Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42. Koszmarna randka

— I jak wyglądam?

Idalina stała już od godziny przed lustrem, oglądając chyba dziesiątą kreację. Nie mogła się zdecydować na żaden strój, bo nie była pewna, czy lepiej założyć spodnie, spódnicę czy sukienkę. Poppy leżała na jej łóżku, wesoło merdając nogami, opierając twarz na rękach.

— Załóż spódnicę, łatwiej będzie ją zdjąć lub podwinąć, aby...

— Poppy! — obruszyła się zawstydzona Norden.

Jej twarz przybrała odcień róż, na co Poppy zaśmiała się głośno. Od kiedy Puchonka zaczęła spotykać się z Weasley'em, była nie do zniesienia! Ciągle rzucała dwuznaczne teksty, o Merlinie, miłość naprawdę tak zmieniała? A z pewnością po ostatniej nocy Sweeting promieniowała radością, bo razem z Garrethem, nie wrócili na noc do Hogwartu, spędzając ją w Aranshire. Tylko we dwoje.

Jednak po części, Poppy miałaś rację — w spódnicy wyglądałaby ładnie, ale nieprzesadnie, musiała dobrze reprezentować swoje nazwisko, ale nie mogła pokazać Kasjanowi, że specjalnie dla niego założyła sukienkę! Szanowała się! Akurat... W ciągu ostatnich tygodni, udawała związek z Garrethem, pierwszy pocałunek straciła z Marvolo, pocałowała zajętego Ominisa na balu. Szacunek, jak cholera.

Mimo to zdecydowała się dobrze bawić w towarzystwie aurora, nie będąc świadomą jego prawdziwych zamiarach, o których się miała dopiero dowiedzieć. Upięła swoje jasnobrązowe włosy w wysokiego kucyka, pozwalając kilku frywolnym kosmykom opaść na twarz. Ostatnimi czasy jej zdolności metamorfomaga osłabły i z pewnością miało to coś wspólnego z nawiedzającą ją w koszmarach postacią Marvolo Gaunta. Idalina użyła swoje czernidła, którego używała tylko w wyjątkowych sytuacjach, nadając swoim rzęsom wyrazistości, nie odmówiła sobie także malinowej szminki, tylko delikatnie podkreślając swoje usta. W prostej, granatowej spódnicy wyglądała naprawdę szykownie, na dopasowaną białą koszulę z falbanką narzuciła czarny płaszcz. Poppy zagwizdała na widok przyjaciółki. Odprowadziła ją na miejsce spotkania, dając kilka świetnych rad.

— Pod żadnym pozorem nie chodź z nim w ustronne miejsca, uważaj, gdzie zsuwa rękę — mówiła Sweeting. — Aby pokazać, że jesteś zainteresowana śmiej się ze wszystkiego, co powie. Faceci lubią być zabawni.

I z tymi słowami w głowie starała się iść spokojnie na randkę. Kasjan czekał nieopodal boiska do Quidditcha, wyglądał... całkiem normalnie. Ale cóż, jego codzienne szaty same w sobie były eleganckie, więc nie musiał zbyt wiele robić, by dobrze się prezentować. Opierał się znudzony o płotek, ignorując bezczelnie przyglądające się uczennice z Ravenclaw. Ida poczuła w głębi siebie dumę, że choć wokół jest tyle dziewcząt bardziej uroczych od niej, Kasjan Eastwood skupiał swoją uwagę tylko na niej.

Zbliżając się do przystojnego aurora, zwolniła krok. Właśnie, dlaczego zwrócił uwagę akurat na nią? Nie zdążyła się nad tym głębiej zastanowić, bo mężczyzna dostrzegł ją i odepchnął się od płotka, by podejść bliżej niej.

— Wyglądasz zjawiskowo — powiedział Kasjan, lustrując ją swoim ognistym spojrzeniem. — Muszę być ostrożny. — Ida zmarszczyła czoło, nie rozumiejąc słów aurora. — By nikt mi nie wykradł mojej pięknej towarzyszki. A muszę przyznać, że ostatnio się wokół ciebie kręci mnóstwo chłopaków.

— Hogwart to szkoła koedukacyjna — zwróciła uwagę Ida — oczywistym jest, że na lekcje chodzę zarówno z dziewczynami jak i chłopakami.

Kasjan zaśmiał się, przypominając Idzie wskazówki Poppy — śmiać się ze wszystkiego, co powie. Dlatego Norden również zachichotała, nie bardzo rozumiejąc, co jest w tym wszystkim takie śmieszne.

— Bardziej mi chodziło o twoich amantów, no wiesz... Garreth Weasley, Ominis Gaunt czy Sebastian Sallow.

Naprawdę tak to wyglądało z dalszej perspektywy? Idalina nie czuła się otoczona chłopakami, zwłaszcza z tą trójką. Znaczy tak, z Garrethem ,,randkowała", ale był to fikcyjny związek, o czym Eastwood mógł nie wiedzieć. Ale Ominis czy Sebastian? Obaj byli ślepo zakochani we Fionie Ashford, z czego jeden to dosłownie! Nie wiedząc, co odpowiedzieć znów zaczęła się niekontrolowanie śmiać. Kasjan uniósł kąciki ust i wyciągnął przed siebie ramię.

— Wiem, że etykieta z pewnością zabrania, nie mamy przyzwoitki, ale byłbym zaszczycony, móc prowadzić się pod rękę do Hogsmeade, sprawię, że ta randka będzie niezapomniana.

O słodka, słodka Morgano, ten człowiek powinien być zakazany! Tak słodki, czarujący i zniewalająco przystojny! Dla niego Ida zapomniałaby o jakiejkolwiek przyzwoitości, i tak też zrobiła, bo wsunęła rękę pod jego ramię, czując na sobie zawistne spojrzenia uczennic. Zaraz plotka obiegnie całą szkołę o zwyczajach Norden. Spotykała się z Garrethem, na bal poszła z Sebastianem, a teraz randka z dojrzałym mężczyzną? Cóż, zaraz i tak zostanie wydana za Gaunta, więc co ją obchodziło, co inni myślą.

Całą drogę do wioski Hogsmeade opowiadała Kasjanowi różne ciekawostki o hodowanych przez nią roślinach. Szczególnie zainteresował go Oscar, który uratował ją w Zakazanym Lesie przed czarnoksiężnikami i później też wrócił w posiadanie Puchonki. Eastwood nie był wybitnym uczniem, jeśli chodziło o zielarstwo, ale nie nudził się, słuchając, z jaką pasją Ida opowiada teraz o mandragorach. Bardziej spodziewał się słuchać historyjek o balach, bankietach, nowych tkaninach na suknie, niekompetencji skrzatów domowych czy innych sprawach rodzin czystokrwistych. W żaden sposób Idalina nie dała mu odczuć, że przebywa w towarzystwie najstarszej i jedynej córki rodziny Norden. Była taka... wyjątkowa w swej zwyczajności.

— Mandragory mogą ożywiać spetryfikowanych, czyli zamienionych w kamień, chociażby przez bazyliszki — opowiadała z uśmiechem na ustach — wiedziałeś o tym? Bazyliszki mogą być kontrolowane jedynie przez czarnoksiężników, wężoustych jak Salazar Slytherin. A łatwo jest ukryć hodowlę bazyliszków, wystarczy zdjąć ropuchę z jaja i nikt się nie zorientuje.

— Mówisz, jakbyś miała doświadczenie — oznajmił, a Ida znów czując narastającą niezręczną ciszę, zaśmiała się po raz kolejny tego dnia. W końcu Kasjan uzna ją za wariatkę. — Widzę, że dopisuje ci dziś humorek, to dobrze. Od czego by tu zacząć, dawno nie byłem w Hogsmeade. Na co masz ochotę?

— Ja i Poppy tworzymy świetny duet, ona ma rękę do fantastycznych zwierząt, a ja do roślin — powiedziała dumna z siebie. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, myśląc, gdzie powinni pójść najpierw. — Może zaczniemy od Miodowego Królestwa? Uwielbiam czekoladowe żaby, paszteciki dyniowe, lodowe myszy, cukrowe pióra do pisania i...

— Fasolki wszystkich smaków? — zasugerował Kasjan z cwanym uśmiechem.

— Nie, tego nie — skarciła go Ida, lecz mimo to coraz to szerszy uśmiech nie schodził mu z twarzy. — No chodź!

Pociągnęła Kasjana za ramię, wprowadzając go do Miodowego Królestwa, jak co sobotę miejsce to było wypełnione po brzegi uczniami z różnych domów, chcących uzupełnić swoje prywatne spiżarki na cięższe dni. Dzieciaki po prostu wariowały od tych niezwykłych słodyczy, które leżały na półkach, w gablotach i w beczkach. Po prostu było tego mnóstwo. Ida wyszła po godzinie ze sklepu z pełną torbą, mając zamiar podzielić się z Poppy.

— Nie podejrzewałem cię o bycie takim smakoszem słodyczy.

Idalina popatrzyła chwilę na mężczyznę, a potem złapała się za brzuch, śmiejąc się tak głośno, że kilka osób przechodzących obok spojrzało na nią krytycznie. Kasjan dotknął jej ramienia, marszcząc czoło.

— Co się dzieje? Masz jakiś atak? — spytał zmartwiony.

— Nie. Po prostu jesteś taki zabawny — zachichotała, klepiąc go w ramię.

— Zabawny? — Gdyby Ellis ją usłyszał, padłby trupem ze śmiechu. Z chęcią Kasjan by to zobaczył. — Schlebiasz mi, moja droga. Co powiesz na kufel piwa kremowego?

Uśmiech z twarzy Puchonki nie schodził, chociaż wcale jej ten pomysł się nie podobał. Ona plus alkohol, w jakiejkolwiek ilości to było niebezpieczne równanie. Liczyła, że jeden kufel nie sprawi, że zacznie tańczyć na stołach. Wbrew sobie, zgodziła się. W przybytku Sirony ciężko było o wolny stolik, ale Ryan wcisnęła ich do stolika w głębi sali. Kasjan wydawał się spięty w tym miejscu, jakby spodziewał się, że zaraz zza rogu wyskoczy jakiś czarnoksiężnik. A przecież w Hogsmeade zrobiło się znacznie spokojniej, od kiedy Rookwood zginął, a Harlow trafił do Azkabanu.

— Co dla was, kochanieńcy? — spytała Sirona, stając przy ich stoliku i lustrując badawczym spojrzeniem Eastwooda.

— Dwa razy piwo kremowe, madame — zamówił auror, puszczając do barmanki oczko. Sirona jednak zmrużyła oczy, nie dając się nabrać na tę piękne oczy. — Proszę.

Sirona odeszła od nich, dając im chwilę na swobodną rozmowę.

— Bardzo chciałbym cię lepiej poznać, Idalino. Ciebiez twoich przyjaciół. Niektórzy chyba mówią do ciebie ,,Ida", prawda? Ta Puchonka, Poppy Sweeting, Gryfon Garreth Weasley i chyba Sebastian Sallow, tak?

— Najbliżsi — potwierdziła Ida. — Też bym bardzo chciała się czegoś dowiedzieć. Dlaczego to mnie zaprosiłeś na randkę? Chodzi o mój status? Nazwisko?

— Jesteś naprawdę inteligentna, Ido — jej imię w jego ustach brzmiało tak rozkosznie — ale niestety nie masz racji, twoje nazwisko i status nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Przy naszym pierwszym spotkaniu, zaintrygowałaś mnie swoją śmiałością. — Norden zarumieniła się na wspomnienie posłanego mu buziaka. — Im lepiej cię poznaję, tym bardziej mnie ciekawisz. Jesteś piękna, utalentowana i wyjątkowa, jestem prostym mężczyzną i byłbym głupcem, gdybym nie zwrócił na ciebie uwagi.

Wierzyła mu. Każde jego słowo łykała jak otumaniona jakimś narkotykiem. Może dlatego, że zawsze chciała spotkać kogoś wyjątkowego, kto sprawi, że ona sama poczuje się wyjątkowa. Kasjan jej to dawał: uwagę, komplementy czy czułe gesty. Zachowywał się względem niej jak dżentelmen.

— Przyznam, że poczułem się niepewny, kiedy dowiedziałem się, że spotykasz się z tym młodym Gryfonem, na bal poszłaś ponoć z Sallowem, ale nie widzę go w pobliżu — stwierdził, sprawiając, że w żołądku Idy zdradzała się istna rewolucja, czy to były te przysłowiowe motyle? — Teraz czuję się znacznie pewniejszy.

— Ach, tak?

— Zgodziłaś się ze mną spotkać, więc chyba jakaś szansę mam. — Puścił jej oczko, wyciągając przed siebie ręce, chcąc ująć w nie dłonie Puchonki. — Czy mógłbym...

— Co za niespodzianka. — Idalina zamarła, słysząc ten głos. Kompletnie nie spodziewała się go tu dzisiaj usłyszeć. — Idalina Norden i... — Tu rozmówca zwrócił się do aurora. — Hm, zapewne Kasjan Eastwood, dobrze pamiętam?

— Ominis Gaunt — burknął Kasjan, niezbyt zadowolony z widoku Ślizgona, a także towarzyszącej mu czarnowłosej dziewczyny. — Fiona Ashford.

— Cześć! — przywitała się Gryfonka. — Wszędzie zajęte stoły, możemy się dosiąść?

— Tak — powiedziała Ida, nieco skrępowana.

— Nie — powiedział w tym samym czasie Kasjan.

— Sądziłem, że będziesz zajęty nauką zasad do praktyk — odezwał się Kasjan, ale Ominis łagodnie go spławił. — Nie mam nic przeciwko waszemu towarzystwu, ale jesteśmy w trakcie randki.

— My również — przyznał Ominis. — Możemy odejść, jeśli takie twoje życzenie.

— Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś po prostu zszedł mi z oczu.

— Kasjan, daj spokój. — Ida położyła dłoń na ręce aurora, chcąc go nieco uspokoić, co najwidoczniej podziałało. Sirona przyniosła od razu cztery kufle z piwem kremowym. — Macie później jakieś plany?

— Możliwe — mruknęła z cwanym uśmieszkiem Fiona, sunąc palcem wzdłuż ramienia Gaunta. — A wy?

— Chciałem zabrać Idalinę na spacer, tylko we dwoje.

Z jakiegoś powodu Ominis i Kasjan mierzyli się dość niechętnymi spojrzeniami. W przypadku Ślizgona było to naprawdę wyjątkowe, biorąc pod uwagę, że nie mógł spojrzeć w oczy aurora. Jednak zionęła z tych białych oczu jawna niechęć. Jak się okazało, odwzajemniona. Obecność dodatkowych osób komplikowało zamiary i plan Kasjana, dlatego starał się zbytnio nie odzywać, czekając aż to spotkanie dobiegnie końca.

— Jak się bawisz, Ido? — zapytał nagle Ominis. Kasjan zmarszczył czoło, słysząc to zdrobnienie z ust chłopaka, a przecież Idalina sama przyznała, że mówili tak na nią tylko najbliżsi. — Nie wydajesz się być zadowolona. Czyżby kompan się nie sprawdzał?

— Ominis...

— Nie zapominaj swojego miejsca, Gaunt — ostrzegł go auror. — Przed pewnymi konsekwencjami nie ochroni cię nawet twój ojciec.

— Kasjan, przestań — upomniała go Ida. — Dziękuję za twoją troskę, ale bawię się świetnie — zwróciła się do Ominisa. — I nie przypominam sobie, żebym pozwoliła ci mówić do mnie ,,Ida", nie jesteśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi.

— Nie jesteśmy? — zdziwił się z lekkim uśmiechem. — Ostatnio twierdziłaś coś innego.

— Masz na myśli wtedy, kiedy czuwałeś nade mną w skrzydle szpitalnym? — odpowiedziała pytaniem, chcąc teraz jego pogrążyć, schodząc na niewygodne tematy, a widząc zdziwioną minę Fiony, udało jej się.

— Kiedy nad nią czuwałeś? — odezwała się Ashford.

— To nieistotne.

— TO jest istotne, Ominis. Nie mówiłeś mi nic o tym, że byliście gdzieś sami.

— Ty byłaś z Sebastianem w Zakazanym Lesie — skwitował Ominis.

Kasjan uniósł wysoko brwi.

— Co dwójka uczniów robiła w Zakazanym Lesie? — podjął temat, choć nikt nie zamierzał go kontynuować.

Dla Idy było to dość. Wolała wyjść stąd, nim Ominis postanowi zejść na naprawdę niewygodne tematy. Pociągnęła za sobą Eastwooda i wyszli z puby na wieczorne, świeże powietrze. Ida tego potrzebowała, więc ruszyła powolnym krokiem przez wioskę, czując na sobie badawcze spojrzenie towarzysza. Ominis przesadził, zburzył tak łatwo, co między nimi było budowane. Zawsze och relacja popadała ze skrajności w skrajność — od chęci pocałowania go raz jeszcze do zabicia. Zaraz co...?

— Ido, co to było Pod Trzema Miotłami? Czy wiesz, dlaczego Ashford i Sallow byli w Zakazanym Lesie? Dlaczego Gaunt był taki bezczelny?

— Proszę, nie drąż tematu i...

— Czy Sallow coś ukrywa?

Idalina przystanęła na środku mostu prowadzącego z powrotem do zamku. Trybiki w jej głowie działały na najwyższych obrotach. Gdy uświadomiła coś sobie, łzy mimowolnie spłynęły jej po twarzy. Odwróciła się w stronę Kasjana.

— Więc to tak... — zaczęła, na co Kasjan zmrużył oczy — Sebastian, Sebastian i Sebastian. Mówiłeś o poznaniu moich przyjaciół, ale to nieprawda. Nie chodziło ci o nich, nie chodziło o poznanie mnie. Zależy ci na Sebastianie.

Kasjan otworzył szeroko oczy, nie spodziewał się, że zostanie tak szybko zdemaskowany i to przez zwykłą, naiwną Puchonkę! Był najlepszy w swoim fachu, potrafił przechytrzyć nawet najsprytniejszych czarnoksiężników, a przejrzała go siedemnastolatka? 

— Ido, to nie tak, źle mnie zrozumiałaś...

— No to powiedz mi, że się mylę! Że od początku chciałeś poznać mnie! Ale nie! Ty chcesz czegoś od Sebastiana. — Nie kontrolowała łez, jak ją to bolało. To uczucie wyjątkowości ustąpiło upokorzeniu i wykorzystaniu. — Cokolwiek od niego chcesz, ja ci nie pomogę!

Uciekła od niego, nie pozwalając mu nic wyjaśnić. Zacisnął pięści tak mocno, zwalczył ochotę uderzenie w coś lub kogoś.

— Kurwa! — wrzasnął.

Nawet nie spodziewał się, że tej rozmowie ktoś się przysłuchiwał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro