Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVI

Ruszyliśmy do auta chłopaka i pojechaliśmy do mojego domu. Dotarliśmy tam po pięciu minutach.

- Wejdziesz? Musimy pogadać - spytałam zanim wysiadłam z auta.

-Okej - powiedział i poszliśmy do mojego pokoju.

Usiadłam na parapecie, a chłopak na fotelu.

- Czemu to zrobiłeś? - spytałam utrzymując, z trudem, spokój.

- Odpowiem pod warunkiem, że ty też odpowiesz na moje pytanie. Godzina szczerości? - spytał, a ja pokiwałam głową - Dziewczyny pierwsze. - prychnęłam.

- Okej. - westchnęłam i spojrzałam w jego oczy - To mnie przerastało i nadal przerasta. Bałam się. Nie radziłam sobie. Nie miałam komu się wygadać - mój głos się załamał, ale powstrzymałam łzy.

- Ej, nie płacz księżniczko. - podszedł do mnie i objął mnie ramieniem - Jestem twoim przyjacielem. Możesz ze mną pogadać, nawet o... - spojrzał na zegarek - Nawet o drugiej nad ranem.

- Teraz ty. - powiedziałam powstrzymując łzy.

- Pamiętasz jak mówiłaś, że zostaniemy przyjaciółmi, pod warunkiem, że nie będę próbował cię pocałować? - pokiwałam głową, a Drake spuścił wzrok i przestał mnie obejmować.

- O co chodzi? - spytałam i złapałam go za rękę, a on splótł palce z moim.

- Avery, ja... - znowu odwrócił wzrok - ja nie potrafię. - szepnął.

- Powiedz dlaczego mnie uratowałeś. - poprosiłam.

- Okej. Bałem się. Bałem się, że cię stracę. Kiedy twoja przyjaciółka do mnie zadzwoniła pomyślałem o tamtym klifie. Od razu tam pojechałem. Gdybym cię stracił - zakrył twarz dłońmi - nie wiem co bym zrobił - szepnął - Kiedy cię tam widziałem, kiedy skoczyłaś... Musiałem coś zrobić. Jesteś dla mnie zbyt ważna.

- Drake, jesteśmy przyja... - przerwał mi.

- Wiem Avery, wiem, ale to takie trudne - wstał i chciał wyjść z pokoju, ale złapałam go za rękę i nie pozwoliłam wyjść.

- Drake, popatrz na mnie. - poprosiłam łagodnie, ale nie spełnił mojej prośby. Złapałam jego twarz w dłonie i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał.

- Przepraszam Avery, ale nie potrafię być twoim przyjacielem. - złapał moje dłonie i odsunął je od swojej twarz- Ja już pójdę - ruszył do drzwi, ale stanęłam przed nim.

- Zostań. - poprosiłam.

- Po co? - zapytał mnie nie patrząc mi w oczy.

- Idiota z ciebie. - powiedziałam.

- Dzięki.

- Tak, jesteś idiotą, bo nie widzisz, że mi na tobie zależy. Rozmawiałam z tobą o wypadku, a o tym nie gadałam ani z rodziną, ani z przyjaciółmi - podniosłam głos - Nie rozumiesz, że jestem w tobie zakochana idioto?! - krzyknęłam. Dopiero po chwili dotarło do mnie to co powiedziałam. Spuściłam wzrok.

- Ej, księżniczko. - jego głos złagodniał, ale nie chciałam spojrzeć mu w oczy. Podniósł mój podbródek, tym samym zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.

- Nie powinnam była tego mówić - szepnęłam.

- Dlaczego? - spytał.

- Bo miłość nie istnieje.

- Czemu tak myślisz?

- Ja to wiem. - Drake dotknął mojego policzka, co spowodowało mój uśmiech.

- A jeżeli ktoś kocha?

- Żyje w kłamstwach. - zapadła między nami chwila ciszy.

- Chyba będę żyć w kłamstwie. - powiedział i zanim się zorientowałam, pocałował mnie.

Zarzuciłam mu ręce na szyję i uśmiechnęłam się. Spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem.

- Jak to możliwe, że udało ci się złamać coś, w co od zawsze wierzyłam? - spytałam przytulając się do chłopaka.

- O co ci chodzi? - spytał marszcząc nos.

- Od zawsze wierzyłam, że miłość nie istnieje, a tu nagle pojawia się jakiś idiota i udowadnia mi, że to kłamstwo. Pytam się, jak? - spytałam udając oburzenie.

- Wiesz... - powiedział przeciągle i uśmiechnął się łobuzersko - Kocham cię. - powiedział, a ja poczułam motylki w brzuchu.

- Też cię kocham. - odpowiedziałam, a chłopak uśmiechnął się szeroko. Roześmiałam się, a Drake zamknął mi usta pocałunkiem.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro