Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rear view

Chociaż jestem niewierzący, dziękowałem Bogu, że dzisiaj jest sobota. Mogłem w spokoju siedzieć we własnym domu i ignorować to, że połowa Oslo próbuje się ze mną skontaktować. Z wiadomości Williama wyczytałem, że chłopak się wkurwił, że wyszedłem bez słowa, bo widział, że wcześniej gadałem z Evą. Noora ma pretensje, że nie wspierałem Williama i byłem chujowym przyjacielem. Koleżanki Evy wypisywały, by wyrazić swoje oburzenie tym, że po rozmowie ze mną Eva była dziwna. Na domiar wszystkiego, ciotka Helena stwierdziła, że moja mama dłużej nie może u niej mieszkać. A i ojciec przypomniał sobie o moim istnieniu tylko po to, by mi powiedzieć, że złożył papiery rozwodowe. Zajebiście. Jedyną osobą, która nie dała znaku życia, jest Eva i mam nadzieję, że jest to spowodowane tym, że jeszcze odsypia kaca i kompletnie niczego nie pamięta. Wpatrywałem się w sufit, zastanawiając się, jak ja w ogóle się w to wszystko wpakowałem. W Iben, w Evę i w całą resztę. Dziewczyny zawsze miały być moim dodatkiem, a nie źródłem problemów. Chciałbym cofnąć czas do momentu, gdy jeszcze myślałem chujem. Wtedy było lepiej. Usłyszałem dzwonek do drzwi i ciężko westchnąłem. Kocham moją mamę, ale nie mam siły ani ochoty wysłuchiwać jej żalów. Zwlekam się z łóżka i niespiesznym krokiem udaję się na dół. Otwieram drzwi i zamieram. Zamiast mojej mamy widzę Evę, która wygląda, jakby dopiero wróciła z imprezy. Dziewczyna bez słowa weszła do mojego domu, chociaż nawet jej tego nie zaproponowałem. Ściągnęła trampki i z jakimś nieokreślonym wyrazem twarzy na mnie spojrzała. Nie wiedziałem jak zacząć z nią rozmowę. Miałem udawać, że wczoraj nic nie powiedziałem czy może.

- Dlaczego to zrobiłeś? - Moje rozmyślania zostały przerwane przez jej słaby głos.

- Co? - Spojrzałem na nią z lekkim zdezorientowaniem.

- Dlaczego powiedziałeś, że mnie kochasz? - Nie patrzyła w moje oczy, za co w duchu byłem jej wdzięczny. - Nie powinno się mówić rzeczy, których się nie czuje.

Dlaczego ona znowu kurwa musi to robić? Kolejny raz zakłada, że wie lepiej, co dzieje się w mojej pieprzonej głowie.

- A co jeśli właśnie to czuję? - Mam lekko zachrypnięty głos, co nadaje tej scenie cholernego dramatyzmu.

- Nie – kręci głową i w końcu na mnie spogląda. - Nic o mnie nie wiesz Chris.

- I co z tego? - Podnoszę do góry brew, bo nie wiem, co ma piernik do wiatraka.

- To, że nie możesz kogoś kochać, skoro go nie znasz idioto – podnosi głos, co mnie zaskakuje.

- O co ci chodzi? - Przyglądam się jej uważnie, bo zacząłem się gubić.

- Odbiłam chłopaka najlepszej przyjaciółce! - Krzyczy, a ja otwieram szerzej oczy. - Rozwaliłam związek dwójki najbliższych mi osób, bo miałam taki kaprys. - Kręci głową. - A potem, w mniejszym bądź większym stopniu rozwaliłam twój związek – parska. - Rozwalam ludziom związki. Rozwaliłam nawet małżeństwo własnych rodziców – kręci głową. - Byłam tak wystraszona tym, że Jonas może mnie zdradzić, że sama go zdradziłam! I to z tobą – wybucha śmiechem. - Nie widzisz tego Chris? Jestem chodzącym problemem. Dobrze wiem, jaką masz opinię. Wiem, co mówią o tobie ludzie, ale nawet ty nie zasługujesz na to, co mogłabym ci dać.

Jej słowa mnie zaskakują. Nigdy nie pomyślałbym, że Eva może mieć o sobie tak złe zdanie. Gdy człowiek na nią patrzy, widzi uśmiechniętą dziewczynę, która wydaje się lekko zagubiona i wręcz niepewna. A z jej słów wywnioskowałem, że postrzega siebie jako kogoś złego. Kogoś, kto nie zasługuje na szczęście.

- Co ty opowiadasz? - Kręcę głową. - I to dlatego mnie tak traktowałaś? - Unoszę do góry brwi.

- Jak cię niby traktowałam? - Mruży oczy.

- Odpychałaś mnie.

- Ja cię odpychałam? - Parska. - Nie mówisz poważnie – kręci głową. - Przez tydzień chodziłam za tobą, by pogadać a ty mnie zbywałeś. Nie odpisywałeś na moje wiadomości, nie odbierałeś telefonu, a jak mnie widziałeś, to uciekałeś.

- Bo do mnie nie przyszłaś! - Krzyczę.

- Co? - Patrzy na mnie pytająco.

- Powinnaś była za mną pójśc i wtedy byśmy pogadali, skoro tak ci na tym zależało! Ale ty wolałaś sobie kurwa pójść. A później widziałem, jak się obściskiwałaś z Jonasem. Więc po co miałem ci się wpierdalać w życie, skoro pokazałaś mi miejsce w szeregu?

- Nie obściskiwałam się z Jonasem – kręci głową.

- Gruchaliście jak dwa pierdolone gołąbki – parskam.

- Robiliśmy razem projekt na historię – patrzy na mnie z rozbawieniem. - Nienawidzę historii, za to Jonas ją uwielbia. Musiałam go trochę urobić, by zrobił za mnie większą część pracy – wzrusza ramionami.

Mam ochotę się roześmiać. I uderzyć głową w ścianę z rozpędu. Jestem pierdolonym debilem. Jak mogłem pomyśleć, że wróciłaby do tego małpoluda.

- Dlatego mnie unikałeś? - Patrzy na mnie z rozbawieniem. - Bo widziałeś mnie wtedy z Jonasem?

- Tak – odpowiadam, bo nie ma sensu kłamać. - Byłem zazdrosny – wzruszam ramionami. - W sumie to nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego wolisz go ode mnie. To niezrozumiałe.

- Jonas nie jest taki zły – parska. - Ma dużo wspaniałych cech.

- I temu wiecznie chodziłaś, ze skwaszoną miną i obawą, że cię zdradzi? - Uniosłem do góry brew, bo poziom absurdu w jej wypowiedzi mnie znokautował.

- Mógłbyś, chociaż na chwilę przestać być chujem? - W jej wzroku błysnęło coś, co mnie przeraziło. - Nikt nie jest idealny i powinieneś o tym wiedzieć.

- Co masz na myśli? - Oblizałem usta.

- Zdradzałeś swoją dziewczynę – wzrusza ramionami. - Nie zdradza się osób, które się kocha.

- Nie kochałem Iben. A ty najwyraźniej nie kochałaś Jonasa, skoro zdradziłaś go ze mną.

- A mnie kochasz? - W jej głosie nie ma żadnej złośliwości.

- Myślę, że tak – odpowiadam i po raz pierwszy czuję, że robię się czerwony. Kurwa.

Wyraz jej twarzy się zmienia. Wyrasta na nim coś, na kształt uśmiechu i to sprawia, że czuję się odrobinę lepiej.

- Zależy mi na tobie – w końcu się odzywa.

- Coś więcej? - Uśmiecham się do niej, ale czuję jakieś dziwne ukłucie w okolicach serca.

- To kwestia czasu – wzrusza ramionami. - Ale sęk w tym, że się boję Chris.

Zaskakuje mnie jej szczerość.

- Czego?

- Nas. Mnie. Ciebie. Wszystkiego. - Kręci głową. - Boję się, że nie dorosłam – parska. - Wiesz, o co mi chodzi?

- Nie bardzo.

- Byłam z Jonasem, bo wtedy tego chciałam. Teraz chcę ciebie. Ale nie wiem, co będzie jutro – jej głos robi się słaby.

- Nikt tego nie wie – parskam.

- Nie chcę pakować się w związek, tylko dlatego, że osoba pociąga mnie fizycznie. Chcę ją poznać, czuć, zrozumieć, dzielić z nią jakieś pasje czy cokolwiek. Z Jonasem nie łączyło mnie nic. Nie chcę powtórki.

- O co ci chodzi?

- Chcę cię poznać – uśmiecha się do mnie. - Na chwilę obecną, więcej nie mogę ci zaoferować, bo nie chcę cię skrzywdzić. Siebie też nie chcę skrzywdzić.

- To trochę słabe wytłumaczenie.

- A co mam ci powiedzieć? Podobasz mi się. Lubię spędzać z tobą czas. I lubię uprawiać z tobą seks – parska. - Ale cholernie mnie wkurwia, że nie potrafisz uszanować mojego zdania i moich próśb, wiesz? Powiedziałam ci, że nie chcę z tobą być, a ty za wszelką cenę starałeś się zmienić moje zdanie. - Kręci głową. - Bo zawsze musi być tak, jak ty chcesz, prawda? Potrzebowałam odrobiny czasu i przestrzeni. Chciałam pomyśleć i dlatego powiedziałam, że nie chcę związku. Nie chciałam też jakiegoś seksu układu z tobą, bo wiem, że skończyłabym ze złamanym sercem. Ale ty wciąż na mnie naciskałeś. To ty mieszasz mi w głowie Chris, a nie na odwrót – parska. - Chociaż przez chwilę postaw się na moim miejscu i może wtedy zrozumiesz, że wcale się tobą nie bawiłam. Niedawno zakończyłam ponad roczny związek, który okazał się toksyczny. Ja już sama nie wiem, kim jestem Chris. Muszę się odnaleźć i chciałabym, żebyś towarzyszył mi w tym procesie.

- Nie wiem, czy chcę, a przede wszystkim czy potrafię być twoim przyjacielem. Tylko przyjacielem – mówię zgodnie z prawdą.

- Związek powinien opierać się na przyjaźni, miłości i wzajemnym zaufaniu – uśmiecha się do mnie.

- Wpieprzasz mnie w friendzone – kręcę głową. - W chuj mi się to nie podoba, wiesz? Powiedziałem ci, że cię kocham, a ty znowu wyskakujesz z jakąś wymówką.

- To jest dla ciebie wymówka? - Unosi do góry brwi. - Otworzyłam się przed tobą jak przed nikim Chris. Powiedziałam ci, że mi na tobie zależy, bo taka jest prawda. Cholernie mnie kusi, by się na ciebie rzucić i z tobą być, ale to nie tak powinno wyglądać.

- A jak? - Zaczynałem odczuwać zirytowanie pomieszane ze strachem.

- Chcesz, żeby się nam udało, czy mam być chwilówką, niczym jakaś pożyczka? Za chwilę skończysz szkołę, pewnie pójdziesz na studia i poznasz nowych ludzi. Czy nawet wtedy będziesz mnie chciał? - Patrzy na mnie z nadzieją. - Jeżeli jesteś pewny swoich uczuć, to nie masz się czego bać Chris. Przy tobie czuję się bezpieczna i wiem, że z twoją pomocą stanę się tym, kim powinnam być. A jeśli, nie widzisz dla mnie miejsca w swojej przyszłości, to powiedz mi to od razu. Bo wiem, że nie dam rady być dla ciebie tylko obiektem seksualnym. Bo ja już się do ciebie przywiązałam, chociaż cholernie tego nie chciałam.

Jej słowa we mnie uderzyły. Nigdy nie robiłem planów. Na dobrą sprawę dalej nie wiedziałem, czy w ogóle pójdę na studia. Biorę życie takie, jakim jest i zawsze było mi z tym dobrze. Nie chciałem tracić czasu i energii na snucie planów, i na późniejszy stres, gdy coś mi nie wychodziło. Zaczynam rozumieć jej punkt widzenia i nie wiem, jak się z tym czuję.

- Potrzebuję cię – słowa wypadają z moich ust, bez mojej wiedzy i przyzwolenia. - Sprawiasz, że moje życie jest normalniejsze, aczkolwiek wywracasz je też do góry nogami – z moich ust wyrywa się nerwowy chichot. - Sam nie wiem, czego chcę – wzruszam ramionami – ale wiem jedno, kiedy nie ma cię obok, czuję się dziwnie. Nie lubię tego uczucia.

- Będę przy tobie – podchodzi do mnie i nieśmiało się we mnie wtula. - Ja też cię potrzebuję.

- Jak długo mnie nie opuścisz, pójdę za tobą wszędzie, będę podążał za tobą – mówię, czując, że właśnie to czuję.

- Za jakiś czas powiem ci to samo, co powiedziałeś mi wczoraj – odsuwa się ode mnie i patrzy w moje oczy. - To, że nie mówię ci tego teraz, nie znaczy, że nic do ciebie nie czuję, jasne? - W jej oczach dostrzegam błysk.

- Podniecam cię – wybucham śmiechem.

- Serio? W takim momencie Chris? - Kręci z niedowierzaniem głową.

- To nie moja wina, że poczułem, jak twardnieją ci sutki – wybucham śmiechem, widząc reakcję dziewczyny. - Sam też trochę stwardniałem – puszczam do niej oko, a ona wybucha śmiechem.

- Jesteś niemożliwy – kręci głową.

- I to cię kręci Mohn – wybucham śmiechem, po czym przyciągam ją do siebie, by w końcu ją pocałować.

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro