( 13 ) .
Kontynuacja sceny + 18.
Wybaczcie ale na tą chwilę mam tylko to.Zapraszam.
Sabrina obudziła się przyciśnięta do piersi swojego mężczyzny,podniosła głowę patrząc na wciąż śpiącego męża.
Delikatny ciemny zarost dodawał mu męskości,pochyliła się całując jego usta i nieznacznie poruszając swoim ciałem.
Marek otworzył oczy i oddał pocałunek,jego ręce zjechały na jej pośladki delikatnie je ściskając .
Organ pod nią budził się do życia ,czuła go wyraźnie na swoim brzuchu.
-Chce się z toba kochać,tak cię pragnę że muszę mieć cię pod sobą Sabrino.-Spojrzał w jej oczy czekając na słowa sprzeciwu.
Gdy żadne nie padły z jej ust odwrócił żonę na plecy całkowicie ją odkrywając.
W świetle dziennym miał dokładny widok na jej piersi które próbowała zasłonić rękoma lecz nie na długo.
Zamknął usta na jednej brodawce by po chwili zrobić to samo z drugą,wciągnął je do ust ssąc aż stwardniały.
Wziął rękę Sabriny kładąc ją na swoim członku.Nieśmiało zaczęła dotykać jego pobudzonej męskości która rosła w jej dłoni.
Odruchowo rozwarła swoje uda między którymi ułożył się ponownie.
Mężczyzna przywarł do jej ust wkładając w nie swój język.
Jego pocałunki podniecały ją,czuła coraz większy żar w swojej pulsującej cipce cicho jęcząc .
Marek nie czekając dłużej sięgnął po gumkę chcąc ją założyć.
-Nie rób tego,chce cię poczuć bez niczego.
-Dobrze ale nie powstrzymam się i wezmę cię do końca .
Przysunął jej biodra do swoich, naparł z całej siły od razu wchodząc głęboko.
Sabrina skrzywiła się czując jego wtargnięcie,nadal odczuwała skutki minionej nocy.
-Wszystko w porządku?
-Teraz tak,po prostu jesteś duży i muszę się przyzwyczaić do ciebie- powiedziała lekko czerwieniąc się .
-Uwielbiam twoje pąsy kochanie.
Kocham Cię.
Po paru sekundach zaczął się poruszać,wchodził powolnymi ruchami do samego końca.
Patrzył na falujace piersi przy każdym jego ruchu,był cholernie szczęśliwy mając taką kobietę.
Z głośnym krzykiem doszedł w niej ,Sabrina czuła gorąco wewnątrz ciała i jego orgazm choć sama jeszcze nie doszła.
Marek opadł na nią głośno dysząc,zbliżył się do jej gołej cipki i palcami pocierał śliskie łono rozprowadzając jej soki .
Sabrina coraz głośniej jęczała unosząc swoje biodra do góry i ściskając prześcieradło w swoich dłoniach.
Wreszcie doszła głośno krzycząc .
Gdy się nieco uspokoiła spojrzała w dół a jego penis był w pół wzwodzie.
-Zobacz jak na mnie działasz.Masz piękne ciało a twoja cipka idealnie do mnie pasuje.Teraz dam ci odpocząć a wieczorem znowu cię wezmę.
Zawstydzona wstała spoglądając na plamę krwi na prześcieradle.Marek spojrzał w to samo miejsce,podszedł do swojej kobiety chwytając za brodę by spojrzała mu w oczy.
-Nie wstydź się,jesteś tylko moja i ogromnie się z tego cieszę.
Śmigaj pod prysznic a potem zabieram cię na wycieczkę.
Po lekkim śniadaniu zabrał żonę na polanę,wokół rosło pełno kwiatów ,było słychać śpiew ptaków i odgłosy ryczących krów.
Zza drzewa wyjął koszyk ,rozłożył przygotowany koc rozkładając na nim owoce i butelkę z szampanem.
-Kiedy to wszystko zdążyłeś przygotować kochanie?
-Jak brałaś kąpiel.-Podoba mi się jak mówisz kochanie.Choć tu i przytul się do swego męża.
Sabrina usiadła na jego kolanach przywierajac piersiami do jego torsu i całując w usta.
Karmili się nawzajem zjadając truskawki i winogrona ze swoich ust.Pili szampana ale to Sabrinie najbardziej uderzył do głowy.
Lekko wstawiona i ośmielona wzięła banana do ust i zaczęła go lizać i ssać .
Marek zrobił się twardy patrząc nato co robi.
-Nie rób tak bo rzucę się na ciebie i wypieprze.
Sabrina nie przejeła się jego słowami,gdy próbowała wstać zakręciło się jej w głowie i upadła na miękką trawę.
Jej sukienka podniosła się do góry odsłaniając kształtne biodra i czerwone prześwitujące majtki .
-Nic ci nie jest?-sprawdzę czy niemasz siniaka ale będę musiał cię rozebrać z tej materii.
Marek nie ominął żadnego miejsca na jej ciele doprowadzając jej ciało do wrzenia swoimi palcami.
Rozebrał się do majtek umieszczając ich na kocu.
Delikatnie odpiął jej stanik patrząc ponownie na kształtne półkule.
Sabrina nie broniła się gdy rozerwał jej majtki i umieścił swoją głowę między jej udami.
Swój język zatopił w jej fałdkach smakując słodkie wnętrze .
-Teraz twoja kolej - powiedział gdy krzyczała w spazmach rozkoszy.
Gdy zdjął bieliznę Sabrina ostrożnie wzięła go do ust,delikatnie jeździła językiem po jego główce.Jej liźnięcia szybko doprowadziły do uwolnienia nasienia do jej ust.
Sabrina po wszystkim zdała sobie sprawę co zrobiła,alkohol już nie krążył w jej żyłach tak jak wcześniej.W pośpiechu zaczęła zakładać bieliznę,Marek wyczuł zmianę w jej zachowaniu.
-Żałujesz tego co się wydarzyło?
-Ja nigdy bym tego nie zrobiła,czuje się jak ladacznica.
-Nie mów nigdy tak o sobie,jesteś namiętna i tylko moja.Jeśli tego nie chcesz nigdy cię więcej nie poproszę choć cholernie dobrze mi było gdy tak go miałaś w swoich usteczkach.
-Nie wracajmy już do tego,to wszystko jest dla mnie nowe.
-Dla mnie też kochana ale warto z tobą tego wszystkiego doświadczyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro