Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VII

Dave

Obecnie

Była niesamowita. Grała w pełnym skupieniu, a na jej twarzy wymalowana była determinacja. Strzelała gol za golem, a ja nie mogłem przestać śledzić każdego jej ruchu. Miałem nadzieję, że z jej kolanem wszystko będzie dobrze, bo ten upadek wyglądał koszmarnie. Gdyby nie mogła dalej grać, nawet nie chcę sobie wyobrażać, w jaką rozpacz by wpadła...

– Kogo moje oczy widzą – powiedział Adam, gdy podszedłem do niego po meczu. – Nie spodziewałem się, że Iga wypuści cię ze swych ramion, żebyś przyjechał na mecz – dodał zgryźliwie.

– Nie będę tego komentować – skwitowałem. – Zamierzam zawalczyć o Alex. Co z jej kolanem?

– Ty zamierzasz walczyć? – Zaśmiał się. – Nagle oprzytomniałeś? Myślałem, że nigdy się nie ogarniesz. Nie mogłem już patrzeć na to, jak ta młoda laska cię omotała. – Skrzywił się. – Jak zareagowała na zerwanie? – zapytał, a ja milczałem.

Nie zerwałem jeszcze z Igą. Ciężko mi było to zrobić, nie chciałem jej zranić. Nie umiałem złamać jej serca, gdy taka radosna oznajmiała mi swoje kolejne sukcesy. Była wtedy taka rozpromieniona i szczęśliwa. Miała mieć sesję zdjęciową, gdyż znana marka odzieżowa zaczęła z nią współpracę. Pochwaliła mi się, że została zaproszona na jakiś event tych wszystkich influencerów, a to była dla niej szansa, żeby się wybić.

Iga starała się być niezależna, a jej atutem był niezaprzeczalnie wygląd oraz otwartość. Po przedłużającej się ciszy, w której mój brat spoglądał na mnie z coraz to większym zażenowaniem, zaśmiał się pod nosem i machnął ręką. Chciał odejść, ale odwrócił się na chwilę, podszedł do mnie bardzo blisko i przemówił.

– Będziesz tego żałował – wycedził przez zęby. – Zastanów się dobrze, co w tym momencie robisz. Nie widzisz, jak je ranisz? Obie! Ogarnij się! Myślisz, że skoro przyjechałeś na jej mecz i zaraz do niej pójdziesz, to ona wpadnie ci w ramiona? Wiesz, może i to zrobi, ale jak się dowie, że ty nadal jesteś z Igą, to tylko się skompromitujesz, a ona się załamie. Zdecydowanie, nie potrzebuje teraz dodatkowego stresu. Chcesz wiedzieć jak jej kolano? Powiem ci. Jest źle i boję się o nią. Obawiam się, że jej gra wisi na włosku, rozumiesz? – Mówiąc te słowa, wciskał swój palec wskazujący w moją klatkę piersiową. – Nie wiem, czy rozumiesz, bo ostatnio sobie ją odpuściłeś. – Odwrócił się na pięcie i odszedł.

Cholera, nie mogło być aż tak źle. Ona musi zagrać! Odnalazłem ją w tłumie. Właśnie płakała w ramionach dziadka. Stanąłem niedaleko i obserwowałem sytuację, a gdy Kama rzuciła się na Matiego, podszedłem do niej od tyłu.

– Hej, Kruszynko, gratulacje – wyszeptałem do ucha.

Odwróciła się. Jej niebiańskie spojrzenie, sprawiło, że moje serce zabiło szybciej. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jakbym był duchem. To oznaczało, że niespodzianka się udała. Chciała coś powiedzieć, ale z powrotem zamknęła usta. Dopiero po chwili była w stanie się odezwać.

– Co tu robisz? – zapytała w końcu, ledwo słyszalnie i badała każdy milimetr mojej twarzy.

– Myślałaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? – Zaśmiałem się. – Nie odpuszczam tak szybko.

Nie potrafiła wykrztusić z siebie nic więcej, ale po chwili jej mimika się zmieniła. W oczach pojawił się ból i łzy, a ona zaczęła uderzać pięściami w moją klatkę, nic nie mówiąc. Nawet nie musiała, bo wszystko rozumiałem. Wiedziałem doskonale, co ma teraz w głowie.

Jak mogłeś mi to zrobić? Cholernie mnie zraniłeś, kretynie jeden! Przyjaciele tak nie robią! Mam cię dość! Nienawidzę cię!

Przyjmowałem każdy cios, bo zasłużyłem, ale w końcu zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Płakała i cała się trzęsła.

– Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Wybacz mi, Alex. Spierdoliłem po całości, ale jesteś dla mnie najważniejsza – mówiłem do ucha, aż w końcu odsunąłem ją na odległość ramion i spojrzałem w szkliste oczy. Starłem kilka łez z jej policzka.

– Nie jest mnie łatwo posklejać... – wyszeptała.

– Pozwolisz mi się tego podjąć? – zapytałem z łomocącym sercem.

Była teraz taka krucha i zraniona, że miałem ochotę po prostu trzymać ją w tych ramionach i nigdy nie wypuścić. Nie myślałem o niczym innym, liczyła się tylko ona.

– Nie wiem, Dave – powiedziała cicho. – Boję się. Boję się, że nie wytrzymam kolejnego ciosu w serce. Jeśli znowu mnie zranisz, pęknę od środka i nikt mnie nie poskłada na nowo.

– Nie skrzywdzę cię, nigdy więcej – stwierdziłem pewnie.

– Obiecujesz? – zapytała z taką nadzieją w głosie, że roztopiło mi to serce.

Nie zdążyłem jednak odpowiedzieć, bo trener zawołał wszystkie zawodniczki do siebie, więc ostatecznie przyglądałem się jej plecom. W tym momencie dopiero do mnie dotarło, że muszę zakończyć związek z Igą, jak najszybciej, bo inaczej stracę ją na zawsze.

– Chodź, jedziemy do hotelu. – Głos Matiego wyrwał mnie z zamyślenia.

– Alex ledwo szła – powiedział zaniepokojony pan Stasiu. – Nie podoba mi się to jej kolano.

– Twarda jest, nie da się tak łatwo – pocieszył go wnuk.

– Zawsze była, ale obawiam się o jej przyszłe mecze. – Pokręcił głową.

– Adam też się tego obawia – oznajmiłem, gdy kierowaliśmy się na parking. Obaj stanęli i spojrzeli na mnie przerażeni.

– Skąd wiesz? Co ci mówiła? – Zaniepokoił się jej brat.

– Nic, z Adama wyciągnąłem, że jej gra wisi na włosku. Myślę, że ona jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Trzyma ją adrenalina i lód – stwierdziłem.

– Ja pierdolę, jeśli on tak twierdzi, to musi być naprawdę kiepsko – jęknął Mati.

– Nie przesądzajmy – wtrącił ich dziadek. – Alex jest naprawdę zdeterminowana, wie, co robi i to nie jest jej pierwsza kontuzja. Zobaczymy, co powie lekarz, bo na pewno będzie miała z nim konsultację. Jutro pogadam z Jackiem – zakończył.

Obaj przytaknęliśmy i szliśmy do wynajętego auta, aby dostać się do hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Zjedliśmy kolację i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Wziąłem prysznic, położyłem się do łóżka i rozmyślałem nad swoim położeniem. Byłem totalnie rozdarty.

Nie umiałem zakończyć relacji z Igą, bo, mimo że nie zawsze mieliśmy temat do rozmowy, to nie chciałem jej zranić. Nie da się ukryć, że imponował mi fakt, że była, mną oczarowana. W dodatku zobaczyłem, że naprawdę jest zaradna i czułem, że niedługo zacznie zarabiać niezłą kasę na tych filmikach. Jednak teraz...

Alex. Była kimś nieosiągalnym. Szczytem moich marzeń. Obawiałem się, że po tym, co aktualnie odwalam, nie będzie chciała mnie znać. W zasadzie to nie obawa, a fakt. Teraz kiedy mogłem ją mieć na zawsze w swoich ramionach, zacząłem się bać. Bałem się, że gdybyśmy jednak zaczęli być razem, nasza relacja uległaby zmianie. A co jeśli nie będziemy umieli ze sobą rozmawiać? Nagle zaczęlibyśmy mieć do siebie o coś pretensje. Może potrafimy być tylko przyjaciółmi, a związek zepsułby naszą dotychczasową relację? A gdybyśmy się nie dogadali, to co? Definitywny koniec naszej przyjaźni? Kur...! Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu.

– Halo? – odebrałem, a na FaceTime pojawiła się rozpromieniona Iga.

– Hej, kochanie – szczebiotała. – Co za mecz! Jak czuje się Alex? Co z jej kolanem? Widziałeś się z nią? – Zasypała mnie gradem pytań.

– Tak, widziałem się z nią. Jest twarda, łatwo się nie podda – oznajmiłem. Iga ją uwielbiała, a to nie ułatwiało mojego położenia.

– Ciekawe, z kim będą grały w półfinałach? – rozmyślała.

– A gdzie ty jesteś? – zapytałem po chwili, ponieważ nie rozpoznawałem tego miejsca, a w tle słychać było odgłosy śmiechu.

– U dziewczyn, oglądałyśmy razem mecz – odpowiedziała od razu.

– Piękna, co ty tak długo tu robisz? Ile można się ubierać? – Usłyszałem przytłumiony, męski głos. Ktoś wszedł do pokoju, niestety nie widziałem twarzy, bo wyłączyła kamerę. – Zaraz wychodzimy.

– Za chwilę do was przyjdę, Olek – odpowiedziała lekko zestresowanym tonem. – Daj mi się przygotować.

– Czekamy – powiedział. Usłyszałem zamknięcie drzwi i ponownie pojawiła się jej twarz. Nie odezwałem się, czekałem aż cokolwiek wytłumaczy.

– Wychodzę z dziewczynami na imprezę, nie masz nic przeciwko, prawda? – Uśmiechnęła się słodko.

– Olek, to też dziewczyna? – zapytałem i uniosłem brew, uśmiechając się pod nosem.

– To nie tak, to tylko kumpel. – Machnęła ręką, a ja wpatrywałem się w nią z kamiennym wyrazem twarzy.

– I każdy kumpel, nazywa cię piękną? – drążyłem temat, będąc totalnie opanowanym, a ona zaczęła się stresować.

– Dave, kochanie, on tylko tak w żartach. – Zaśmiała się nerwowo.

– W takim razie, PIĘKNA, miłej imprezy – powiedziałem, akcentując to jedno słowo i się rozłączyłem.

Czy byłem zazdrosny? W zasadzie to nie wiem, jeśli już, to minimalnie. Bardziej zirytowało mnie to, że ściemniała. Nie mogła wprost powiedzieć, że idzie na imprezę ze znajomymi? Po co to ukrywać? Nie miałem ochoty z nią gadać. Próbowała dzwonić kilka razy, ale odrzucałem.

Iga: Dave, Kochanie, nie bądź zły. Przepraszam... Ja naprawdę nie robię niż złego, chciałam wyjść ze znajomymi na imprezę...

Wiadomość wyświetliła się na zablokowanym ekranie, nie chciałem, żeby widziała, że odczytałem. Nic nie odpisałem. Przetarłem twarz dłońmi. Miałem w głowie Alex. Ją i jej chore kolano. W dodatku mój brat miał cholerną rację. Powinienem skończyć z Igą. Może to był dobry moment?

Iga: Chyba nie będziesz mnie ograniczał, co? Obraziłeś się, bo mój kumpel nazwał mnie piękną? Ile Ty masz lat? Powinieneś się cieszyć, że masz ładną laskę...

O proszę. Czyżby wychodziło z niej prawdziwe oblicze? Byłem za stary na kłótnię z małolatą. Olałem, bo bardziej chciało mi się śmiać, niż się tym przejąłem. I pomyśleć, że jeszcze przed chwilą przedstawiałem ją w superlatywach. Miałem dość dzisiejszego dnia, mózg mi parował i długo nie mogłem zasnąć, ale w końcu się udało. Obudził mnie ponownie, dźwięk wiadomości.

Iga: Żałosny jesteś... Myślałam, że mam do czynienia z dorosłym i dojrzałym facetem... Przemyśl swoje zachowanie, bo jak się tak będziesz zachowywać, to będę musiała się zastanowić, czy na pewno chcę z Tobą być... A może nie odpisujesz, bo jesteś z jakąś laską? Chociaż, nie sądzę, żeby jakakolwiek dziewczyna mi dorównała...

Po odczytaniu na zablokowanym ekranie, aż usiadłem. Przetarłem oczy, bo nie dowierzałem w to, co widzę. W razie czego zrobiłem screen, gdyby stwierdziła, że usunie tę wiadomość. Autentycznie zacząłem się śmiać do telefonu. Ja naprawdę jestem nienormalny, myśląc, że ten związek miał jakąkolwiek przyszłość. Po cholerę zaczynałem relację z tak niedojrzałą dziewczyną? No tak, chciałem wzbudzić zazdrość w Alex. Idiotyczny cel.

Iga: Wtf?! Czaisz, że Dave mnie zlał? Nie odezwał się do mnie po tej rozmowie. Napisałam mu, co o nim myślę, może przejrzy na oczy, że może mnie stracić...

Po kilku sekundach przyszedł kolejny SMS...

Iga: W sumie, ch.. z nim, wracam z Olim na chatę. Shoty weszły mi dzisiaj zajebiście. Jak nic będzie ciekawa nocka xd Dobrze, że mam z nim fwb*, bo skąd mam mieć pewność, że Dave nie bzyka właśnie jakiejś laski, w tej całej Danii? Napiszę jutro. Olek mi już nie daje żyć. Będzie ogień, lov u.

Znieruchomiałem. Co to ma, kurwa, znaczyć? A to mała suka. Ponownie zrobiłem screen, żeby mieć dowody. Bzykała się z tym całym Olkiem, a potem przyłaziła do mnie... To jakiś, kurwa, żart! Musiała pomylić osoby i wiadomość miała być pewnie, do którejś z tych jej przyjaciółek. A to oznaczało, że one wcale nie musiały być z nią na tej całej imprezie.

Ona naprawdę, w tym momencie była w łóżku z innym kolesiem. Miałem ochotę teraz tam jechać i zrobić jej awanturę, przyłapując na zdradzie, ale uznałem, że poczekam na powrót do Polski. Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę jej minę, gdy dowie się, że ja doskonale o wszystkim wiem. I pomyśleć, że taka małolata owinęła mnie sobie wokół palca. Dałem się zrobić jak jakiś dzieciak...

Nie mogłem spać. W głowie obmyślałem plan, jak to rozegrać, żeby się zemścić. Chciałem napisać do Alex, co ona by zrobiła w takiej sytuacji, ale po pierwsze to nie byłoby fair względem niej, a po drugie, ona nie może się dowiedzieć, że w zasadzie to ja jeszcze jestem z tą zdradziecką suką.

Ja: Iga mnie zdradza...

Napisałem wiadomość do brata. Spojrzałem na zegarek, dochodziła czwarta nad ranem. Miałem nadzieję, że go nie obudzę, bo na pewno do późnych godzin nocnych naprawiał zawodniczki.

Adam: Skąd wiesz? Masz jakiś posłuch, czy kamerę? xd

Ja: Zabawne... Sama się wydała. Miała napisać, prawdopodobnie do przyjaciółki, a przypadkiem wysłała do mnie SMS z informacją, że ma z jakimś kumplem Olkiem, przyjaźń z korzyściami.

Adam: Co? Jaja sobie robisz... A to mała suka. Co teraz? Czyli ona wie, że to przeczytałeś?

Ja: Nie wie, odczytałem na zablokowanym. Zrobiłem screen. Nauczyłem się po Monice, że muszę wszystko dokumentować, bo każde słowo może zostać użyte przeciwko mnie...

Adam: Nieźle to sobie wymyśliła. Grałeś frajera w jej teatrzyku. Wygodne, bogate życie u Twojego boku, a potem na bzykanko do jakiegoś małolata. Czyżbyś nie spełniał jej oczekiwań? 

Ja: Ha ha ha, boki zrywać, taki zabawny jesteś... Masz dzisiaj jakąś przerwę?

Adam: Przyjedź do hotelu. Powinienem się ogarnąć koło jedenastej.

Ja: Ok.

Siłownia w tym miejscu była całodobowa, więc ubrałem się w sportowy strój i wjechałem windą na ostatnie piętro. Widok zapierał dech w piersiach, gdyż za dużymi oknami rozciągał się las i jezioro. Założyłem słuchawki i wpadłem w rytm treningu.

W głowie kotłowało mi się milion myśli. Alex. Iga. Ja, jako największy idiota roku. Kurwa, no nie wierzę, że ta małolata tak mnie, wykiwała. Prawie trzydziestoletni facet, a naiwny jak dziecko. Myślałem, że chce mieć kogoś dojrzałego, kogoś, kto będzie dla niej oparciem. A tymczasem to ja czułem się wyruchany, przez dwudziestoletnią laskę. Nawiasem mówiąc, jak otworzyłem wiadomości od niej o piątej nad ranem, te niewygodne, były usunięte...

Alex: Czy posklejanie mnie jest nadal aktualne?

Wyświetliło mi się na ekranie, kiedy szybkim marszem pokonywałem ostatnie minuty na bieżni. Omal nie spadłem z niej, kiedy to zobaczyłem. Musiałem zwolnić tempo, bo nie wierzyłem własnym oczom.

Ja: Zawsze i wszędzie...

Alex: Znajdziesz dla mnie chwilę? Koło dwunastej będę miała przerwę.

Ja: Będę czekał w hotelowej restauracji :) A tak w ogóle, dlaczego Ty nie śpisz?

Alex: Dochodzi szósta rano, witam w moim świecie. Bardziej zdziwiło mnie to, że Ty mi odpisałeś o tej porze...

Ja: A ja już kończę trening. Zatkało?

Alex: Trochę tak. Ja jeszcze przed... Do zobaczenia!

Nic nie odpisałem. Cieszyłem się jak dzieciak, że to ona wyszła z inicjatywą. Potrzebowała mnie! To chyba była najpiękniejsza informacja dzisiejszego poranka.

Po treningu wziąłem prysznic i zszedłem na śniadanie. Pan Stasiu pił już poranną kawę i przeglądał informacje w telefonie. Okulary opadły mu na czubek nosa i marszczył czoło, skupiając się na treści.

– Dzień dobry – powiedziałem, dosiadając się naprzeciwko i stawiając przed sobą witaminowego shake'a.

– O, nie śpisz już? – Zdziwił się. – Mateusz, to zdecydowanie w tej rodzinie wdał się w swojego ojca, który jak był młodszy i miał możliwość, to spał do dwunastej. – Pokręcił głową, śmiejąc się pod nosem.

– Tak, to prawda. Nie znam większego śpiocha – potwierdziłem. – Co tam ciekawego pan wyczytał?

– Piszą o Alex – powiedział. – Zastanawiają się, czy nasza najlepsza zawodniczka będzie w stanie zagrać – westchnął. – Poza tym, tę Francuzkę zmieszali z błotem. Kompletnie się nie dziwię, bo to był paskudny faul.

– Jadę dzisiaj do niej, dowiem się co z tym kolanem.

– Wiesz, że ona się załamie, jeśli nie zagra – mówił przygnębiony. – Może spotkałbym się z Jackiem, podpytał go, jak on to widzi. – Zastanawiał się głośno.

– Przecież jest pan jego guru. Myślę, że nie będzie z tym problemu, czyli jedziemy razem. Może jak ten leń wstanie, to zabierze się z nami. – Zaśmiałem się.

Należy tu nadmienić, że spod skrzydeł dziadka Staszka, wyszło wiele pokoleń zawodników piłki ręcznej, między innymi, główny trener kadry narodowej.

– Nie liczyłbym na to – wtórował. – To co, zjemy razem śniadanie?

– Z przyjemnością – odpowiedziałem i ruszyliśmy w stronę szwedzkiego stołu.

Mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów, gdyż całe życie traktował mnie i Adama, jak swoich wnuków. Spędzał z nami mnóstwo czasu na boisku i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że miał ogromny wkład w moje wychowanie.

Mati wyszedł z pokoju po dziesiątej, zaspany, jakby całą noc imprezował. Ziewając, zajął miejsce obok dziadka.

– Dzień dobry, co mnie ominęło? – zapytał i upił łyk kawy, którą sobie przyniósł.

– Chcesz się wkręcić do Kamy? – podpytałem niby od niechcenia, a na dźwięk imienia swojej narzeczonej, od razu się obudził.

– Ty się jeszcze pytasz? Oczywiście, że chcę! – wykrzyczał.

– To jedziemy we trójkę – skwitował pan Stasiu.

– Świetnie, zjem i możemy ruszać – powiedział entuzjastycznie.

Mati i Kama, to była para idealna. Świetnie się rozumieli, co rusz sobie dogadywali i żartowali. Wsparcie, jakie jej dawał, było niesamowite. Nie istniała dla niego żadna inna kobieta. I oni też zaczęli swoją znajomość jako przyjaciele, więc może u mnie i Alex nie wszystko stracone?

Przed jedenastą zaparkowaliśmy przy hotelu, w którym zatrzymała się nasza reprezentacja. Roiło się tam od kibiców i dziennikarzy, którzy czekali, aż ktoś z naszej kadry, chociażby na chwilę, pojawi się przed wejściem. Z tego, co ustaliłem z Adamem, po czternastej dziewczyny wyjeżdżały na trening. Ci ludzie tylko czekali, aby zrobić sobie zdjęcia z zawodniczkami albo poprosić o autografy.

Rozejrzeliśmy się po holu, zwiedziliśmy tylne ogrody i udałem się do restauracji, w której miałem spotkanie z bratem, a reszta towarzystwa została zabrana przez trenera Jacka.

Iga: Przepraszam Skarbie, że tak się wczoraj uniosłam. Byłam zła i pijana. Wcale nie jesteś żałosny i niedojrzały :( I wiem, że nie byłeś z żadną inną dziewczyną, bo byś mi tego nie zrobił...

Parsknąłem śmiechem, po odczytaniu tej wiadomości. No chyba sobie kpisz ze mnie dziewczynko w tym momencie.

– Co ci tak wesoło? – zapytał Adam, gdy podszedłem do stolika.

– Iga mnie przeprosiła.

– No proszę i co wrócisz do niej z podkulonym ogonem? Alex znowu przestała cię interesować?

– Daruj. Dla mnie Iga to skończony temat. Dobrze wiesz, że chciałem wzbudzić zazdrość w Alex, żeby zobaczyła, jak się poczułem, kiedy zobaczyłem ją z Marcinem.

– Biedactwo z ciebie, no naprawdę. – Skrzywił się. – Jak długo ją znasz? Jak mogłeś w ogóle wpaść na taki kretyński pomysł, że ona będzie chciała wrócić do swojego byłego? Czy ty do reszty zdurniałeś? Czy to było takie, kurwa, trudne, zapytać ją z kim się widziała? Naprawdę lubisz utrudniać sobie życie...

– Ja pierdolę, przecież nie cofnę czasu, tak?! – krzyknąłem zirytowany. – Fakt, przesadziłem z tymi tekstami do niej, ale byłem nawalony.

– To może przestań tyle chlać, skoro masz przyćmienia mózgu?

– Proszę, słucham dalej, wyżyj się na mnie. No dawaj, co masz mi jeszcze do powiedzenia?

– Wiesz, że zachowujesz się teraz, jak totalny gnojek – stwierdził od niechcenia i obracał w palcach zapalniczkę.

– Jak wrócę do Polski, to kończę z Igą. Ona dla mnie już nie istnieje. Dobrze wiesz, że od zawsze zależało mi na Alex.

– To dlaczego spierdoliłeś? Ona czekała do swoich urodzin, żeby powiedzieć ci, co czuje, a ty miesiąc przed bzyknąłeś jakąś małolatę i stałeś się jej sponsorem. Nie myślałem, że kręci cię takie coś. Ja rozumiem, że laska jest ładna, ale co ona ma w głowie? Zarabia na jakichś filmikach w internecie. Dobra, mów co to za akcja wczoraj?

Opowiedziałem mu całą historię z Igą i pomysły, na jakie wpadłem, żeby utrzeć jej nosa.

– Tym sposobem będę mógł pokazać Alex, że mi na niej naprawdę zależy. Mam zamiar o nią zawalczyć, rozumiesz? – zakończyłem.

– Wspominała mi, że się dzisiaj widzicie. Nie spierdol tego. Ona potrzebuje wsparcia. Robimy, co możemy, żeby zagrała. Dobrze, że jest kriokomora. Pozwoliłem jej powoli rozruszać nogę na rowerze stacjonarnym – oznajmił przygnębiony.

– Jakie są szanse, że zagra? – zapytałem niepewnie.

– Może być tak, że nie zagra w półfinale – powiedział cicho.

– Co?! Powiedz, że robisz sobie ze mnie jaja – jęknąłem.

– Jeśli dotrzemy do finału i chce w nim zagrać, to musi odpuścić ten mecz, żeby noga się zregenerowała.

– Czy ona o tym wie?

– Wie od wczoraj. – Uśmiechnął się smutno. – Lekarz zrobił jej USG. Okazało się, że ten kawałek łąkotki, który jej został po tych wszystkich operacjach, jest nieznacznie rozerwany. To oznacza, że teraz robimy wszystko, żeby zagrała w finałach. Krioterapia, pole magnetyczne, mam z nią zajęcia indywidualne, robię odpowiednie masaże, żeby tylko mogła wyjść na boisko. Gorzej, jeżeli pęknie całość, to wtedy nie ma wyjścia, czeka ją operacja i wszczepienie implantu, tego brakującego fragmentu, a potem kilkanaście tygodni powrotu do sprawności.

– O, kurwa – tylko tyle byłem w stanie z siebie wykrztusić, bo wiedziałem, że ona jest w totalnej rozsypce.

– Dlatego jestem na ciebie wkurwiony. Jak mogłeś przyjechać tu i obiecać, że się nią zaopiekujesz, skoro nie skończyłeś tej dziecinady z Igą? Dobrze wiesz, że ona na to nie zasługuje. – Spojrzałem na niego pytająco, skąd wiedział? – Powiedziała mi, że wczoraj rozmawialiście. Ona myśli, że ty nie jesteś już z Igą, skoro mówiłeś jej takie rzeczy. – Przyglądał mi się uważnie. – Zdajesz sobie sprawę z tego, jaką moc mają słowa?

– Nie zdążyłem jej obiecać, że jej nie skrzywdzę – powiedziałem.

– No i może całe szczęście, bo znowu byś to zrobił. Jeśli ona się dowie, że ty wciąż masz dziewczynę, a nie ukrywajmy, że wystarczy jej rozmowa, chociażby z Matim, to cię znienawidzi. Ogarnij się, bo ja już nie mogę patrzeć, jak ona cierpi...

– Ty nadal jesteś z Igą? – usłyszeliśmy za plecami jej głos, przepełniony bólem. Kurwa. To. Się. Nie. Dzieje! Odwróciłem się w sekundę. – A ty wszystko wiedziałeś? – Skierowała to pytanie do mojego brata.

– Alex, to nie tak – zacząłem.

Stała ubrana w czerwoną bluzę dresową, którą zdobiła biała trójka i orzełek na piersi. Krótkie spodenki odkrywały jej piękne, długie nogi, a na lewym kolanie miała założony bandaż. Ramiona jej opadły z bezsilności.

– Daruj sobie, Dave – westchnęła. – Pieprzona męska solidarność. – Zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową.

– Ja mu właśnie próbowałem uświadomić, że zachowuje się jak gnojek, skoro obiecuje ci coś, a wie, że nie jest w stanie tego spełnić – bronił się Adam.

– To jest jakiś koszmar – wyszeptała i odwróciła się na pięcie, ruszając przed siebie.

– Stój, nigdzie nie idziesz – krzyknąłem i zerwałem się z krzesła. Stanąłem przed nią i wpatrywałem się w jej bladą twarz, podkrążone oczy i ślady łez. – Proszę, daj mi wytłumaczyć – powiedziałem błagalnym tonem.

– Po co? Nie musisz mi nic tłumaczyć. Masz dziewczynę. Składasz obietnice bez pokrycia. Ranisz mnie na każdym kroku, a ja nie mam siły na takie przepychanki. Powiedziałam ci wczoraj, że boję się, że mnie znowu zranisz, a wtedy nie uda się mnie poskładać. Gratulacje. Powinieneś dostać w tym momencie medal na przyjaciela roku. Chciałam, żeby chociaż raz ktoś zawalczył o mnie, ale widzę, że chyba nie jest mi to dane, bo znowu to ja muszę walczyć o siebie. Chciałam się z tobą zobaczyć i wtulić się w twoje ramiona, bo tam zawsze odnajdywałam bezpieczeństwo. Wtedy nie istniał żaden problem, a ja czułam, że jest przy mnie ktoś, kto mnie rozumie – mówiła, a w jej oczach pojawiały się łzy.

Przyciągnąłem ją mocno do siebie i przytuliłem, wyrywała się, jak tylko mogła, ale nie puściłem jej. Nie mogłem. Nie umiałem. W końcu skapitulowała i oparła się czołem o moją klatkę.

– Nie oszukuję cię – wyszeptałem. – Miałem zamiar ci wszystko powiedzieć – kontynuowałem, kiedy się nie odezwała. – To prawda, że wczoraj podczas naszej rozmowy byłem z Igą i nadal teoretycznie z nią jestem, ale to się zaraz skończy. – Zaczęła drżeć, nie wiem, czy płakała, czy śmiała się z bezsilności, ale mówiłem dalej. – Wczoraj byłem świadkiem, jak mi ściemnia. Niby wychodziła z koleżankami na imprezę, ale nagle w pokoju zjawił się jakiś koleś. Próbowała mi wmówić, że wychodzi ze znajomymi, ale olałem ją. Nad ranem dostałem od niej wiadomość, że jestem żałosny, bo się na nią obraziłem, że na pewno jestem teraz z inną laską, jednak mam pamiętać, że nikt jej nie dorówna. A potem... – urwałem na chwilę. – Przypadkiem napisała do mnie wiadomość, która powinna trafić do jej przyjaciółki. Okazuje się, że ma układ ze swoim przyjacielem – na te słowa, Alex oderwała się ode mnie i przyglądała uważnie mojej twarzy.

– Chcesz mi powiedzieć, że będąc z tobą, lądowała w łóżku z innym facetem? – zapytała, chociaż doskonale znała odpowiedź. – Wie, że znasz prawdę?

– Nie wie, bo odczytywałem wiadomości na zablokowanym ekranie. Zrobiłem screen, żeby mieć dowód. Jak rano wszedłem w nasz czat, to niewygodne treści usunęła i jeszcze napisała do mnie niedawno, że mnie przeprasza, że nazwała mnie żałosnym i niedojrzałym, bo była sfrustrowana i pijana.

– Rozumiem, że masz zamiar dać jej do zrozumienia, że wiesz o jej wybrykach, kiedy wrócisz do Polski?

– Tak, ale nawet gdyby ta sytuacja nie miała miejsca, miałem zamiar zakończyć tę dziwną relację, bo ja naprawdę cię potrzebuję, Kruszynko...

Przyglądała mi się uważnie, ale nie odezwała się ani słowem. Wyminęła mnie i kulejąc, podeszła do stołu, przy którym jeszcze przed chwilą siedziałem z Adamem. Jego już nie było. Usiadła na krześle. Zająłem miejsce naprzeciwko niej. Łokciami oparła się o blat i schowała twarz w dłoniach.

– Nie zagram w tym meczu – powiedziała ledwie słyszalnie. – Nie ma szans, żeby wykurować moją nogę do tego czasu. Jestem beznadziejna...

– Co ty gadasz za głupoty?! – krzyknąłem. Schowałem jej dłonie w swoich, odsłaniając zapłakaną twarz. – Nigdy tak nie myśl! Jesteś najlepsza, a twoje kolano po prostu nie nadąża za tobą. – Próbowałem ją pocieszyć, chociaż wiedziałem, że to za dużo nie pomoże. – Twoja determinacja, zawziętość i waleczność zaprowadziła cię w to miejsce. Twoje marzenia się spełniły. Siedzisz przede mną w stroju kadry narodowej! Oboje doskonale wiemy, że półfinałowy mecz macie w kieszeni, bez względu na to, z kim go zagracie. Dziewczyny dadzą radę, a ty musisz się skupić na sobie, żeby móc rozwalić rywalki w finale i stanąć na najwyższym podium!

Nie odezwała się. Starłem słone kropelki z jej policzka. Nie przypominam sobie, żebym widział ją tak zdołowaną. Była w kompletnej rozsypce. Moje serce krwawiło, widząc ją w takim stanie. Siedziałem naprzeciwko niej i zastanawiałem, co mogę zrobić, żeby podnieść ją na duchu. Potrzebowała bezpieczeństwa.

Podniosłem się ze swojego miejsca i podszedłem do niej, po to, żeby wziąć ją na ręce, a ona ufnie wtuliła się we mnie. Arbuzowy żel pod prysznic dopadł do moich nozdrzy ze zdwojoną siłą. Trzymałem w rękach cały mój świat. Wyszedłem z nią na hol i skierowałem na tył hotelu. Tam znajdowało się wyjście na piękny ogród. Usiadłem na ratanowej kanapie, podciągnąłem ostrożnie jej nogi do góry i zamknąłem w szczelnym uścisku. Głaskałem ją po głowie, a ona powoli się uspokajała. Jej drążące od płaczu ciało, wyciszało się. Moja szyja była cała mokra od łez. Trwaliśmy w tej ciszy naprawdę długi czas.

– Przepraszam – wyszeptała mi do ucha, po dobrych kilkunastu minutach.

– Nie przepraszaj, nawet najsilniejsi, potrzebują dać upust emocjom – powiedziałem.

Oparła się czołem o moje i zamknęła oczy. Miałem ogromną ochotę ją teraz pocałować. Chciałem zabrać cały jej ból, żeby mogła poczuć się lekka i wolna. Pragnąłem wykrzyczeć całemu światu, że ją kocham, bo właśnie przy niej moje serce wariowało.

– Dziękuję, w twoich ramionach wszystkie problemy przestają mieć znaczenie – powiedziała.

– Jesteś niesamowita, Kruszynko. Pamiętaj o tym – wyszeptałem tuż przy jej ustach. – Wiem, że ponownie musisz walczyć, ale doskonale wiesz, że ta walka ma sens. Pokaż, jak bardzo uparta jesteś. – Uśmiechnąłem się i już chciałem musnąć jej delikatnie rozchylone usta, gdy przerwał nam Adam. W tym momencie miałem ochotę go udusić!

– Tutaj jesteście – powiedział z ulgą i odchrząknął. – Wybaczcie, nie zamierzałem przeszkadzać – powiedział zmieszany i podrapał się po karku. – Niestety, ale zostało niewiele czasu do treningu, niedługo wyjeżdżamy – zakończył i odszedł.

– Powinnam już iść – powiedziała i wstała z moich kolan. Przetarła czerwoną od płaczu twarz. – Muszę się jeszcze doprowadzić do w miarę względnego stanu – westchnęła. – Dzięki, Dave.

– Odprowadzę cię – powiedziałem i ruszyliśmy do środka. – Zostaję do finałów, jeśli będziesz mnie potrzebować, daj znać, a przybędę najszybciej jak to możliwe.

Uśmiechnęła się do mnie i pogłaskała po policzku. Jej dotyk sprawił, że poczułem gorąc w całym ciele. Niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z niezwykłą intensywnością i oddałbym wszystko, żeby wiedzieć, o czym teraz myśli. Zbliżyła się do mnie, już myślałem, że zaraz poczuję jej usta na swoich, ale musnęła tylko mój policzek, trzymając na mojej piersi swoją dłoń. Kiwnęła głową w podziękowaniu i odwróciła się, ruszając w stronę pokoi.

Stałem tak jeszcze chwilę, czując palące miejsca po jej dłoni i ustach. Miałem nadzieję, że teraz, kiedy znała prawdę, nasza relacja powróci do normalności, a może nawet przeskoczy o poziom wyżej...

***

* Fwb – Friends With Benefits – Przyjaciele z korzyściami

Teledysk w tle: 

Perfect - Kołysanka dla nieznajomej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro