×1×
- Po co mi druga indywidualność?
Takie pytanie zadałem Lidze Złoczyńców. Każdemu pokolei. Odpowiedź dał mi jedynie nieznanego wieku mężczyzna, którego zapytałem na samym końcu. Wbrew pozorom, był to Tomura Shigaraki.
Już od jakiegoś czasu czułem się całkowicie zepsuty. Zostałem uratowany, choć śmierć czychała za rogiem. Ale gdzie tu logika? Kto uratował me nędzne życie?
Kiedy szukałem logicznej odpowiedzi na te pytania, nie zdałem sobie sprawy z tego, jak bardzo się zmieniłem.
Czy żałuję? No raczej nie.
Kiedy indziej opowiem jak to było, teraz, przejdźmy do rzeczy.
~
- Odpowiedź nie jest jakoś bardzo skomplikowana. - Odpowiedział spokojnie jasnowłosy, zaś na jego twarzy widniało znudzenie. - Przebadaliśmy cię, twoje ciało potrzebuje większej ilości mocy. - Dodał, zapewne odruchowo drapiąc się po szyi. - Nie lubię z tobą gadać, bachorze.
- Chcę tylko wiedzieć.. - Zielonowłosy spuścił swój półobecny wzrok na jakże interesujące, czerwone trampki. - Wyjaśnij mi. Przecież jestem w Lidze, powinienem wiedzieć coś sam o sobie.
- To męczące. Jesteś upierdliwy. - Dwoma palcami swojej dłoni wziął jakiś długopis, leżący na ladzie. - Jak ci powiem to dasz mi spokój.
- Tak.
- To nie było pytanie.
~
W życiu bym się nie spodziewał. Gdy wykorzystam całe One for All.. Moje ciało będzie ze mnie wysysać energię życiową.
Straszne, ale i emocjonujące. Czyżbym był masochistą? W sumie na logikę to nie.
~
- A więc Midoriya.. - Shigaraki odchylił się na krześle, powodując niemiłe uczucie dyskomfortu ze strony młodszego. Albowiem czerwonooki sam teraz czuł się jak we własnym królestwie. - Jesteś tu od stosunkowo niedawna. Czy czujesz się na siłach, by wypełnić jakąś misję, obowiązek?
- Tak. - Odpowiedział krótko drugi. - Stanowczo, w końcu teraz jestem z wami.
- A z jakiego to powodu? Masz w tym cel?
- Nie muszę go mówić. - Odpowiedział m tyle sucho, na ile tylko umiał. - Nie znam powodu żadnego z was. Wy też nie musicie mojego.
Tomura zaśmiał się przerażająco. - Wiesz co? Może z czasem przestanę cię nienawidzić. Wolne żarty. Twoje podejście jest wręcz urocze, dzieciaku.
- Już nie "bachorze"?
Starszy ponownie krótko się zaśmiał. - Dobra.. Wracając. Ty nie potrzebujesz żadnego pseudonimu, każdy cię zna.
- Ta.. - Mruknął niechętnie.
- Jesteś gotowy by kogoś zabić, by spowodować czyjąś śmierć? - Shigaraki wyprostował się, by tym razem lepiej widzieć nowego współpracownika.
- Wiesz, że jest jedynie jedna osoba, której nic nigdy nie zrobię. - Odpowiedział mając na myśli swoją matkę, Inko. - Tak, jestem gotowy i całkowicie tego pewny.
- A więc.. Czy jesteś zdolny przeprowadzić kogoś przez ścieżkę do samobójstwa?
Izuku zamilkł na dłuższy moment. Obstawiał za i przeciw, analizując wszystko.
- Tak. Sądzę, że byłbym zdolny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro