32
<Skay>
Obudziłam się w świetnym humorze. Wstałam z łóżka, zadowolona jak nigdy ale kiedy spojrzałam na biurko i zobaczyłam stos książek, od razu wróciła wiecznie niezadowolona ja. Poszłam się przebrać do łazienki w coś po domu. Założyłam koszulkę Która kiedyś była Marcusa. Była. Kiedyś. Bo teraz jest moja. Włożyłam do tego krótkie spodenki i związałam włosy w kucyk. Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam do biurka. Włożyłam okulary które mam tylko do nauki i czytania. Zaczęłam się uczyć tam gdzie skończyłam wczoraj przypominając to czego już się nauczyłam. Zapisywałam wszystko na wielu osobnych karteczkach i przyklejałam je do ściany. Po godzinie nauki wstałam i poszłam do kuchni żeby coś zjeść. Spojrzałam na zegarek. Jedenasta. Zrobiłam sobie kanapeczkę i wróciłam do pokoju. Już mi brakuje chłopaków. W pewnej chwili Skaila wparowała do mojego pokoju i zaczęła krzyczeć.
- Ej Skaila! Co ci odbiło? - wydarłam się na nią.
- No no no no... - nie wiedziała co powiedzieć.
- Co? - zapytałam chamsko.
- Pójdziesz ze mną potrenować? - lekko się zawstydziła.
- Nie mogę, uczę się.
- Oh. No dobrze przepraszam.
Skaila wyszła strasznie zawiedziona. Kiedy byli chłopacy chodziła z Marcusem, ale go nie ma. Z chęcią bym poszła ale mus to mus. Zaczęłam się uczyć dalej. Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam dalej czytać. Co ważniejsze to robiłam notatki a kiedy uznałam że to mniej ważne lub w ogule nieważne zakreślałam lub po prostu zostawiałam tak jak było. Jestem strasznie zdesperowana żeby zdać tą mature teraz. Gdyby to było takie proste. Chociaż znając życie nie będzie ani jednej rzeczy której się uczyłam. Jak zwykle przy takich rzeczach. Zrobiłam się głodna więc wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Zrobiłam sobie kanapki z jakimś biały twarożkiem i wróciłam na górę do swojego pokoju. Jestem strasznym głodomorem. Postanowiłam zrobić sobie chwilę przerwy i włączyłam sobie jakiś film na Netflix. Wyszło tak że zasnęłam z talerzem w ręku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro