Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prologue

Charlie:

-Stiles! Stiles zaczekaj!- krzyknęłam za przyjacielem, który szedł w kierunku swojej szafki

-Charls, jeśli znowu chcesz mi powiedzieć, że ten głupek Theo chciał cię zaprosić na spacer to lepiej sobie idź!- jedenastolatek był bardzo przekonujący

Zatrzymałam się w połowie drogi i po prostu patrzyłam w jego stronę. Poliki chłopaka powoli robiły się czerwone ze złości, a dłonie zaciskał w pięści. Oczy zaszły mi łzami, ponieważ wiedziałam, że mój przyjaciel znowu się na mnie obraził. Pociągnęłam nosem i odeszłam w stronę swojej szafki, która była na końcu korytarza. Przechodziłam obok uczniów, którzy patrzyli na mnie jak na idiotkę. Miałam to w nosie, w końcu mam tylko jedenaście lat!

Lekcje dość szybko się skończyły, a ja za wszelką cenę chciałam znaleźć się w domu. Mama zawsze mówiła, że na smutki pomoże gorąca czekolada, więc tym bardziej ciągnęło mnie do mieszkania. Wsiadłam do busa i zajęłam miejsce przy oknie. Zaraz za mną wpadł zdyszany Scott, a za nim Stiles. Pierwszy z nich usiadł za mną, a drugi z chłopców obok mnie. Stiles przytulił mnie i przeprosił, po czym potarmosił mi włosy na co cicho jęknęłam. Fryzura, którą zrobiła moja mamusia przypominała teraz gniazdo dla ptaków, a warkoczyk totalnie się rozpadł.

-Stiles, mama mnie zabije!- spanikowałam

-Spokojnie Charlie, zaraz ci go naprawię!- zaoferował jedenastolatek, podciągając rękawy bordowej bluzy

-Nie, zostaw. Mama mi poprawi warkocza jak wrócę do domu. Przyjdziesz dzisiaj prawda?

-Nie wiem, Charlie- spuścił wzrok- Wiesz, mama ma dzisiaj rocznicę śmierci... Chciałbym iść na cmentarz, w razie co to przyjdę..- pociągnął nosem

Stiles jak na jedenastoletniego chłopca był bardzo mądry. W szkole ma same najwyższe stopnie i najwyższą średnią. Chłopiec zawsze pomaga mi z matematyką, bo z niej jestem noga. Gdyby nie on, pewnie zostawałabym po lekcjach albo miała powtórkę roku.

Po dwudziestu minutach wysiadaliśmy na przystanku. Pożegnaliśmy się wcześniej ze Scottem i poszliśmy w swoje strony. Weszłam po schodach na ganek, gdzie stało pełno kartonów. Przed bramą stała biała ciężarówka. Szybko wpadłam do kuchni gdzie mama rozmawiała z jakimś panem.

-Mamusiu... Co się dzieje?- spytałam ściągając plecak

-Charlie, skarbie, wyjeżdżamy.- powiedziała łapiąc mnie za ręce

-Do babci? To super!- klasnęłam w dłonie

-Nie, kwiatuszku. Do Chicago, musisz spakować swoje rzeczy i nie zapomnij powiedzieć swojemu koledze!

Nic nie odpowiedziałam, zostawiłam swój plecak i wybiegłam z domu. W zaskakującym tempie znalazłam się u Stilesa. Zadzwoniłam dzwonkiem  i otarłam poliki, które ponownie tego dnia zostały zalane łzami.

-Cześć Charlie, co cię sprowadza?- tata Stilesa przywitał mnie ciepło

-C...Czy jest Stiles? M..Muszę mu coś powiedzieć...- zająknęłam się

-U siebie, biegnij do niego- pokazał na schody

Popędziłam schodami do góry i wparowałam do pokoju. Stiles obrócił się w moją stronę nie wiedząc co się dzieje.

-Charls?

-Stiles... Wyjeżdżam.. Znaczy mama powiedziała, że wyjeżdżamy ale nie do babci.. Było dużo kartonów.. Ja nie chcę, Stiles- zachlipałam

Chłopiec nic nie odpowiedział tylko usiadł na łóżku, spojrzał na mnie spod zaszklonych oczu. Przekręcił głowę na lewo i zamrugał kilkukrotnie. Jego bystre spojrzenie uciekło, a ciepło bijące z jego oczu zastąpił smutek.

-Wrócisz?- spytał po kilku minutach

-Nie wiem... Chyba nie...


*~*

3, 2, 1 STARTUJEMY

Miło mi was powitać w nowej opowieści!

Do następnego!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro