Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Miłość Zapisana We Krwi

Ostatnie, ciepłe promienie słońca oświetlały mnie i wszystko dookoła. Stojąc nad tym urwiskiem wpatrywałam się w szumiące morze, które przypominało mi o naszych wspólnych planach...

-Wiesz Eren-Spojrzałam się w górę.-To miejsce jest cudowne... Takie jak to sobie wyobrażaliśmy...- Spojrzałam w niebo.-Ale jest jeden problem...-Przymknęłam oczy, aby tylko nie uronić łzy.-Nie ma Cię ze mną.-Westchnęłam.

Przerzuciłam wzrok z nieba na swoje buty, które zrobiły się jakoś bardzo ciekawe.

Moje czarne włosy lekko powiewały na wietrze.

-Dlaczego odszedłeś szczeniaku?-Warknęłam, ale przez drżenie mego głosu brzmiało to bardziej jak załkanie.

Przez pamięć przeszedł mi nasz wspólnie spędzony czas, każdy uśmiech, dotyk, pocałunek...

-Ty chciwy dupku! Dlaczego nie dotrzymałeś obietnicy?!-Krzyknęłam patrząc na horyzont, a z moich oczu poleciały łzy, których nie umiałam już dłużej powszczymywać.-Dlaczego musiałeś mnie wtedy odepchnąć?...-Złość zmieniła się w smutek.-Gdybyś poczekał te cholerne 7 miesięcy, stałbyś tu teraz ze mną!-Otarłam łzy lecące po moich policzkach.

Odpuściłam i dałam upływ moim łzą.

-Gdybyś poczekał te pieprzone 7 miesięcy, razem dostalibyśmy sie do twojej piwnicy i znaleźli sposób na te potwory! Na potwory, które zabrały mi wszystko, co kocham!-Krzyczałam. Wyżywałam się na tej cholernej pustce. Chciałam przemienić całą złość w łzy, by je wylać i by już nigdy nie wróciły.

-Wiesz, że gdybyś nie wykonał tego samobójczego kroku ludzkość nadal miałaby Cię za potwora...-Spuściłam trochę z tonu.-Co musiałeś z siebie dać, by oni w końcu poznali prawdziwego bohatera, jakim był Eren Jaeger!?-Rzuciłam przed siebie kamień, który nawet nie wiem, kiedy znalazł się w mojej dłoni.-Nie myślałeś wtedy co poczuje ja?! Nie myślałeś ile łez przez Ciebie wyleje?!-Mój glos drżał coraz bardziej.-Wiesz, że mimo tego, że Ciebie już nie ma, nadal przychodzę do tej jebanej celi z myślą, że znów spokojnie śpisz, kiedy Levi przeklina Cię nade wszystko, że znów spóźniasz się na trening?-Zaśmiałam sie przez łzy.- Zawsze, gdy wchodzę do tej celi nie czuje zimna. Czuje twój zapach. Gdy zaglądam do twojej szafy zawsze ubieram się w twoją koszulkę, która jak zawsze jest na mnie za duża, która ma w sobie twoje ciepło...-Przetarłam oczy dłonią.-Pamiętam dobrze, gdy nie umiałam spać i przychodziłam do ciebie. Przyciągałeś mnie do siebie i zakładałeś na mnie ta samą koszulkę, w której byłeś i lekko całowałeś w czoło, po czym zawsze udawało mi sie zasnąć.-Wspominałam

Spojrzałam na skrzydła wolności wiszące na mojej szyi i mimo wolnie się uśmiechnęłam.

-Wiesz.... Zwiadowcy teraz mają jeszcze więcej roboty niż wtedy kiedy byli tu tytani. Szczerze to zerwałam się z pracy, by tu przyjść. Wieże, że patrzysz na mnie tam z góry i się uśmiechasz. Pewnie chciałbyś, abym i ja posłała ci tak rzadki na mojej twarzy, szczery uśmiech.-Otarłam łzy.-Choćbym chciała, nie zrobię tego. Nie mogę.. Nie po tym...-Coraz więcej łez leciało po moich poszarzałych policzkach.-Ludzie mówią, że miłość zapisana jest w gwiazdach.... ale ja wiem, że jest inaczej....-Podwinęłam prawy rękaw mojej bluzki... Jego bluzki... Na nadgarstku widniał zaczerwieniony bandaż.-Ma miłość zapisana jest we krwi Eren...-Odwinęłam bandaż i zauważyłam na swoim nadgarstku wygrawerowane imię osoby, której tak bardzo mi brakuje.-Zawsze, gdy krew zasycha wykonuje cięcie jeszcze raz.-Wymusiłam na sobie delikatny uśmiech, zaraz potem ponownie wybuchając szlochem-Ty wylałeś za mnie swoją krew, więc i ja wylewam swą za Ciebie...-Powiedziałam i przejechałam palcem po dość świeżych cięciach.

Jeżdżąc palcami po nadgarstku przeniosłam wzrok nieco wyżej, gdzie zauważyłam pierścionek...

-Pamiętam dokładnie dzień, kiedy mi się oświadczyłeś...-Spojrzałam na wytarte srebro na.swoim serdecznym palcu.-Mieliśmy być tacy szczęśliwi...-Ponownie tego wieczoru spojrzałam w niebo.-Za bardzo śpieszyło ci się tam na górę Eren....-Na niebie pojawiła się już lekki zarys pierwszej gwiazdki.-Eren...-Westchnęłam cicho-... Nigdy ci tego nie mówiłam, ale masz piękne imię kochanie...-Znów wysiliłam się na uśmiech.-Dlatego właśnie, nie chciałam mieć kogoś, na kim mi zależy Jaeger.-Warknęłam cicho.-Nienawidzę Cię i jednocześnie kocham najmocniej...-Załkałam cichutko.-Moje słowa, że uczucia nas osłabiają przy tobie traciły sens, gdyż kiedy z tobą byłam czułam w sobie niewyobrażalną moc...-Mówiłam i osłabiona długo trwałym płaczem opadłam na kolana.-Zawsze wydawałeś mi się snem.-Zaczęłam.-który pod koniec zmienił sie w koszmar, w którym trwam po dziś.-Zaszlochałam-Tak chciałabym, abyś teraz mnie przytulił i powiedział "Nie ma po co wylewać łez księżniczko"... Abyś pocałował mnie w czoło i nigdy już nie wypuścił ze swoich objęć.-Mówiłam drżącym głosem.-Wiem... Jestem samolubna.... Chce Cię mieć tylko dla siebie, mimo iż jesteś w lepszym świecie, ze swoją rodziną...

Ciepły wiatr owiał moją twarz, przypominając mi jego oddech na moim policzku. Przypomniałam sobie po kolei wszystkie sytuacje związane z naszymi uczuciami...

-Nasza miłość była zakazana... Łamaliśmy nią zasady, narażając się tym samym, ale mimo to nadal trwaliśmy w swoim uczuciu... Pamiętam dobrze chwilę, kiedy Erwin dowiedział się o nas, kiedy chciał nas rozdzielić. Wtedy pierwszy raz targnąłeś się na swoje życie.... Ale udało nam się... Przetrwaliśmy rozłąkę. Druga taka sytuacja miała miejsce, gdy Darius dowiedział się o naszym związku. Ponownie to ty pierwszy pękłeś, ale ponownie to przetrwaliśmy, Eren!-Krzyknęłam patrząc na horyzont.-Nienawidziłam widoku blizn na twych nadgarstkach... Nienawidziłam, kiedy sam siebie raniłeś, a teraz robie to sama.... Chodź tak na to patrząc... Kurwa! Możesz się pociąć nawet na całym ciele, tylko wróć do mnie! Przetrwaliśmy tak wiele, a ty poprostu dałeś odebrać sobie życie Jaeger!-Krzyknęłam zrozpaczona.

Minęła naprawdę długa chwila, zanim się choć trochę uspokoiłam.

-Jest jeszcze jedna rzecz..... Coś, co właściwie trzyma mnie przy tym, nic niewartym życiu... Będziesz tatą Eren...-Wyszeptałam i uśmiechnęłam się leciutko.-Będziesz tatą!-Krzyknęłam, w stronę nieba, w nadziei, że mnie usłyszy i uśmiechnęłam się szerzej.-To córeczka.-Powiedziałam już ciszej i pogłaskałam swój wypukły brzuch.-Gdybyś tu był, z pewnością przyczepiłbyś mnie do łóżka, zarzekając się, że ty wszystko zrobisz, a ja i tak bym Cię nie słuchała.-Głaskałam swój brzuch i patrzyłam w niebo.-Będzie dowodem naszej bezgranicznej miłości Eren...-Powiedziałam cicho.-Zakazanej miłości, która nigdy nie miała prawa, by istnieć, a jednak istniała. Która nigdy nie miała przetrwać, a jednak przetrwała. Która nie miała znaleźć zrozumienia, a jednak je znalazła. Której nie było, a jednak istniała. Którą ukrywaliśmy, a jednak było to po nas widać.-Otarłam kolejną łzę spływającą po moim policzku.-Tych.... Wiem, że pierdole teraz głupoty, ale tak myślę.-Tak bardzo bym chciała, żebyś tu teraz ze mną był bachorze...-Powiedziałam podnosząc się i ukrywając oczy pod lekko opadającą na nie grzywką.

Nagle, poczułam nieziemskie ciepło, którego tak mi brakowało i dotyk, za który oddałabym wszystko.

-Nigdy z tond nie odeszłem Księżniczko...-Usłyszałam cichy, tak utęskniony przeze mnie głos.

Uchyliłam lekko oczy i ujrzałam go... Ujrzałam mojego Erena.....

Odrazu wtulił mnie w siebie jeszcze mocniej, a z moich oczu ponownie pociekły strumienie łez.

-Masz rację, nie pomyślałem o tym, co mogłaś poczuć, gdy mnie już nie będzie...-Powiedział cicho i przeczesał moje włosy dłonią.

Cała drżałam i nie umiałam się uspokoić. Jest tu... Mój Eren jest razem ze mną...

-Masz rację, byłem chciwy... Chciwy twojego życia... Chciwy Ciebie... Chciałem poprostu, abyś wyszła z tego cało i nie zwracałem uwagi na twoje uczucia, a tym bardziej na swoje dobro.

Jego głos koił mój ból i pozwalał zapomnieć o tej pierdolonej rzeczywistości.

-Nie byłem najlepszym chłopakiem pod słońcem, tyle razy raniłem Cię, nawet o tym nie wiedząc.

Mocniej docisnął mnie do siebie.

-E-eren...-Wydusiłam, mocniej się w niego wtulając i zagłębiając głowę w zagłębienie na jego szyi.

Seledynowo oki pogłaskał mnie po plecach i powiedział coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Nie po nim... Nie po chłopaku, który chciał, bym nie puszczała nigdy jego dłoni...

-Idź i zapomnij o mnie... Zakochaj się ponownie... Załóż rodzinę... Pozwól by nasza córeczka..-Dotknął mojego brzucha, a ja poczułam, że nasz skarb zareagował na jego dotyk.-Wychowywała sie w pełnej rodzinie. Pozwól sobie na to wszystko i nie przychodź tu więcej. Nie nawoływuj mnie tylko po to, bym musiał patrzeć jak wylewasz łzy przeze mnie... Przez to, jakim idiotą byłem...-Powiedział drżącym głosem, który zdradzał, że mu również blisko do płaczu.-Mimo to, ja i tak zawsze będę Cie kochać księżniczko. Niezależnie od wszystkiego.-Powiedział i lekko musnął moje usta swoimi.

Chcąc ponownie zasmakować jego ust, jeszcze raz pochyliłam się do niego lekko, ale jego już nie było. Zniknął, razem z powiewem wiatru... Z moich oczu nieustannie leciały łzy, a ja patrzyłam w to przeklęte morze nie dając dojść do siebie słowom przez niego wypowiedzianych..

-Nie...-Wyszeptałam przez łzy.-Nie zapomnę... nie odejdę, nie założę nowej rodziny. Ty jesteś moją jedyną miłością Eren. Nie pokocham już nigdy więcej innego mężczyzny. Kocham Cię najmocniej na świecie...-Łkałam.-Dziękuje.... Dziękuje, że byłeś ze mną przez ten cały czas.... Dziękuje, że nie odpuściłeś!-Już nie ocierałam mokrych kropel, lecących z moich oczu.-Dziękuje, że mnie kochałeś!-Wykrzyczałam z oczami pełnymi łez. Przywołałam swojego wierzchowca i wsiadłam na niego, po czym pogalopowałam przed siebie...

***

-
Jeszcze w jednym miałaś rację najdroższą...-Rzekł patrząc jak odjeżdża i jednocześnie przerzucając wzrok na swój nadgarstek.-Miłość zapisana jest we krwi...

Koniec~
[Poprawki 22.06.2019r.]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro