05.
Następnego dnia rano obudziłam się z radosnym uśmiechem na twarzy. Delikatne promienie słońca przedzierały się przez zasłony w mojej sypialnii, a zegarek wiszący na ścianie nie wskazywał nawet szóstej. Porozciągałam się bez pośpiechu, po czym podniosłam się z wygodnego łóżka. Do rozpoczęcia roku akademickiego miałam ponad cztery godziny i już teraz miałam wrażenie, że to będzie najdłuższe cztery godziny w całym moim życiu. Z cichym westchnieniem podeszłam do okna, które od razu otworzyłam na oścież. Wychyliłam się przez nie delikatnie, napawając się najprawdopodobniej ostatnimi ciepłymi promieniami słońca na mojej twarzy w tym roku. Delikatny wiatr rozwiewał mi włosy, drażniąc przy tym policzki, które pod wpływem chłodnego powietrza przybrały czerwony kolor. Przetarłam zaspane oczy dłońmi i zamrugałam kilkakrotnie rzęsami, aby w pełni się rozbudzić po czym z cichym westchnieniem wróciłam do mieszkania. Zapowiadał się kolejny chłodny dzień dlatego z szafy wyjęłam luźny, biały sweter sięgający do pępka oraz szare, materiałowe spodnie z wysokim stanem i udałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie ciuchy, które od razu wrzuciłam do pralki, a później szybko wskoczyłam pod prysznic. Nie wiem ile zajęło mi umycie się, ale kiedy ponownie stanęłam przed lustrem na ciele pojawiła mi się gęsia skórka, owinęłam się więc puchatym ręcznikiem i nie zwracając uwagi na zimno zaczęłam zmywać pozostałości po wczorajszym makijażu. Założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania, popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, a włosy wysuszyłam i pozostawiłam rozpuszczone. Spojrzałam na siebie w lustrze i delikatnie się uśmiechnęłam. Dwie minuty później wróciłam do sypialni gdzie pościeliłam łóżko, po czym chwyciłam laptopa i opadłam na miekką pufę. Przez chwilę bez celu wpatrywałam się w ekran komputera, po to by kilka sekund później włączyć moją ulubioną playlistę na youtube. Kiedy usłyszałam pierwsze takty Bad Liar odłożyłam urządzenie na szafkę, a sama postanowiłam się pomalować. Jednak kiedy tylko znalazłam się przed toaletką wszystkie moje chęci ze mnie zeszły. Zrobienie makijażu zajęło mi dużo więcej czasu niż przypuszczałam i w momencie, w którym spojrzałam na zegar było prawie dwadzieścia po siódmej. W tym samym czasie po mieszkaniu rozszedł się dźwięk przychodzącego połączenia. Poderwałam się na równe nogi i zaczęłam szukać telefonu. Przewaliłam całą moją sypialnię jednak nie mogłam go znaleźć, a znajoma melodia coraz bardziej mnie denerwował. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że wczoraj zostawiłam go w kuchni więc właśnie tam pobiegłam. Podniosłam urządzenie z blatu i zauważyłam, że mam trzy nie odebrane połączenia od Pawła. Niemalże od razu do niego oddzwoniłam, ale nie odebrał przez co głośno wypuściłam z siebie powietrze.
Czemu jak oddzwaniam do kogoś sekundę po tym jak on do mnie zadzwonił to nigdy ten ktoś nie odbiera??
Zablokowałam urządzenie i ze zdenerwowaniem odłożyłam go na blat po czym sięgnęłam po kubek do szafki nad zlewem. Nalałam do niego soku pomarańczowego, a kiedy chciałam się napić usłyszałam dzwonek do drzwi. Przewróciłam oczami i niechętnie ruszyłam w stronę wejścia do mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi z rozmachem i w momencie, kiedy zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojego brata pisnęłam radośnie, a później rzuciłam się mu na szyję.
-Jasna cholera, młoda wejść tu do Ciebie! - Wyszeptał po chwili ciszy, po czym z radosnym uśmiechem wszedł w głąb mojego domu.
-Ciebie też miło widzieć, braciszku.
***
-Kto normalny wyjeżdża z mieszkania za pięć dziewiąta jak o dziewiątej zaczyna rozpoczęcie roku? - Paweł siedział za kierownicą próbując jak najszybciej przedrzeć się przez ogromne korki, aby dojechać pod mój uniwersytet.
-To twoja wina! Jakbyś nie przyjechał to bym wyszła dużo wcześniej. - Fuknęłam zła szukając w torebce mojej pomadki do ust, którą wrzuciłam do niej na szybko przy wychodzeniu z mieszkania.
-Następnym razem nie przyjadę. - Chłopak roześmiał się, a kilka chwil później wyrzucił mnie pod gmachem mojego uniwersytetu. Na pożegnanie pocałowałam jego policzek i szybko ruszyłam na aulę. Po drodze poprawiłam swoje włosy, które opadły mi na czoło i pchnęłam drewnianą konstrukcję, która otworzyła się z cichym skrzypnięciem. Weszłam do środka i z ulgą stwierdziłam, że jeszcze nie zaczęli dlatego zajęłam pierwsze lepsze miejsce i ze spokojem czekałam na wykładowce. Niespodziewanie dosiadł się do mnie wysoki chłopak z czarnymi włosami oraz lekkim uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na niego zdziwiona przez co cicho się zaśmiał.
-Mam nadzieję, że to miejsce jest wolne. - Zaczął ze śmiechem ukazując przy tym rząd swoich białych zębów. Przewróciłam teatralnie oczami i rozejrzałam się po sali.
-Jak rozumiem tak, nigdy wcześniej Cię nie widziałem.
-Masz zamiar mnie ignorować? - Spytał po chwili spoglądając na mnie swoimi zielonymi oczami.
-Masz zamiar ciągle mnie zaczepiać? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie przez co na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
-Tak bo zazwyczaj to ja olewam dziewczyny, a nie one mnie. - Zaśmiałam się na słowa chłopaka, nie wierząc w to, że ktoś mógł być aż tak bezczelny w swojej szczerości.
-Nie do końca wiem co mam ci powiedzieć, przykro mi? - Posłałam mu wymuszony uśmiech, który chętnie odwzajemnił przez co pokręciłam głową z niedowierzaniem.
-Wystarczy, że pójdziesz ze mną na kawę. - Brunet posłał mi rozbawione spojrzenie, a ja cicho prychnęłam na jego słowa.
-Pomarzyć sobie możesz. - Wyszeptałam do niego, po czym przerzuciłam sobie torbę przez ramię i postanowiłam zmienić miejsce ponieważ zachowanie chłopaka powoli zaczęło mnie irytować.
-Tak w ogóle jestem Wiktor. - krzyknął z uśmiechem, ale nawet nie miałam zamiaru odwracać się w jego kierunku. Zajęłam miejsce kawałek dalej i dosłownie minutę później na salę wszedł wykładowca.
***
Przedstawienie nam ogólnych zasad i rozdanie planu lekcji nie trwało nawet pół godziny, a później mogłam w spokoju wrócić do mieszkania. A raczej w spokoju poczekać na autobus, który do tego mieszkania mnie zawiezie. Po wyjściu z budynku powolnym krokiem udałam się na przystanek cały czas myśląc o tym, że teraz jestem w miejscu, w którym chciałam być całe życie.
Ledwo usiadłam na jednej z ławek, kiedy przy chodniku zatrzymało się znajome, czarne audi.
-Wskakuj Madzia. - Kuba otworzył mi drzwi od strony pasażera na co bardzo chętnie przystanęłam. Zajęłam wolne miejsce i kiedy zapięłam pasy skoczek ruszył z miejsca. Przez chwilę panowała między nami cisza, której nie chciałam przerywać. Wystarczyła mi sama obecność chłopaka, abym czuła się znacznie lepiej.
-Jak rozpoczęcie? - Spytał z uśmiechem, zmieniając przy tym jedną ręką bieg.
-Było super. - Odpowiedziałam skrótowo, ale chyba mu to nie przeszkadzało bo kiwnął głową na znak, że mnie rozumie. Sięgnęłam do radia w tym samym czasie co Kuba, a kiedy nasze dłonie się spotkały zareagowałam na niego tak samo jak za pierwszym razem.
-Bardzo jesteś zajęta? - Spytał z lekkim uśmiechem zerkając na mnie kątem oka. W mieszkaniu czeka na mnie mój brat, obiecałam pani Helenie, że do niej wpadne, a Kasia ma przyjść dziś wieczorem na film, czy jestem zajeta? Tak, bardzo!
-W zasadzie nie. - Odpowiadam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-W takim razie porywam Cię na chwilę
Jestem w końcu po prawie dwóch tygodniach przerwy za co was przepraszam, ale idą wakacje więc rozdziały będą pojawiać się częściej ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro