Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Pragnienia

Jechali już chwilę.

-To nie jest droga do mojego domu.

-Tak wiem. Bo do mojego.-odparł wzruszając ramionami.

-Powiedziałam żebyś mnie odwiózł do domu. Bałwanie- rzekła rozżalona.

-Tak ale nie mówiłaś do jakiego. Skarbie.-spojrzał ma nią i uśmiechną się zwycięsko.-Zapowiada się ciekawa noc. Nie sądzisz?

-Tak będzie bardzo emocjonujące, to że- przybliżyła się do niego. - Położę się spać jak tylko dojedziemy.

Byli na miejscu po 10 minutach. Ludwik pomógł Kate wysiąść i poszli w stronę domu. Dziewczyna znała już ten dom bo była tu gdy wampir porwał ją po raz pierwszy. Nie zważając na niego skręciła w stronę salonu i położyła się na sofie. Wtedy coś świsnęło i Kate nie leżała już tylko była w ramionach wampira który gdzieś ją niósł.

-Co robisz? -spytała

-Zobaczysz.- widziała jak wychodzą na dwór.

-Przecież co dopiero weszliśmy.- powiedziała pod nosem. Wampir uśmiechną się lekko.

-Ufasz mi?- spytał gdy stali na dworze obok domu.

-Nie.

-No to musisz zaryzykować. Zamknij oczy.

-Nie ma mowy.-Odparła.

-Zrób to o co cię proszę, jeśli dziś wieczorem nie chcesz biegać kolejnych pięciu kilometrów. -użył zbyt dobrego argumentu Kate zamknęła oczy i poczuła że podrywa się w powietrze.

-Możesz otworzyć.-powiedział i dziewczyna to zrobiła. Stali na dachu budynku w środku nocy. Na niebie świecił majestatycznie księżyc a całe Kanssas było okryte poświatą latarni. Gwiazdy były tak wyraźne że dziewczynie zabrakło tchu i tylko rzekła:

-Jak tu pięknie.

-Chciałem ci pokazać miasto nocą .

-Pierwszy raz widzę coś tak cudownego.

-A teraz do łóżka. Jutro ciężki dzień.

-Chce tu zostać.

-Nie ma mowy kwiatuszku.-powiedział złapał ją za talię i skoczył z dachu. Wampirzym tempem przemieścił się do pokoju i położył dziewczynę w łóżku.

-Posuń się skarbie.- dodał

-Co nie ma innego pokoju.

-Posuniesz się czy mam cię popchać.- Dziewczyna ustąpiła mu miejsca

-Dzięki. Dobranoc aniołku.-powiedział i pocałował ją w policzek.

-Idziesz spać? -spytała

-A co masz na coś ciekawego ochotę.- zapytał i zawadiacko się uśmiechną.

-Nie tak pytam.

-Za godzinę wychodzę na polowanie. Będziesz spała więc nawet nie zauważysz kiedy wrócę.-rzekł

-Ach.-odparła.

-Dobra przytul się bo widzę że cie do tego korci.

-Wcale nie -zaprzeczyła. Przekręcił głowę ze zdumieniem na twarzy.

-To ja się przytulę.- i tak zrobił chwycił talię dziewczyny i przysuną do siebie.

-Dlaczego się tak uczepiłeś właśnie mnie?

-Bo jesteś tajemnicza, piękna i pyskata słońce. Poza tym bardzo cię lubię. -rzekł

-Też cię lubię.

-Wiem czuje jak drżysz gdy cię dotykam i słyszę jak twoje serce dudni gdy mnie widzisz.

-Zbyt dobrze mnie znasz.

-Jak własną kieszeń. Śpij już.

-Ostatnie pytanie.

-Mów.

-Dlaczego nie pijesz krwi ze szpitala?

-Za dużo pamiętników słońce. Ona nie działa tak dobrze. Prawie w ogóle nie łagodzi głodu. Tylko krew prosto z żyły jest odżywcza.

-Acha. Dobranoc.

-Dobranoc po raz drugi.- i zasnęli wtuleni w siebie.

Po godzinie Ludwik wstał przebrał się i rzekł po cichu do ucha Kate

-Nawet nie wiesz jak mnie pociągasz słońce. Uwierz mi jeszcze będziesz moja.- nie wiedział że dziewczyna słyszała wszystko bo przebudziła się gdy wampir wstał.

-Wątpię bestyjko. -powiedziała i wstała.

-Myślałem że śpisz.

-Spałam. Nie licz na nic prócz tego pocałunku.

Wampir chwilę się zamyślił i powalił Kate na łóżko przygniatając ją ciałem do niego. Dziewczyna próbowała się wyrwać ale nie mogła.

-Nie powstrzymasz mnie gdy będę chciał to osiągnę cel.- rzekł i zaczął całować Kate po szyi zjeżdżając w duł do dekoltu. Jego ręka zjechała na uda dziewczyny sprawiają że jęknęła. I Wtedy znikł.

Kate podniosła się a jego nie było .Poszedł zostawiając ją a ona chciała czegoś więcej .Miał rację i Kate o tym wiedziała. Ona też go pragnęła.

---
Podoba się ??
Proszę żebyscie szczerze napisali bo nie wiem czy dalej publikować :(

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro