Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Coś się ze mną dzieje. Nie do końca jestem pewny co to. W głębi mojego ciała czuję jakąś nieopisaną siłę która stara się przedostać na zewnątrz. Widzę wielki księżyc, chyba jest pełnia... tak to na pewno pełnia. Ale to by oznaczało... O nie to już dzisiaj. Już wiem co się dzieje... ale nie chcę tego, nie mogę. Skóra staje się nieznośnie gorąca, a wewnętrzna siła rozdziera mnie od środka. Boli... Au... Nie poznaję swojego głosu. Warczę głośno. Wciągam powietrze nosem i chcę to zatrzymać. Kiedy to się skończy? Nie... To nie może się skończyć, jeśli przemiana nastąpi zapomnę o całym świecie. Zapomnę o Niej, kimkolwiek jest. Nie chcę zapominać, nie mogę. Walczę z samym sobą, z tym co kryje się we mnie. Może chociaż uda mi się to kontrolować. Muszę zapanować nad tym mrokiem.

Patrzę na swoje dłonie, zmieniają kształt, palce wyginają się i stają się krótsze, wyrastają mi pazury. Mięśnie uwidoczniają się na przedramionach, które rosną razem z całym ciałem. Tak bardzo boli. Klękam z braku własnej siły ale za wszelką cenę muszę zachować świadomość. Opieram się na rękach... nie to już nie są ręce to zwierzęce łapy z rozszerzonymi palcami i wbijającymi się w podłoże pazurami. Wszędzie pojawia się sierść, czarna jak otchłań w którą powoli się staczam. Garbię się z wszechogarniającego bólu. Pojawia się w każdej komórce w moim ciele. Dam radę, pozostanę świadomy, tym razem mi się uda. Moja głowa się zmienia, boli jeszcze mocniej, najmocniej ze wszystkiego. Kły wyrzynają się spomiędzy zębów i szczęka się wydłuża. Łapię swoją twarz... pysk. Wydaje z siebie głośne zawodzenie. Moja sierść jest nastroszona. Dostrzegam kątem oka wachlujący ogon. Chwila... Czuję go, a to oznacza, że mi się udało! Czuję każdą część mojego ciała.

Jestem tu, panuję nad nim... Tylko coś jest nie tak. Do mojego nosa dociera zapach, który znam, wiem że go znam, ale nie wiem co to za zapach. Chwila, wiem... To Ona!... Ale kim jest? Nie pamiętam... Co się dzieje? Muszę tam być. Przy Niej. Wspieram się na przednich łapach uginając jednocześnie tylne i nabieram powietrza głęboko w płuca. Wypuszczam je wyjąc głośno do księżyca. Zamroczyło mnie.

Chyba na chwilę straciłem panowanie nad sobą. Gdzie jestem? Las, gdzieś niedaleko chyba jest woda. I Ona, jej zapach jest intensywny. Musi być już blisko. „Myśl, nie trać kontroli nad umysłem." Mówię do samego siebie. Czuję siebie, swoje wilcze ciało ale jednocześnie nie do końca jestem sobą. Nie wszystko jest dla mnie jasne. Jakbym był sobą i jednocześnie nie sobą. Dwa umysły w jednym ciele walczące o dominację. Tak... To chyba dobre określenie tego jak się czuję.

Wiem że Ją znam, wiem że powinienem być przy Niej, wiem że powinienem Ją chronić ale nie wiem kim jest. Poznaję jej zapach i wiem tylko, że to Ona. Mój umysł miesza się z tym drugim, który należy do wilkołaka. To jeszcze ja czy już jednak ktoś inny?

Powolnie i ostrożnie krocząc stawiam łapy uważając żeby spod nich nie wydostał się żaden dźwięk. Obwąchuję wszystko wkoło. Nie jest sama, ten drugi zapach jest inny, jakby należał do kogoś zupełnie innego. Podświadomość mi mówi, że jest kimś zupełnie innym. Ich serca biją innym rytmem, krew płynie w odmienny sposób.

Zbliżam się. Spomiędzy źdźbeł trawy widzę ich kontury. Ona wstaje i rozgląda się. Usłyszała mnie? Niemożliwe. Kładę się i zaczynam czołgać aby Ją dostrzec. Chcę zobaczyć jej twarz. Chcę się dowiedzieć kim jest choć moja podświadomość mówi mi że wiem to dokładnie. Kiedy zobaczę jej twarz na pewno sobie przypomnę.

Podchodzi w moją stronę niepewna. Nie wiem czy się schować, uciec czy wyjść Jej naprzeciw. Właściwie, nie wiem czy drugi raz uda mi się pozostać świadomym podczas przemiany. Muszę wyjść i wszystko stanie się jasne. Taką właśnie mam nadzieję.

Nie chcę Jej przestraszyć, więc bardzo powoli wyprostowuję się. Nie ma odwrotu. Moje serce przyspiesza i wali jak oszalałe. Widzę Ją, przyglądam się a Ona patrzy na mnie z przerażeniem. Już wiem, poznaję tę twarz, te śliczne delikatnie falowane ciemne włosy, zaszklone brązowozłote oczy.

– „Mikeyla" – mówi do mnie moja podświadomość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro