31.Samolot.
Pojechaliśmy na lotnisko i wsiedliśmy do prywatnego odrzutowca.
-Ile będziemy lecieć?- spytałam siadając na sofie..
-Około czterech godzin nie więcej.
- Ok. - powiedziałam. -Lou mamy czas może opowiesz mi coś o tym jak stałeś się wampirem. I jak zginęła twoja była. - wampir się spiął, usiadł na sofie obok mnie i spojrzał na swoje dłonie które trzymał przed sobą.
-Ale jeśli nie chcesz- nie dokończyłam bo on spojrzał na mnie ze spokojem w oczach.
- Było to dokładnie podczas podróży do Compiègne. Mieliśmy zjazd. Na środku drogi spotkałem człowieka . Myślałem że jest martwy. A on zaproponował mi wieczne życie. Dokładnie nie chciałem być wampirem i pić ludzką krew ale to było takie inne, że musiałem spróbować.- powiedział z fantazją ale zaraz na jego twarzy pojawiła się maska obojętności . - Później pomógł mi się z tym oswoić jako jedynemu z swoich dzieci. Gdy minął rok wróciłem do domu. Adelajda mnie nie opłakiwała. Spała z moim kuzynem. Podobno od momentu kiedy opuściłem zamek przestała być mi wierna. Próbowała mnie zabić. Teraz wiem dlaczego. Była łowcą. Takim jak ty Kate. - mówiąc to wziął mnie za rękę.
-Ciekawa historia nie tak jak moja.- odparłam. Spojrzał na mnie tak jakby oczekiwał że mu coś o sobie opowiem. - Nie, moją historię nie poznasz. Ponieważ rozpłakała bym się zanim bym zaczęła. -powiedziałam i spojrzałam na swoje dłonie. Ale szybko mój wzrok powrócił na twarz wampira. Światło słońca przedostało się przez szybę w samolocie tworząc coś pięknego. Twarz Lou wcale nie przypominała potwora jakim są wampiry. Wyglądał jak anioł. Jak prawdziwy anioł który cierpi bo zostały mu odebrane skrzydła.
- Dlaczego wampir wygląda jak anioł? - szepnęłam.
- Nie jestem Aniołem.-odparł kładąc dłoń na moim policzku.
- Kłamiesz . Jesteś aniołem. Mojego serca. - odpowiedziałam zanim zastanowiłam się nad znaczeniem tego co powiedziałam.
-Ktoś tu zaczął bawić się w uczucia?- spytał patrząc wprost w moje oczy próbując wyłapać prawdę, którą i tak znał.
-Nigdy w życiu. - mówiąc to strzepnęłam jego dłoń z mojego policzka i wstałam przechodząc się po pokładzie. Wampir obserwował mnie dokładnie , śledząc każdy mój krok. - Więc ile twoich dziewczyn leciało tym samolotem?- spytałam . Na co on zaczął się śmiać.- Powiedziałam coś śmiesznego?- dopytałam zmieszana.
-Ja nie mam swoich dziewczyn. Nie umawiam się na randki. Ja mam tylko panie na jedną noc. Które nie zostają w moim łóżku. Jedyną kobietom z którą spałem całą noc i uprawiałem stosunek dłużej niż trzy miesiące była moja żona Adelajda. - powiedział bardzo poważnie patrząc na mnie. A ja byłam tak zdziwiona że chyba moja buzia lekko się otworzyła.
-Co? To ile miałeś tych pań na jedną noc?- spytałam spokojnie.
-Około 300. -zaczął mówić ale mu przerwałam.
-Uf to jeszcze nie tak dużo.-powiedziałam choć liczba ta była bardzo duża.
-W ciągu pięciu lat.- dokończył a ja spojrzałam na niego jeszcze bardziej zdziwiona.
- Kim ty jesteś Don Juan . Że zbierasz kobiety do kolekcji.- wydarłam się na niego. Wtedy się zdenerwował wstał i podszedł do mnie.
-I właśnie dlatego nie mam dziewczyny. Mają o wszystko pretensje. Jestem nieśmiertelny Kate zrozum to . Bawię się ludźmi.- mówiąc zaczął do mnie podchodzić i stanął na wprost mnie. Ale mój niski wzrost sprawił że musiałam spoglądać w górę żeby mu dorównać. - Sama mówiłaś że nie bawisz się w uczucia i związki a teraz co? Scena zazdrości kilka metrów nad ziemią. Zawsze spoko.- dokończył krzycząc i wpił się w moje usta z namiętnością. Podniósł mnie tak że owinęłam nogami go w pasie. Przeniósł nas na kanapę a ja nie przerwałam tej namiętnej chwili. Wtedy na moje szczęście do kabiny weszła czarnowłosa stewardesa . Ludwik niechętnie się ode mnie odsuną przygryzając moją wargę.
-Rita puka się.- wymruczał.
-Pukałam proszę pana. I przepraszam że przeszkodziłam. - uśmiechnęłam się pod nosem na to że Lou lekko fukną i przetarł twarz.
-Coś się stało?- spytał już łagodniej.
-Myślałam że są państwo głodni.- i w tym momencie mój brzuch zaczął przypominać mi że jestem człowiekiem i potrzebuje papau.
-Tak przynieś nam coś do jedzenia.- stewardesa kiwnęła głową i poszła po posiłek. Do końca podróży już nie rozmawialiśmy. Słuchałam przebojów Taylor które były na mojej mp3.
------
Podoba się kochani ??
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro