Rozdział V
ALEX
Obecnie
Założyłam słuchawki i włączyłam podcast motywujący, tylko po to, żeby po dwóch minutach wyłączyć tego gniota i posłuchać muzyki. Siedząca obok Kama widziała, że nie chce mi się gadać i uszanowała to. Potrzebowałam resetu.
Spojrzałam na krajobraz za oknem. Wznosiliśmy się właśnie nad Warszawą. Budynki zamieniały się w małe punkciki, a pola, tworzyły kolorowe kwadraty. Spoglądałam tak jeszcze jakiś czas, zastanawiając się nad swoim życiem.
Dopadła mnie jakaś dziwna nostalgia, a przecież powinnam być pełna sił i energii, żeby motywować dziewczyny. Boisko zawsze było dla mnie najważniejszym miejscem. Wyciskałam na nim siódme poty, oddawałam całą siebie i sprawiało mi to ogromną przyjemność. Radość, ulga, zmęczenie, łzy, smutek i rozczarowanie. Wszystkie te emocje przeżywałam właśnie tam, na tym płaskim podłożu, na którym widnieje kilka linii, dla większości ludzi niemających znaczenia.
Nagle poczułam dotyk dłoni na ramieniu i wróciłam do rzeczywistości. Odwróciłam się w stronę, jak się okazało, wcale nie Kamy, a Adama. Zmarszczyłam brwi i już chciałam pytać, co tu robi, kiedy sam się odezwał.
– Dlaczego się poddałaś? – zapytał łagodnie.
– Ja się poddałam? – zapytałam z niedowierzaniem. – O co wam wszystkim chodzi? Przecież to ja czekałam do tych pieprzonych urodzin, żeby mu powiedzieć, co czuję, a gdyby wam jednak umknęło, to on znalazł sobie dziewczynę miesiąc przed. Kto tu się poddał? Kto zawiódł?
– Nie będziesz walczyć?
– Serio? Adam znasz mnie całe życie i doskonale wiesz, że od dziecka walczę o wszystko. O akceptację rodziców, o granie w piłkę, o wygrane mecze, o swoje marzenia. Wieczna walka. Chciałabym, żeby chociaż raz ktoś zawalczył o mnie. Dave się poddał przed czasem, oskarżył o wskakiwanie facetom do łóżka, zamiast wprost zapytać, z kim się widziałam przed drzwiami własnego domu. Naprawdę uważasz, że znowu ja powinnam walczyć? – zapytałam poirytowana.
– Masz rację – westchnął i wziął moją dłoń, splatając ją ze swoją. – Przepraszam, że tak naciskam, ale po prostu nie potrafię sobie wyobrazić go z kimś innym niż z tobą. – Szturchnął mnie ramieniem. – Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć, nie będę ci truł, bo masz rację, to on spierdolił. Nie wierzę jednak, że to się tak po prostu skończy...
– Wszystko się kiedyś kończy, a w naszym przypadku nawet się nie zaczęło – powiedziałam cicho i oparłam głowę na jego ramieniu. – Też inaczej to sobie wyobrażałam...
– Wiesz, że on nie jest z nią szczęśliwy – zaczął mówić, głaszcząc moją dłoń.
– No i co ja mam ci powiedzieć? Czekał dwadzieścia lat, więc naprawdę ten miesiąc by go nie zbawił, a teraz rani ją, siebie i mnie przy okazji. Zresztą mogę się założyć, że jak wczoraj wyszli od nas, to zabrał ją do mieszkania.
– Dobrze go znasz. Też myślę, że miał upojną noc. – Skrzywił się. – Wiesz, że ona mu się znudzi. Nie mają nawet wspólnych tematów. Wkrótce to zakończy, a wtedy... – zawahał się.
– A wtedy, co? Nie nakręcaj się Adaś. Ja już na nic nie liczę. Zresztą nie wiem, czy cokolwiek chcę od niego. Potwornie mnie zranił. Zachowuje się jak jakiś tępy idiota, który nie myśli głową, tylko tym, co ma w spodniach. Wiem, że mówię o twoim bracie, ale nie zamierzam za to przepraszać. Poza tym teraz znowu muszę walczyć o wygraną, o siebie...
– To dobry plan. Na tym się teraz skup – potwierdził. – Nie przepraszaj, on chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi. To, co wczoraj się działo, to było jak kiepska komedia. Zresztą nieważne. Słyszałem, że chcesz zrezygnować z Norwegii?
– Skąd wiesz? – zapytałam zdziwiona, bo wiedziała o tym tylko Kama.
– Twoja przyjaciółka powiedziała nam na urodzinach, jak przygotowywaliśmy salon.
– Wredna małpa – westchnęłam, ale po chwili się zaśmiałam. – Chciałam wam powiedzieć, ale tyle się działo na tej imprezie, że po prostu nie miałam do tego głowy. Kontrakt kończy mi się w lipcu, a rozmowy z KS Wroclavia, trwają już jakiś czas. Chcę wrócić na stare śmieci. Nie ukrywam, że chciałam tym zrobić niespodziankę głównie Dave'owi, ale teraz...
– Nie patrz na innych, sama stwierdziłaś, że walczysz o siebie. Chcesz tu wrócić?
– Tak. Tęsknię za dziadkiem, za wami, za Wrocławiem. Zresztą wróciłabym do klubu, w którym wszystko się zaczęło. Mają świetne wyniki, zawsze są na wysokiej pozycji w lidze. Poza tym jestem przed trzydziestką, a liczę jeszcze na to, że będzie mi dane zagrać na Mistrzostwach Świata.
– Gadasz jakbyś była przed sześćdziesiątką – zaśmiał się. – Jak można nie powołać najlepszej zawodniczki na świecie? – Odsunął się kawałek ode mnie i spojrzał z uniesioną brwią.
– Nie jestem najlepszą zawodniczką na świecie – odpowiedziałam.
– Dla mnie jesteś – oznajmił. – Mój brat jest naprawdę, idiotą – westchnął.
– Potwierdzam. Tak sobie myślę, że może ja powinnam się zgodzić na nagranie tego całego TikToka? – zapytałam poważnie.
– Masz gorączkę – jęknął. – Za dużo przebywałaś wczoraj z Igą – dotknął dłonią mojego czoła i po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.
– Ja po prostu nie mogłam uwierzyć, że ona zaproponowała mi coś takiego. Ja się chyba starzeję, Adaś.
– Ten TikTok, to jeszcze nic – zaczął. – Kiedy robiłaś trening, to ona zaczęła nam gadać o swojej pracy.
– To ona pracuje? – zapytałam z niedowierzaniem.
– Skończyła liceum, a teraz na swoim profilu na Instagramie i tym całym TikToku, reklamuje jakieś ubrania, kosmetyki i coś tam jeszcze. Ma poważny zawód influencerki – mówił, a ja tylko czekałam, aż nie wytrzyma i parsknie śmiechem.
– Nie no jak tak, to Dave nie mógł lepiej trafić – przytaknęłam głową. – Będzie sławny. Tylko czekać, aż zacznie sam reklamować jakieś rzeczy. Ja chyba muszę założyć tę aplikację, żeby zobaczyć, czy on się pojawia na tych filmikach.
– Chybabym się zapadł pod ziemię na jego miejscu. – Pokręcił głową. – Wyobrażasz sobie, że jawnie z nią flirtowałem, a mój brat nie odezwał się słowem. On siedział na tej kanapie totalnie nieobecny. On cię kocha, wiesz to, prawda?
– Gdyby mnie kochał, to nie robiłby z siebie błazna. Zresztą, to już nie ma znaczenia. Koniec tematu. Muszę się zrelaksować. – Uśmiechnęłam się.
– Mati wspomniał mi wczoraj, że wasi rodzice się do niego odezwali – zaczął niepewnie.
Temat rodziców był tak samo ciężki, jak ten, o którym była przed chwilą mowa, o ile nie gorszy...
– Tak. Chociaż z jednego dziecka są dumni – powiedziałam, uśmiechając się pod nosem.
– Z ciebie też są dumni – stwierdził.
– Błagam cię, kogo ty chcesz oszukać? – Spojrzałam na niego z politowaniem. – Znasz ich od dziecka. Mati od zawsze był ich oczkiem w głowie. Cokolwiek by nie zrobił, jest wspaniały. A teraz, jak otworzył kolejną siłownię, to już w ogóle ideał – westchnęłam. – Wystarczyło, że raz im powiedział, że nie zostanie lekarzem i nie robili problemów. A ja?
– Alex – wyszeptał Adam, a ja czułam, jak moje oczy robią się wilgotne.
– Nigdy nie będę dobrą córką, bo nie poszłam w ich ślady – zaśmiałam się pod nosem. – Przecież każdy może rzucać piłką, to takie banalne. – Wzruszyłam ramionami. – A to, że jestem magistrem AWF, Mistrzynią Europy, jedną z lepszych reprezentantek Polski w piłkę ręczną, a ostatnio zostałam nawet najlepszym strzelcem ligi norweskiej, nie ma dla nich żadnego znaczenia. To nic, że po zakończeniu kariery jako zawodniczka, chciałabym zostać trenerem. Nie jestem lekarzem, a to oznacza, że ich zawiodłam – mówiłam ledwo słyszalnie, a łzy same ciekły po policzkach.
Adam przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował w czoło. Trzymał w swoich objęciach, a ja czułam się bezpiecznie jak przy starszym bracie.
– Zobaczysz, że jeszcze wszystko odwołają. Chyba są na tyle inteligentni, żeby zrozumieć, jak wiele osiągnęłaś...
– Nie sądzę – powiedziałam cicho. – Na co dzień staram się o tym nie myśleć. Wtedy mi jakoś łatwiej.
– Jesteś silna, twarda i niezależna. Dobrze wiesz, że nie jest łatwo cię złamać. Rób dalej to, co kochasz, bo jesteś w tym najlepsza, pamiętaj o tym...
– Już jestem złamana przez nich i Dave'a. – Uśmiechnęłam się smutno. – Jak to się mówi? Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Muszę się uspokoić, zanim wylądujemy.
– Załóż słuchawki i się zrelaksuj – powiedział. Pocałował mnie w czubek głowy i wrócił na swoje miejsce.
Włożyłam do ucha jedną słuchawkę i ponownie zapatrzyłam się w błękit nieba za oknem. Musiałam uporządkować myśli, skupić się na swojej pracy i wyrzucić z głowy obraz rodziców oraz pewnego, czarnowłosego kretyna.
– Wiesz, że nie pozwolę ci o nim myśleć – szept Kamy, przywrócił mnie do rzeczywistości.
– Wiem – westchnęłam i położyłam głowę na jej ramieniu. – Pomóż mi się ogarnąć, bo chyba zwariuję – jęknęłam.
– On doskonale wie, kogo stracił. Mati wczoraj do mnie dzwonił i opowiadał, co się działo. Dziwię się, że ty w ogóle do nich schodziłaś. Powinnaś była olać dziada i skupić się na sobie. A to, że przyprowadził tę małolatę, świadczy tylko o tym, że Dave po prostu cofnął się w rozwoju. Ty nie potrzebujesz kogoś takiego, chociaż ciężko mi to przechodzi przez gardło, bo nie da się ukryć, że wszyscy od zawsze myśleliśmy, że będziecie razem.
– Wiem, że powinnam go olać, ale nie do końca to jeszcze potrafię. Cieszę się, że teraz przed nami mecze, bo moja uwaga skupi się na boisku.
– Teraz gadasz z sensem. – Przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. – Rozwalimy te Francuzki i Skandynawki w drobny mak – oznajmiła stanowczo.
– Nie ma innej opcji – potwierdziłam pewnie.
Reszta lotu minęła nam na słuchaniu muzyki. Z lotniska odebrał nas autobus, którym dojechałyśmy pod same drzwi hotelu. Tam przydzielono nas do pokoi dwu- i trzyosobowych, moją współlokatorką była oczywiście Kama. Mieliśmy niecałe dwie godziny na rozpakowanie, odświeżenie, przebranie w nasze stroje treningowe i zejście do holu, skąd autobus wiózł nas na trening.
Hala sportowa nie wyróżniała się niczym szczególnym. Boisko, dwie bramki i trybuny. Dzisiejsze i jutrzejsze treningi były ostatnimi szlifami. Środa będzie szczególnym dniem. To właśnie wtedy czeka nas mecz o ćwierćfinał Mistrzostw Europy z Francją. Wówczas nasze przygotowania oraz sam mecz odbywać się będą na duńskiej hali widowiskowej Jyske Bank Boxen w Herning.
– Orientuj się! – usłyszałam krzyk po swojej prawej stronie i w ostatniej chwili złapałam piłkę. – Przestań bujać w obłokach – skwitowała Magda. – Ruchy szefowo, nikt nas bardziej nie zmotywuje niż ty. – Zaśmiała się.
– Tak, tu muszę ci przyznać rację – odpowiedziałam poważnie, a po chwili parsknęłam śmiechem.
Piłka jest moim atrybutem. Kiedy trzymam ją w dłoniach, czuję, że żyję. To tylko okrągły przedmiot, a jego posiadanie daje satysfakcję i moje poczucie własnej wartości wzrasta. Uruchamia moją wewnętrzną energię i nie liczy się wtedy nic innego, oprócz boiska.
Trening zawsze zaczyna się od rozgrzewki i rozciągania, aby nie uszkodzić sobie żadnych mięśni, czy stawów. Następnie ćwiczymy podawanie piłki w różnych kombinacjach, najczęściej kończąc rzutem na bramkę. Doskonalimy różne sekwencje, aby być przygotowane na każdą ewentualność. Na sam koniec rozgrywamy mecz przeciwko sobie, żeby wyłapać jeszcze dodatkowo popełniane błędy, które potem korygujemy. Wtedy zostaje już tylko paść na podłogę i nie ruszać się do kolejnego dnia.
A tak naprawdę, czeka nas fizjoterapia, dodatkowy trening wzmacniający mięśnie albo masaż, który niekoniecznie należy do tych przyjemnych. Najważniejszym punktem podczas takich zgrupowań, gdzie najczęściej codziennie albo co drugi dzień, gramy bardzo istotny mecz, jest sen. Może wydawać się to głupie, jednak jeśli nie jest niezbędna natychmiastowa pomoc medyczna po meczu, po prostu musimy się porządnie wyspać, aby kolejnego dnia odbyć zabiegi regenerujące i lepiej przygotować się do zawodów.
Kadra to nie tylko zawodniczki i trener, to cała masa dodatkowych osób, bez których całe to przedsięwzięcie by się nie udało. Sztab medyczny, w którego skład wchodzi lekarz, fizjoterapeuci i masażyści. Dzięki nim, w przypadku kontuzji, odzyskujemy sprawność. To oni zajmują się naszą suplementacją oraz pomagają dobierać indywidualne ćwiczenia. Pomocny jest również psycholog. Nie obyłoby się też bez kucharza, który serwuje nam mistrzowskie dania.
Oprócz głównego trenera są również trenerzy: asystujący, bramkarzy oraz przygotowania wszechstronnego. Każdy z nich ma swoje zadania i pomaga w szkoleniu zawodników na poszczególnych pozycjach. Na boisku znajduje się siedem zawodniczek i maksymalnie dziewięć rezerwowych dziewczyn, siedzących na ławce. W trakcie meczu wymieniamy się na boisku w zależności, czy drużyna atakuje, czy broni bramki. Każda z nas ma swoją określoną pozycję, na której gra. Bramkarka, obrotowa, trzy rozgrywające: lewa, prawa i środkowa, tutaj zazwyczaj wybierane są najwyższe zawodniczki oraz prawa i lewa skrzydłowa. Taką oto cudowną siódemką tworzymy sportowy spektakl z piłką w roli głównej.
Czy też uważacie tak jak moi rodzice, że to tylko rzucanie piłki?
***
Czas na kolejny obrazek z AI. Przed Wami Adam, brat Dave'a :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro