Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. Dzień bez Ludwika.

Podeszłam drzwi i jak szybko je otworzyłam tak szybko zamknęłam . Przybysz się zdziwił ale wystarczyły te loki i wiedziałam kto to.

-Nie ładnie tak zatrzaskiwać drzwi przed gościem Kate. - odparł zmysłowym głosem wampirek. Nogi się pode mną ugięły i poszłam otworzyć ponownie. Stał oparty o framugę. Jego ciemno brązowe loki były w nieładzie a szmaragdowe oczy wypalały mnie od środka.

-Zakłócasz mój dzień bez Ludwika.- powiedziałam podkreślając trzy ostatnie słowa.

- No widzisz według mnie takie dni nie istnieją. Mogę? - zapytał przepuściłam go w drzwiach. Podszedł do mojej pracowni i przeglądał to co napisałam i ustaliłam dzisiejszego dnia. Gdy podniósł mapkę zdziwił się , ale odebrałam mu ją z rąk i odkładając na miejsce zapytałam.

-Wiec po co przyszedłeś?

- Chciałem cię oderwać od tego. - powiedział smętnie i wskazał głową biurko z aktami. Przytaknęłam tylko.- I zaprosić na imprezę.- Nagle uśmiechnął się żywo i ukazał swoje dziurki w policzkach które tak kochałam.

-Jestem zajęta.- odpowiedziałam stanowczo. Nagle zmaterializował się przede mną chwycił mnie w tali i przybliżył głowę do mojego policzka.

-Proszę. - zamruczał swoim boskim głosem. Niech on przestanie bo to rozkojaża- pomyślałam i wtedy się uśmiechną a ja chciałam się schować w mysią dziurę. Czyżby wyłapał tą myśl.

-Musisz ciszej myśleć gdy jesteśmy na tych samych kanałach.- mrugnął do mnie i mnie puścił.- Masz - spojrzał na zegarek który znajdował się na ścianie -20 minut wystarczy?

-No ale ja nie idę.

-Będziemy się dobrze bawić i przyrzekam ci to ostatni raz gdy cię wywlekam bez przedyskutowania wcześniejszego z tobą ok.

-Dobra, daj mi to 20 minut. Zaraz będę- poszłam w stronę pokoju i łazienki ale. Szybko wróciłam i dodałam - Niczego nie dotykaj.- tylko pokiwał głową a ja zniknęłam w łazience kąpiąc się.

Gdy już byłam gotowa nałożyłam lekki makijaż w garderobie znalazłam strój. Postanowiłam nie iść w sukience tylko w spodniach. Niech się smuci przez cały wieczór.

-Nie ubrałaś sukienki . - usłyszałam za sobą.

Uśmiechnęłam się pod nosem . Obróciłam się w jego stronę był zawiedziony i to bardzo.

-No cóż takie życie Ludwiku rzadko dostajemy to co chcemy. - odparłam z niesmakiem próbując się z nim podroczyć.

Nagle zjawił się obok mnie i dotkną ustami mojej szyi. Zamarłam w bezruchu. Gdy się wyprostował spojrzał na mnie swoimi anielskimi oczami i rzekł.

-Wciąż czekam aż mi pozwolisz skosztować tego co płynie w twoich żyłach.-odparł zmysłowo.

-Masz na myśli krew?.- spytałam przygryzł wargę i pokiwał głową. - Więc nazywaj rzeczy po imieniu Kochaniutki. - próbowałam zagrać w tą grę w którą on cały czas gra. Uśmiechną się pod nosem.

-Dobrze możemy iść bo mam ochotę cię tu teraz rozebrać a dalszego planu lepiej żebyś nie znała. Jesteś na to za młoda.- powiedział pewny swego wystawiłam mu tylko język i poszłam po kurtkę.

-Jaką masz grupę krwi? -spytał po chwili.

-Na pewno nie dobrą. Założę się że już pewnie dawno wiesz.- odgryzłam się. Ruszyliśmy powoli w stronę wyjścia.

-No właśnie u każdego człowieka z daleka potrafię rozpoznać grupę krwi ale twoja jest tak jakby.- zatrzymał się chwilę przejechał ręką po włosach i dodał z lekkim łobuzerskim uśmieszkiem.-Ukryta.

-Ukryta powiadasz.- udawałam że się zastanawiam .Otworzyłam drzwi zeszłam po schodach i stanęłam przed drzwiami wyjściowymi.-Może to dobrze bo cię nie kusi wampirku.

-Nawet nie wiesz jak bardzo kusi. - powiedział i znów się uśmiechną otworzył mi drzwi wyjściowe i poszliśmy w stronę samochodu. Otworzył mi po dżentelmeńsku drzwi pomógł wsiąść i zaraz znalazł się po stronie kierowcy.

-Więc jaka to grupa? -dopytywał. Popatrzyłam na niego znudzoną miną.

-Jak ci powiem to przestaniesz mnie prześladować każdego dnia.-spytałam

-Może, pomyślę nad tym.- spojrzałam na niego jak na idiotę założyłam ręce na piersi i zacisnęłam usta w cieką linię. - Dobrze powstrzymam się od prześladowania ciebie ale nic nie obiecuję.- tylko prychnęłam.

- 0 RH- to moja grupa. -powiedziałam.

-U rzadka krew.

-Nawet nie licz na kropelkę.

-Liczę na więcej.- powiedział i puścił mi oczko.

- To się przeliczysz Książę. -zażartowałam

-No nie wiem Aniołku.-powiedział i resztę drogi przebyliśmy ciszy.

Stanęliśmy samochodem przed wielkim klubem. Muzyka była bardzo głośno słyszalna nawet na dworze. Wyszłam sama z samochodu bez pomocy wampirka.

Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wejścia na imprezę wtedy poczułam szarpnięcie na nadgarstku.

-Kate zaczekaj.- powiedział Ludwik zdenerwowany.

-Co się dzieje?- spytałam.

-Musisz uważać a najlepiej trzymać się mnie.

-O czym ty mówisz Ludwik to tylko klub.-powiedziałam ze spokojem spojrzał w moje oczy a później przeniósł wzrok na budynek mówiąc.

-W środku jest pełno wampirów. Czuje ich stąd.- wyczułam jak się spina.

-Nic mi nie będzie. Mieliśmy wyluzować pamiętasz. Sam mnie tu wyciągnąłeś więc idziemy. -powiedziałam i pociągnęłam go w stronę wejścia. Ochroniarz przepuścił nas gdy tylko Ludwik na niego spojrzał. Klub był w środku bardzo duży DJ w rogu Sali i bar na samym jej końcu. Po bokach znajdowały się loże. Ludwik zaciągną mnie w ich stronę mijając tańczących ludzi. Muzyka uderzała w moje uszy powodując że niczego nie słyszałam. Moja ręka powoli wyślizgiwała się z dłoni chłopaka co też zauważył i wzmocnił uścisk.

Uważaj nie zwracaj na siebie uwagi.

Usłyszałam w głowie.

To bezpieczne takie gadanie w głowie nikt nas nie usłyszy.

Odwrócił głowę w moją stronę a jego usta lekko się podniosły.

Zużyję więcej energii ale nie pozwolę cię skrzywdzić Aniołku.

Prychnęłam pod nosem poirytowana.

Jestem łowcą pamiętasz .

On tylko mocniej uścisną moją dłoń i przekazał mi krótkie :

Za dobrze.

Usiedliśmy w kącie patrząc na tańczących Ludwik pił już drugą Wiski a ja rozkoszowałam się jednym drinkiem.

Wtedy podeszła do nas szczupła blondynka o błękitnych oczach. Była ubrana tylko w kolczasty stanik i krótką miniówkę a na jej nogach znajdowały się 20 centymetrowe czerwone szpilki.

Wampir nagle znów stał się poważny jego wzrok utkwił na szklance z trunkiem i spięty chwycił mocno moją dłoń na co lekko syknęłam z bólu i zrozumiałam że ta dziewczyna to musi być wampirzyca.

-Ludwiku co robi książę w takiej dziurze.- odparła piskliwym głosem.

-Przyszedłem się zabawić jak każdy Mily.- spojrzał na nią przelotnie i znów skierował wzrok na Wiski.

-To dlaczego się nie bawisz. Może chcesz żebym zastąpiła tego osobnika- powiedziała i wskazała na mnie głową.

-Jak ją nazwałaś?- Ludwik nagle podniósł głos i spojrzał na nią morderczym wzrokiem . Wampirzyca odsunęła się jakby z wyraźnym strachem gdy Ludwik wstał z sofy. ,,U szykują się kłopoty,, pomyślałam. Musiałam jakoś złagodzić sprawę więc chwaciłam Ludwika za rękę przez co jego wyraz twarzy złagodniał gdy na mnie spojrzał .

-Chodźmy zatańczyć. - powiedziałam a on tylko przytakną i pociągną mnie w stronę tańczących.

Wampir położył obie dłonie na mojej tali przyciągając mnie maksymalnie do siebie i nie pozwalając nikomu nawet mnie dotknąć z tańczących obok. Ponieważ puścili wolną piosenką to tak dziwnie nie wyglądało. Po chwili jednak obrócił mnie do siebie tyłem i tańczyliśmy w rytm muzyki po parunastu minutach tańca byłam wykończona. Ludwik powiedział że musi coś załatwić więc postanowiliśmy że będę czekała przy loży. Wypiłam całego drinka ponieważ tak bardzo chciało mi się pić. Gdy moja szklanka była pusta i miałam ją odstawić od ust poczułam dotyk na biodrach i pociągniecie oraz uderzenie o czyjąś klatkę piersiową która nie była mojego wampira. Ponieważ nie poczułam tej cudownej woni jego perfum , lecz odór alkoholu. Szklanka wypadła mi z rąk i z hukiem rozbiła się o podłogę. Co tylko rozbawiło przybysza.

-Co taki bezbronny człowiek pięknej płci robi na tej imprezie. - powiedział do mojego ucha.

-Skąd wiesz że bezbronny? - musiałam grać na zwłokę aż przyjdzie tu Ludwik.

- Bo tak zauważyłem że nikt od kilku chwil się koło ciebie nie kręci złotko- powiedział i pociągną mnie w stronę ściany za toaletami. Byłam przerażona ale nie mogłam tego pokazać po sobie. Jego ręce nagle znalazły się na mojej tali błądząc po całym ciele. A jego usta przyssane były pocałunkami do mojego obojczyka to nie było jak w przypadku Ludwika to było odrażające wysiliłam się na tyle ile mogłam i kopnęłam wampira w czułe miejsce. Zgiął się lekko a ja wykorzystując chwile zaczęłam uciekać wtedy usłyszałam za sobą.

-Zadziorna lubię takie nawet bardziej. - i znów znalazłam się przy ścianie lecz nie na długo bo nagle coś odepchnęło ode mnie wampira który wylądował na przeciwległej ścianie a swoim ciałem zasłonił mnie Ludwik. Był do mnie odwrócony tyłem tak jakby szykował się do ataku nie widziałam jego twarzy i może i dobrze przynajmniej nie będę miała koszmarów.

Wampir podniósł się i spojrzał na Ludwika wzrokiem wyrażającym jedynie strach i pokorę. ,,Czy on musiał wiecznie każdego straszyć,, pomyślałam .

-Arcyksiążę dlaczego przerwałeś mi ucztę.

Ludwik naglę się spioł i podbiegł do wampira wymierzając mu pięścią w twarz wyrzucając go na kilka metrów.

-Nie widziałeś medalionu. Ona jest moją!!!- Krzykną głosem w którym słyszałam tylko bestię a nie mojego wampirka.

-Przepraszam panie nie zauważyłem. - tłumaczył się wampir. Widziałam co się teraz mogło by stać. Po tym jak Ludwik zaczął go obkładać pięściami nie miałam siły na to patrzeć i po prostu wyszłam. Nie broniłam Go ponieważ byłam łowcą nie mogłam współczuć wampirowi. Przeklęłam w myślach moje szpilki zdjęłam je i udałam się biegiem po ulicy w stronę mojego domu.

Weszłam do środka rozebrałam się do bielizny i zasnęłam nie przejmując się tym co przyniesie jutro.
----
Uuuu szkola mnie dobija powiem wam:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro