18.Randka.
Zdziwiło mnie to że zamiast lecieć czułam ciepło trzymające moją rękę. Moje oczy były zamknięte a jedyne czego pragnęłam to ich nie otwierać, przynajmniej nie teraz.
- Otwórz te przeklęte oczy i uświadom mnie że zdążyłem. - Nie wierząc że to prawda, że znów słyszę ten głos, otworzyłam je powoli a moim oczom ukazał się uśmiech z dołeczkami mojego wampirka.
-Jestem w niebie?- spytałam myśląc że dawno umarłam. Popatrzył dziwnie na mnie i spojrzał za mnie.
-Nie nad przepaścią. Nawet nie wiesz jak się cieszę że zdążyłem. - powiedział a ja lekko spojrzałam pod nogi wtedy poczułam lekkie szarpnięcie i wylądowałam w ramionach Ludwika.
-Wracamy do domu.
-OK. nie sprzeczam się już.
***
Gdy już byliśmy pod moim biurem i miałam wysiadać poczułam lekkie objęcie za nadgarstek.
-Kate mógłbym cię dziś gdzieś zabrać na kolacje. Przecież nie po raz pierwszy ludzie świętują powrót do żywych. - mimo tak ciężkiego dnia jego humor wcale się nie skończył.
- Ok. Choć ja wcale nie wracałam do żywych bo nie umarłam.- przypomniałam mu.
-To szczegóły.- dodał marszcząc słodko nos.
- Może o 19 . - uśmiechną się promienniej i puścił mój nadgarstek przybliżając się do mojego policzka.
- Myślałem że się nie zgodzisz panno Johnson. Przyjadę o panią na pewno. - musną mój policzek.
-Do zobaczenia wampiku.- powiedziałam i wysiadłam.
Do zobaczenia moja księżniczko.
Przesłał mi myśl. Odwróciłam się jeszcze w stronę auta otwierając drzwi do biura. Zauważyłam że nie spuszcza mnie z oka a chwile później jego loki spadają na czoło i on szybko je poprawia dłonią. Uśmiechnęłam się na ten gest i weszłam do biura słysząc za sobą odpalanie samochodu Ludwika. Poszłam od razu się wykąpać a ciepła woda zmyła ze mnie pot dzisiejszych wydarzeń. Ubrana w szlafrok z ręcznikiem na głowie wyszłam do mojego małego saloniku była 17 miałam więc trochę czasu postanowiłam porysować. W głowie naglę ukazała mi się dzisiejsza twarz Ludwika gdy wysiadałam z samochodu zaczęłam tworzyć aż minęła godzina i obraz był gotowy. Musiałam się pośpieszyć aby zdążyć się ubrać. Poszłam do łazienki wysuszyłam włosy i nakręciłam je lokówką. Zrobiłam lekki makijaż stawiając na naturalną Kate. Gotowa poszłam do garderoby na dworze było ciepło więc postanowiłam ubrać sukienkę ostatnio kupioną na wypadzie do centrum z Holli. Była bardzo prosta ale krótka dlatego się mi spodobała spojrzałam na zegarek wskazywał na 19 i usłyszałam dzwonek. Szlag, pomyślałam musiałam pójść w szlafroku otworzyć drzwi i poprosić Ludwika o 5 minut.
Podeszłam do drzwi i niepewnie je otworzyłam. Z nimi stał mój wampirem ubrany w garnitur. Był cały na czarno tak że wyróżniały się tylko jego szmaragdowe oczy.
-Widzę że jeszcze nie gotowa chyba że zamierzasz iść w szlafroku mi to pasuje ale nie wiem czy dam radę odpędzić cale Kansas mężczyzn od ciebie. - moje policzki w ciągu sekundy przybrała purpura i usłyszałam cichy śmiech Ludwika.
- Wejdź i daj mi 5 minut .- zamknęłam drzwi zostawiłam go samego i poszłam się ubrać .Szybko założyłam sukienkę, dziękując Bogu że byłam mądra i bieliznę ubrałam wcześniej. Na nogi wsunęłam obcasy i weszłam do salonu gdzie był wampir.
Zobaczyłam że trzymał w reku mój rysunek i przyglądał się mu nagle zrozumiałam że byłam aż tak głupia zostawiając go tu samego.
- To tylko bazgroły.
- Piękne bazgroły.- spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.- Zadziwia mnie to że rysujesz mnie jako przystojnego chłopaka a nie jako krwiożerczą bestię.- zastanowiłam się na chwilę nad jego słowami.
-Może nigdy cię nie widziałam jako krwiożerczą bestię. - zastanowił się chwilę nad moimi słowami.- Albo może lubię twoje loki.- Wtedy rozpromienił się zostawił rysunek na ławie i podszedł do mnie.
-Ślicznie wyglądasz. Jak zawsze oczywiście.- uśmiechnęłam się
-Ty również niczego sobie. Idziemy .- pokiwał lekko głową wziął mnie za rękę i poprowadził do wyjścia z budynku.
***
Gdy dojechaliśmy na miejsce moim oczom ukazała się altana z stolikiem i krzesłami .
Wszystko tak cudownie wyglądało że nie mogłam się powstrzymać aby nie wzdychnąć Wszystko było tak perfekcyjnie a w tle słychać było grane melodie.
-Jest cudownie.- powiedziałam z zachwytem uśmiechając się.
-Chciałem żebyśmy byli sami. A poza tym to nasza pierwsza wspólna romantyczna kolacja.- uśmiechną się i mrugną do mnie.
Ludwik jak na dżentelmena odsunął mi krzesło i pomógł usiąść.
-To smacznego aniołku.- powiedział powodując znów uśmiech na mojej twarzy.
Dzięki diabełku.
Odpowiedziałam myślami na co uśmiechną się prawdziwie, ukazując słodkie dołeczki. Właśnie wtedy zapominałam że jest krwiożerczym wampirem, przypominał wtedy niewinnego chłopca a nie potwora. Zajadaliśmy się przysmakami przygotowanymi na dzisiejszy wieczór. Długą ciszę która trwała chwilę przerwał Ludwik jednym zdaniem które mogłam się spodziewać ponieważ zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka.
-Zatańczymy aniołku.- pokiwałam głową lekko, wziął mnie za rękę i zaprowadził na mały parkiet obok altanki. Cóż tańczył znakomicie nie powinnam być zdziwiona z takim doświadczeniem jakie zdobył przez lata, mógłby być nauczycielem tańca.
Nagle usłyszałam w głowie jego głos. Śpiewał moją ulubioną piosenkę. Po policzkach spłynęła mi samotna łza szczęścia.
Give me love like her
'Cause lately I've been waking up alone
Paint splattered tear drops on my shirt
Told you I'd let them go
And that I'll fight my corner
Maybe tonight I'll call ya
After my blood turns into alcohol
No, I just wanna hold ya
Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
My, my, my, my, oh give me love
My, my, my, my, oh give me love
My, my, my, my, give me love
Jego głos był coraz mocniejszy I coraz bardziej trzymał mnie bliżej siebie jakbym miała mu uciec.
Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And it's been awhile but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No, I just wanna hold ya
Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
My, my, my, my, give me love
Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
My, my, my, my, give me love
My, my, my, my, oh give me love
My, my, my, my, give me love
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
M-my my, m-my my, m-my my, give me love, lover
Gdy piosenka szła ku końcowi Ludwik zrobił obród mną i nagle znalazłam się bliżej jego ust i usłyszałam jego głos.
-My, my, my, my, oh give me love, oh give me love - i nagle mnie pocałował znów to poczułam jakby dwa wszechświaty zbijały się ze sobą tworząc parę nierozłącznych części. Był nagle częścią mnie mojej duszy i mojego ciała. Był tym czego tak bardzo potrzebowałam przez te dwadzieścia jeden lat. Świeżo po studiach ja potrzebowałam tyko jego. Gdy się od siebie oderwaliśmy zobaczyłam w jego szmaragdowych oczach błysk. Najczystszy błysk miłości. Było tak jakbym pierwszy raz w życiu się całowała. A wszystko przez to jak wpłynął na mnie ten wampir.
Gdy oddaliliśmy się i nie patrzyliśmy sobie w oczy wampir pociągną mnie w stronę altany gdzie usiedliśmy na huśtawce.
Księżyc prześwitywał przez purpurowe ściany altanki tworząc romantyczny klimat.
- Wiec jakie są twoje marzenia Kate?- spytał nagle.
-Pragnę podróżować. Zawsze o tym marzyłam. Zobaczyć Los Angeles , Wybrzeża Miami, Londyn oraz Indie.- popatrzył na mnie zaskoczony.- Nie patrz tak pewnie zwiedziłeś połowe tego świata, a ja nie wystawiłam nigdy głowy za Kansas.- posmutniałam nagle. Ludwik przyciągną mnie do siebie i przytulił. Podniósł moją głowę tak bym na niego spojrzała i powiedział do mnie tym cudownym głosem przez który miękły mi kolana dziękuje Bogu że siedzieliśmy na huśtawce bo już dawno bym umarła.
-Przyrzekam ci że do twoich urodzin zobaczysz połowe z tych miejsc zaczynając od Los Angeles miasta aniołów. Mój mały słodki aniołku.- nagle uśmiechnęłam się przez to jak mnie nazwał.
- No to będzie problem bo mamy maj a ja urodziny mam w.- i nie dokończyłam bo chłopak mi przerwał .
-Tak wiem aniołku 8 sierpnia.
-No właśnie.
-Więc podróż zaczniemy po przyjeździe z szkolenia.
-A ile tam będziemy?
-Około półtora tygodnia góra.
-Yhm- tylko przytaknęłam
- No i jeszcze kochana jest Ball mojej firmy.
Nie mów do mnie kochana na aniołka się zgodziłam. Ale nie przeciągaj struny.
Przesłałam mu wyraźną myśl. A on tylko się uśmiechną się pod nosem .On tylko mi odpowiedział oczywiście śpiewając.
What would I do without your smart mouth
Drawing me in, and you kicking me out
Got my head spinning, no kidding, I can't pin you down
What's going on in that beautiful mind
I'm on your magical mystery ride
And I'm so dizzy, don't know what hit me, but I'll be alright
Uśmiechnęłam się pod nosem. Siedzieliśmy do późna aż moje oczy się zamknęły i odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
---
Podoba się aż 1500 słowa..
Brawo dla mnie :)
Zastanawiam się czy nie zawiesić tego opowiadania bo mało osób je czyta :(
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro