11|NA ZAWSZE
Po weekendzie uczniowie wrócili do szkoły. Wszystko, jednak było bardziej smutniejsze niż zazwyczaj.
- Coś się stało..? - spytał Dust'a Horror. Nikt inny z ich klasy nie rozmawiał ze sobą.
- Pewnie nic szczególnego - odpowiedział mu przyjaciel. Wtedy podszedł do nich również zdezorientowany Cross.
- Wy też jesteście niedoinformowani jak ja? - niepewny blondyn podrapał się po głowie.
- Też... - cała trójka postanowiła nie odzywać się więcej, a już po chwili nauczyciel wpuścił ich do klasy.
Każdy zajął miejsce, a wychowawca wziął głęboki oddech, by po chwili rozpocząć swój wywód.
- Zapewne wielu z was już zdążyło usłyszeć o śmierci waszej koleżanki Blue... - padły słowa, a kilka osób drgnęło. W tym Horror.
- Co..? - wyszeptał niesłyszalnie.
- Za trzy dni odbędzie się pogrzeb jej jak i jej mamy. Pójdziemy na niego ze szkoły, więc proszę niech nikt się nie spóźni... - w tle dało się usłyszeć cichy szloch, a po chwili blondynka wybiegła z klasy w towarzystwie jej przyjaciela.
Nightmare czuł żal w stronę siostry. W końcu nie codziennie traci się najlepszych przyjaciół. W tym momencie, jednak obserwował siedzącego ławkę przed nim szatyna.
- Geno powiedziała mi, że otruły się toksyną botulinową... - wyszeptał Error w stronę swoich przyjaciół. Jako jedyny z nich miał dostęp do takich informacji, w końcu jego siostra pracuje w policji.
- Jakoś nigdy za nią nie przepadałem, ale śmierć to jednak... trochę za dużo - powiedział Killer łapiąc swojego chłopaka za dłoń pod ławką. Od zawsze wiedział, że Cross jest bardzo wrażliwy na tematy śmierci.
- Zwolnię was dzisiaj wyjątkowo z reszty lekcji... Wiem, że wszyscy jesteście sobie bardzo bliscy... Możecie już iść... Tylko proszę powiadomcie Dream i Ink'a - każdy skinął głową i już po chwili uczniowie wyszli z klasy jak wcześniej w grobowej atmosferze. Koleżanki z klasy szły blisko siebie, a dostrzegając wlokącego nogami czerwonowłosego chłopaka chciały się upewnić czy wszystko dobrze.
- Fell? Może usiądzi- - chcąc dotknąć jego ramię ten natychmiast obrócił się i przyszpilił dziewczynę do ściany.
- Zamknij się! - wrzasnął odrzucając ją na bok.
- Przestań - Horror złapał dziewczynę nim ta przewróciła się.
- Dziękuje Horror... - wyszeptała i odsunęła się na bok.
- Będziesz udawał, że nic się nie wydarzyło?! - Fell zbliżył się do bruneta - A może Blue cię naprawdę nie obchodziła, co?! Nie uwierzę w to gówno! - drżąc z nerwów jego głos łamał się - Najpierw odbierasz mi Lust, a teraz Blue nie żyje... - drgnął - Pamiętasz jak zawsze uśmiechała się w twoją stronę, co? Pomagała ci z każdymi problemami! Irytowała cię?! Dlatego ją zabiłeś?! - oczy wszystkich rozszerzyły się - Przez ciebie chodziła smutna przez całą podstawówkę! Gdy byłeś w szpitalu siłą odciągałem ją, by do ciebie nie szła! - oboje patrzyli na siebie z tylko sobie znanymi uczuciami - Dlaczego pokochała cię mimo tego wszystkiego?! Biedny dręczony przez ojca alkoholika i matkę świruskę! Niemal spalony żywcem! Nie ma co tu kochać! Jesteś w połowie kupą popiołu! Więc dlaczego wolała ciebie!? - wiele osób powychodziło z klas, by zobaczyć co się dzieje na korytarzu. Nawet nauczyciele nie chcieli ingerować w tą kłótnię - Już dawno powinieneś zdechn- - w tym momencie czyjaś noga zetknęła się z jego brzuchem.
Upadając na podłogę Fell złapał się za obolałe miejsce nie mogąc wydusić z siebie nawet krzyku. Zupełnie jakby uderzenie odebrało mu mowę. Wtedy właśnie jego wzrok spotkał się z beznamiętnym wzrokiem Dust'a.
- Zadzwońcie po karetkę! - ktoś w końcu zawołał, a korzystając z zamieszania szatyn złapał Horror'a za dłoń i razem wybiegli ze szkoły.
Przez całą drogę oboje nie zamienili słowa. Horror pozwolił się prowadzić przyjacielowi nawet nie patrząc przed siebie. Wzrok utkwiony był na stopach, a umysł pogrążony w depresji.
W końcu Dust zatrzymał się, a oboje weszli na teren opuszczonej fabryki. Kiedyś produkowano tu części do samochodów, jednak firma upadła, a obszar objęto całkowitym zakazem zbliżania się.
- Uważaj na stopnie... - wyszeptał Dust, gdy oboje powolnymi krokami wchodzili po drewnianych i ledwo stabilnych stopniach. Docierając na najwyższe piętro weszli do pomieszczenia z drabiną prowadzącą na dach - Chodź... - kontynuując wspięli się na górę, a na ich twarze poleciał zimny wiatr.
Wzrok Horror'a skupił się na widoku dookoła. Widział stąd swój dom.
- Jak się czujesz? - dłoń Dust'a dotknęła jego ramienia.
- Ona... nie powinna umrzeć... - brunet usiadł na dachu i podkulił nogi.
- Skoro umarła to, jednak powinna. Tak działa świat. Każdemu jest przeznaczona śmierć. Niektórym wcześniej, a niektórym później... - siadając obok przyjaciela Dust obserwował jego puste spojrzenie.
- Ale nie jej... Nie chciałem, by umarła... nigdy tego nie chciałem...
- Zapomniałeś co ci zrobiła? Jak cię nazwała? - jednak ten jedynie pokręcił głową.
- Pamiętam... doskonale pamiętam wszystko... ale... prawdą jest, że już dawno temu jej wybaczyłem... - załkał czując jak jego oczy zapełniają się łzami - Przepraszam... Obiecałem ci, że zawsze będę ufał tylko tobie... że będę polegał na twoim umyśle... Ale ostatnio podlegam samemu sobie... polegam na dziadku... Czuje jakbym powoli zapominał, że tylko ty wiesz co dla mnie najlepsze... - Dust obserwował go uważnie.
- Dostrzegłem to... - wyszeptał biorąc głęboki oddech.
- Dlaczego tak cierpię..? Czy to dlatego, że jej wszystko wybaczyłem? Czy, gdybym jej nienawidził tak jak w tamtym dniu... czy wtedy cieszyłbym się z jej śmierci? - pytał, jednak nie uzyskał odpowiedzi - Nie chce się czuć tak jak teraz, Dust... - ich wzrok spotkał się ze sobą, a słone łzy zaczęły spływać po policzku Horror'a - Dlaczego czuje, że to przeze mnie zmarła..? - dłoń szatyna w jednej chwili znalazła się na mokrej skórze bruneta - D-dust..? - ścierając kciukiem łzy przyjaciela, Dust zerknął w bok.
- Cierpisz bo masz zbyt dobre serce Horror... - wyszeptał w końcu - Ja na ten przykład nie czuje nic... - zabrał rękę i kontynuował - Pamiętasz swoich rodziców? - Horror drgnął - A raczej powinienem spytać... czy pamiętasz potwora? - na samo wspomnienie ojca każda blizna na nowo zaczęła go boleć - Nienawidziłeś go prawda? Bił cię odkąd byłeś dzieckiem... Okładał ciebie i twoją matkę, gdy tylko miał taką ochotę. Dokładnie pamiętam, gdy na moich oczach przypalił ci skórę papierosem... Dalej masz po tym bliznę prawda? - nawet na siebie nie spojrzeli - Nienawidziłeś go... a mimo to... - Dust zacisnął dłonie niemal przebijając sobie skórę paznokciami - Gdy lekarz powiedział ci o tym, że ten potwór w końcu zdechnął... płakałeś. Krzyczałeś na całe gardło "tato"... Zupełnie jakbyś zapomniał o wszystkim co ci kiedykolwiek zrobił... W momencie, gdy dowiedziałeś się, że zginął... wybaczyłeś mu wszystko co ci robił... A nie powinieneś... Nikt nigdy nie powinien wybaczyć takich rzeczy...
- T-to nie prawda... nienawidzę go... - wyszeptał Horror.
- Kłamiesz... Wiem kiedy kłamiesz... -
- W takim razie znasz mnie lepiej niż ja sam... - delikatny wiatr powiał, a źrenice Dust'a zetknęły się z widokiem wpatrzonego w krajobraz Horror'a - Dust? - spytał nagle brunet - Czy na zawsze będziemy przyjaciółmi..?
- Nie... - ta odpowiedź zasmuciła Horror'a - Gdy jeden z nas umrze przestaniemy nimi być...
- W takim razie wystarczy umrzeć w tym samym momencie, prawda..? - wtedy ramię Dust'a zetknęło się z bokiem Horror'a.
- Prawda... - opierając się o siebie pozostali w ciszy przez następne godziny. Oboje delektowali się lekkim powiewem wiatru, by następnie wrócić do domu kontynuując swoje życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro