Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Podróż do Trondheim zajęła im równo siedem godzin. Siedem godzin, podczas których zdążyli zgubić bilety i je odzyskać, zgubić torbę Taehyunga i ją odzyskać, ale też roztrzaskać w drobny mak ekran komórki Hobiego, która wydała ostatnie tchnienie i zamilkła na wieki. Kiedy dojechali wreszcie na miejsce, prawie wszyscy mieli łzy ulgi w oczach.

Oprócz nich na kempingu nie było wielu osób. Może z dwie rodziny, a poza tym wszędzie gdzie okiem sięgnąć ciągnął się las. Wysokie, stare drzewa odznaczały się na tle prawie białego nieba. Przed nimi, gdzieś w prześwicie między sosnami widać było fragment pobliskiego jeziora. Mżawka stawała się coraz gęstsza i Hoseok miał wrażenie, że zaraz nie będzie widział własnego namiotu, obok którego wciąż stał. Wcisnął głębiej ręce do kieszeni spodni. Wilgoć przenikała wszystko; jego szczelnie zapiętą pod samą brodę kurtkę, namiot i śpiwór. Zadrżał, poprawiając zawiniętą na szyi chustkę.

-Yoongi? Śpisz? - spytał i rozejrzał się wokoło. Kiedy planowali wyjazd, kemping w lesie wydawał mu się całkiem niezłym pomysłem, ale w rzeczywistości okazało się, że kemping w Korei i w Norwegii wygląda zupełnie inaczej. Miejsce, w którym spodziewali się zastać równe rzędy wytyczonych miejsc parkingowych, przynajmniej jeden sklep, całą masę innych budynków i mnóstwo ludzi, zobaczyli żółty znak z narysowanym namiotem i to właściwie było wszystko. Mimo tego nadal nie było tak źle, ale kiedy bardziej się ściemniło, drzewa zaczęły rzucać długie cienie i zrobiło się dość mrocznie, chłopak zaczął powoli żałować, że tak się upierał, żeby mieć własny namiot. Przynajmniej nie było węży, Hobi zawsze miał wrażenie, że węże mogły sprawić, że każda sytuacja będzie znacznie gorsza. Miał zapytać jeszcze raz, kiedy w końcu usłyszał ruch w małym namiocie.

-Spałem

- Och - powiedział na wydechu. - Pomyślałem, że może nie śpisz albo że ci zimno - Hoseok przełknął głośno ślinę. To było głupie, każdy wiedział, że Yoongi był najlepiej przygotowany na taką wyprawę. Chyba od pół roku porównywał wszystkie dostępne na rynku śpiwory i namioty. Prawdopodobnie mógłby się wybrać na biegun i nadal byłoby mu ciepło. Starszy chłopak wydał z siebie dość niezadowolony pomruk, ale nie powiedział nic konkretnego, nic co można by było uznać za zaproszenie. Nie brzmiało to również jak 'spierdalaj Hoseok", więc Hobi przyjął to za dobry znak - Pamiętasz, jak kiedyś oglądaliśmy "Blair witch"? - zapytał znowu, grzebiąc patykiem w ziemi.

- Noo... trudno to zapomnieć.

- No, ja też pamiętam - przyznał Hoseok. Może łatwiej by było wepchnąć się do namiotu Namjoona. Co prawda chłopak chrapał, rzucał się przez sen i czasami w środku nocy zaczynał gadać o jakiś dziwnych rzeczach, po których Hoseok nigdy nie mógł zasnąć.

- Boisz się? - zapytał w końcu zupełnie już rozbudzony Yoongi.

- No coś ty, nie boję się - przynajmniej częściowo była to prawda. Na razie było całkiem dobrze, a po takiej ilości leków przeciwbólowych, jaką wziął w trakcie podróży, czuł się nadal dość wyluzowany. Hobi po prostu wiedział, że wszystko się zmieni, jak już wejdzie do własnego namiotu. Wtedy zacznie się bać, bo nigdy nie wiadomo, co może się na nich czaić w tych norweskich lasach. A duchy na jego liście najgorszych rzeczy zajmowały całkiem wysoką pozycję. Nie tak wysoką jak węże, ale radziły sobie całkiem nieźle. I póki był sam, wiedział, że nie może sobie pozwolić na myślenie o nich i na strach. - Poza tym oglądaliśmy ten film dawno temu...dawno, dawno, temu

- To było pół roku temu - przerwał mu Yoongi. - W twoje...w twoje urodziny - zająknął się lekko chłopak. Przez chwilę Hobi nie wiedział o co mu chodziło, ale zaraz sobie przypomniał i uświadomił sobie, że mówienie akurat o tym filmie było strasznym pomysłem. Zrobiło mu się głupio.

- Oj - powiedział cicho, kiedy zaczęły wracać do niego wspomnienia tej nocy. Yoongi nie odzywał się do nich wszystkich chyba z dwa tygodnie po niej, nawet do Hoseoka, co młodszego chłopaka doprowadzało prawie do płaczu. W trakcie seansu popili sobie całą grupą. Wyszło z jakieś pięć piw na głowę, a potem jeszcze był jakiś alkohol, którego nazwy Hobi nie pamiętał, bo tu mniej więcej skończyła się jego pamięć dotycząca szczegółów tej imprezy. Wiedział tylko tyle, że kiedy Yoongi poszedł do kibla, ktoś w trakcie odgrywania jednej ze scen z filmu, wpadł na pomysł wkręcenia starszego chłopaka.

Wiedzieli, że Yoongi nie lubi oglądać filmów o zombie, nie dlatego, że są nudne i nierealistyczne - jak opowiada wszystkim dookoła, tylko dlatego, że się ich po prostu boi. Skończyło się na tym, że Yoongi mało nie zabił Namjoona, rozwalając na jego głowie wazon, który Hobi dostał na urodziny od jakiejś dalekiej krewnej. Wazon był brzydki i Hoseok nie zamierzał po nim płakać, ale głowa Namjoona ucierpiała bardziej. Dopiero następnego dnia, kiedy już trochę wytrzeźwieli, zorientowali się, że ketchup na głowie Namjoona to nie ketchup, którym obficie spryskał ich wszystkich Jin. Zorientowali się też, że kiedy zwijali się na ziemi ze śmiechu, Yoongi wypadł z mieszkania i już nie wrócił. Następne dwa tygodnie, kiedy ich unikał i wciąż kipiał ze złości, miotając przekleństwami, były chyba najdłuższymi w życiu Hoseoka.

Hobi przygryzł mocno chusteczkę, którą zaczął się bezwiednie bawić, myśląc o ich nieudanym dowcipie. W namiocie rozległ się dźwięk rozsuwanego suwaka, a potem kolejnego, tym razem od wejścia do namiotu.

- Pytałem cię, czy chcesz się złożyć na namiot. Tak czy nie? - potargany Yoongi wychylił się przez szparę w otworze wejściowym.

- No tak... ale tu miało się nie robić ciemno, poza tym... - poza tym mieszkanie z Yoongim na tak małej powierzchni było zbyt masochistyczne nawet jak dla niego. - Przecież i tak pod namiotem spędzimy tylko kilka nocy, więc...

- Więc postanowiłeś sam sobie kupić namiot, w którym boisz się spać - dokończył starszy chłopak nie bez satysfakcji. Hoseok spojrzał na niego z wyrzutem.

- Jak ty to mówisz, to nie ma większego sensu.

- Hobi, bo to nie ma większego sensu - przesunął się trochę, robiąc przejście w otworze namiotu, Hoseok miał wrażenie, że Yoongi mówił o czymś zupełnie innym, ale wolał się teraz nad tym nie zastanawiać. Przynajmniej nie teraz.

- Dzięki - rozejrzał się jeszcze zanim zniknął w namiocie. Wyglądało na to, że wszyscy na szczęście już śpią. - Jeśli jutro znajdziemy nad namiotami kukiełki z patyków, to nie będę zdziwiony - mruknął, zawijając się w śpiwór i przesuwając bliżej ścianki.

                                                                                           ***

Tymczasem kilka metrów dalej Jungkook walczył z Taehyungiem, który coraz bardziej spychał go w stronę wyjścia. Kolana chłopaka coraz bardziej wbijały się w jego plecy i Jungkook powoli tracił cierpliwość.

- Tae... - powiedział niewyraźnie, przyciskając rękę do twarzy. - Weź się wreszcie ogarnij.

- Niewygodnie - jęknął starszy chłopak, po raz kolejny poprawiając się na materacu. Słychać było jak powietrze przemieszcza się pomiędzy jego plastikowymi komorami. Jungkook westchnął głośno. - No co?

- Przecież wiedziałeś, że jedziemy pod namiot - młodszy chłopak odwrócił się do niego i podniósł się na przedramionach. Taehyung odchylił kaptur bluzy, w której spał i zrobił umęczoną minę. - Serio?

- Skąd miałem wiedzieć, że będzie tak niewygodnie? - spytał i zrobił jeszcze żałośniejszą minę, ale na Jungkooka to nie działało. Przewrócił tylko oczami. Wyglądał w tym momencie tak bardzo jak swój własny brat, Hoseok, że aż Taehyung na moment przestał robić miny.

- Nigdy nie byłeś pod namiotem? - Jungkook usiadł na materacu i zaczął poprawiać swoją grzywkę. Rozejrzał się po małym pomieszczeniu. Poza swoimi śpiworami i torbami mieli też w środku plecak Namjoona, którego starszy chłopak nie mógł schować do swojego namiotu, bo inaczej sam by się do niego nie zmieścił. Nie zmierzył przed wyjazdem, czy w zasadzie wejdzie do środka ze wszystkimi bagażami. Po krótkiej grze w papier, nożyce, kamień, jego graty przypadły na przechowanie do namiotu Jungkooka i Taehyunga.

- Nie bardzo - przyznał starszy chłopak. - Dziadkowie byli za bardzo zajęci gospodarstwem, żebyśmy mogli jeździć na wycieczki jakiekolwiek

- Ze szkołą nigdzie nie jeździłeś? - pytał dalej Jungkook. Rozpiął swój śpiwór i na czworakach podpełzł do plecaka Namjoona. Otworzył jego przednią kieszeń.

- Nie - odparł Taehyung. - Bo...- Zaraz urwał. - Co ty robisz?

- Zaufaj mi - powiedział cicho Jungkook. Przez chwilę nasłuchiwał czegoś na zewnątrz, ale zaraz wzruszył ramionami i zaczął wyciągać ze środka rzeczy i rzucać je na swój własny materac.

- Kook, co ty robisz? - powtórzył starszy chłopak. Usiadł zaraz obok niego i zaczął zaglądać ciekawie do torby. - Czego szukasz?

- Niczego - odparł młodszy i zamknął szybko torbę. Zmieszał rzeczy, które wylądowały za ich plecami i położył się na nich. - Chodź do mnie...- powiedział i dodał po chwili z uśmiechem - Hyung... - Taehyung uśmiechnął się do niego i zaraz wylądował obok, całując go szybko w policzek.

- Tae - Jungkook zaprotestował szybko i odsunął od siebie chłopaka, spuszczając wzrok.

- No co? Nie ma tu twojego brata. Przestań, nikt nas nie widzi - kiedy to powiedział młodszy chłopak rozluźnił się nieco i spojrzał na niego. Taehyung zaczął bawić się jego włosami - No weź...

- Co mam wziąć? - wymamrotał, chowając twarz w rękach, ale Taehyung zaraz je zabrał.

- Nie spinaj się tak...

- Łatwo ci powiedzieć - odparł Jungkook. - Wiesz, jaki jest Hobi. Jak się o nas...- ściszył głos. - dowie - dodał. - Będzie afera. Będzie obwiniał też twojego brata, że cię nie pilnuje i takie tam....

- Jin nie ma nade mną żadnej władzy - odparł dumnie Taehyung.

- Jasne - Jungkook zrobił nieprzekonaną minę. Taehyung znów go pocałował w policzek, a potem drugi, w końcu w nos i usta. O ile Jungkook protestował wcześniej, tym razem nic nie powiedział. Sam złapał Taehyunga za tył głowy. Lubił to miejsce i jego krótko obcięte włosy powoli przechodzące w dłuższe, które były przykryte teraz przez kaptur. Pociągnął mocno i zdjął go chłopakowi z głowy. Od razu wczepił w nie palce. Taehyung uśmiechnął się znowu. Tym razem szerzej. - Nie - powiedział od razu Jungkook, czytając mu w myślach. Starszy chłopak jęknął cicho - Przestań, nawet nie próbuj. Chłopaki śpią obok nas.

- Będę cicho

- Zawsze tak mówisz - Jungkook pogładził go po policzku. - Chodźmy spać, co? Jutro czeka nas kolejne siedem godzin podróży.

- Dziewięć albo dziesięć - poprawił go Taehyung.

- Tym bardziej - Jungkook pocałował go i popchnął na ubrania Namjoona. Zanim Taehyung miał szansę znów zaprotestować, położył się na nim razem ze swoim śpiworem i zamknął oczy. - Dobranoc, hyung - powiedział. Taehyung położył mu rękę na ramieniu i sam zaraz szybko zasnął.

a/n:

Następny update w piątek. Wracam do jarania się Winnerem :)

   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro