Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Opowiem wam, kim jestem

Ta cała przeszłość. Okropne. Jak ja mogłem być tak ślepy?

- Mamo idę już! - Powiedziałem radośnie wychodząc z domu. Zdecydowanie zbyt radośnie.

- Dobrze Izuku, miłego dnia w szkole! - Odpowiedziała moja mama.

W tedy jeszcze miałem z nią dobry kontakt..

- Deku! Nie podłaź mi! - Zostałem odepchnięty przez pewnego.. agresywnego blondyna.

- D-Dobrze.. - Zająkałem się wystraszony. Kto wie co by mógł mi zrobić.

Tak niegdyś wyglądał mój każdy dzień.. Byłem popychadłem..

- Hah, zabawne. Boisz się przyszłego bohatera? - Zakpił Kacchan.

Choćbym nie wiem jak starał się zaprzeczyć, to by było kłamstwo. Od dawna się go bałem.

Przynajmniej kiedyś..

Czerwonooki odszedł. Tym razem nic mi nie zrobił.

- Izuku! - Usłyszałem za sobą.

Odwróciłem się. Byli tam moi przyjaciele. Uraraka, Shoto, Iida.. Trójka mi najbliższych.

Byłych najbliższych.. Byłych przyjaciół.. W tedy jeszcze byli ze mną, a gdy potrzebowałem pomocy? Zwiali..

- Witajcie! - Odparłem radośnie. Miałem powód do radości, powód by się nie smusić.

- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady.. - Odparł Iida.

- Co? Tak, wszystko w porządku. Czuję się dobrze - Odpowiedziałem. Od kilku dni gorzej się czułem, jednak przecież to mogło być zwykłe przeziębienie.

I tak było..

Po skończonych zajęciach udałem się z "grupą" do parku. Kto tam był? Trio wcześniej wymienionych przyjaciół, oraz Kaminari, Tsuyu, Kirishima, Sero, Bakugou i Mina. Innymi słowy było nas sporo.

Miło spędziliśmy dzień. Było bardzo miło.

Tsa.. Miło. Gdybym tylko wiedział co dalej.

15 lipca. No, bo jakby inaczej?

Tak, ten dzień to właśnie 15 lipca. Moje urodziny. O których oczywiście zapomniałem.

- Ej, zróbmy zdjęcie! - Zaproponował Denki.

- Po co? - Zapytałem zdezoriętowany.

- No jak to po co? - Zapytała retorycznie Mina i szepnęła coś do ucha Urarace. Ochaco powiedziała Iid'zie i tak to się potoczyło. Poczułem się odrzucony, bo nikt nic mi nie powiedział..

Zabawne. To nawet nie był początek tego piekła.

- Tak jak ustalone, wszyscy na trzy mówimy! - Odparł Kirishima. Ale co mamy mówić?

Bakugo spojrzał na mnie z wrednym uśmieszkiem. Mam się bać?

- Raz..

- Dwa...

- .. Trzy!

Ja tylko delikatnie się uśmiechnąłem do kamery, gdy zdjęcie zostało zrobione.

W jednej sekundzie wszyscy krzyknęli "Wszystkiego najlepszego Deku!!". Zrobiło mi się miło na sercu.

W drugiej zaś, poczułem na sobie jakąś maź.. Farba? Oworzyłem oczy. Byłem cały upaćkany w kolorze zielonym..

To jakiś żart?

Owszem, nieśmieszny był ten żart.

Kacchan wybuchnął śmiechem. Uraraka śmiała się pod nosem. Nawet Iida z trudem powstrzymywał się od rozbawienia. Wszyscy się śmiali.

Poczułem się zdradzony. Tego już za wiele! Jestem słabszy od wszystkich, nie mam indywidualności, ale to nie znaczy, że ktoś ma się ze mnie śmiać!

Prędko wstałem i pobiegłem w stronę swojego domu, zostawiając ich w tyle.

Heh, byłem słaby. Te czasy bezradności..

Zamknąłem się w pokoju. Ignorując wołania zmartwionej mamy. Płakałem. Miałem dość życia. Chciałem po prostu umrzeć.

Jednak mnie oświeciło. Wiele osób ginie bez powodu, a ja nawet nie mam depresji. Wiele osób chce żyć, a nie może. Przecież.. Mi tak naprawdę nic nie jest..

Wybrałem numer do Uraraki. Czekałem kilka minut aż odbierze. Oczywiście została włączona poczta głosowa.. - U-Uraraka?.. Przepraszam, że uciekłem. Ale nie daję już rady.. To boli. - Zaszlochałem.

Podobnie było z Iidą, Kaminarim, Tsuyu i innymi.. Pewnie świetnie się bawią..

Następnego dnia było już tylko lepiej.. Dla mnie.

Przemierzałem ulice bez większego celu. Przygnębiony, zmęczony..

Usłyszałem krzyki. Jak we mgle usłyszałem tylko "Złoczyńcy atakują!". Zdezoriętowany stanąłem w miejscu.

- Chłopcze uważaj!!

Wtedy.. Czułem już tylko ból.
..Oczywiście fizyczny.

Myślałem, że już po mnie. Jednak.. Nagle poczułem ulgę na plecach. Gruz, który miałem na powierzchni całego ciała, nagle stał się lekki.
Albo.. Jego już nie było.

Ostatkami sił spojrzałem na "wybawcę". Czarne włosy, błękitne oczy, blizny na całym ciele..

- Mów mi Dabi, dzieciaku. - Powiedział. Więcej nie usłyszałem, zasłabłem.

Co było dalej? Hahah, może kiedyś wam opowiem.

W skrócie, złoczyńcy uratowali mi życie.

Innymi słowem to właśnie złoczyńcy byli moimi bohaterami.

I tak o to jestem!


Villain Deku się wam kłania! Miło mi bardzo! Zobaczcie moją powaloną historię..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro