bright
Rozmowa z Evą w realnym świecie nie miała miejsca, bo dziewczyna unikała mnie tak, jak ja unikam odpowiedzialności za wszystko, co robię. Czyli bardzo. Stojąc na szkolnym dziedzińcu, docierały do moich uszu kawałki rozmów, które szczerze mnie zaniepokoiły, a raczej wkurwiły. Ludzie wciąż, nie ochłonęli po scenach, które zafundowała im Iben i odnoszę wrażenie, że jeszcze długo im nie przejdzie. Dopalałem właśnie papierosa, kiedy usłyszałem, jak jakiś fagas z pieprzonym dziewiczym wąsikiem gadał, że gustuję w dziwkach, bo zamieniłem Iben, która daje każdemu na Evę, która zdradza swojego chłopaka. I kurwa pękłem, bo jak można. Złapałem kolesia za plecak i przyparłem go do muru.
- Coś ty kurwa powiedział? - Powiedziałem, przez zaciśnięte zęby.
- Ja, yy, nic – koleś skomlał jak pies i zastanawiałem się, czy już popuścił w gacie, czy jeszcze nie.
Bo ciekawe co mógłbym mu zrobić z jedną sprawną nogę i ręką. No kurwa, nawet podetrzeć porządnie się nie potrafię, a koleś zachowuje się, jakbym miał na nim odpierdolić jakiegoś ninja.
- No lepiej żebyć yy kurwa nic, bo jeśli jeszcze raz usłyszę, takie pierdolone bzdury, to zobaczysz, jasne?
- Taak.
- No – luzuję uścisk – a teraz spieprzaj mi z oczu.
Wszedłem do szkoły i udałem się do stołówki, gdzie wszystkie oczy skierowane były na mnie. Usiadłem obok Williama i usłyszałem, jego ciche parsknięcie. Obok naszego stolika przeszła Eva, ale nawet na mnie nie spojrzała. Usłyszałem, jak ktoś udawał kichnięcie i rzucił hasło dziwka i wtedy kompletnie straciłem panowanie nas sobą. Zerwałem się z miejsca, co musiało wyglądać wprost komicznie, biorąc pod uwagę fakt, że dalej nie nauczyłem się poruszać o kulach a dzisiaj mają ściągnąć mi już gips.
- Uwaga, uwaga! - Krzyknąłem, ściągając na siebie uwagę wszystkich uczniów. - Wiem, że uwielbiacie plotki, bo wasze życie jest jednym wielkim pierdolonym żartem. Pewnie, gdybym był na waszym miejscu, też bym się interesował cudzym życiem. I spoko, róbcie to. Zaglądajcie mi do łóżka i pierdolcie o mnie bzdury, skoro robi to wam dobrze. Ale jeżeli jeszcze raz usłyszę, że ktoś nazywa Iben albo Evę dziwką, to gwarantuję wam, że ta osoba będzie, wyglądała gorzej niż ja po starciu z Yakuzą i Eva po starciu z Iben – słyszę kilka śmiechów i widzę, że jedną ze śmiejących się osób jest Iben. - Rozumiemy się?
Po stołówce rozchodzi się niewyraźny pomruk i biorę to za tak. Powoli udaję się do swojego miejsca, kiedy dostrzegam, że Iben wychodzi ze stołówki. Nie wiem czemu, ale idę za nią.
- Iben! - Krzyczę, bo nie ma szans na to, bym ją dogonił. Dziewczyna się odwraca i przygląda mi się uważnie.
- Czego chcesz? - Jej głos jest chłodny.
Chwilę się jej przyglądam i dociera do mnie, że oboje jesteśmy ofiarami własnej głupoty.
- Przepraszam – mówię a Iben zamiera.
- Co? - Patrzy na mnie jak na wariata.
- Przepraszam – powtarzam. - Za wszystko. Głównie za nasz związek. Oboje wiemy, że w ogóle nie powinniśmy ze sobą być, bo kierowały nami chujowe priorytety – przewracam oczyma. - Przepraszam za to, że cię zdradzałem i za to, że doprowadziłem do tego, że ludzie cię wyzywają.
- Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek usłyszę z twoich ust takie słowa – mówi spokojnie. - Doceniam to. Przyjmuję przeprosiny, ale na pewno w tej chwili ci nie wybaczę. I w sumie, to ja też cię przepraszam. Nie powinnam robić takiej sceny.
- Nie powinnaś – parskam. - Cóż, było minęło Iben – uśmiecham się do niej, po czym odchodzę.
Po szkole William zawiózł mnie do szpitala, gdzie w końcu ściągnęli mi gips. Poczułem się jak nowo narodzony. Gdy wróciłem do domu, miałem ochotę się położyć, ale wiedziałem, że wieczorem jest impreza, na której na pewno uda mi się porozmawiać z Evą. Nie chciało mi się jechać samemu, więc zadzwoniłem po Williama, automatycznie wrabiając go w nie picie. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem czyja to impreza. Wchodzę do pomieszczenia i od razu uderza we mnie zapach zioła i wiem, że dzisiaj trochę zaszaleję. Kieruję się do kuchni, gdzie zaopatruję się w piwo i rozglądam się po pomieszczeniu. Idę do salonu i dostrzegam Evę, która tańczy sama. Teraz albo nigdy myślę i powoli się do niej zbliżam. Staję naprzeciwko niej a ona tylko przewraca oczyma.
- Przepraszam – mówię i czuję się jak skończony kutas, bo dzisiaj nie robię nic innego. Powinienem zmienić sobie imię na kurwa przepraszam.
Eva przygląda mi się uważnie i wiem, że czeka na ciąg dalszy mojego wywodu. W moim śnie było lepiej, ale na samą myśl, znowu czuję ścisk w bokserkach. Przeklęta Mohn.
- Nie będę przepraszał za Iben, bo to jej działka, ale chciałem ci powiedzieć, że nie powinienem w ogóle dopuścić, by coś takiego miało miejsce. Dlatego przepraszam.
- Jonas ze mną zerwał – jej głos jest beznamiętny. - W szkole wyzywają mnie od dziwek, a ty myślisz, że powiesz, przepraszam, i świat będzie lepszy? - Parska. - Nie będzie Chris. - Kręci głową.
- Nie chciałem! - Krzyczę.
- Domyślam się, że nie chciałeś, ale się stało. I jeżeli myślisz, że powiesz na środku stołówki, że ktoś, kto nazwie mnie dziwką, dostanie wpierdol, jest mądre, to jesteś w błędzie. Teraz ludzie są święcie przekonani, że coś między nami było. - Patrzy na mnie zniesmaczona. - Dlatego zostaw mnie w spokoju, okej?
- Ale – chcę coś powiedzieć, ale mi przerywa.
- Nie ma żadnego, ale Chris. To koniec. - Mówi, po czym ode mnie odchodzi.
Zdecydowanie sen, był kurwa lepszy. Czuję się, jakby dała mi w twarz. Kieruję się do kuchni i wlewam do kubka, co tylko się da. Pieprzone dziewczyny. Przepraszam to źle, nie przepraszam to źle. O chuj im chodzi. Nie wiem, ile wypiłem, ale czuję, że wszystko wiruje. Kieruję się do salonu i odbijam się od ścian jak piłeczka kauczukowa. Opieram się o lampę i dostrzegam Evę, która porusza biodrami w takt piosenki. Wygląda tak cholernie dobrze, że niewiele myśląc, idę do niej. W końcu znajduję się obok i kładę rękę na jej biodrze. Dziewczyna się odwraca i gdy mnie widzi, wzdycha.
- Chris – kręci głową.
- Jesteś taka piękna – bełkoczę i widzę, że dziewczyna nieśmiało się uśmiecha.
- Jesteś pijany – wzdycha i chwyta mnie za rękę. - Przyjechałeś z Williamem?
- Aha – odpowiadam i przylegam do jej ciała.
- William kręci z Noorą – wzdycha i kręci głową. - Zawołam cię taksówkę okej?
- Nie zostawiaj mnie – mówię i nawet po pijaku jestem świadom tego, jak żałośnie brzmię.
Przez chwilę mi się przygląda i przygryza wargę.
- Niech stracę – kręci głową. - Pojedziemy do mnie.
Kilka minut później siedzimy w taksówce. Znaczy Eva siedzi, a ja leżę na niej, nasłuchując, jak dziewczyna nerwowo oddycha. Nie wiem, co mną kieruje, ale moja prawa ręka wędruje w kierunku sukienki Evy. Powoli odsuwam materiał i kieruję się w górę.
- Chris! - Eva szepce i słyszę jej złość.
- Ciii – uciszam ją i nieporadnym gestem odsuwam materiał jej majtek, a chwilę później czuję przyjemne ciepło, a dziewczyna bierze głęboki oddech.
- Chris przestań – jej głos jest słaby i ignoruję jej prośbę. Moje ruchy są powolne, ale widzę, że sprawiają jej przyjemność. Przybliżam się do jej twarzy i całuję kącik jej ust.
- Mam przerwać? - Pytam i uważnie się jej przyglądam, w międzyczasie dodając kolejny palec.
- Nie – jęczy, a ja uśmiecham się do siebie.
Mam gdzieś, co musi myśleć sobie taksówkarz. Dostanie pieniądze za kurs, więc niech spieprza. Kilka ruchów później poczułem ścisk wokół palców, a Eva wygięła się jak struna.
- O taak Eva – mruczę jej ucha, a ona nieporadnie chwyta moją twarz i przyciąga ją do siebie. Składa na moich ustach pocałunek, a ja przygryzam jej wargę.
- Mam nadzieję, że nie będziesz tego pamiętał – mówi, gdy w końcu wychodzimy z taksówki.
- Dlaczego? - Pytam, uważnie się jej przyglądając.
- Bo świadomość, że zaliczyłeś mnie w taksówce, nie jest czymś godnym zapamiętania – parska. - W Plotkarze wyglądało to lepiej – mówi bardziej do siebie.
- Nie zaliczyłem cię w taksówce – mówię i powoli się oblizuję. - Poza tym zdążyłem wytrzeźwieć – uśmiecham się do niej, a ona patrzy na mnie z przerażeniem. - Najlepsze dopiero przed nami Evo – mówię i wpijam się w jej usta, a ona ku mojej uciesze wcale nie protestuje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro