Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Pierwszy krok.

Zagłada.

Drugi krok.

Śmierć.

Trzeci krok.

Nienawiść.

Tak właśnie żyję.W takiej kolejności.Zadaję ból,życie umiera,nikt mnie nie lubi.Jestem dla nich wysłannikiem piekieł.Przeklętym...

-Nie bój się...-wyciągnąłem rękę przed biednym,zakrwawionym zwierzęciem.

Uśmiechnąłem się ciepło i wyciągając rękę bliżej małej puchatej kulki zgubionej w głębi lasu.Podeszło kuśtykając,powąchało niepewnie moją dłoń i dała przednie łapki na nią.Upadło,przestało oddychać,zabiłem ją...jestem mordercą.

Zostawiłem truchło zwierzaka i ruszyłem w dalszą podróż po czarnym,ponurym lesie.Tutaj nie ma nic,tylko stare drzewa i zmarłe zwierzątka.

Naciągnąłem czarny płaszcz na swoje ramiona i powoli stąpałem po spalonej,lepkiej trawie.

Nieraz pojawiają się tutaj różne stworzenia,ale szybko umierają.Nie ma tutaj jedzenia,wody...

-Wszytko ma swój koniec.

Delikatny głosik doszedł do moich uszu.Obróciłem się i nikogo nie było.Głos znowu przemówił.

-Szkoda że tylko znam was moje słodziaki...czemu muszę być sama w tym lesie?

Zachód.Zacząłem biec w stronę coraz bardziej głośnego dźwięku który dawał ukojenie dla moich uszu od ciągłego krzyku czy płaczu.

Biało,jasno...życie.

Przed sobą widziałem las,piękny las.Dużo radosnych zwierząt,słońce i błękitne niebo.Na jednym pniu siedziała dziewczyna.Ona...

Białe kręcone loki do pasa z zapiętą krzywką żeby nie spadała na oczy.Intensywna zieleń zdobiła jej oczy,a blada cera była pokrywa dużą ilością piegów na policzkach.Uśmiechnięta rozmawiała ze zwierzętami które ją otaczały.Wyciągnęła drewniany flet i zaczęła grać najpiękniejszą melodię jaką kiedykolwiek mogłem słyszeć.

Upadłem na kolana,do moich oczy napłynęły łzy.

Nie mogę tam pójść.Zabiję ją,wszystko zostanie zniszczone.Jej piękna gra,zadowolone zwierzęta i...moja pusta w sercu.Ona ją wypełniła.

Nie jestem sam.

-Kim jesteś?

Moje oczy spoczęły na chudej dziewczynie,podeszła do mnie.A bynajmniej chciała.

-N-nie!Ja...

-Spokojnie.-uśmiechnęła się ciepło i przykucnęła przy dzielącym nas jeziorze.Zaczęła bawić się wodą po jej stronie.-Czemu twoja strona jeziorka jest pusta?


-------------

Heh ;-;

Kocham takie klimaty *^* Las,elfy,zwierzęta i gra na flecie *zaciesz 100*

Wydaje mi się że zepsułam koniec ;-;

ale cóż....jest!:D 

papa( ͡° ͜ʖ ͡°)

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro