Rozdział 21
Krzyknął Leo, podbiegł do nas, popchnął Nath'a, a mnie wziął na kolana i szczelnie przytulił.
- Ona jest moja.
Wysyczał, a Nath, ja i reszta zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra to kto chce gofry?
Spytał Nath, a ja się szybko wyrwałam z objęć mego braciszka i pobiegłam do Nath'a.
- Ja!
- Ja!
Krzyknęłam razem z Holly.
- My!
Krzyknęłyśmy znowu.
- Ej! Ja też chce!
Krzyknął Calum.
- My też!
Odkrzyknęli bliźniacy, którzy stali przy lodówce i coś tam robili.
- To idziemy robić gofry! Razem!
Wszyscy wstaliśmy, a ja poszłam w stronę Holly.
- Umiesz robić gofry?
Szepnęłam do niej.
- Nie, a ty?
- Też.
- No to może ucieknijmy do salonu.
- Okej.
Odszepnęła (nie wiem czy takie słowo jest) i szybko na paluszkach poszłyśmy do salonu. Wzięłam pilot i przęłoczyłam na Vaiane i skarb oceanu.
- Ale ten Małi jest przystojny.
Po chwili oglądania, powiedziała Holly.
- E ja tam wole Hey Hey. To totalny idiota.
Powiedziałam.
- Noo.
- Ej dziewczyny, a czy wy nie miałyście nam pomóc?
Spytał się Leo, gdy wrócili z goframi.
- Cicho oglądamy Vaiane i Małiego(?).
Usiszyłam ich i wziełam gofra od Nath'a, który usiadł obok mnie z talerzem pełnym gofrów. Objął mnie ramieniem, a ja się wtuliłam w jego klatkę piersiową dalej jedząc gofra.
Po jakiejś godzinie skończyła się Vaiana, a ja leżałam cała rozłożona na kanapie.
Głowę miałam na udach Nath'a, nogi na udach Ivan'a, a stopy na udach Leo.
- Kochanie nie za wygodnie ci?
Spytał się mnie Nath.
- Nie jest idealnie.
Powiedziałam, a on zaczął bawić się moimi włosami. Po chwili podniosłam się dziwnie jakoś nas obrócił Nath i teraz jest pomiędzy moimi nogami i mnie przytula.
- Dobra gramy.
Powiedział Marcus i włączył znowu te mecze. Ughh.
- To kto gra teraz?
Spytał się Calum przytulając się do Holly. Ooo.
- Ja chcę i z Leo!
Krzyknął Marcus i podał mojemu bratu pada. Patrzyłam jak grali, aż zachciało mi się pić, więc wstałam i poszłam do kuchni.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam jakiś soczek o smaku mango i marakui, gdy nalewałam do szklanki poczułam jak ktoś mnie prze przytula od tyłu, ręce na brzuchu i pocałunki na szyi.
- Kochanie nalejesz mi też?
Szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł lekki dreszczyk. Obróciłam się do niego przodem i oparłam się o blat, a Nath dał też ręce na blat.
- A co z tego będę miała?
Spytałam i specjalnie wypiłam trochę soku.
- Hmm. Nie wiem wymyśli się coś.
Powiedział i się do mnie przybliżył i pocałował. Odstawiłam sok i dałam ręce na jego kark, a on złapał mnie za uda i posadził mnie na blacie. Całował powoli, delikatnie, jakbym była z porcelany, ale po chwili przerodził się w namiętny pocałunek.
- Tylko jej nie wyruchaj.
Powiedział Ivan i lekko się zaśmiał, a my się oderwaliśmy od siebie.
- Serio przerwałeś nam w takim momencie?
Spytał Nath, a ja się zawstydziłam i schowałam głowę w zagłębienie jego szyi.
- Sory, ale pić mi się zachciało, a zaraz będę grał z Calum'em. Właśnie masz piwo?
- Powinno być w lodówce.
Powiedział Nath. Ivan znalazł piwo i wyszedł, a mój chłopak się na mnie popatrzył.
- Słodka jesteś jak się wstydzisz.
Powiedział, pocałował mnie w głowę i mnie przytulił.
- Dobra idziemy? Chcę zobaczyć który przegra.
Powiedziałam i zeszłam z blatu.
- Ej, a ty mi nadal nie nalałaś soczku!
Powiedział Nath.
- Będziemy pić z jednego.
Powiedziałam i usiadłam już na kanapie. Był remis. 0-0, a już jest 15 minut meczu.
Po chwili przyszedł Nath, usiadł obok mnie i mnie objął. Wsadził słomkę do mojego soczku i zaczął pić.
- Sąd ty słomkę wytrzasnąłeś?
Zapytałam.
- Moja słodka tajemnica.
Cmoknął mnie w policzek i tym razem ja się napiłam ze słomki. Nawet dobry jest ten soczek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro