Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31.Samolot.

Pojechaliśmy na lotnisko i wsiedliśmy do prywatnego odrzutowca.

-Ile będziemy lecieć?- spytałam siadając na sofie..

-Około czterech godzin nie więcej.

- Ok. - powiedziałam. -Lou mamy czas może opowiesz mi coś o tym jak stałeś się wampirem. I jak zginęła twoja była. - wampir się spiął, usiadł na sofie obok mnie i spojrzał na swoje dłonie które trzymał przed sobą.

-Ale jeśli nie chcesz- nie dokończyłam bo on spojrzał na mnie ze spokojem w oczach.

- Było to dokładnie podczas podróży do Compiègne. Mieliśmy zjazd. Na środku drogi spotkałem człowieka . Myślałem że jest martwy. A on zaproponował mi wieczne życie. Dokładnie nie chciałem być wampirem i pić ludzką krew ale to było takie inne, że musiałem spróbować.- powiedział z fantazją ale zaraz na jego twarzy pojawiła się maska obojętności . - Później pomógł mi się z tym oswoić jako jedynemu z swoich dzieci. Gdy minął rok wróciłem do domu. Adelajda mnie nie opłakiwała. Spała z moim kuzynem. Podobno od momentu kiedy opuściłem zamek przestała być mi wierna. Próbowała mnie zabić. Teraz wiem dlaczego. Była łowcą. Takim jak ty Kate. - mówiąc to wziął mnie za rękę.

-Ciekawa historia nie tak jak moja.- odparłam. Spojrzał na mnie tak jakby oczekiwał że mu coś o sobie opowiem. - Nie, moją historię nie poznasz. Ponieważ rozpłakała bym się zanim bym zaczęła. -powiedziałam i spojrzałam na swoje dłonie. Ale szybko mój wzrok powrócił na twarz wampira. Światło słońca przedostało się przez szybę w samolocie tworząc coś pięknego. Twarz Lou wcale nie przypominała potwora jakim są wampiry. Wyglądał jak anioł. Jak prawdziwy anioł który cierpi bo zostały mu odebrane skrzydła.

- Dlaczego wampir wygląda jak anioł? - szepnęłam.

- Nie jestem Aniołem.-odparł kładąc dłoń na moim policzku.

- Kłamiesz . Jesteś aniołem. Mojego serca. - odpowiedziałam zanim zastanowiłam się nad znaczeniem tego co powiedziałam.

-Ktoś tu zaczął bawić się w uczucia?- spytał patrząc wprost w moje oczy próbując wyłapać prawdę, którą i tak znał.

-Nigdy w życiu. - mówiąc to strzepnęłam jego dłoń z mojego policzka i wstałam przechodząc się po pokładzie. Wampir obserwował mnie dokładnie , śledząc każdy mój krok. - Więc ile twoich dziewczyn leciało tym samolotem?- spytałam . Na co on zaczął się śmiać.- Powiedziałam coś śmiesznego?- dopytałam zmieszana.

-Ja nie mam swoich dziewczyn. Nie umawiam się na randki. Ja mam tylko panie na jedną noc. Które nie zostają w moim łóżku. Jedyną kobietom z którą spałem całą noc i uprawiałem stosunek dłużej niż trzy miesiące była moja żona Adelajda. - powiedział bardzo poważnie patrząc na mnie. A ja byłam tak zdziwiona że chyba moja buzia lekko się otworzyła.

-Co? To ile miałeś tych pań na jedną noc?- spytałam spokojnie.

-Około 300. -zaczął mówić ale mu przerwałam.

-Uf to jeszcze nie tak dużo.-powiedziałam choć liczba ta była bardzo duża.

-W ciągu pięciu lat.- dokończył a ja spojrzałam na niego jeszcze bardziej zdziwiona.

- Kim ty jesteś Don Juan . Że zbierasz kobiety do kolekcji.- wydarłam się na niego. Wtedy się zdenerwował wstał i podszedł do mnie.

-I właśnie dlatego nie mam dziewczyny. Mają o wszystko pretensje. Jestem nieśmiertelny Kate zrozum to . Bawię się ludźmi.- mówiąc zaczął do mnie podchodzić i stanął na wprost mnie. Ale mój niski wzrost sprawił że musiałam spoglądać w górę żeby mu dorównać. - Sama mówiłaś że nie bawisz się w uczucia i związki a teraz co? Scena zazdrości kilka metrów nad ziemią. Zawsze spoko.- dokończył krzycząc i wpił się w moje usta z namiętnością. Podniósł mnie tak że owinęłam nogami go w pasie. Przeniósł nas na kanapę a ja nie przerwałam tej namiętnej chwili. Wtedy na moje szczęście do kabiny weszła czarnowłosa stewardesa . Ludwik niechętnie się ode mnie odsuną przygryzając moją wargę.

-Rita puka się.- wymruczał.

-Pukałam proszę pana. I przepraszam że przeszkodziłam. - uśmiechnęłam się pod nosem na to że Lou lekko fukną i przetarł twarz.

-Coś się stało?- spytał już łagodniej.

-Myślałam że są państwo głodni.- i w tym momencie mój brzuch zaczął przypominać mi że jestem człowiekiem i potrzebuje papau.

-Tak przynieś nam coś do jedzenia.- stewardesa kiwnęła głową i poszła po posiłek. Do końca podróży już nie rozmawialiśmy. Słuchałam przebojów Taylor które były na mojej mp3.

------

Podoba się kochani ??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro