Rozdział 25
Od razu przepraszam, że rozdziały są tak rzadko, ale mam dużo nauki w szkole, ale się staram.
- Kochana siostrzyczko ty moja proszę kubeczek i ty moja druga nie siostro.
Powiedział już trochę podpity Leo i dał nam kubeczki.
- Dobra laska idziemy tańczyć!
Pociągnęła mnie Holly, a ja opornie poszłam tam razem z nią lecz przeszkodziła mi ręka.
- Melanie możemy porozmawiać.
Usłyszałam Nath'a.
- Wiesz co nie. Nie chce psuć sobie imprezy.
Pociągnął mnie mocniej do ogródka i usiedliśmy w naszej altance.
- Melanie proszę. Pogadajmy. Zapomnijmy i tym co było.
- Nie! Wiesz, że tego nie lubię.
Chciałam iść, ale znowu mnie złapał za rękę i wpij się w moje usta. Całował mocno, nachłannie. Po jakiś minutach się oderwaliśmy od siebie.
- Proszę. Kocham cię.
Powiedział cicho, a ja popatrzyłam zszokowana na niego.
- Nath wkurzyłeś mnie tym.
- Obiecuje, że już tego nie zrobię.
Powiedział, a ja się do niego obróciłam i go przytuliłam.
- Ale ostatni raz.
Cicho powiedziałam, a on pokiwał głową.
- To teraz Melanie czy mnie zaszczycisz tańcem.
- Jasne chodź.
Pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do domu, a tam impreza się rozkręcała.
Nath stanął w tłumnie, mnie pociągnął do siebie i położył dłonie na moich biodrach. Nagle zaczęła lecieć wolna muzyka, więc przytuliłam się do Nath'a i popatrzyłam na chwilę przed siebie. Zobaczyłam, że Holly kłóci się z Calum'em, a po chwili biegnie na górę zapłakana.
- Nath muszę iść do Holly. Przepraszam.
- Ale co się stało?
- Zapytaj się Calum'a.
Poszłam szybko na górę i zajrzałam do łazienki i tam zobaczyłam zapłakaną Holly.
- Holly kochanie co się stało??
Uklęknęłam przed nią, a ona mnie przytuliła.
- My...my zerwaliśmy ze sobą.
Ledwo powiedziała, a ja ją przytuliłam. Po chwili usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi, a po chwili klęczy obok nas. Popatrzyłam tam i zobaczyłam Leo.
- Holly co się stało?
- Nic nie ważne.
Powiedziała cicho, a ja ją przytuliłam.
- Zerwała z Calum'em.
Powiedziała cicho, a ona jeszcze bardziej się popłakała i Leo ją też przytulił.
- Zajmij się nią na chwilę Holly, tu masz klucz do mojego pokoju, a ja idę do kogoś.
Powiedziałam, dałam mu klucze i zeszłam na dół szukając tego azjaty.
Zobaczyłam go przy barku, więc poszłam w jego stronę.
- Calum! Mamy do pogadania!
Powiedziałam głośno.
- Co chcesz?
Powiedział smutny.
- Dlaczego zerwaliście?
- To ona zerwała, bo nie chce mieć chłopaka, który ćpa.
- Oj chodź tu.
Przytuliłam go i poczułam na szyi coś mokrego.
- Calum no nie płacz.
Powiedziałam głaszcząc go po głowie.
- Ale ja ją na serio kochałem.
- Może chcesz iść do domu? Nath ciebie zawiezie.
Ten tylko pokiwał głową.
- To czekaj tu, a ja idę go szukać.
Powiedziałam i zostawiłam Calum'a samego. Popatrzyłam się na nasz "parkiet" i go tam nie było, więc poszłam do ogrodu. Zauważyłam jak siedzi w altance i pali. Podeszłam do niego. Na szczęście pali normalnego papierosa.
- Nath mam prośbę.
Powiedziałam cicho.
- No co jest kochanie?
Przyciągnął mnie i teraz siedzę mu na kolanach.
- Zawiózł byś Calum'a do domu?
- No spoko, a co się stało?
- Zerwali.
-
Ehh no dobra gdzie on jest?
Wstał ze mną.
- Powinien siedzieć przy naszym barku.
- Dobra to ja lecie go zawieść, a ty czekaj na mnie, bo nie dokończyliśmy tańca.
Pocałował mnie i poszedł do domu, a ja usiadłam w altance i zaczęłam myśleć.
Dlaczego Nath do mnie zagadał? Przecież wcześniej też się ze mnie śmiał. Usłyszałam wibracje telefonu. Popatrzyłam w kierunku dźwięku i zobaczyłam telefon Nath'a.
Odblokowałam go i zobaczyłam mnie na tapecie. Słodko. Wiem, że nie powinnam, ale jestem ciekawa.
Weszłam na wiadomości i weszłam na konfe mojego brata, bo akurat od niego dostał wiadomość.
Leo:
Masz pieniądze już na kącie. Dzięki, że się zgodziłeś udawać, bo Melanie nadal była by gnębiona. Ty wejś w przyszłości idź na aktorstwo. Dobra jakby coś się z pieniędzmi nie zgadzało to powiedz. Mój nie chłopaku mojej siostry.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro