3
<Skay>
Jestem już około trzy miesiące w Polsce. Właśnie wracam do domu z galerii. Z Michałem w sumie nawet całkiem dobrze się mieszka... Na taką dłuższą metę... Chłopaki... Piszą codziennie. Powiem tak: chciałam im już odpisać dla świętego spokoju ale... Nie mogłam... Nie pożegnałam się z nimi i.... I nawet im nic nie powiedziałam. Boje się że są na mnie źli...
I znowu ta wibracja telefonu...
Po prostu głupi człowiek<3:
Hej Skay
Może dzisiaj w końcu odpiszesz co?
Skay naprawdę się martwimy
Proszę cię Skay...
Mam nadzieje że nic ci nie jest
Odwiedz nas Kiedyś. Będziemy czekać <3
Tęsknimy <3
I tak mniej więcej to wygląda... Codziennie. Naprawdę chce im odpisać ale.... Co ja mam im powiedzieć? "Cześć chłopaki nie pisałam z wami bo zostawiłam was bez słowa"? Nie.
Weszłam do domu i zdjęłam buty. Usłyszałam coś z góry. Weszłam powoli i cicho do pokoju Michała i mnie zamurowało.
- Ty cholero!
- S-skay? C-co ty tu robisz t-tak wcześnie kochanie? Nie miałaś być później?
- Miałam ale dobrze że przyszłam wcześniej! Wracam do domu! - zaczęłam się pakować.
- Ej Skay ale przecież nic się takiego nie stało... - przełknął ślinę.
- Nie kurwa wcale! Tak samo jak wcale nie przyłapałam cię w łóżku z jakąś wywłoką z burdelu! - darłam się na niego po norwesku z nadzieją że ta laska go nie zna.
- Skay uspokój się - przerwałam mu.
- Zamknij się już! Jutro wyjeżdzam! Skończyło się! Możesz sobie teraz do łóżka zapraszać kogo tylko chcesz! - skończyłam się pakować wzięłam walizkę na dół i usiadłam na kanapie w salonie.
Niepoważny człowiek <3
Skay.... Odpisz mi bładam...
Skay!
No Skay!
Skay!
Proszę!
Wylączyłam telefon. Nie długo ich zobaczę... Niedługo wrócę do domu... Do rodziny... Do przyjaciół... Do Martinusa...
Położyłam się na kanapie, zamknęłam oczy i zasnęłam uprzednio nastawiając budzik na piątą rano.
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Łiiiiiiii podwyższamy próg! Musicie teraz wbić:
7🌟+25💬-spam bez znaczenia(📚)=📖
Powodzienia 😂😂😂❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro