Rozdział I
Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Po co ktoś ją w ogóle wymyślił? Ciągle zadajesz sobie to pytanie i nigdy nie otrzymałaś odpowiedzi. Nie lubiłaś chodzić do szkoły a tym bardziej na polski, który właśnie się zaczynał. (przyp. aut. Wow, nowość, to nie matma xD) Usiadłaś w swojej ławce znajdującej się na końcu klasy pod oknem gdzie na szczęście za często nauczycielka nie patrzyła co wiązało się z mniejszą ilością przepytywania.
- Dzień dobry dzieci - odezwała się nauczycielka stojąca na środku sali.
Kobieta była przy kości, miała krótkie rudawe włosy i zielone oczy. Zazwyczaj nosi, jak to uważają uczniowie, ubrania z lat dziewięćdziesiątych. Żaden z uczniów na jej lekcjach nie starał się być jakoś przesadnie grzeczny. Ona jako nieliczna nie była taka surowa jak inni nauczyciele a tym bardziej jak pani Liliane, którą wszyscy omijali szerokim łukiem. Był to największy postrasz całej szkoły, była jedyna w swoim rodzaju. Ale wróćmy już do lekcji.
- Od dzisiaj będę stosowała inny rodzaj przepytywania niż dotychczas - wszyscy jak na zawołanie zaczęli słuchać gdy ta powiedziała o przepytywaniu, lecz nie obeszło się bez rozmów uczniów - Od dziś... - wyciągnęła zza siebie patyczki od lodów.
- Proszę pani! - wtrącił się klasowy "klaun" - Pani tyle lodów zjadła?
Cała klasa od razu zaczęła się śmiać a polonistka jak nie raz już w tym roku złapała się za głowę
- Issey, kiedy ty w końcu zmądrzejesz? Choć trochę... - nauczycielka oparła się o biurko patrząc na niego i próbując uspokoić resztę uczniów.
- Niestety proszę pani nie zmądrzeje - wyszczerzył się do nauczycielki a reszta ponownie zaczęła się śmiać.
Gdy polonistce w końcu udało się ich uspokoić kontynuowała swój dialog.
- Wracając... Na tych patyczkach wypisane są imiona i nazwiska każdego z Was. Będę losowała z tych patyczków osoby do odpowiedzi więc nikogo ona nie ominie.
Większość uczniów, jak to w ich zwyczaju bywa, odruchowo chórkiem odpowiedziała "Nieeeeee" na co kobieta tylko się uśmiechnęła wracając na swoje miejsce aby sprawdzić jaki temat ma zapisać na tablicy. Niestety albo stety akurat zadzwonił dzwonek. Uciszanie tych bachorów zajęło jej prawie całą lekcję. Wszyscy od razu "wybiegli" z klasy. Tak był już koniec lekcji. Jedynie ty się tak nie śpieszyłaś bo po co? Przecież autobus Ci nie ucieknie prawda? Spakowałaś piórnik, zapięłaś torbę i zakładając ją na jedno ramię poszłaś w stronę szatni. Ubrałaś swoją puchową kurtkę założyłaś również swoją ciepłą i dość grubą czapkę oraz owinęłaś się szalem. Mimo, że miałaś jechać autobusem to wolałaś się całkiem zakryć bo co prawda to oni w tych autobusach ocieplenia chyba nie mają. Pośpiesznie ruszyłaś w stronę drzwi wyjściowych widząc, że reszta uczniów, która znajdowała się jeszcze w szkole właśnie z niej wychodzi idąc w stronę autobusu, w którym już po chwili siedziałaś. Upewniłaś się tylko, że nauczycielka nie krząta się już po pojeździe i wyciągnęłaś telefon wraz z słuchawkami, które od razu włożyłaś do uszu. Taaaaa mieliście zakaz używania telefonów w szkole przez starsze klasy i nawet nie wiesz jaki był tego zakazu powód. Ale nie zawracałaś sobie tym głowy bo wasz głupi dyrektor i tak swojego zdanie nie zmieni. Włączyłaś sobie muzykę i oparłaś głowę o szybę zamykając oczy. Tak zawsze szybciej mijała Ci droga na przystanek, na którym wysiadałaś.
Gdy w twoich słuchawkach zaczynała się już czwarta piosenka autobus zatrzymał się akurat na danym przystanku a ty biorąc plecak, leżący na siedzeniu obok, wyszłaś z pojazdu mówiąc jak zawsze "Dowidzenia" kierowcy jak i nauczycielce. Będąc już na świeżym powietrzu włożyłaś swój telefon do kieszeni kurtki, którą później zapięłaś aby telefon nie wypadł i aby nikt Ci go nie zabrał. Po wykonanej czynności ziewając przeciągnęłaś się. Chwilę później poczułaś jak ktoś próbuję Cię łaskotać lecz przez kurtkę to na Ciebie nie działało. Nawet nie musiałaś się odwracać żeby sprawdzić kto to jest ponieważ szal osoby za Tobą, który specyficznie pachniał, pod wpływem wiatru obecnie leżał na twoim ramieniu i już dokładnie wiedziałaś kto to.
- Czemu Cię nie było w szkole pacanie? - Odwróciłaś się do blondyna i walnęłaś go lekko w ramię.
______________________________________
Tak skończyłam w tym momencie! Ma ktoś coś do tego? Nie widzę sprzeciwu. I dobrze xD
Tak oto zaczyna się nowa książka :3 Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się wam podoba i cała książka również się będzie podobała :P
Od razu informuję, że fabuła będzie się toczyła w święta no i troszkę przed xD A zakończy się w sylwestra. Nie przewiduję tutaj jakiejś dużej ilości rozdziałów. Nie będę robić z tej książki jakiegoś tak zwanego "tasiemca" ale trochu rozdziałów będzie n pewno.
I mam do Was kolejne zapytanie :D Co jaki czas byście chcieli aby pojawiały się tutaj nowe rozdziały? Oczywiście dajcie taki czas żebym mogła się z nimi wyrobić no nie >_>
Wszystkie uwagi do rozdziału i odpowiedź na zapytanie jest mile widziane w komentarzach ^^
No to ja już zmykam~
Sayonara moje kolorki xDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro