Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19.

Przez cały wieczór bawiłam się jak nigdy w życiu, nie mogłam uwierzyć w to, że Kuba zorganizował to wszystko dla mnie, że pamiętał o moich urodzinach chociaż nigdy nie mówiłam mu kiedy je obchodzę.

-Mogę cię na chwilę prosić Madzia? - Nagły głos Kuby tuż za mną spowodował, że zatrzęsłam się ze strachu. Odwróciłam się w stronę bruneta, który szeroko się uśmiechał i od razu podał mi dłoń, którą niepewnie chwyciłam.

-Gdzie idziemy? - Spytałam cicho, kiedy kilka minut później szłam razem ze skoczkiem przez pięknie oświetlony park. Chłopak jednak mocniej chwycił moją dłoń i bez słowa ruszył przed siebie. Czułam coraz mocniejsze bicie serca, mój puls znacznie przyspieszył chociaż nic konkretnego się jeszcze nie wydarzyło. Miałam okropnie dziwne przeczucie przez co nie mogłam się uspokoić.

-Czyżbyś sie denerwowała? - Skoczek zaśmiał się cicho wprost do mojego ucha przez co cicho prychnęłam. Oczywiście, że tak!

-Nie, ani trochę, a mam jakiś powód? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie odwracając się w jego stronę z nieśmiałym uśmiechem. Kuba ostrożnie pogłaskał mój policzek, a później cicho się zaśmiał. Chłodny wiatr rozwiewał moje włosy i powodował, że każdy układał się w inną stronę jednak w ogóle się tym nie przejmowałam. Teraz, kiedy szłam za rękę z Kubą nie liczyło się dla mnie nic oprócz niego.

-Okej poczekaj tu, ja za chwilkę wrócę. - Kuba uśmiechnął się tajemniczo po czym puścił moją rękę i odbiegł w nieznanym mi kierunku. Rozejrzałam się zdezorientowana po okolicy próbując zrozumieć o co chodzi jednak kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Opadłam na ławkę z niepewnością wymalowaną na twarzy. Co on kombinuje? Dosłownie kilka sekund później poczułam materiał na swoich oczach.

-Nie bój się Madzia, po prostu mi zaufaj. - Na słowa Wolnego kiwnęłam głową w twierdzący sposób i z jego drobną pomocą podniosłam się z ławki.

-Nie widzę gdzie idę! - Zaśmiałam się głośno, kiedy kilka minut później po raz kolejny potknęłam się o własne nogi. Nie usłyszałam jednak żadnej odpowiedzi ze strony skoczka, nie mogłam się jednak długo nad tym zastanowić ponieważ w tym samym momencie poczułam jak moje stopy odrywają się od ziemi.

-Wolny pogięło cię do reszty! postaw mnie na ziemi!

-Nie mam zamiaru, przynajmniej na razie nie!

***

-Długo jeszcze? - Brunetka wyjęczała cicho na co się zaśmiałem po czym postawiłem ją na ziemi. Cholernie się stresowałem tym, czy niespodzianka się jej spodoba. Moje serce biło jak oszalałe, a nierównomierny oddech zdradzał moje zdenerwowanie na każdym kroku. Poprawiłem swoją bordową koszulę, która podwinęła mi się podczas niesienia dziewczyny. Wypuściłem gwałtownie powietrze, ostatni raz rzuciłem okiem czy wszystko jest gotowe po czym zdjąłem materiał z oczu Magdy. Brunetka kilka razy zamrugała oczami, tak jakby chciała przyzwyczaić swoje oczy do światła, a następnie rozejrzała się dookoła. Oby jej się spodobało!

-Jejku jak tu jest pięknie! - Wyszeptała ze łzami w oczach na co w końcu mogłem odetchnąć z ulgą. Przygotowanie tej altanki to zdecydowanie był najbardziej pracochłonny proces, ale cieszyłem się, że udało się to zrobić tak jak planowałem. Całość była oświetlona światełkami, które dodawały klimatu temu miejscu. W środku był stół przykryty białym obrusem, na którym stał ogromny bukiet czerwonych róż oraz malutkie, białe pudełeczko.

-To zdecydowanie najpiękniejsza rzecz jaką ktokolwiek, kiedykolwiek dla mnie zrobił! - Brunetka rzuciła mi się na szyję, wtulając się we mnie bardzo mocno. Nie pozostałem jej dłużny ani na sekundę. Przysunąłem jej drobne ciało bliżej siebie, wtulając twarz w zagłębienie jej szyi. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi mając ją w końcu blisko siebie.

-Mam dla ciebie jeszcze jedną rzecz. - Wyszeptałem zdenerwowanym głosem po czym odsunąłem się od niej niechętnie i wszedłem do altanki, gdzie chwyciłem w dłonie pudełeczko i kwiaty i wróciłem do brunetki. Moje serce biło tak szybko, że miałem wrażenie, że słyszą je w Chinach. Stresowałem się tym co chciałem teraz zrobić, jednak lepszej okazji już mogę nie mieć.

-Okej więc, Madzia nie znamy się bardzo długo, jednak już teraz wiem, że nie wyobrażam sobie mojej przyszłości bez ciebie. - Zacząłem cicho po czym upadłem na jedno kolano przed zdezorientowaną dziewczynę. Trzęsącymi się dłoni otworzyłem opakowanie, w którym znajdował się delikatny łańcuszek ze znakiem nieskończoności.

-Od kiedy wpadłem na ciebie twojego pierwszego dnia we Wrocławiu zawładnęłaś całym mną, dajesz mi szczęście, którego nigdy wcześniej nie zaznałem, potrafisz poprawić mój najgorszy dzień samą obecnością, nie wiem jak to się stało, ale zakochałem się w tobie całkowicie i nieodwołalnie. - Dodałem znacznie ciszej spoglądając na jej zapłakaną twarz.

-Madzia czy spowodujesz, że będę najszczęśliwszym chłopakiem na tej ziemi i zostaniesz moją dziewczyną? - Brunetka przez chwilę stała w kompletnym szoku i zupełnie się nie odzywała.

-Błagam powiedz coś bo zaraz ześwi...

Nie dane było mi dokończyć ponieważ Madzia mocno się do mnie przytuliła po czym złączyła swoje usta z moimi. Chwyciłem ją pewniej w pasie i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie.

-Mam to odbierać jako zgodę? - Spytałem ze śmiechem opierając swoje czoło o czoło Madzi po czym delikatnie pogłaskałem jej zarumieniony policzek.

-Jak najbardziej tak! - Wyszeptała po chwili z szerokim uśmiechem i po raz kolejny tego wieczora złączyła ze sobą nasze usta w namiętnym pocałunku.

Rozdział krótszy, jest wydaje mi się trochę za słodki, ale ocenę zostawiam wam 😁❤️
Miłego dnia maluchy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro