Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Organizacja

***Amelia***


Od lekarzy oczekuje się,żeby byli zorganizowani najlepiej,jak to tylko możliwe. Wojtek doszedł ostatnio do wniosku,że patrząc na to,co i jak robię,nie mogłabym wykonywać innego zawodu. Czy tak jest? Nie wiem. Chociaż, to,że w liceum zapieprzałam ze szkoły,do szpitala i na angielski,żeby zrobić certyfikat, wynikało  głównie z tego,że dużo planowałam. I w zasadzie niewiele się od tego czasu zmieniło,bo teraz nie dość,że mam malutkie dziecko,którym trzeba się zajmować,to jeszcze studiuję chyba jeden z najtrudniejszych możliwych kierunków,ale kocham to życie i nie zmieniłabym go na żadne inne. Uwielbiam to,że mam w swoim otoczeniu ludzi, którzy mnie doceniają,inspirują i...po prostu kochają za samo moje istnienie. Że jest na tym świecie ktoś mały,kto mimo braku zębów uśmiecha się rozczulająco i wyciąga ręce,kiedy mnie widzi. Jest pięknie,choć z Dianą lekko nie jest. Wczoraj stwierdziliśmy,że damy jej  do spróbowania zblendowaną marchewkę. Cóż...Księżniczce się ten plan wybitnie nie spodobał,bo najpierw spojrzała na nas,jakby sama siebie pytała ,,Co ci starzy mi dali?",a później zostałam przez nią spektakularnie obrzygana ową potrawą,ale i tak jest świetnie.


***


- Znalazłam Diance sukienkę na chrzciny!- informuje Wojtka bardzo z siebie zadowolona. Przygląda się uważnie prezentowanemu przeze mnie zdjęciu i pyta:


- Czemu dołączona do niej opaska ma na sobie jakieś śmigło?


- To nie śmigło,tylko kwiatek!-oburzam się. 


- Ale po co naszej córce opaska ze śmigłem,wróć,kwiatkiem-poprawia się,widząc moją minę.- Skoro ona ciągle wyciera te włosy i prawie ich nie ma?


- Żeby pięknie wyglądała!


- A bez tego pięknie nie będzie?


-  Będzie,ale ja chcę,żeby było tak,no wiesz...majestatycznie.


-Majestatycznie,powiadasz? To może nie kupujmy jej opaski,tylko od razu koronę i berło z czystego złota?


- Czemu ty masz tak wywalone na szczegóły?! To jest tragiczne!


- To nie tak,ja mam do nich po prostu dystans. 


- One cię w ogóle nie obchodzą!


- Dobra zmieńmy temat,bo  się zaraz pożremy-kapituluje.- Powiedz mi,moja królowo,co myślisz o drugiej rocznicy ślubu w Paryżu?


- To jeszcze dużo czasu. Zaraz,gdzie?!


- W Paryżu- powtarza.


- Poważnie?


- Zwiedzanie miasta miłości bez kogoś,kogo się kocha,raczej nie ma sensu. 


-Serio,chciałbyś tam wrócić?  I mi go pokazać?- wypytuję go,zapewne brzmiąc jak dzieciak,któremu rodzice obiecali kupienie drogiej zabawki na urodziny.


- Oczywiście. I zaprowadzić cię pod moją wymarzoną uczelnię. Marzyła mi się Sorbona,ale... za cienki na nią jestem. 


- W jakim sensie? Język przecież znasz.


- Znam. Ale tam znajomość języka nie wystarczy. To jeden z najbardziej prestiżowych uniwerków w Europie. Tam się nie dostają ludzie z przypadku. 


- A francuski? Trudny jest?


- Zależy od człowieka. Dla mnie jest prostszy niż angielski. A jak się tam jedzie,to lepiej mówić po francusku. Oni nie lubią angielskiego. To znaczy,jak słyszą łamaną angielszczyznę,będą rozmawiać,ale jeżeli odezwie się do nich rodowity Brytyjczyk,nie są zachwyceni.


-Oni dalej myślą o wojnie dwóch róż?


-Chyba tak. Nie ma,że tous les memes(wszyscy tacy sami)


-Je ne parle pas francais (nie mówię po francusku)-protestuję.


-Nous parlons juste( właśnie rozmawiamy) -śmieje się.


***


To już kolejna godzina spędzona przeze mnie na szukaniu wszystkiego,co ma się wiązać ze chrzcinami Diany. Począwszy od restauracji,a kończąc na potencjalnych prezentach,które muszę wybijać Gabi( znanej również jako chrzestna matka -wariatka) z głowy,bo po co kilkumiesięcznemu dziecku basen z kulkami i różowy mercedes?Próbuję grzecznie tłumaczyć przyjaciółce,że takie prezenty będą dobre na urodziny albo święta,ale teraz postawiłabym na jakąś sukienkę,czy książeczkę(Diana uwielbia obrazki),ale nie! Oni są mądrzejsi! Wydaje mi się,że oni się z Michałem prześcigają w tym,kto znajdzie coś droższego.Nie podoba mi się to,bo,po pierwsze Dianka jest na tyle mała,że nie interesuje ją,co i od kogo dostanie,a po drugie,Gabrysia i Michał nie są milionerami. Pracują,ale tylko w weekendy,więc zawrotnych sum nie zarabiają. Ale ja  mogę im to powtarzać,a oni i tak z wielkim prawdopodobieństwem zrobią swoje...



Witam gorąco!

Oto i rozdział!

Mam nadzieję,że Wam się podoba:)

Co myślicie o pomyśle z wyjazdem do Paryża?

Do następnego!

P.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro