Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Madellin

Patrzyłam jak zaciska pięści, by po chwili znowu je rozluźnić. 

- Jak to się stało?- opowiedziałam mu o wszystkim co się zdarzyło, on natomiast tylko kiwał głową.- Czyli nie kochasz go?

- Jego? Oczywiście że nie. Jak można kochać kogoś, kogo nigdy się nie widziało.- odparłam. Po czym uśmiechnęłam się z politowaniem.- Wątpię też czy gdybym już go poznała pokochałabym go. 

- Dlaczego tak mówisz?

- Miłość nie istnieje.- odparłam. Przybliżył się do mnie.

- Jak możesz tak mówić. Oczywiście że istnieje. Przecież ja cie kocham. - przyjrzałam mu się uważniej.

- To niemożliwe. Dopiero co mnie poznajesz. Kłamiesz.- odrzekłam z mocą. 

- Ależ tak. Jesteś moją mate...

- Aha! To dlatego mówisz że cię kocham. Nawet gdybym była brzydka jak noc i tak byś mnie kochał bo musisz.- odparłam.

-To wcale nie tak...Madellin...- wziął mnie za rękę. Próbowałam mu ją wyrwać, jednak on tylko wzmocnił nacisk.- Nie cieszysz się że unikniesz niechcianego małżeństwa?- spytał

- Nie uniknę go, bo zaraz wyruszam z twoją pomocą czy bez. Tłumaczyłam ci już że jeśli za niego nie wyjdę nie zainwestuje on w fabrykę ojca.

- Przecież dał już połowę sumy, czy to nie wystarczy?

- Niestety nie... 

- Więc ja dam potrzebne pieniądze.- powiedział zapalczywie.- Jestem w końcu markizem. Może nie kąpie się w złocie ale mam wystarczająco.

- Czego chcesz w zamian?- spytałam podejrzliwie.

- Chce żebyś ze mną została.- złapał mnie za dłonie, a ja przypomniałam sobie słowa Darena o tym jak wygląda hrabia, aż ciarki przeszły mi po plecach.

Aleksander

Trzymałem ręce mej ukochanej. Była taka malutka, krucha i śliczna. Miałem ochotę zamknąć ją w tej komnacie i nigdy nie wypuścić. Chroniłbym ją Zrobiłbym dla niej wszystko. 

- Madellin zgadzasz się tu zostać?- spytałem.

- Jeśli spełnisz to co powiedziałeś to tak, zostanę tutaj.- nie namyślając się długo porwałem ją w ramiona i okręciłem dookoła własnej osi. Poczułem jak zaczęła mnie bić małymi piąstkami po ramionach.

- Puść mnie natychmiast, tak nie przystoi- szybko ją puściłem.

- Przepraszam, jednak nie mogłem się powstrzymać. Nawet nie wiesz jaki szczęśliwym mnie uczyniłaś zgadzając się tu pozostać.- wziąłem ją za rękę i złożyłem na niej pocałunek.- Od teraz zawsze będzie świeciło słońce póki jesteś obok mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro