Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9. Podróż poślubna.

/Zosia/

Jechaliśmy już 2 godziny. Byłam trochę zmęczona. Wzięłam koc z tylnego siedzenia. Przykryłam się nim. Ziewnęłam cicho. Usłyszałam cichy śmiech męża.

-Śpiąca?- Spytał się Gabryś.

-Troszkę.- Powiedziałam znowu ziewając.

-To prześpij się. Obudzę cię jak będziemy na miejscu.- Powiedział Gabryś, a ja wygodnie się ułożyłam w fotelu. Usłyszałam jak zaczyna grać radio. Po czasie zasnęłam. Gdy się obudziłam spojrzałam na męża.- Jak się spało?- Zapytał się mój mąż.

-Lepiej.- Powiedziałam zdejmując koc.

-To dobrze. Chodź.- Powiedział wychodząc z auta. Następnie otworzył drzwi od samochodu z mojej strony. Wyszłam z samochodu z pomocą męża. Gabryś wziął nasze rzeczy, a następnie poszliśmy do domku który znajdował się na plaży. Po wejściu do domu włączyłam jakiś film kiedy Gabryś zaniósł nasze rzeczy do naszej sypialni. Po chwili poczułam jak mój mąż przytula mnie od tyłu.

-Cały miesiąc należy tylko dla ciebie i dla mnie.- Powiedziałam z uśmiechem. Następnie usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. Po czym poszliśmy spać. W nocy obudziłam się z potrzebą do toalety. Poszłam do łazienki gdzie odkryłam, że rura od piecyka jest odczepiona.- Gabryś!- Krzyknęłam biegnąc po naszej sypialni. Mój mąż się obudził i spojrzał na mnie. Zaczęłam kaszleć.

-Idź na dwór i wezwij pomoc. Ja otworze okna.- Powiedział mój mąż, a ja wykonałam polecenie. Zanim zemdlałam powiadomiłam pomoc. Potem była tylko ciemność.

/Wiktor/

Siedziałem z Anną i pozostałymi w bazie. Siedziałem na kanapie obok Ani. Oglądaliśmy nagranie z wieczoru kawalerskiego Nowego. Było zabawnie do puki nie przerwało nam tego kolejne wezwanie.

-23 S wezwanie do dwóch osób zatrutych czadem. Policja i straż pożarna już tam jest.- Słowa dyspozytora zaniepokoiły mnie jak i resztę. Ania wzięła radio.

-Przyjęłam- Powiedziała Anna wstając z kanapy.

-21 S wezwanie do dwóch osób zatrutych czadem. Policja i straż pożarna już tam jest.- Powiedział ten sam dyspozytor. Kuba od razu wziął radio.

-Przyjąłem.- Powiedział. Wziąłem swój zespół, a Anna swój. Od razu pojechaliśmy w dane miejsce. Widziałem jak strażacy podają Zosi tlen, a trzech innych strażaków reanimują Nowego. Od razu wybiegłem z karetki i podbiegłem do córki.

-T-Tato.- Powiedziała Przerażona Zosia zdejmując maskę. Założyłem jej maskę z tlenem z powrotem.

-Oddychaj Zosiu.- Powiedziałem głaszcząc ją po głowie. Następnie zabrałem ją do karetki gdzie od razu zajął się nią Piotrek i Martyna. Pobiegłem do zespołu Anny. Właśnie kładli Nowego na nosze. Kiedy wróciłem do karetki od razu pojechaliśmy do szpitala.

/Gabriel/

Obudziłem się w... Szpitalnej sali?! Nie wiedziałem jak się tam znalazłem. Jednak przypomniałem sobie co się stało. Chciałem zdjąć maskę z tlenem ale czyjaś ręka uniemożliwiła mi to. Spojrzałem w dają stronę i zauważyłem swoją żonę. Zosia od razu na mnie spojrzała.

-To przez tlenek węgla kochanie. Odpocznij. Jutro cię wypuszczą.- Powiedziała Zosia głaszcząc mnie po głowie. Porozmawialiśmy jeszcze chwile, a potem poszedłem spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro