Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXII

DAVE

– Kama nie przyszła dzisiaj z tobą? – zapytałem Matiego, kiedy przekroczyłem próg siłowni.

– Moja ukochana narzeczona smacznie śpi, po wczorajszym babskim wieczorze. – Zaśmiał się.

– Jakim wieczorze?

– Sabat czarownic przy basenie. Wypiły prawie dwa Ballantine's Brasil, rozumiesz? – mówił rozbawiony. – Najlepiej trzymała się Aga. Potem Kama, chociaż było ciężko, a Alex przeszła samą siebie. Stary, nie pamiętam, kiedy widziałem ją tak pijaną. – Pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Jaja sobie robisz, ona piła?

– Jak mi nie wierzysz, zapytaj Adama, był, widział i ogarniał moją siostrę. – Wzruszył ramionami i poszedł się przebrać w sportowe rzeczy.

Adam? Co on do cholery tam robił? Miał przecież spotkanie z Klaudią. Myślałem, że zejdzie im cały dzień. Wczoraj się do mnie nie odezwała, więc uznałem, że spędzają razem czas. Pomogłem jej trochę. Wybłagała u mnie spotkanie z nim. To mu trochę ściemniłem, że to spotkanie ratujące życie. Mam nadzieję, że mnie za to nie zabije. Chciałem, żeby miał trochę rozrywki, bo ostatnio jest jakiś przygaszony...

– O której przyszedł? 

– Wieczorem – krzyknął Mati z drugiego pomieszczenia. – Jakoś po dziewiątej. – Wyszedł ubrany w spodenki i koszulkę z krótkim rękawem, z napisem TRENER PERSONALNY, znajdującym się na plecach.

– Alex dobrze się czuje?

– Nie mam pojęcia, nie widziałem się z nią. Wszyscy śpią. Kawy? – zapytał i włączył ekspres.

– Chętnie – oznajmiłem i też poszedłem zmienić strój na sportowy.

Jakoś nie dawało mi to spokoju. Adam został na noc? Nie podobało mi się to...

– W piątek jest mecz, co powiesz na męski wieczór? Stały skład. Adam, Damian, Mariusz i my. – Mati postawił przede mną kubek pachnącej aromatycznie kawy.

– Będę na pewno – potwierdziłem.

– Świetnie! Wpadłem na pomysł, że jak będzie ładna pogoda, to rozstawię ten zwijany ekran i wyciągnę projektor. Ostatnio też myślałem nad kupnem jacuzzi ogrodowego.

– Kama będzie zachwycona. – Zaśmiałem się.

– Człowieku, ja mam zamiar w nim siedzieć! Chociaż, nie powiem, chętnie też spędzę z nią czas we dwoje. – Poruszał wymownie brwiami i upił łyk kawy.

– Nie wnikam! – krzyknąłem rozbawiony, bo właśnie wychodziłem do recepcji. Dołączył do mnie po chwili.

– No błagam cię, nie mów, że nie posiedziałbyś sobie w gorącej wodzie z bąbelkami...

– Dobra, namówiłeś mnie, kupuj! Będę częstym gościem. – Uniosłem wymownie brew i upiłem łyk kawy.

– Nie przesadzajmy, aż tak często nie muszę cię oglądać. Wystarczy, że codziennie widzę cię w robocie. – Śmiał się.

– Nie oszukuj się, uwielbiasz mój przystojny ryj. – Szeroko się uśmiechnąłem i popiłem kawę.

– Chciałbyś. – Poklepał mnie po ramieniu.

Dzień w pracy mijał mi zaskakująco szybko. Kilka indywidualnych treningów, a po południu prowadziłem dwa grupowe zajęcia z crossfitu. W międzyczasie dostałem SMS od Klaudii.

Klaudia: Twój brat to jakaś porażka. Wyrzucił mnie z gabinetu! Jak można mnie nie chcieć? Nie odezwałam się wczoraj, bo byłam tak wkur..., że musiałam odreagować.

Ja: Co odwalił?

Klaudia: Przyszłam ubrana tak, że żaden facet by się nie oparł. Zrobił mi masaż, a jak zaproponowałam coś więcej, to się obudził w nim jakiś pieprzony profesjonalista i stwierdził, że on jest w pracy...

Ja: Przykro mi, ale nie wiem, jak mogę Ci jeszcze pomóc. Myślałem, że będzie zadowolony.

Klaudia: Moja noga nie postanie więcej u niego. A Ty nie masz ochoty na jakąś imprezę w piątek?

Ja: Zajęty jestem ;)

Klaudia: No trudno...

Ja: Zagadaj do kogoś z siłowni.

Klaudia: E tam. Widzimy się później. Będę miała do Ciebie wielką prośbę.

Ja: Pogadamy po zajęciach.

Klaudia: Do zobaczenia ;*

Aż bałem się pomyśleć, co będzie znowu chciała. Klaudię znam jakieś trzy lata, odkąd zaczęła przychodzić na siłkę i uczęszczać na moje zajęcia. Zrobiła ostatnio kursy na trenera personalnego. Jest bardzo bezpośrednia, ale lubię ją.

– Przemyślałeś moją propozycję? – zagadałem do Matiego w trakcie przerwy na obiad.

– Nie jestem przekonany. – Skrzywił się. – Mam wrażenie, że to pusta laska...

– Uwierz, że taka nie jest. Po prostu jest specyficzna...

– No, a co jeśli nie dogada się z klientami?

– Może zaproponuję jej okres próbny. Maciek i tak idzie na nową lokalizację, żeby tam wszystko ogarnąć. Przyda nam się dodatkowa osoba. Niech jest po prostu na głównej sali. Zobaczymy, jak się sprawdzi i wtedy podejmiemy decyzję, czy dać jej zajęcia.

– Nie wiem, Dave. Z jednej strony przyda nam się ktoś na głównej, ale z drugiej... – zamilknął i przeżuł część obiadu. – Dobra. Zgadzam się na trzy miesiące, ale, jak nie będzie umiała się odnaleźć, to na tobie spoczywa zwolnienie jej.

– Będziesz z niej zadowolony. Powiem, że ma przynieść CV i wszystkie dokumenty.

– Zostawiam ją pod twoimi skrzydłami. Dobrze ją przeszkol...

– Jasna sprawa. Wiesz przecież, że nie zatrudniłbym nikogo niekompetentnego.

– Wiem, ale jakoś mam mieszane uczucia, co do tej dziewczyny. Nie patrz tak na mnie. – Uniósł wymownie brew. – Może i widziałem ją tylko kilka razy, ale to wystarczyło, żeby mnie do siebie nie przekonała...

– Jeszcze zmienisz zdanie – stwierdziłem.

– Oby – westchnął.

Po ostatnich zajęciach Klaudia została chwilę dłużej w sali. Miałem zamiar przekazać jej dobrą nowinę.

– Gadałem dzisiaj z Mateuszem. Przynieś na jutro papiery, zobaczymy, jak się sprawdzisz na okres próbny – oznajmiłem i zacząłem odkładać  sprzęt w jedno miejsce.

– Dave, żartujesz, prawda? – zapytała poważnie, stojąc na środku pomieszczenia.

– Nie żartuję. Jest tylko jeden warunek. Masz dać z siebie wszystko, bo jak nawalisz, to nie będę świecił za ciebie oczami, jasne? – stanąłem naprzeciwko niej.

– Jesteś najlepszy, dziękuję! – krzyknęła i rzuciła się na mnie.

– Dobrze, już dobrze – wyswobodziłem się z uścisku i zacząłem śmiać.

– Nie mogę w to uwierzyć! – Cieszyła się, jak mała dziewczynka, skacząc i szeroko się uśmiechając. – Obiecuję, że się nie zawiedziecie!

– Mam nadzieję. O czym chciałaś pogadać?

– Słuchaj, mam nietypową sprawę. Moja siostra, bierze ślub za miesiąc, w połowie sierpnia i... – przerwała na chwilę. – Wiesz, że rozstałam się z Krystianem i pomyślałam, że może poszedłbyś ze mną, jako osoba towarzysząca? – Spojrzała na mnie błagalnie.

– To nie jest dobry pomysł – odpowiedziałem od razu.

– Błagam, Dave. To tylko wesele. Nic więcej. Jestem druhną i strasznie słabo by wyszło, gdybym poszła sama. Nie musisz mi teraz odpowiadać, zastanów się, proszę.

– Dobrze, zastanowię się – westchnąłem. – Idź już, muszę tu posprzątać. Pamiętaj o tych dokumentach.

– Dzięki! Będę jutro z samego rana. Jesteś kochany. – Pocałowała mnie w policzek i prawie w podskokach wybiegła z sali.

Obym tego nie żałował. A to wesele? Kompletnie mi się nie uśmiechało. Może Adam by z nią poszedł? W sumie to nie wiem, czy ona jeszcze będzie chciała go widzieć, po tej akcji. Co mu odwaliło, żeby ją wyrzucić? Czy ten człowiek, nie może się wyluzować?

Wróciłem do domu, odświeżyłem się, przebrałem, zrobiłem szybkie zakupy i przyjechałem do Alex. Na podjeździe było auto mojego brata. Co on tu jeszcze robił? Zapukałem, ale nikt mi nie otworzył. Wszedłem do środka, ale zastała mnie cisza, za to głośne śmiechy dobiegały z ogrodu.

– Hej, wszystkim, co wam tak wesoło? – zapytałem, gdy przeszedłem przez drzwi tarasowe.

– O, hej, Dave! Śmiejemy się z mojej ukochanej przyjaciółki – krzyknęła Aga, która wraz z Kamą pływały w basenie.

Adam i Alex, siedzieli na leżakach, tyłem do mnie. Gdy usłyszała moje imię, odwróciła się i uśmiechnęła się szeroko na mój widok. Moje serce przyspieszyło.

– Hej! Mówiłeś, że dzisiaj nie dasz rady, a jednak jesteś – powiedziała. – Weź sobie leżak i chodź do nas.

Zrobiłem, jak mówiła i usiadłem obok niej. Adam tylko spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął. Chyba muszę wyjaśnić z nim tę akcję z Klaudią.

– Udało mi się. Kupiłem ci sok i orzechy. Dlaczego macie otwarte drzwi?

– Uduszę tego mojego brata – jęknęła zirytowana. – Wrócił z pracy i bierze prysznic, jak zwykle zapomniał zamknąć drzwi na klucz...

– Cały Mati. – Zaśmiałem się. – Spokojnie, jakby co, jesteśmy teraz bezpieczni, bo z przyzwyczajenia, zakluczyłem. Uśmiechnęła się w podziękowaniu.

– Dave, wiesz, że nie musisz mi codziennie przywozić jedzenia, bo mam catering i tak, jak wam obiecałam, jem regularnie? No może dzisiaj trochę zaniemogłam...

– Dlaczego?

– Bo się upiła! – krzyknęła rozbawiona Aga, podpływając do nas i opierając się rękoma o płytki z boku basenu. – Ty byś ją rano widział. Wrak człowieka. Teraz to w miarę przyzwoicie wygląda.

– Dzięki, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. – Alex głośno westchnęła i przekręciła oczami.

– Będę się zbierał – oznajmił nagle Adam i wstał z leżaka. – Widzimy się rano. Wyśpij się i jutro wracamy do ćwiczeń – powiedział do niej i się uśmiechnął. Pocałował ją w policzek i wyszeptał coś do ucha, na co się zaśmiała, aż się jej oczy zaświeciły. O co tu chodzi? – Cześć dziewczyny! – kiwnął im ręką. – Nara – powiedział do mnie, zbiliśmy piątkę i wyszedł.

Była jakaś dziwnie nieobecna. Zamyślona. Na jej twarzy błąkał się delikatny uśmiech, a oczy emanowały tajemniczym blaskiem. Chwilę później przyszedł Mati, a laski wyszły z basenu i przegadaliśmy tak jakąś godzinę.

– Co dzisiaj oglądamy? – zapytałem Alex, kiedy znaleźliśmy się w jej pokoju i siedzieliśmy obok siebie na łóżku.

– Ostatnio ja wybierałam, więc teraz twoja kolej, ale chętnie bym się pośmiała – powiedziała.

– Wiem, tego się na pewno nie spodziewasz. – Poruszałem wymownie brwiami i poszukałem odpowiedni tytuł na znanej platformie streamingowej.

– Żartujesz? – Zaśmiała się, a ja aż poczułem gęsią skórkę. – Włączaj! Nie oglądałam tego wieki...

– Będziesz śpiewać?

– Ty się jeszcze pytasz? Wszystkie piosenki znam na pamięć! Nie myślałam, że będziemy oglądać High School Musical. Ja śpiewam wersy Gabrieli, a ty Troy'a.

– To nie jest dobry pomysł, uszy ci zwiędną. – Śmiałem się.

Była taka podekscytowana, że nie mogłem poderwać od niej wzroku. Tryskała radością i przygryzała wargę z ekscytacji. W dłoniach trzymała poduszkę. Włosy przeczesała palcami, pozostawiając je w lekkim nieładzie. Wyglądała niezwykle kusząco.

– Dave, przestań tak mi się przypatrywać, bo wiem, że nie wyglądam najlepiej, ale spokojnie, jutro będę żyć. – Uśmiechnęła się.

– Lubię na ciebie patrzeć – oznajmiłem, a ona otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. – Jesteś piękna – wyszeptałem i zbliżyłem się, gładząc jej policzek.

Zamknęła oczy. Dotknąłem kciukiem jej ust, z których wydobyło się ciche westchnienie. Nie powstrzymywałem się dłużej. Pocałowałem ją. Nasze języki spotkały się w tańcu, a ja chciałem jej więcej i więcej.

– Dave... – wyszeptała, ale nie mogłem się opanować, moja dłoń powędrowała pod jej koszulkę. Błądziłem palcami po umięśnionym brzuchu... – Proszę, nie... – powiedziała cicho, odsuwając się powoli.

– Co znowu? – jęknąłem zirytowany, przerywając jej wypowiedź. – Dlaczego nie chcesz?

Alex od razu się ocknęła i odsunęła jeszcze bardziej, badając każdy element mojej twarzy. Kur...! Nie tak to miało wyglądać.

– Wyjdź – oznajmiła i patrzyła na mnie, jakby zobaczyła mnie po raz pierwszy w życiu.

– Alex, to nie tak miało zabrzmieć. Przepraszam... – Chciałem ponownie dotknąć jej policzka, ale odwróciła głowę. Kur...! No nie wierzę!

– Po prostu, wyjdź. Chciałam ci powiedzieć, że nie jestem jeszcze gotowa, ale nawet nie dałeś mi dokończyć zdania – stwierdziła stanowczo.

– Poczekam. Poczekam, ile będzie trzeba, kochanie – odpowiedziałem od razu. – Po prostu myślałem, że też tego chcesz...

– Wyjdź, Dave. Chcę być sama. Dobranoc – wyszeptała i odwróciła się do mnie plecami.

– Przepraszam. Proszę, nie bądź na mnie zła. Dobranoc... – poddałem się i wyszedłem.

Jestem kretynem. Totalnym idiotą. Jak można, tak koncertowo spierdolić wszystko, co budowałem tyle czasu? Kur..., kur..., kur...!!!

Wsiadłem do auta. Było po dwudziestej. Pojechałem do Adama. Udało mi się zaparkować przed biało-brązowym apartamentowcem. Wpisałem kod i wsiadłem do windy. Szóste piętro. Nie musiałem dzwonić, bo otworzył mi drzwi, co oznaczało, że usłyszał ten charakterystyczny dźwięk domofonu, oznajmiający, że ktoś przyszedł.

– Tak czułem, że to ty... – przywitał mnie tymi słowami i wpuścił do mieszkania.

– Masz coś mocniejszego? – zapytałem.

– Za dużo pijesz. – Skrzywił się.

– Nie wydziwiaj, tylko nalej mi whisky albo nie, bo przyjechałem samochodem... – westchnąłem. Siedzieliśmy na kanapie w salonie. Miałem ochotę się upić.

– Co odwaliłeś?

– Aż tak widać?

– Na kilometr – stwierdził Adam.

– Chciałem wszystko za szybko rozegrać, a teraz, zamiast się do mnie bardziej przekonać, ona znowu się odsunie...

– A dokładniej?

– Całowaliśmy się – zacząłem, ale nie zrobiło to na nim wrażenia, a już byłem pewien, że coś do niej czuje. – No i chciałem za dużo. Dobra, nieważne. Lepiej mi powiedz jak twoje wczorajsze spotkanie? – W tym momencie spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

– O, to bardzo dobre pytanie. – Rozsiadł się wygodnie na kanapie. – Powiedz mi, dlaczego mnie okłamałeś? – zapytał poważnym tonem.

– To nie miało wyjść tak, jak ty myślisz – westchnąłem. – Gadała mi już jakiś czas, że się jej podobasz i czy nie mógłbym jakoś pomóc. Wiem, przyznaję, że lekko nagiąłem prawdę, ale to tylko i wyłącznie dla twojego dobra. – Zaśmiał się pod nosem.

– Dla mojego dobra? Człowieku! Zgodziłem się na to spotkanie, tylko dlatego, że nikt nie potrafił pomóc tej kobiecie. Jakież było moje zdziwienie, gdy badając jej bark, nic nie wyczułem! A potem chciała się ze mną bzykać na kozetce! To jest kur..., nienormalne! – krzyknął i wstał z kanapy.

– Uspokój się, przestań się wydzierać, nie jestem małym dzieckiem. – Skrzywiłem się.

– A tak się właśnie zachowujesz! – wycedził przez zęby. – Co ci strzeliło do tego pustego łba, że będę chciał przelecieć jakąś nieznajomą laskę? – Popukał się w głowę. Był potężnie zirytowany.

– Bo dziwnie się ostatnio zachowujesz. Chciałem ci pomóc się rozluźnić, rozumiesz?! – Wstałem z kanapy.

– Nie martw się o mnie, potrafię o siebie zadbać. Za to ty, zachowujesz się, jak rozkapryszony gówniarz, któremu się wszystko należy! Jeśli Alex nie chce nic więcej, to jej do tego nie zmuszaj! To jest dorosła kobieta, na litość Boską! – Stanął niebezpiecznie blisko mnie.

– Przecież bym jej nie skrzywdził! Oszalałeś?! – Wkurzył mnie tymi słowami.

– Doprawdy? Ostatnio jesteś w tym świetny! Alex to nie jest zabawka. – Jego palec wskazujący wbił się w moją klatkę piersiową i dodatkowo piorunował mnie wzrokiem.

– Co ci odwaliło? – Strzepnąłem jego rękę. – Co ty tak zawzięcie jej bronisz? Może coś do niej czujesz, co? – Zaśmiałem się pod nosem.

– Nic. Ci. Do. Tego – wysyczał, akcentując każde słowo.

– Czyli, to o nią cały czas ci chodzi. – Zaśmiałem się szyderczo. – Sorry, brat. Ona nie patrzy na ciebie jak na potencjalnego faceta. Jesteś dla niej jak Mati. Nie masz szans. Poza tym to ja zawsze byłem na pierwszym miejscu. To ja na nią zasługuję bardziej niż ktokolwiek! Znam każdy jej sekret, wiem o niej wszystko, a ty?

– Jesteś pewien, że nadal zajmujesz najważniejsze miejsce? Niech pomyślę... – Udawał, że się zastanawia. – Tak się składa, że właśnie kolejny raz spierdoliłeś!

– Naprawię to, a ty weź, kogoś bzyknij, bo na mózg ci pada. – Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

– Wyjdź. – Jego stanowczy ton, sugerował, że nie żartuje. Ramiona i klatka piersiowa unosiły się z wściekłości. Przetarł twarz dłońmi. – Wyjdź, bo zaraz naprawdę za siebie nie ręczę!

– Jesteś nienormalny! – Popukałem się w czoło. – Ochłoń i się ogarnij. No naprawdę, taki stary, a taki głupi... – westchnąłem i wyszedłem. Trzasnął drzwiami, co rozniosło się echem po całym korytarzu.

Czułem, jak cały się trzęsę w środku z irytacji na niego. Co on sobie myśli? A może on nastawia Alex przeciwko mnie? Nie, no w sumie nie zauważyłem zmiany w jej zachowaniu względem mnie. Kur...!

Wyszedłem na zewnątrz. Wdychałem świeże powietrze. Musiałem się odstresować. Nie mogłem pić, bo rano musiałem wstać do pracy. Gdyby tylko Alex chciała coś więcej, to byłbym spełniony. Wyciągnąłem telefon z kieszeni.

– Halo, Dave? – usłyszałem zdziwiony słodki, damski głos, po drugiej stronie słuchawki.

– Jesteś u rodziców, czy u tego fagasa? – zapytałem prosto z mostu. Odpowiedział mi śmiech.

– Nie jestem już z Olkiem, to nie miało przyszłości. Postawiłam na samorozwój – odpowiedziała i doskonale wiedziałem, że przygląda się teraz swoimi paznokciom.

– Będę po ciebie za piętnaście minut – oznajmiłem.

– A co? Stęskniłeś się? – Zaśmiała się szyderczo. – Potrzebujesz się wyładować, a nie masz z kim? Oj, Dave, biedactwo. – Udawała, że jej przykro. – A pytałeś mnie o zdanie? Dzwonisz pierwszy raz od naszego zerwania i od razu chcesz mnie zaciągnąć do łóżka?

– Dobra, nie to nie – stwierdziłem.

– Czekaj! – krzyknęła, bojąc się, że się rozłączę. – Bądź za piętnaście minut. Tęskniłam. – Rozłączyła się.

Dopiero po wejściu do auta, zdałem sobie sprawę z tego, co odpierdoliłem. Brawo, Dave. No naprawdę czyn godny naśladowania. Trudno. Jestem tylko facetem...

***

Zdjęcie w tle - Pinterest

A poniżej... Adam i Dave, stworzeni dzięki AI :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro