Rozdział 1-3
O mnie
Cześć jestem Mika. Mam 13 lat.
Mam brązowe włosy i fiołkowe oczy. Nie mam przyjaciół. Kocham konie.
Jestem sierotą. Rodzice umarli na raka kiedy miałam roczek. Na razie mój dom to sierociniec w Elblągu.
Rozdział .1.
‘’Mika!” Ze spokojnym głosem krzyknęła pani Magda.
‘’O nie, pani Magda, coś jest nie tak pierwszy raz jest taka spokojna.” - powiedziałam sobie cicho w myślach.
Biegłam ile sił w nogach. ‘’Mika!” Znowu krzyknęła pani Magda.
‘’Już jestem” - powiedziałam z trudem. ‘’Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Panna Małgorzata i jej mąż Gustaw chcą adoptować dziewczynkę w twoim wieku. Mieszkają na wsi,w górach w Małopolsce. Mają farmę, a na niej krowy ,owce ,kury i konie. Spakuj się i jutro taksówka zabierze cię o godzinie 09.00. Spotkacie się na miejscu, przy kościele.” - powiedziła pani Magda.
‘’Naprawdę?!? Dziękuję za tą piękną wiadomość, już idę się pakować pani Magdo.” - powiedziałam.
Rozdział .2.
Następnego ranka było słonecznie, obudziło mnie słońce.
Miałam jeszcze trzy godziny do przyjazdu taksówki i jedną do śniadania.
Poszłam na dwór. Szłam i szłam, nagle zobaczyłam coś błyszczącego w trawie. To był zielony klejnot w kształcie koniczyny. Wzięłam go do ręki i klejnot stał się kolczykiem, jak go odłożyłam znowu był klejnotem. Nie wiedziałam o co chodzi, wzięłam go znowu do ręki i znowu stał się kolczykiem. Po prostu schowałam go do kieszeni i wróciłam do sierocińca. Kiedy byłam już w środku pani Magda powiedziała, że mam zapakować picie i jedzenie na podróż. Zrobiłam sobie dwie kanapki, pierwszą z masłem i ogórkiem, a drugą z masłem i pasztetem. A do picia wzięła Tymbarka : jabłko-mięta.
Zjadłam śniadanie i pojechałam taksówką do Małopolski.
Jechałam tam cały dzień. Jeszcze musiałam czekać na nich 30 minut.
Pan Gustaw mnie odebrał, bo Pani Małgorzata była chora.
‘’Przepraszam, że tak długo musiałaś na mnie czekać, ale pani Małgorzata jest chora i musiałem ją zawieść do lekarza. W drodze powrotnej ją od bierzemy.” Powiedział Gustaw i się uśmiechnął.
”Nic się nie stało” - powiedziałam i się też uśmiechnęłam.
Pojechaliśmy po Panią Małgorzatę. ”Gustawie, lekarz mówi że jutro mamy jechać do apteki po lek na gorączkę i na gardło. W domu mam się napić herbaty z miodem i wody z cytryną i mięta.” - powiedziała Pani Małgorzata.
”Dzień dobry Pani Małgorzato” – przywitałam się.
”Dzień dobry drogie dziecko. Jak podróż?” - spytała pani Małgorzata.
‘’ Dziękuję, że pani się pyta. Uważam, że podróż była bardzo miła” -odpowiedziałam.
Jechaliśmy jeszcze 10 min i już byliśmy na miejscu. Dom był biały i miał cztery pokoje.
1 minutę stąd były nich stajnie.
‘’Podoba ci się?” - spytał się Gustaw.
‘’Tak i to bardzo. Tylko który pokój jest mój?” – spytałam się.
Ten u góry, po lewej z numerkiem 2.
Szybko zdjęłam buty i założyłam stare buty mamy. I pobiegłam do mojego nowego pokoju.
‘’Nie tak szybko dziecko!” – krzyknęła, ale nie za głośno pani Małgorzata.
‘’Ok!” - krzyknęłam ciszej niż pani Małgorzata.
Pokój był piękny. Były białe ściany, biała lampa, białe łóżko, biała szafa, komoda też była biała i nad nią piękne lustro.
‘’Podoba ci się pokój?” - spytał Gustaw
‘’Oczywiście!” - odpowiedziałam i na buzi miałam szeroki uśmiech, pobiegłam do Gustawa i go przytuliłam całej siły. ”Nie tak mocno Mika jeszcze mnie udusisz” - powiedział Gustaw.
‘’Przepraszam, ale pokój jest tak piękny że nie mogłam się potrzymać panie Gustawie” - odpowiedziałam.
‘’Nic się nie stało. Jak nie jesteś bardzo zmęczona może zjesz z nami kolacje i później się rozpakujesz. Trudno, dzisiaj pójdziesz późno spać.” - powiedział Gustaw.
”Dobry pomysł, już idę na dół.” - powiedziałam.
Na kolację dali mi kraba. Nie wiedziałam jak smakuje. Ale spróbowałam, bo nie grzecznie jest nie jeść czegoś w nowej rodzinie. Krab był pyszny, spytałam o dokładkę. Po jedzeniu poszłam się rozpakować i spać.
Rozdział .3.
‘’Mika stawaj ubieraj się i chodzi zaraz otwierają aptekę!” Krzyknęła pani Małgorzata.
‘’Już” powiedziałam i ziewnęłam. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Na śniadanie zjadłam kanapkę z jabłkiem, było pyszne. Potem pojechaliśmy do apteki pani Małgorzata i Gustaw kupili leki na gorączkę i gardło. Kiedy wyszli z apteki pani Małgorzata została sms od pani Żanety to było zaproszenie na piknik. Panna Małgorzata odpowiedziała że nie może przyjść bo jest chora. I się spytała czy Gustaw może przyjść z Miką.
Kiedy czekała na odpowiedź spytała się czy mam jakeś ładne buty do sukienek.
A ja od powiedziałam ‘’Nie ma butów a po co w ogóle sukienkę?”
I nagle panna Małgorzata została odpowiedź od panny Żanety.
‘’Gustaw i Mika mogą przyjść sami, życzę zdrowia.” Napisała pani Żaneta.
‘’Ok kochane, ale ktoś nie butów ani sukienki.” Powiedział Gustaw.
‘’Gustaw ma rację musimy kupić ci buty i sukienkę kochana, a mamy na to siedem godzin to szybko do sklepu.” Powiedziałam pani Małgorzata.
Pojechaliśmy do sklepu kupiliśmy mi piękne niebieskie buty do sukienki która też była niebieska.
Okazało się że byliśmy w tym sklepie dwie godziny. A jeszcze trzeba zjeść obiad i zaopiekować się zwierzętami na farmie, to znaczy krowami, owcami, kurami i końmi.
Szybko pojechaliśmy do domu i Panna Małgorzata zjadła chleb z masłem i szynką. I wzięła leki. Potem wzięła się za obiad. A ja i Gustaw poszliśmy najpierw do kur. Ja je karmiłam kukurydzą a Gustaw wziął koszyk i jajka kur, które były karmiku. A potem do krów i owiec. Krowy i owce mieli razem stajnię.
Gustaw zajmował się krowami a ja owcami .Kiedy skoczyliśmy to powiedziałam ‘’Teraz tylko konie”.
‘’Co nie, nie idziesz ze mną do koni. Idę sam ty idź do domu i pomóż Małgorzacie.” Powiedział Gustaw.
Nie rozumiałam dlaczego nie mogę iść z nim. Poszłam do domu i Pomogłam Małgorzacie. Powiedziała że mamy jeszcze dwie godziny i mogę teraz zjeść i się ubrać a potem mamy czas. Zjadłam zupę i się przebrałam. Potem szłam po domu i zobaczyłam drzwi otworzyłam je i za nimi chowały się schody. Poszłam na górę byłam na strychu. Strych był inny niż inne które widziałam był czysty i kolorowy. Był jeden zamknięty karton. Otworzyłam karton by zobaczyć co tam jest. Otworzyłam i środku były zdjęcia, Chłopca, dziewczynki, i Magicznych koni.
Było pudełko i kartka. Kartka miała kształty, jeden kształtów to koniczyna. Zobaczyłam pudełka miał też kształty tylko nic nich nie było, wzięłam z kieszeni klejnot położyłam go w pudełku nagle zaświecił.
‘’Mika ‘’ Zawołała mnie pani Małgorzata.
‘’Już idę!” krzyknęłam do pani Małgorzaty.
Zanim zauważyłam że byłam na strychu już byłam za nią.
‘’Ok, Gustaw się przebiera. Przed chwilą się wykąpał i zjadł .On już idzie. To pa.” powiedziała pani Małgorzata.
‘’Pa” odpowiedziałam.
Kiedy jechałam tam z Gustawę, powiedział mi o Ami.
O Ami
Ami ma 13 lat. Ma czarne włosy i szafirowe oczy. Kocha konie.
Ma dwie małe siostry, i jednego małego brata. Mama to japonka a tata Polak. Mama ma na imię Aiko.
A Tata ma na imię Fabrycy. Ami to japońskie imię.
Ciąg dalszy. Rozdział .3.
‘’Może ja i Ami zostaniemy koleżankami? Może najlepszymi?” Spytałam się Gustawa.
”Może?” od powiedział Gustaw
Zanim się obejrzałam już byliśmy na miejscu.
Wyszłam z powozu, i przywitała mnie Pani Żaneta.
Potem z Gustawem poszłam do Pani Aiko i Pana Fabrycy.
‘’Dzień dobry, czy możemy się do was przyłączyć?” Spytał pan Gustaw.
‘’Oczywiście, witaj Mika dużo o tobie słyszałam. Dobrze ci z Małgorzatą i Gustawę?” Spytała pani Aiko.
‘’Oczywiście że mi dobrze z Gustawem i Małgorzatą.” Od powiedziałam.
‘’O Ami choć tu do nas.” Powiedział Fabrycy.
‘’Już tato.” Powiedziała Ami.
‘’Kochana Ami poznaj Mikę. Mika poznaj Ami.” Powiedział do mnie i Ami Pan Fabrycy.
‘’Cześć Ami” powiedziałam do Ami.
‘’Cześć Mika” Powiedziała do mnie Ami.
‘’Dziewczyny może zjecie lody?” Spytała Aiko.
‘’Jak smakują lody?” Spytałam.
‘’Nigdy nie jadłaś lodów?” Spytała mnie Ami.
‘’Nigdy nie jadłam lodów.” Powiedziałam.
‘’Trudno powiedzieć jak smakują. Najlepiej choć ze mną zjeść lody.” Powiedziała Ami.
Poszłam zjeść lody z Ami. Lody były pyszne. Te najpyszniejsze były lody pistacjowe i miętowe.
Potem poszłam do Gustawem z Ami się spytać czy możemy do lasu.
Gustaw powiedział tak. Kiedy byliśmy w lesie Ami zobaczyła żółty klejnot kształcie gwiazdy.
‘’Ami znalazłaś klejnot gwiazdy weź go do ręki.” Powiedziałam do Ami.
Ami wzięła klejnot do ręki, klejnot się zmienił kolczyk.
‘’Mika nie rozumiem przed chwilę był klejnotem”. Powiedziała do mnie Ami.
‘’ Wiem ja też nie rozumiałam ale prawie odgadłam zagadkę klejnotów, na strychu się dowiedziałam prawie wszystko. Może przyjdziesz do mnie jutro? Choć się spytamy czy możesz przyjść do mnie.” Powiedziałam do Ami.
‘’Już idę tylko poczekaj chwilę ,muszę schować klejnot.” Powiedziała do mnie Ami.
Poszliśmy razem z powrotem na piknik, kiedy byliśmy na miejscu. Ja i Ami spytaliśmy Gustawa, czy Ami może do mnie przyjść jutro. Gustaw powiedział że może tylko czy rodzice Ami się zgodzili?.
‘’Gustawie chcieliśmy się zapytać najpierw ciebie, już idziemy się spytać rodziców Ami o pozwolenie.” Powiedziałam do Gustawa.
‘’ ママは、私は三木に明日行くことができます?”(Mamo mogę jutro pójść do Miki?)Spytała Ami swoją Mamę.
‘’ あなたは三木に行くことができます.”(Tak, możesz pójść do Miki)Powiedziła Mama Ami.
‘’ Mika moja mama powiedziała że mogę przyjść jutro do ciebie.” Powiedziała Ami.
‘’Mika! Musimy jechać!” Krzyczał Gustaw. ‘’Pa Ami” Powiedziałam do Ami.
‘’To do jutra Mika, pa.” Powiedziała do mnie Ami.
Wróciłam do domu, zjadłam i poszłam się kąpać. Kiedy się kąpałam, Gustaw powiedział Małgorzacie że jutro odwiedzi na Ami. Po kąpieli poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro