Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. U siebie.

Dziewczyna wstała krzesła i postanowiła sama zwiedzić pałac. Przechodzała się po wielkim korytarzu aż natrafiła na salon.

Usiadła na sofie. Podkurczyła nogi i przymknęła oczy.

Nawet nie zauważyła kiedy Morfeusz zabrał ją do krainy snów. Gdy się obudziła na dworze było już całkowicie ciemno a wampira nadal nie było, podniosła się i postanowiła znaleźć łazienkę. Weszła schodami na samą górę i udała się do pokoju w którym spała po południu. Znalazła w pokoju drzwi które mogły prowadzić do łazienki otworzyła je i jej oczom ukazało się pomieszczenie o którym niektórzy mogli tylko pomarzyć łazienka, była chyba większa od salonu. Pięknie i gustownie urządzona. Miała wszystko co powinna posiadać na jednej z szafek leżała sukienka i karteczka. Dziewczyna wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.

Droga Kate

Spałaś tak smacznie w salonie ze nie miałbym chyba serca gdybym Cię obudził. Pomyślałem ze będziesz chciała skorzystać z łazienki, jesteś przecież człowiekiem. Zostawiłem Ci sukienkę może Ci się spodoba. Wrócę niedługo.

Ludwik

Kate umyła się uczesała szczotką która była położona obok umywalki i założyła sukienkę. Umyła zęby, wyszła z łazienki i przejrzała się w lustrze pokojowym. Wyglądała ślicznie gustownie i tak prosto. Sukienka była dziewczynie powyżej kolan i była w odcieniu jasnego kremu. Bez świecidełek, jedynie z lekką koronką przy dekolcie. 

Uśmiechnęła się tylko do samej siebie.

-Ładnie wyglądasz.- dziewczyna odwróciła się szybko w stronę drzwi a w nich stał Ludwik wpatrujący się w nią jak w boginię.

-Mówiłeś że nie masz takich sukienek.-odparła

-Bo nie miałem.-rzekł i ruszył w jej stronę. Znalazł się szybko za nią i pocałował ją w szyję .Kate zamarła obróciła się w jego stronę i wymierzyła mu siarczystego policzka w twarz. Widziała jego twarz z pogodnej zmieniła się w złą przywarł ją do ściany swoim ciałem i rzekł.

-Gdybym chciał, to byś już nie żyła.

-To dlaczego mnie nie zabijesz?

-Bo skrywasz coś co ja muszę wiedzieć.-odparł stukając palcem w jej czoło i znikł pozostawiając dziewczynę samą w pokoju.

Kate wyszła z pokoju i udała się w stronę drzwi wyjściowych z domu. Chciała stamtąd uciec i po prostu zapomnieć o nim. Gdy już stawiała pierwszy krok na schodach usłyszała z tyłu.

-Gdzie się wybierasz?- odwróciła się i zauważyła że drzwi do sypialni na wprost schodów były otwarte. A w pokoju na łóżku siedział wampir.

-Szukałam Cię-skłamała szybko.

-Kłamiesz. Nie wolno okłamywać ludzi droga Kate ... My wampiry potrafimy wykryć czy ktoś kłamie.. Więc lepiej powiedzieć prawdę nawet gdy ta prawda boli.-rzekł z lekką złością wymalowaną na twarzy.

-Dobrze będę szczera.-powiedziała i weszła do jego pokoju był urządzony w bardzo ciemnych i przytłaczających kolorach.-Chciałam stąd uciec. Być sobą. Bo przy tobie coś się ze mną dzieje. Nie potrafię myśleć logicznie, mój umysł każe mi uciekać. A moje ciało jest zaklęte-dodała tylko i spojrzała mu głęboko w jego oczy.

-Usiądź - rzekł i wskazał na miejsce na łóżku obok niego, zrobiła to o co poprosił usiadła obok niego. -Moja moc jakoś nie wpływa na Ciebie całą, jedynie na twoje ciało.. Więc powiedz mi co siedzi w twojej głowie.


Nie wiedziała od czego ma zacząć. Więc po prostu zaczęła od początku.

-Wszystko w tobie mnie denerwuje to jaki jesteś to co mi mówisz, jak mieszasz mi w głowie. Jesteś jak przywódca, dla którego jest dziwne że nie umie całkowicie mną rządzić.. Nie potrafię cię rozgryźć. I więzisz mnie bez powodu!-przy ostatnim zdaniu Kate prawie krzyknęła.-Nienawidzę tego miejsca jest tu tak mrocznie i staro..- odparła

- Uważasz że mój dom jest aż tak mroczny i stary?- odparł rozzłoszczony.

-Chce być po prostu teraz u siebie.-odrzekła pełna żalu.

-Jak chcesz. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.-odrzekł i w nadnaturalnym tempie złapał dziewczynę i pociągnął za sobą. Kate znajdowała się na rękach wampira który biegł w jakąś stronę, dziewczyna nie była niczego pewna ale jedną rzecz wiedziała na pewno nie było warto się wiercić ponieważ mógł grozić jej nikły wypadek.

---
I jak się podoba ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro