Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIV

ALEX

Obecnie

Kiedy Dave wyszedł, po prostu leżałam i wpatrywałam się w sufit. Autentycznie byłam załamana. Nawet jeśli wszyscy mówili mi, że dam radę, to na razie nie widziałam swojego życia w kolorowych barwach. Zamknęłam oczy i odtwarzałam jeszcze raz sceny z tego nieszczęsnego meczu. Chwilę później do mojej sali ktoś wszedł.

– Hej, Alex, śpisz?

Kiedy usłyszałam ten głos, wolałabym zdecydowanie udawać, że śpię, ale przecież jestem masochistką, więc spojrzałam na mamę. Jak zwykle elegancko ubrana. Tym razem postawiła na beżowy kombinezon z długim, luźnym rękawem i jak zawsze buty na obcasie, które stukały o podłogę.

– Nie śpię – odpowiedziałam. Stała przy łóżku i delikatnie się do mnie uśmiechała.

– Jak się czujesz? – Czy ja usłyszałam nutkę zmartwienia w jej głosie?

– Bywało lepiej – oznajmiłam.

– I po co ci to było? – zapytała zrezygnowana i usiadła na krześle, które jeszcze przed chwilą zajmował Dave.

– Nie rozumiem pytania – powiedziałam i spojrzałam w jej stronę.

– Po co ci ta cała piłka? Tyle razy z tatą powtarzaliśmy, że powinnaś to skończyć. Zobacz, gdzie wylądowałaś...

– No nie wierzę! Może zmienicie wreszcie płytę, co? Powtórzę to dzisiaj po raz kolejny. Wiesz, gdzie wylądowałam? Na podium Mistrzostw Europy w piłce ręcznej! I nikt mi nie odbierze tego, że w pełni na to zasłużyłam ciężką pracą! Jeśli chcesz mi prawić morały, gadać o tych pieprzonych studiach medycznych, to naprawdę sobie daruj i po prostu wyjdź... – odwróciłam głowę w drugą stronę i walczyłam, żeby się nie popłakać.

– My naprawdę się martwimy – rzekła po chwili. – Gdybyś poszła inną drogą, to o wiele więcej byś osiągnęła, a teraz co zrobisz? Myślisz, że wrócisz do gry? Zachciało ci się kariery sportowej... – westchnęła.

Auć. Zabolało. Wbiła mi nóż w serce, wywierciła w nim dziurę na wylot i rozerwała je na strzępy. Nie odwróciłam się, widok za oknem był zdecydowanie ciekawszy niż jej twarz, chociaż i tak odbijała się w szybie.

– Przepraszam, że twoja córka jest najlepszą zawodniczką w piłkę ręczną w Europie. Gdybym poszła inną drogą, to nie osiągnęłabym tych wszystkich wspaniałych rzeczy. I całe szczęście, że nie wybrałam innej ścieżki, bo nie wyobrażam sobie życia bez piłki, mamo. Dobrze wiesz, że zrobię wszystko, żeby wrócić na boisko i żadne z was mnie od tego nie odwiedzie.

– Alex, a co jeśli nie wrócisz? Co ze sobą zrobisz? Gdybyś miała studia, to nie byłoby problemu. Byłabyś teraz...

– Nikim. Byłabym nikim, bo nie nadaję się na żadnego lekarza! A wieczne zmuszanie mnie do tego oraz wypominanie, że nie poszłam na tę pieprzoną medycynę, nic teraz nie zmieni i już doprowadza mnie do szału. Dlaczego żadne z was we mnie nie wierzy? – zapytałam.

Na pewno dało się słyszeć żałość w moim głosie. W tym momencie na nią spojrzałam. Może to był błąd, bo czułam, jak zbierają mi się łzy w oczach, ale chciałam widzieć jej reakcję, kiedy będzie mi odpowiadać.

– Kochanie, to nie tak...

– Zadałam ci proste pytanie. Dlaczego we mnie nie wierzycie? Dlaczego Matiemu daliście spokój i jest najwspanialszym synem? Przecież skończyłam studia! Jestem magistrem AWF i kończę kursy na trenera. Dotarło to do was? A jak się nie uda, to będę bezrobotna, znajdę sobie bogatego męża i będę żyła na jego koszt, zadowolona?! – krzyknęłam zirytowana.

– Alex, uspokój się – powiedziała stanowczo. – Co ty gadasz za głupoty? Chcesz być czyjąś utrzymanką?

– No tak, tylko jedno usłyszałaś. – Zaśmiałam się pod nosem. – Odpowiesz mi w końcu na pytanie?

– Wierzmy w ciebie córeczko... – odpowiedziała cicho i kompletnie nieprzekonująco.

– Oglądałaś mecz? – zapytałam.

– Alex... – westchnęła.

– Po prostu odpowiedz... – powiedziałam nad wyraz spokojnym tonem, ale w środku, rozpadałam się na małe kawałki.

– Nie oglądałam, ale to nie ma znaczenia. Nie możesz żyć tylko piłką, musisz zacząć coś robić ze swoim życiem. Tata mówił, że poważnie oberwałaś, więc co jeśli czeka cię koniec tej twojej kariery? – Ostatnie dwa słowa wręcz wypluła.

– Już ci powiedziałam. Zostanę trenerem. Wyjdź już, proszę – oznajmiłam beznamiętnie, a w środku wręcz wrzałam z irytacji.

– Dlaczego ty nas nie słuchasz? – zapytała zrezygnowana.

– Bo jestem dorosła, mam dwadzieścia siedem lat, sama na siebie zarabiam i nie zamierzam więcej wysłuchiwać, jaka to nie jestem beznadziejna, wyjdź.

– Tata mówił, że to była poważna operacja, z czego się utrzymasz, jeśli nie będziesz grać?

– Będę grać. Niedługo podpisuję nowy kontrakt. – Mój ton był tak spokojny, że sama siebie nie poznawałam.

– Czy ty nie rozumiesz powagi sytuacji? Mati ma własny biznes, więc nie muszę się o niego martwić, a ty co robisz?! – Praktycznie się na mnie wydarła.

– Rzucam piłką, mamo – uśmiechnęłam się. Byłam cholerną oazą spokoju, co tylko wyprowadzało ją bardziej z równowagi. – Doskonale rozumiem powagę sytuacji. Będę grać dalej, jak wyleczę kolano. Następnie mam zamiar zostać trenerem i tak oto będzie wyglądać moje życie. Nie obchodzi mnie to, czy ci się to podoba, czy nie. Jestem dorosła, sama o sobie decyduję. No i zapomniałabym dodać, całe szczęście, że Mati jest idealny. Dobrze, że jedno dziecko się wam udało, bo drugie to kompletna porażka.

– Jesteś niesprawiedliwa – rzekła surowo.

– Ja jestem niesprawiedliwa? Mamo, czy ty chociaż raz powiedziałaś, że jesteś ze mnie dumna? Nie wiem, czy do was nie dociera, co osiągnęłam, czy po prostu udajecie, że nie widzicie i wypieracie to? Już załapałam, że nigdy nie usłyszę słów uznania, bo ja przecież tylko rzucam piłką, a to jest takie banalne. Dobrze, że doceniają mnie obcy ludzie, bo widzę, że naprawdę dla moich własnych rodziców jestem nieudacznikiem. Proszę, wyjdź już stąd, naprawdę nie chce mi się z tobą rozmawiać. Zawsze jestem ta zła, beznadziejna i nic nie osiągnę. Nie mam ochoty już więcej tego słuchać. Jestem wystarczająco zmęczona i rozwalona psychicznie. Nie potrzebuję dodatkowego dobicia.

– Zawsze chcieliśmy dla ciebie dobrze, gdybyś nas posłuchała, to pewnie miałabyś teraz swój gabinet, męża, dziecko... – Tylko czekałam na ten cios poniżej pasa.

– Nikt nie potrzebuje założenia plomby albo leczenia kanałowego? Idź, sprawdź, na pewno czekają na ciebie twoi pacjenci. Ja już skończyłam rozmowę.

– Naprawdę jesteś niesprawiedliwa, Alex. Nigdy z tatą nie chcieliśmy dla ciebie źle – powiedziała oburzona.

– Masz rację, odkąd gram w piłkę odsunęliście się ode mnie, jakbym była wyrzutkiem. Gdyby nie babcia, dziadek i Mati to pewnie byś teraz ze mną nie gadała.

– O czym ty mówisz? – zapytała zdezorientowana.

– Nie udawaj, że nagle cię to obchodzi – prychnęłam. – Powiedz mi, jak ma się czuć dziesięcioletnia dziewczynka, która nie ma wsparcia od rodziców? Wyjechaliście, zostawiając nas pod opieką dziadków. Zawsze najważniejsi byli pacjenci. Wiesz, ile razy zastanawiałam się, czy wy w ogóle mnie kochacie? Ile razy chciałam się poddać? Ile razy w mojej głowie pojawiała się myśl, że was zawiodłam? Ile razy stchórzyłam, bo bałam się, że nie jestem wystarczająco dobra? Ile razy zastanawiałam się, czy pojawicie się na meczu albo jakimś cudem oglądacie go w telewizji? Niezliczoną ilość razy! Gdyby nie dziadek, mój anioł stróż, który podnosił mnie z każdej porażki i wznosił na wyżyny, nie osiągnęłabym nic. Jestem dumna, z tego, co robię, więc przestań mi wmawiać, że jestem niesprawiedliwa i po prostu stąd wyjdź. Może kiedyś zrozumiesz, że zrobiłaś źle, tylko nie wiem, czy nie będzie wtedy za późno...

Ponownie odwróciłam głowę do okna i zamknęłam oczy. Nie chciałam się przy niej popłakać. W zasadzie to można powiedzieć, że się wysuszyłam, bo nawet nic nie chciało już lecieć spod moich powiek. Moja klatka piersiowa unosiła się w zastraszającym tempie z tych emocji.

Dźwięk odsuwanego krzesła. Stukot obcasów. Zamknięcie drzwi. Wyszła. A ja po prostu chciałam przestać istnieć. Moja kariera wisi na włosku, życie mi się wali, a moi rodzice nadal mnie nie akceptują. To jest po prostu jakiś koszmar.

Większość ludzi uważa, że mam wspaniałe, bogate życie. Cudowni i wspierający rodzice, a na dokładkę, rzesza uganiających się za mną mężczyzn. Prawda jest zgoła inna. Rodzice mają na mnie wylane. Nie zarabiam tyle pieniędzy, co nasi piłkarze nożni, chociaż nie narzekam na swoje zarobki. A stado facetów, wcale nie wyczekuje pod moim domem i szczerze mówiąc, w moim obecnym położeniu, to ostatnia kwestia, którą mam zamiar zaprzątać sobie teraz głowę.

***

DAVE

Obecnie

Kilka godzin z Alex było wybawieniem zarówno dla mnie, jak i dla niej. Odżyła, śmiała się i żartowała. Jakbyśmy cofnęli się do dzieciństwa, kiedy beztrosko spędzaliśmy wspólne wakacje. Chyba oboje potrzebowaliśmy takiej odskoczni od codziennego życia i problemów, które tylko narastały.

– Siema! – krzyknąłem, wchodząc do mieszkania mojego brata. Ściągnąłem buty i zamknąłem za sobą drzwi. – Przywiozłem pizzę! – Położyłem ją na stole, a z plecaka wyciągnąłem płynny prowiant.

– Świetnie, bo zgłodniałem. – Adam wyszedł z łazienki. Włosy miał wilgotne i ubrany był tylko w krótkie spodenki, więc na pewno brał prysznic po siłowni. – Co u młodej?

– Raczej kiepsko psychicznie, mam nadzieję, że poprawiłem jej humor. Był u niej ojciec, trochę podsłuchałem ich rozmowę...

– Co ty gadasz? I co? – Zszokowany Adam usiadł obok na kanapie.

– Nic, nadal to samo. Zero wiary we własne dziecko. Znowu gadka o studiach. To już naprawdę się robi nudne, ale Alex nie gryzła się w język i powiedziała, co myśli. Była zirytowana do granic możliwości, wygarnęła, że w ogóle się nią nie interesuje, że jej nie docenia, że wierzą w nią obcy ludzie, a własny ojciec, nie...

– A co on na to? – zapytał zaciekawiony.

– Pomiędzy jej monologiem, bo tylko tak to można nazwać, mówił, że zawsze chcieli dla niej dobrze, a po tych słowach, że jej nie docenia, po prostu wyszedł. Rozumiesz to? Kur..., wyszedł!

– A mama?

– Niby ma przyjść wieczorem. Wiesz, że to będzie tak samo wyglądać. – Przetarłem twarz dłońmi.

– Wiem – westchnął. – Jest najlepszą piłkarką ręczną w Europie, a oni jej nawet nie pogratulowali! Na jakim oni świecie żyją?

– Pan Wojtek udzielił wywiadu bez jej zgody. Tajemnica lekarska go chyba nie obejmuje, gdy jest kochającym tatusiem i najlepszym ortopedą w jednym. – Mój głos ociekał sarkazmem, ale naprawdę było dla mnie niepojęte, jak można nie wierzyć we własne dziecko.

– Nigdy ich nie zrozumiem.  – Adam pokręcił głową z niedowierzaniem. Obaj przez chwilę milczeliśmy, aż w końcu się odezwał. – Dobra, kiszki mi marsza grają. Smacznego. Opowiadaj, co z Igą?

Jedliśmy pizzę i opowiedziałem mu cały przebieg tej szopki, którą stworzyłem. O jej zachowaniu i o tym jaka jest przebiegła.

– Myślisz, że tak po prostu da ci spokój? Jakoś dziwnie szybko usunęła wszystkie posty...

– Liczę na to, że w końcu się uwolniłem. Święty nie jestem, zdaję sobie z tego sprawę, ale serio nie mam ochoty się już bawić w takie dziecinady. Muszę ochłonąć i odzyskać zaufanie Alex.

– Czyli się nie poddajesz?

– A ty byś się poddał, gdybyś znalazł kobietę, która widzi w tobie więcej niż ty sam? Która jest lekiem na całe zło tego świata i zawsze była dla ciebie wsparciem...

– Zależy od sytuacji – powiedział, ale nie patrzył na mnie, tylko na widok za oknem. – Czasem trzeba odpuścić, bo osoba, na której ci zależy, po prostu jest nieosiągalna.

– Nadal przerabiasz temat Kamy? – zapytałem.

– Nie, Kama to skończony temat i był to tylko mój chwilowy kaprys, jak patrzę na to z perspektywy czasu.

– To o kim mówisz? – Byłem cholernie ciekawy, kogo ma na myśli.

– Nieważne – oznajmił i machnął ręką. – Nie chce mi się drążyć tego tematu. Czyli odwozisz Alex do domu? Myślałem co prawda, że zabierze się ze mną, bo powinienem już ogarnąć wszystkie papierkowe sprawy, ale jak przyjechałeś, to nie będę ci tego odbierać.

– Dzięki, może to mi pozwoli jakoś zrehabilitować się w jej oczach.

– To co, drink? Opijamy twój kawalerski stan?

– Jeszcze pytasz? – zapytałem oburzony. Nalał nam whisky do szklanek, dodał kostki lodu i dolał pepsi.

– Zdrowie!

– Zdrowie! – potwierdziłem.

– Jak jutro wyciągną Alex dren, to będzie mogła zacząć powoli ćwiczyć. Pojadę z tobą, zobaczę, co jej zaleci rehabilitant.

– Musisz trzymać rękę na pulsie, co? – Zaśmiałem się.

– Nie pozwolę, żeby dobili nam ją do końca. Najlepiej będzie się czuła w domu i tam najszybciej dojdzie do siebie. Musi jeszcze załatwić kwestię kontraktu.

– Myślisz, że przez jej kontuzję nie będzie problemu?

– Dzisiaj z samego rana rozmawiała ze swoim managerem, który jej pomaga to wszystko ogarniać. Kontrakt w Norwegii ma przedłużony do końca sierpnia, oni jej będą częściowo pokrywać koszty zabiegów i rehabilitacji. Jako zawodowy sportowiec jest dobrze ubezpieczona od takich wypadków. W dodatku ta laska, co jej to zrobiła, została zawieszona na cały przyszły sezon. Mógł oberwać cały klub i wypaść z ligi, przez zachowanie tej idiotki, ale ostatecznie zawiesili tylko ją. Cóż, nie powiem, że jest mi jej szkoda. Od września będzie we Wrocławiu, gdzie nawet z kontuzją przyjmą ją z otwartymi ramionami.

– Każdy się pewnie o nią bije – powiedziałem i wpatrywałem się w bursztynowy płyn w swojej szklance.

– Z tego, co wiem, to masz rację. Najlepsze francuskie i niemieckie kluby o nią walczyły, ale wybrała Wrocław.

– Nasza Wroclavia znowu odżyje. Jak długa rekonwalescencja ją czeka?

– Myślę, że po jakich ośmiu miesiącach może dopiero myśleć o tym, żeby zacząć lekkie treningi – westchnął. – Jednak jeśli będzie się stosować do wszystkich zaleceń, to jeszcze wróci na boisko, a podejrzewam, że o niczym innym nie marzy, mimo że zeszła z niego dwa dni temu...

– Boisko to jej życie...

– I ta myśl, doda jej skrzydeł – powiedział pewnie.

– Zajmiesz się jej powrotem do sprawności, prawda? – zapytałem z nadzieją, bo wiedziałem, że nie ma lepszego fizjoterapeuty na tym świecie, niż mój brat.

– Obrażasz mnie, pytając o to. – Zaśmiał się, popijając drinka. – Nie oddam jej w żadne inne ręce.

– Całe szczęście – odetchnąłem z ulgą. 

***

A na zdjęciu Alex z mamą, stworzone dzięki AI :D

Zdjęcie w tle – Pinterest.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro