Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

05.

Następnego dnia rano obudziłam się z radosnym uśmiechem na twarzy. Delikatne promienie słońca przedzierały się przez zasłony w mojej sypialnii, a zegarek wiszący na ścianie nie wskazywał nawet szóstej. Porozciągałam się bez pośpiechu, po czym podniosłam się z wygodnego łóżka. Do rozpoczęcia roku akademickiego miałam ponad cztery godziny i już teraz miałam wrażenie, że to będzie najdłuższe cztery godziny w całym moim życiu. Z cichym westchnieniem podeszłam do okna, które od razu otworzyłam na oścież. Wychyliłam się przez nie delikatnie, napawając się najprawdopodobniej ostatnimi ciepłymi promieniami słońca na mojej twarzy w tym roku. Delikatny wiatr rozwiewał mi włosy, drażniąc przy tym policzki, które pod wpływem chłodnego powietrza przybrały czerwony kolor. Przetarłam zaspane oczy dłońmi i zamrugałam kilkakrotnie rzęsami, aby w pełni się rozbudzić po czym z cichym westchnieniem wróciłam do mieszkania. Zapowiadał się kolejny chłodny dzień dlatego z szafy wyjęłam luźny, biały sweter sięgający do pępka oraz szare, materiałowe spodnie z wysokim stanem i udałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie ciuchy, które od razu wrzuciłam do pralki, a później szybko wskoczyłam pod prysznic. Nie wiem ile zajęło mi umycie się, ale kiedy ponownie stanęłam przed lustrem na ciele pojawiła mi się gęsia skórka, owinęłam się więc puchatym ręcznikiem i nie zwracając uwagi na zimno zaczęłam zmywać pozostałości po wczorajszym makijażu. Założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania, popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, a włosy wysuszyłam i pozostawiłam rozpuszczone. Spojrzałam na siebie w lustrze i delikatnie się uśmiechnęłam. Dwie minuty później wróciłam do sypialni gdzie pościeliłam łóżko, po czym chwyciłam laptopa i opadłam na miekką pufę. Przez chwilę bez celu wpatrywałam się w ekran komputera, po to by kilka sekund później włączyć moją ulubioną playlistę na youtube. Kiedy usłyszałam pierwsze takty Bad Liar odłożyłam urządzenie na szafkę, a sama postanowiłam się pomalować. Jednak kiedy tylko znalazłam się przed toaletką wszystkie moje chęci ze mnie zeszły. Zrobienie makijażu zajęło mi dużo więcej czasu niż przypuszczałam i w momencie, w którym spojrzałam na zegar było prawie dwadzieścia po siódmej. W tym samym czasie po mieszkaniu rozszedł się dźwięk przychodzącego połączenia. Poderwałam się na równe nogi i zaczęłam szukać telefonu. Przewaliłam całą moją sypialnię jednak nie mogłam go znaleźć, a znajoma melodia coraz bardziej mnie denerwował. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że wczoraj zostawiłam go w kuchni więc właśnie tam pobiegłam. Podniosłam urządzenie z blatu i zauważyłam, że mam trzy nie odebrane połączenia od Pawła. Niemalże od razu do niego oddzwoniłam, ale nie odebrał przez co głośno wypuściłam z siebie powietrze.

Czemu jak oddzwaniam do kogoś sekundę po tym jak on do mnie zadzwonił to nigdy ten ktoś nie odbiera??

Zablokowałam urządzenie i ze zdenerwowaniem odłożyłam go na blat po czym sięgnęłam po kubek do szafki nad zlewem. Nalałam do niego soku pomarańczowego, a kiedy chciałam się napić usłyszałam dzwonek do drzwi. Przewróciłam oczami i niechętnie ruszyłam w stronę wejścia do mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi z rozmachem i w momencie, kiedy zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojego brata pisnęłam radośnie, a później rzuciłam się mu na szyję.

-Jasna cholera, młoda wejść tu do Ciebie! - Wyszeptał po chwili ciszy, po czym z radosnym uśmiechem wszedł w głąb mojego domu.

-Ciebie też miło widzieć, braciszku.

***

-Kto normalny wyjeżdża z mieszkania za pięć dziewiąta jak o dziewiątej zaczyna rozpoczęcie roku? - Paweł siedział za kierownicą próbując jak najszybciej przedrzeć się przez ogromne korki, aby dojechać pod mój uniwersytet.

-To twoja wina! Jakbyś nie przyjechał to bym wyszła dużo wcześniej. - Fuknęłam zła szukając w torebce mojej pomadki do ust, którą wrzuciłam do niej na szybko przy wychodzeniu z mieszkania.

-Następnym razem nie przyjadę. - Chłopak roześmiał się, a kilka chwil później wyrzucił mnie pod gmachem mojego uniwersytetu. Na pożegnanie pocałowałam jego policzek i szybko ruszyłam na aulę. Po drodze poprawiłam swoje włosy, które opadły mi na czoło i pchnęłam drewnianą konstrukcję, która otworzyła się z cichym skrzypnięciem. Weszłam do środka i z ulgą stwierdziłam, że jeszcze nie zaczęli dlatego zajęłam pierwsze lepsze miejsce i ze spokojem czekałam na wykładowce. Niespodziewanie dosiadł się do mnie wysoki chłopak z czarnymi włosami oraz lekkim uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na niego zdziwiona przez co cicho się zaśmiał.

-Mam nadzieję, że to miejsce jest wolne. - Zaczął ze śmiechem ukazując przy tym rząd swoich białych zębów. Przewróciłam teatralnie oczami i rozejrzałam się po sali.

-Jak rozumiem tak, nigdy wcześniej Cię nie widziałem.

-Masz zamiar mnie ignorować? - Spytał po chwili spoglądając na mnie swoimi zielonymi oczami.

-Masz zamiar ciągle mnie zaczepiać? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie przez co na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.

-Tak bo zazwyczaj to ja olewam dziewczyny, a nie one mnie. - Zaśmiałam się na słowa chłopaka, nie wierząc w to, że ktoś mógł być aż tak bezczelny w swojej szczerości.

-Nie do końca wiem co mam ci powiedzieć, przykro mi? - Posłałam mu wymuszony uśmiech, który chętnie odwzajemnił przez co pokręciłam głową z niedowierzaniem.

-Wystarczy, że pójdziesz ze mną na kawę. - Brunet posłał mi rozbawione spojrzenie, a ja cicho prychnęłam na jego słowa.

-Pomarzyć sobie możesz. - Wyszeptałam do niego, po czym przerzuciłam sobie torbę przez ramię i postanowiłam zmienić miejsce ponieważ zachowanie chłopaka powoli zaczęło mnie irytować.

-Tak w ogóle jestem Wiktor. - krzyknął z uśmiechem, ale nawet nie miałam zamiaru odwracać się w jego kierunku. Zajęłam miejsce kawałek dalej i dosłownie minutę później na salę wszedł wykładowca.

***

Przedstawienie nam ogólnych zasad i rozdanie planu lekcji nie trwało nawet pół godziny, a później mogłam w spokoju wrócić do mieszkania. A raczej w spokoju poczekać na autobus, który do tego mieszkania mnie zawiezie. Po wyjściu z budynku powolnym krokiem udałam się na przystanek cały czas myśląc o tym, że teraz jestem w miejscu, w którym chciałam być całe życie.

Ledwo usiadłam na jednej z ławek, kiedy przy chodniku zatrzymało się znajome, czarne audi.

-Wskakuj Madzia. - Kuba otworzył mi drzwi od strony pasażera na co bardzo chętnie przystanęłam. Zajęłam wolne miejsce i kiedy zapięłam pasy skoczek ruszył z miejsca. Przez chwilę panowała między nami cisza, której nie chciałam przerywać. Wystarczyła mi sama obecność chłopaka, abym czuła się znacznie lepiej.

-Jak rozpoczęcie? - Spytał z uśmiechem, zmieniając przy tym jedną ręką bieg.

-Było super. - Odpowiedziałam skrótowo, ale chyba mu to nie przeszkadzało bo kiwnął głową na znak, że mnie rozumie. Sięgnęłam do radia w tym samym czasie co Kuba, a kiedy nasze dłonie się spotkały zareagowałam na niego tak samo jak za pierwszym razem.

-Bardzo jesteś zajęta? - Spytał z lekkim uśmiechem zerkając na mnie kątem oka. W mieszkaniu czeka na mnie mój brat, obiecałam pani Helenie, że do niej wpadne, a Kasia ma przyjść dziś wieczorem na film, czy jestem zajeta? Tak, bardzo!

-W zasadzie nie. - Odpowiadam z lekkim uśmiechem na twarzy.

-W takim razie porywam Cię na chwilę

Jestem w końcu po prawie dwóch tygodniach przerwy za co was przepraszam, ale idą wakacje więc rozdziały będą pojawiać się częściej ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro