem, że Eva jest już moja.



_____

Do końca zostały jeszcze 3 rozdziały i jeśli mam być szczera, to chciałabym to ff zakończyć jeszcze w kwietniu, nie wiem czy mi się to uda, ale mam taką nadzieję. 

Z innej beczki, ta piosenka tak cholernie mi pasuje do Chrisevy i od momentu, gdy w 3x01 zobaczyłam Chrisevę całującą się przy ścianie miałam ochotę wcisnąć tę piosenkę do jakiegoś ff o nich i w końcu mi się to udało. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro