Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❇️8❇️

Biegliśmy dalej a ja non stop bałam się, że chodzi o mojego tatę. Miałam sobie za złe.
Nie zaczęłam go szukać zaraz po zaginięciu mamy, ale nie pozwolili mi opuścić kryjówki. Wiedziałam, że byłam jeszcze za słaba. Jednak...ja nawet zapomniałam o nim. A przecież rodziny się nie zapomina, nawet przybranej!
Tak samo jak nie zapomina się o przyjaciołach. O Casey'm. A co jeżeli to on powoli ofiarą demonów? Oby nie.
Mogła to być jeszcze jedna osoba, ale ryzyko, że to była ona właściwie nie istniało. Nie widziałam jej od lat choć mieszkała w tym samym mieście.

-Czy ten człowiek jest bardzo ranny? - spytała.

-Z tego co mówiła mi Karai ma kilka niegroźnych stłuczeń i jest słaby, ale nic aż tak poważnego się mu nie stało - wyjaśnił Leo.

No to ogromna ulga. Teraz tylko dobiec do kryjówki. Szybciej, April, szybciej!

✴️

Rzuciłam się pędem do pomieszczenia gdzie sama wcześniej leżałam. Zauważyłam dziewczyny zgromadzone przy łóżku. Wepchnęłam się między nie zamierając.

-Casey! - zawołałam.

Leżał przykryty kołdrą z głową obwiązaną bandażem, plastrem na policzku i pobitym okiem. Na szczęście był przytomny. Siadłam na krześle przy materacu.

-April? - zdziwił się. - Jej, nieźle wyglądasz.

-Czego nie można powiedzieć o tobie - odparłam półżartem. - Jak się czujesz?

Nagle dobiegły do nas żółwie. Jones aż drgnął wybauszając oczy.

-C-co to jest?! - krzyknął.

-Stary, weź się tak nie drzej - wycedził Raph.

-Widzisz ich? - zdziwiłam się.

-Widzi bo jest w kryjówce - wyjaśnił Leo.

Całe szczęście, że tylko skończyło się na drobnych urazach. Wzięłam jego dłoń w swoje ściskając. Czułam, że to tylko jakieś nie w porządku wobec Donniego, ale dlaczego?
A z resztą to nieważne.

-Czego te demony od ciebie chciały? - spytałam.

-Chciały... ciebie - odparł. - Chciały zaprowadzić cię do Shre... Shreddera.

Aż zasygłam. Puściłam jego dłoń rozszerzając oczy. Poczułam jakieś ukucie w mózgu.

-Choć nie wiem kto to taki - wzruszył ramionami. - Pewnie jakiś sfiksowany facet.

Czułam tak ogromny strach, że nie wiedziałam co się ze mną działo. Powieki ani mi drgnęły a co się ze mną działo. Powieki ani mi drgnęły a ja zaczęłam jakoś inaczej widzieć. Na domiar złego Casey... Jakby coś go opętało. Wiercił się niespokojnie, krzyczał jakby ktoś go łamał a ja słyszałam tylko jakieś trzaski.

-April! - wrzasnęła Karai. - Shini, oślep ją!

Poczułam na ramionach czyjeś silne dłonie. Nagle zauważyłam Shinigami naprzeciw siebie. Jej oczy były ciemniejsze od największego mroku jaki widziałam. Po chwili przestałam widzieć.

-Co się dzieje? - spytałam w panice.

-Spokojnie, to chwilowe - powiedział Donnie.

To on mnie trzymał. Trzaski ustały. Starałam się oddychać równomiernie, ale ta ciemność mnie przerażała.

-April, jeszcze chwila - rzekła Shini. - Zamknij oczy.

Zrobiłam to o co mnie prosiła.

-I otwórz je.

Znowu widziałam. Co za ulga. Spojrzałam na Donatello. Potarł moje ramię uśmiechając się. Potem zwróciłam wzrok na Casey'go i w końcu na całą resztę stojąc przy ramię łóżka.

-Co się stało?_spytałam nadal wystraszona.

Milczeli a ich wzrok wskazywał na spore zaskoczenie.

-A więc jednak - zaczął Leo.

-April, nasz dar - wyjaśniła Mona. - I to silniejszy niż którejkolwiek z nas. Możesz połamać przeciwnikowi kości swoim umysłem! Jesteś najprawdziwszą Nocną Łowczynią!

Jestem? Już to wiedziałam, ale po raz pierwszy to do mnie dotarło z wielką siłą.

-Zgodzisz się byśmy nauczyli cię walczyć? - spytał Leo.

Tego było zdecydowanie za wiele. Nie byłam gotowa.

-Muszę to przemyśleć.

〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️
Ten rozdział wyjątkowo krótki, ale kolejne będą już coraz dłuższe. A w następnym nexcie gwarantuje dużo emocji 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro