26. Wizyta.
Rozdział specjalnie dla @Madziks888 i @Chudaa243
Dzień dłużył mi się niemiłosiernie podczas czekania na Ludwika. Pisałam przez całe popołudnie z Kevinem . Gdy zegar wybił dwudziestą do drzwi mojego biura ktoś zapukał. Podeszłam spokojnie i uchyliłam je. Za nimi stał uśmiechnięty wampir z bukietem czerwono - białych róż.
-ŁAŁ.- tylko tyle wydusiłam z siebie.
-Haha Droga Kate nigdy nie dostałaś kwiatów?- spytał a jego brwi nieznacznie się uniosły. Zaprosiłam go gestem do środka i przyjęłam kwiaty.
-Dostałam ale nie od prezesa i to jeszcze Księcia. - rzekłam i wsadziłam kwiaty do wazonu do którego wcześniej wlałam wodę.
-Są na przeprosiny za dziś i za wczoraj. Powinienem ci powiedzieć że to znak mojego stwórcy. - odparł już poważnie.
-Powinieneś.- przytaknęłam mu.
- No i nie chciałem żebyś wiedziała że nie mam już sekretarki.
-No to już twój problem panie prezesie. Trzeba było uważać kogo się zatrudnia. - odparłam siadając na mojej sofie i wskazując dłonią żeby i on to zrobił. Usiadł rozglądając się lekko po pomieszczeniu.- Co tak obserwujesz?- szepnęłam.
-Dlaczego szeptasz?- zapytał również szeptem. Zdziwiłam się i odparłam głośniej.
-Dlaczego rozglądasz się po moim miejscu pracy?
-Bo mam propozycję ale nie wiem czy się zgodzisz?
-No mów. Ostatecznie jeśli to coś zboczonego wyrzucę cię na zbity pysk za drzwi. - dodałam na co on wybuchł niekontrolowanym śmiechem a ja zaraz uczyniłam to samo.
-Nie bardziej propozycję biznesową.
-No to zamieniam się w słuch panie prezesie.
-Przestań z tym prezesem co?
- Dlaczego niby panie prezesie?- przybliżył się do mnie tak że nasze twarze prawie się stykały.
- Powierz to jeszcze raz a wylądujesz ze mną w sypialni Kate i chyba nie muszę kończyć na czym. - Jego perfidny uśmieszek mnie powalił odsuną się trochę a ja udałam zniesmaczoną i kontynuowałam.
-A więc Ludwiku powiedz mi co to za propozycja biznesowa.- specjalnie podkreśliłam ostatnie słowo.
-Może byś została moją sekretarko - asystentką dopóki nie znajdę odpowiedniej.
-Co to to nie. Nie będę ci parzyć kawy .
- Po prostu będziesz chodzić ze mną na spotkania i umawiać spotkania. Robić raporty i takie tam pozostałe gówna.
- Dlaczego nie możesz kogoś zatrudnić na okres próbny.
-Ponieważ Kat wiem że nie przestaniesz węszyć nad sprawami które zostawił ci twój ojciec. A ponieważ szkolenie jest dopiero za dwa tygodnie pasowało by żebyś do tego czasu żyła. Więc będziesz zajęta pracą u mnie jak się nudzisz Kate.- powiedział spokojnie i poważnie patrząc w moje tęczówki .
-Dobra ale tylko dwa tygodnie do wyjazdu. Potem znajdujesz sobie jakąś blondynkę brunetkę lub rudą na moje miejsce.
-Dobrze zgadzam się. Pójdę już muszę jeszcze coś wypić . - mówiąc to zatarł ręce i udał minę diabełka. Podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek .
- O której mam być?
- O ósmej jeśli się wyśpisz Kate.- powiedział kierując się do wyjścia.
-Wyśpię pacanie. - pokazał mi tylko język i znikną za drzwiami.
Poszłam do łazenki wykąpałam się i ułożyłam do snu . Jutro czekał mnie pracowity dzień. Musiałam wytrzymać dziesięć godzin z najbardziej upierdliwym wampirem na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro