Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.

-Myślicie, że to zadziała? - Spytałem się chłopaków, którzy pomagali mi udekorować sale. Przywiązałem ostatnie balony po czym zeskoczyłem z krzesła i spojrzałem na przyjaciół, którzy szeroko się uśmiechnęli.

-Magda będzie zachwycona! - Kamil poruszał sugestywnie brwiami po czym ostrożnie szturchnął mnie w ramię. Nie spodziewałem się jednak tego, przez co się zachwiałem i gdyby nie stojący obok mnie Dawid poleciał bym na ziemię.

-Też tak myślę, a tak zmieniając temat naprawdę fajna z niej dziewczyna. - Blondyn uśmiechnął się szeroko przez co spojrzałem na niego zaskoczonym wzrokiem. Moje serce nieznacznie przyspieszyło po jego słowach.

-Ty się lepiej zajmi swoją narzeczoną! - Odpowiedziałem zanim zdążyłem ugryźć się w język. Po moich słowach Stoch parsknął śmiechem, a Dawid lekko się zarumienił.

-Nie gryź Kubusiu, Kubacki jest zdecydowanie za starym dziadem dla twojej dziewczyny. - Głos Żyły tuż przy moim uchu spowodował, że podskoczyłem w miejscu po czym odwróciłem się gwałtownie w jego stronę.

-Magda nie jest moją dziewczyną! - Westchnąłem cicho spuszczając wzrok na czubki moich sportowych adidasów. W tym samym momencie usłyszałem ich głośny wybuch śmiechu na co tylko pokręciłem głową i spojrzałem jeszcze raz na salę. Balony, baner, wstążki, muzyka i światełka. Wszystko było gotowe teraz wystarczy w dyskretny sposób ściągnąć tu dziewczyny. Ściągnąć moją Magdę.

-Halo! Szybki jesteś tutaj? - Pokręciłem głową i spojrzałem na przyjaciół, którzy wpatrywali się we mnie

-Przepraszam, zamyśliłem się, o co pytaliście?

-Jak ściągamy tu dziewczyny? - Kubacki uśmiechnął się szeroko co chętnie odwzjameniłem i zacząłem myśleć nad jego pytaniem.

-Niech każdy napisze do swojej dziewczyny, że czegoś zapomniał i czy mogłaby to przywieźć...

-Przecież to głupie skoro to był podobno zaplanowany wyjazd, Ewą mi w to nie uwierzy! - Po słowach Kamila uniosłem szeroko brew i wbiłem w niego zdezorientowane spojrzenie.

-To miałbyć nagły wyjazd Kamil! Mieliśmy napisać im dzisiaj, że Dolezal ściągnął nas dzień szybciej! - Kubacki tak samo jak ja przyglądał się brunetowi z szokiem wymalowanym na twarzy. O cholera! O cholera!

-Co wy mówicie?! Ale ja już tydzień temu mówiłem Ewie, że wyjeżdżamy w Czwartek!- Stoch podrapał się nerwowo dłonią po karku na co od razu wyjąłem telefon z kieszeni, nie miałem żadnej odpowiedzi od Madzi.

-I co teraz? Dziewczyny na pewno się już ze sobą skontaktował zwłaszcza, że ja do mojej nic nie pisałem jeszcze? - Dawid spojrzał na mnie na co tylko pokręciłem głową. Ja pierdole!

-Wy napiszcie, żeby wam coś przywiozły, a Kamil niech napisze, że znowu ma ten okropny ból w kolanie i żeby ewa przywiozła mu stabilizator. - Po słowach Piotrka uśmiechnąłem się lekko i od razu się na to zgodziłem.

-Teraz i tak nie mamy nic do stracenia!

***

Śiedziałam na kanapie i robiłam notatki z ostatniego wykładu, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia. Wyjełam telefon z kieszeni moich spodni i od razu zobaczyłam wiadomość od Kuby.

Od Szybkii
Madzia! Dałabyś radę przywieźć mi torbe czerwoną z mojego mieszkania? Potrzebuję jej bardzo pilnie

Bez zastanowienia podniosłam się z kanapy, odpisałam mu krótkie tak i z mocno bijącym sercem ruszyłam się ogarnąć. Zmieniłam bluzę na czarną bluzkę, a dresy na bordową spódnice, po czym chwyciłam moją torebkę i wybiegłam z bloku.

Byłam w połowie drogi, kiedy ogarnęłam, że nie mam kluczy do jego mieszkania. Dobrze Madzia! Myślenie to podstawa.
Ponownie wyjełam telefon i szybko wybrałam numer brunta.

-Kuba nie mam kluczy, ani samochodu! - Wykrzyknęłam do słuchawki, kiedy tylko usłyszałam szmery po drugiej stronie.

-Kluczyk jest w doniczce, a jeżeli chodzi o samochód to myślę, że możesz wybrać się z Ewą bo ona jedzie do Kamila. - Nie widziałam go, ale byłam pewna, że teraz się uśmiecha. Westchnęłam cicho do słuchawki na co usłyszałam śmiech chłopaka.

-Dziekuje Madzia! - Wyszeptał jeszcze po czym się rozłączył. Wrzuciłam urządzenie do torebki i przyspieszyłam kroku kompletnie ignorując moją podświadomość, która mówiła mi, że to dziwne.

***

-Dziekuje, że mogłam jechać z tobą. - Uśmiechnęłam się do blondynki, która tylko uśmiechnęła się niemrawo.

-Cieszę sie, że mogłam ci pomóc! - Wyszeptała pół głosem zatrzymując się na czerwonym świetle. Blondynka nerwowo stukała w kierownicę, a kiedy tylko zapalił się zielone ruszyła z piskiem opon.

-Co się stało? - Spytałam po chwili milczenia spoglądając na Ewę, która była bliska płaczu.

-Kamil zadzwonił, że na treningu źle wylądował i że nie może chodzić, a ja tak bardzo się o niego martwię. - Wyszeptała przez co aż zaniemówiłam. Kamil miał wypadek i nie pisały o tym żadne tabloidy?

-Ewa zobaczysz, że wszystko będzie dobrze, Stoch to naprawdę cholernie mocny zawodnik. - Odpowiedziałam próbując ją przekonać do moich słów, samej jednak ciężko było mi w to uwierzyć.

-Mam nadzieję Madzia, mam nadzieję!

***

Kiedy kilka godzin później zatrzymałyśmy się pod odpowiednim miejscem od razu wysiadłyśmy z auta i pierwsze co zauważyłam po wyjściu było dobrze znane mi auto.

-Marta co tutaj robisz? - Słysząc słowa Ewy odwróciłam się w jej kierunku, a mój wzrok od razu spoczął na narzeczonej Dawida.

-A wy? - Zaskoczona dziewczyna podeszła do nas i przywitała się szybkim objęciem.

-Ja przyjechałam podrzucić coś Kubie, a Ewa przyjechała do Kamila, który miał wypadek.- Odpowiedziałam zdezorientowana. Nie mogłam uwierzyć w to, że dziewczyny są tutaj. To wszystko jest takie dziwne!!

-Może po prostu chodźmy do środka. - Marta chwyciła mocno nasze dłonie i ruszyła do budynku. Wszędzie panowała absolutna ciemność przez co czułam się cholernie niekomfortowo.

-Gdzie tu jest jakiś włącznik!

-Czemu tu jest tak cholernie ciemno!

Pomacałam najbliższą ścianę i od razu wyczułam pod palcami włącznik. Wcisnęłam go, a kiedy tylko zrobiło się jasno usłyszałam głośny krzyk "niespodzianka".
Z niedowierzaniem spoglądałam na pięknie ozdobioną salę oraz skoczków i kilku moich znajomych z Wrocławia, którzy stali na środku i głośno śpiewali sto lat. Z moich oczu wypłynęło kilka łez. Tak bardzo byłam zestresowana sytuacją z Kubą, że zapomniałam o własnych urodzinach.

-Wszystkiego najlepszego maluszku!! - Marta uśmiechnęła się po czym mocno mnie objęła, a w jej ślad poszli wszyscy skoczkowie.

-Ale skady wy? Jak? Widziałyście o tym? - Spytałam spoglądając na dziewczyny, które tylko lekko się zaśmiały i pokiwały głowami po czym wtuliły się w swoich mężczyzn.

-To wszystko sprawka Wolnego, my tylko pomagaliśmy w przygotowaniach! - Dawid zaśmiał się obejmując mnie przy tym jedną ręką. Stałam w miejscu spoglądając na to wszystko i chciało mi się płakać. On to wszystko zrobił dla mnie.

-A gdzie jest Kuba? - Spytałam po chwili i w tym samym momencie drzwi się otworzyły, a do środka wszedł.

-Paweł! - Pisnęłam na widok brata i czym prędzej do niego podbiegłam. Blondyn objął mnie mocniej po czym ucałował czubek mojej głowy.

-Co ty tu robisz? - Spytałam bliska płaczu spoglądając na brata spod przymróżonych powiek.

-Można powiedzieć, że jestem prezentem dla ciebie od twojego chłopaka. - Paweł uśmiechnął się po czym odepchnął mnie od siebie i pokazał dłonią na Kubę, który stał zaraz za nim. Nie czekając na jego reakcję podbiegłam do niego i mocno się wtuliłam.

-Nie wiem skąd wiedziałeś, kiedy mam urodziny, ani jak udało Ci się to zorganizować, ale dziękuję nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - Uśmiechnęłam się delikatnie po czym jeszcze mocniej objęłam go dłońmi. Byliśmy tak blisko siebie, że czułam spokojne bicie jego serca oraz umiarkowany oddech, który drażnił skórę na mojej szyi.

-Nie masz za co mi dziękować mała!

*Ważne info!! Usunęła mi się końcówka dlatego postanowiłam ja napisać jeszcze raz *



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro