Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8


W ramach relaksu od pracy Asuma zmówił się z paroma osobami i wyciągnęli białowłosego na "spacer" po galerii handlowej, jednej z największych w mieście. Oprócz Kurenai przyszła Tsunade ze swoją przeznaczoną, Inuzuka z żoną i Hyuuga. Kakashi spojrzał na nich zmęczonym wzrokiem.

- O, to teraz bawimy się w zwyklaki?- sarknął

- Przyda ci się trochę wyjść do ludzi, bo zdziczejesz do reszty.

Kakashi w odpowiedzi pokazał tylko białe ząbki. Reszta zaśmiała się i żartując, że już i tak jest półdziki, weszli do galerii. Łazili tak bez większego celu oglądając witryny, czasem wchodząc do jakiegoś sklepu, głównie za dziewczynami, bo cos chciały jednak kupić.

Właśnie mieli udać się do najlepszej restauracji na posiłek i odpoczynek dla nóg, kiedy nagle Kakashi zaczął się dziwnie rozglądać jakby kogoś szukał.

- Co się stało? Zobaczyłeś kogoś, Kakashi?- zapytał Asuma widząc jak węszy, co rzadko mu się zdarzało, zwłaszcza w publicznych miejscach.

- Nie mam pewności.- powiedział i ruszył za niknącym w tłumie zapachem. Mógł to być on, albo po prostu podobna mieszanina zapachów z pobliskich drogerii, sklepów i zmieszana z zapachami przechadzających się wokół.

Wszyscy radośnie, ale cicho podążyli za nim. Byli chorobliwie ciekawi, kogo on tu nagle zauważył. Przecież ten wyalienowany mruk nie ma poza nimi żadnych znajomych! Mozę to jakiś kolejny kochanek albo kochanka i mu się znów zachciało?

Kakashi tymczasem prowadzony przez zapach trafił do sporej galerii sztuki, gdzie można było kupić niemal wszelkie jej przejawy. Wszedł do środka jednak tam zapach się urwał przez oczyszczacze powietrza. Waliło już tylko ozonowanym powietrzem. Wiedział tylko, że jego tajemniczy dogodziciel tu był, ale w jakim celu? Tego nie miał pojęcia, chociaż do wyboru miał trzy opcje: popatrzeć na sztukę, kupić sztukę albo ją sprzedać. Już miał wyjść rozczarowany, kiedy w jego rozczarowane oczy rzucił się obraz formatu nie większego niż miał flipcharta. Srebrzystowłosy elf z pięknym płonącym liściem w rozwianych jesiennym wiatrem włosach o spojrzeniu jednocześnie kojącym i bardzo nostalgicznym, urzekł go swym cichym pięknem i po prostu musiał go mieć. Sam nie wiedział czemu pomyślał o tym momencie, gdy szedł sfrustrowany po parku i zobaczył jakiegoś szaleńca za sztalugą. Te ciemne włosy i głębokie, ciepłe oczy zniewalały i przyciągały magnetyczną siłą. Jakimś niesamowitym wysiłkiem odszedł stamtąd, ale te oczy chodziły za nim resztę dnia, musiał iść do klubu ulżyć sobie, spotkał tam ten nieprawdopodobny zapach, którego właściciel mu tak dogodził i był stracił jedno i drugie. Jedyne, co mu pozostało to wspomnienie tych oczu i drugie zapachu. Westchnął do siebie cierpiętniczo, że chyba robi się szalony.

- Czy mogę pomóc szanownemu panu? Coś doradzić? Pokazać?

- Chcę kupić obraz.- powiedział zimno

- Coś wpadło szanownemu panu w oko? Woli pan krajobraz, naturę, zwierzęta, portrety, może jakieś konkretne sceny, albo... artystę?

- Ten.- powiedział i skinął na portret elfa.

- Szanowny pan lubi fantastykę?- zapytał trochę zdziwiony, bo wyraźnie było widać, że postać nie jest ludzka. Nie było to też przedstawienie żadnego zwierzoczłeka.

- Nie, ale ten jest ładny. Będzie pasował do działu artystycznego.- powiedział sucho

- Oczywiście, już pakuje dla szanownego pana. Proszę, proszę do kasy.- powiedział kłaniając się i wskazując mu drogę.

Kakashi mruknął tylko coś pod nosem i poszedł. Zapłacił, zabrał obraz i spojrzał na gapiących się w wejściu.

- Czego?

- Ty tak na serio ten obraz kupiłeś?

- Na niby.- prychnął i ruszył w stronę restauracji.

Chwilowo dali mu spokój nie wiedząc co go tu zagnało, a tym bardziej, co go zmusiło do kupienia obrazu. Do tej pory unikał takich... aktywności. Wszyscy byli ciekawi, co jest na tym płótnie, że aż tak go urzekło. Mogli sobie poobstawiać, co na nim jest biorąc pod uwagę charakterek białowłosego i fakt, że jest dyrektorem artystycznym. 

Weszli do restauracji i zajęli miejsca dla vipów. Każdy sobie coś zamówił.

- Kakashi, śledziłeś ten niespotykanie złożony zapach, prawda?- zapytał Inuzuka

- Też poczułeś?- odpowiedział pytaniem na pytanie

- Najczulszego nosa w mieście pytasz?- zaśmiał się

- Fakt. - zgodził się sucho

- Naprawdę ładna nuta, ale chyba nie dlatego?

- Nie.

- Czyli już spotkałeś właściciela tego zapachu?

- Tak podejrzewam, że to był on.

- Ne, a co jest na tym obrazie? Nie może być byle, co, skoro kupiłeś?- zaświergotały dziewczyny

- Tajemnica.

- Dajcie mu spokój. Zachowujecie się jak banda omeg.- zrugał ich Hyuuga ku cichej wdzięczności Hatake

- Może się spikniecie, co? Sztywniak do mruka pasuje idealnie.- fuknęła Tsunade

- Wystarczy dziewczyny. Nie jesteśmy tu by sobie dogryzać. O! Jedzonko!-wtrącił się Asuma

Zamówienia zostały podane i każdy zajął się swoim posiłkiem. Kiedy skończyli, porozmawiali jeszcze o błahostkach i rozeszli się we względnym pokoju. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro