18.
-Myślicie, że to zadziała? - Spytałem się chłopaków, którzy pomagali mi udekorować sale. Przywiązałem ostatnie balony po czym zeskoczyłem z krzesła i spojrzałem na przyjaciół, którzy szeroko się uśmiechnęli.
-Magda będzie zachwycona! - Kamil poruszał sugestywnie brwiami po czym ostrożnie szturchnął mnie w ramię. Nie spodziewałem się jednak tego, przez co się zachwiałem i gdyby nie stojący obok mnie Dawid poleciał bym na ziemię.
-Też tak myślę, a tak zmieniając temat naprawdę fajna z niej dziewczyna. - Blondyn uśmiechnął się szeroko przez co spojrzałem na niego zaskoczonym wzrokiem. Moje serce nieznacznie przyspieszyło po jego słowach.
-Ty się lepiej zajmi swoją narzeczoną! - Odpowiedziałem zanim zdążyłem ugryźć się w język. Po moich słowach Stoch parsknął śmiechem, a Dawid lekko się zarumienił.
-Nie gryź Kubusiu, Kubacki jest zdecydowanie za starym dziadem dla twojej dziewczyny. - Głos Żyły tuż przy moim uchu spowodował, że podskoczyłem w miejscu po czym odwróciłem się gwałtownie w jego stronę.
-Magda nie jest moją dziewczyną! - Westchnąłem cicho spuszczając wzrok na czubki moich sportowych adidasów. W tym samym momencie usłyszałem ich głośny wybuch śmiechu na co tylko pokręciłem głową i spojrzałem jeszcze raz na salę. Balony, baner, wstążki, muzyka i światełka. Wszystko było gotowe teraz wystarczy w dyskretny sposób ściągnąć tu dziewczyny. Ściągnąć moją Magdę.
-Halo! Szybki jesteś tutaj? - Pokręciłem głową i spojrzałem na przyjaciół, którzy wpatrywali się we mnie
-Przepraszam, zamyśliłem się, o co pytaliście?
-Jak ściągamy tu dziewczyny? - Kubacki uśmiechnął się szeroko co chętnie odwzjameniłem i zacząłem myśleć nad jego pytaniem.
-Niech każdy napisze do swojej dziewczyny, że czegoś zapomniał i czy mogłaby to przywieźć...
-Przecież to głupie skoro to był podobno zaplanowany wyjazd, Ewą mi w to nie uwierzy! - Po słowach Kamila uniosłem szeroko brew i wbiłem w niego zdezorientowane spojrzenie.
-To miałbyć nagły wyjazd Kamil! Mieliśmy napisać im dzisiaj, że Dolezal ściągnął nas dzień szybciej! - Kubacki tak samo jak ja przyglądał się brunetowi z szokiem wymalowanym na twarzy. O cholera! O cholera!
-Co wy mówicie?! Ale ja już tydzień temu mówiłem Ewie, że wyjeżdżamy w Czwartek!- Stoch podrapał się nerwowo dłonią po karku na co od razu wyjąłem telefon z kieszeni, nie miałem żadnej odpowiedzi od Madzi.
-I co teraz? Dziewczyny na pewno się już ze sobą skontaktował zwłaszcza, że ja do mojej nic nie pisałem jeszcze? - Dawid spojrzał na mnie na co tylko pokręciłem głową. Ja pierdole!
-Wy napiszcie, żeby wam coś przywiozły, a Kamil niech napisze, że znowu ma ten okropny ból w kolanie i żeby ewa przywiozła mu stabilizator. - Po słowach Piotrka uśmiechnąłem się lekko i od razu się na to zgodziłem.
-Teraz i tak nie mamy nic do stracenia!
***
Śiedziałam na kanapie i robiłam notatki z ostatniego wykładu, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia. Wyjełam telefon z kieszeni moich spodni i od razu zobaczyłam wiadomość od Kuby.
Od Szybkii
Madzia! Dałabyś radę przywieźć mi torbe czerwoną z mojego mieszkania? Potrzebuję jej bardzo pilnie
Bez zastanowienia podniosłam się z kanapy, odpisałam mu krótkie tak i z mocno bijącym sercem ruszyłam się ogarnąć. Zmieniłam bluzę na czarną bluzkę, a dresy na bordową spódnice, po czym chwyciłam moją torebkę i wybiegłam z bloku.
Byłam w połowie drogi, kiedy ogarnęłam, że nie mam kluczy do jego mieszkania. Dobrze Madzia! Myślenie to podstawa.
Ponownie wyjełam telefon i szybko wybrałam numer brunta.
-Kuba nie mam kluczy, ani samochodu! - Wykrzyknęłam do słuchawki, kiedy tylko usłyszałam szmery po drugiej stronie.
-Kluczyk jest w doniczce, a jeżeli chodzi o samochód to myślę, że możesz wybrać się z Ewą bo ona jedzie do Kamila. - Nie widziałam go, ale byłam pewna, że teraz się uśmiecha. Westchnęłam cicho do słuchawki na co usłyszałam śmiech chłopaka.
-Dziekuje Madzia! - Wyszeptał jeszcze po czym się rozłączył. Wrzuciłam urządzenie do torebki i przyspieszyłam kroku kompletnie ignorując moją podświadomość, która mówiła mi, że to dziwne.
***
-Dziekuje, że mogłam jechać z tobą. - Uśmiechnęłam się do blondynki, która tylko uśmiechnęła się niemrawo.
-Cieszę sie, że mogłam ci pomóc! - Wyszeptała pół głosem zatrzymując się na czerwonym świetle. Blondynka nerwowo stukała w kierownicę, a kiedy tylko zapalił się zielone ruszyła z piskiem opon.
-Co się stało? - Spytałam po chwili milczenia spoglądając na Ewę, która była bliska płaczu.
-Kamil zadzwonił, że na treningu źle wylądował i że nie może chodzić, a ja tak bardzo się o niego martwię. - Wyszeptała przez co aż zaniemówiłam. Kamil miał wypadek i nie pisały o tym żadne tabloidy?
-Ewa zobaczysz, że wszystko będzie dobrze, Stoch to naprawdę cholernie mocny zawodnik. - Odpowiedziałam próbując ją przekonać do moich słów, samej jednak ciężko było mi w to uwierzyć.
-Mam nadzieję Madzia, mam nadzieję!
***
Kiedy kilka godzin później zatrzymałyśmy się pod odpowiednim miejscem od razu wysiadłyśmy z auta i pierwsze co zauważyłam po wyjściu było dobrze znane mi auto.
-Marta co tutaj robisz? - Słysząc słowa Ewy odwróciłam się w jej kierunku, a mój wzrok od razu spoczął na narzeczonej Dawida.
-A wy? - Zaskoczona dziewczyna podeszła do nas i przywitała się szybkim objęciem.
-Ja przyjechałam podrzucić coś Kubie, a Ewa przyjechała do Kamila, który miał wypadek.- Odpowiedziałam zdezorientowana. Nie mogłam uwierzyć w to, że dziewczyny są tutaj. To wszystko jest takie dziwne!!
-Może po prostu chodźmy do środka. - Marta chwyciła mocno nasze dłonie i ruszyła do budynku. Wszędzie panowała absolutna ciemność przez co czułam się cholernie niekomfortowo.
-Gdzie tu jest jakiś włącznik!
-Czemu tu jest tak cholernie ciemno!
Pomacałam najbliższą ścianę i od razu wyczułam pod palcami włącznik. Wcisnęłam go, a kiedy tylko zrobiło się jasno usłyszałam głośny krzyk "niespodzianka".
Z niedowierzaniem spoglądałam na pięknie ozdobioną salę oraz skoczków i kilku moich znajomych z Wrocławia, którzy stali na środku i głośno śpiewali sto lat. Z moich oczu wypłynęło kilka łez. Tak bardzo byłam zestresowana sytuacją z Kubą, że zapomniałam o własnych urodzinach.
-Wszystkiego najlepszego maluszku!! - Marta uśmiechnęła się po czym mocno mnie objęła, a w jej ślad poszli wszyscy skoczkowie.
-Ale skady wy? Jak? Widziałyście o tym? - Spytałam spoglądając na dziewczyny, które tylko lekko się zaśmiały i pokiwały głowami po czym wtuliły się w swoich mężczyzn.
-To wszystko sprawka Wolnego, my tylko pomagaliśmy w przygotowaniach! - Dawid zaśmiał się obejmując mnie przy tym jedną ręką. Stałam w miejscu spoglądając na to wszystko i chciało mi się płakać. On to wszystko zrobił dla mnie.
-A gdzie jest Kuba? - Spytałam po chwili i w tym samym momencie drzwi się otworzyły, a do środka wszedł.
-Paweł! - Pisnęłam na widok brata i czym prędzej do niego podbiegłam. Blondyn objął mnie mocniej po czym ucałował czubek mojej głowy.
-Co ty tu robisz? - Spytałam bliska płaczu spoglądając na brata spod przymróżonych powiek.
-Można powiedzieć, że jestem prezentem dla ciebie od twojego chłopaka. - Paweł uśmiechnął się po czym odepchnął mnie od siebie i pokazał dłonią na Kubę, który stał zaraz za nim. Nie czekając na jego reakcję podbiegłam do niego i mocno się wtuliłam.
-Nie wiem skąd wiedziałeś, kiedy mam urodziny, ani jak udało Ci się to zorganizować, ale dziękuję nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - Uśmiechnęłam się delikatnie po czym jeszcze mocniej objęłam go dłońmi. Byliśmy tak blisko siebie, że czułam spokojne bicie jego serca oraz umiarkowany oddech, który drażnił skórę na mojej szyi.
-Nie masz za co mi dziękować mała!
*Ważne info!! Usunęła mi się końcówka dlatego postanowiłam ja napisać jeszcze raz *
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro