Rozdział 5
- Dzięki, a teraz chodź, bo się spóźnimy!
Wzięłam go za rękę i pobiegliśmy w stronę naszej sali lekcyjnej.
Weszliśmy szypciutko do klasy i usiadłam na swoim krześle.
Mieliśmy historię, więc słuchałam uważnie, ale po chwili na mojej ławce znalazła się jakaś karteczka.
Otworzyłam ją i przeczytałam ją.
Hej Melanie co tam?
Rozglądałam się po klasie i mój wzrok spoczoł na Nath'cie. Patrzył na mnie i wskazał wzrokiem na karteczkę.
AAA czyli to od niego.
Nic, a czemu pytasz.
Napisałam na tej karteczce i do niego rzuciłam.
- Panno Smith i Pan Broke marszem do dyrektora.
Powiedziała nauczycielka.
- Za co?!
Zapytałam zdziwiona.
- Za karteczki. Lećcie i mi nie przeszkadzajcie.
- No dobrze.
Wstaliśmy i wyszliśmy.
- Dzięki.
Powiedziałam ironicznie i usiadłam na schodach.
- No EJ nie jest tak źle.
- A to niby czemu?
Zapytałam, a on usiadł przy mnie i się do mnie przybliżył.
- Bo jestem tu z tobą.
Chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
- EJ co ty wyprawiasz.
Zapytałam wkurzona i zdziwiona.
- Nie widać?
Zapytał zdziwiony.
- Widać, ale - W tym momencie zadzwonił dzwonek - skóry, ale muszę iść.
Wstałam i poszłam szybko szukać Calum'a.
Stał przy jakimś blon... O kurwa kurwa przecież to Luke!!
Pobiegłam hak idiotka i wskoczyłam na niego.
- Boshe Melanie zejdź z niego, bo kto nam będzie śpiewać w zespole?!
Zaśmiał się Calum. Wstałam zawstydzona i schowałam się za nim.
- Co to kurwa było?!
Powiedział zdziwiony Luke.
- Nie co, a raczej kto.
Powiedział rozbawiony Calum.
- Wiecie co muszę już iść.
Jakoś im się wymsknęłam i poszłam do mojej szafki po szkicownik.
Otworzyłam szafkę, a z niej wysypały się szpilki. A na drzwiach była karteczka.
Zostaw naszego Nathan'ka w spokoju, bo nie skończy się na szpilkach, a i chujowo rysujesz.
Ze strachem nie zważając na szpilki wyciągnęłam szkicownik. Nie dość, że był mokry i śmierdział Pepsi to jeszcze kartki były potargane i brudne od czegoś. Wszystkie moje ważne rysunki się poszły niszczyć. Zjechałam plecami po szafkach i się popłakałam. Mam to w dupie, że jest przerwa.
- Ej wszystko okej?
Spytała się mnie jakaś brunetka. To ta co się za mną wstawiła w stołówce.
(Hollyh)
- Nie.
- Jestem Holly.
- Melanie.
Powiedziałam smutna.
- Dobra może ogarnijmy twoją szafkę i idziemy z tym do dyrka. Może na monitoringu będzie widać kto to - przerwał jej Leo.
- Melanie co się dzieje i czemu masz szafkę w pszpi - nie dokończył, bo popatrzył na szkicownik. - Kurwa ten szkicownik był najważniejszy. Chcesz, żebym zadzwonił do mamy i ciebie zwolniła?
Pokiwałam głową i przytuliłam się do Holly.
- To ty idź dzwonić, a my tu ogarniemy.
Powiedziała brunetka i poszłyśmy do woźnej po zmiotkę i szufelkę.
Dostałyśmy też rękawiczki, żeby szpilki nas nie kuły.
Ja wyciągnęłam wszystkie książki i zeszyty, a Holly pozbierała szpilki.
- Melanie mama zadzwoniła do dyrka i jesteś wolna.
Przyszedł Leo.
- Dzięki i tobie też Holly.
Wstałam i się ogarnęłam. Wzięłam plecak i poszłam w stronę wyjścia.
Już wychodziłam, ale ktoś mnie zatrzymał.
- Melanie bardzo cię przepraszam za to co się dzisiaj stało.
Popatrzyłam smutna i ze łzami w oczach, a on mnie po prostu przytulił.
Ja momentalnie nie wiedziałam co się stało, ale po chwili wtuliłam się w niego.
- To co masz czas dzisiaj?
Zapytał, a ja się lekko zaśmiałam.
- Tak.
- To o 18 będę po ciebie.
Pocałował mnie w policzek i poszedł spowrotem do szkoły, a ja stałam jak wryta.
Ogarnęłam się gdy poczułam, że wibruje mi telefon.
Jan:
Panienko jestem już pod szkołą.
Ja:
Dobrze już idę.
Poszłam na parking szukając czarnej limuzyny i ją znalazłam. Wsiadłam do niej i pojechaliśmy do domu. Jest 11, więc do spotkania mam 7 godzin. Hmm w co ja się ubiorę. Napisałam do Leo, żeby spytał się Holly jaki ma numer. Od razu mi napisał, a ja do niej.
Ja:
Hej tu Melanie. Mogła byś do mnie wpaść po szkole, bo idę na randkę i nie wiem co mam założyć.
Holly❤:
Z chęcią, a z kim to się popytam, żeby wiedzieć co ci doradzić.
Ja:
Nath.
Po 5 minutach mi napisała.
Holly❤:
Okej wiem już wszystko. Powiem ci jedno szykuj się na najlepszą randkę w twoim życiu.
Lekko się zaśmiałam i postanowiłam, że zrobię sobie bardzo długą kąpiel z jakimś filmem, czekoladą i winkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro