Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Wesele.

''Minęły dwa dni od ostatniego razu kiedy widziałam Ludwika dziś ślub Holli''- pomyślała Kate wstając z łóżka nie wiedząc nawet w jakim była błędzie. Nie pamiętała bowiem nic z sceny, która wydarzyła się na zewnątrz klubu. Film urwał się jej tuż po tym jak wypiła piąty kieliszek wódki. Wzięła ze sobą szlafrok i udała się do łazienki. Nalała sobie wody do wanny i położyła się w niej wygodnie.,, Jak dobrze że rodzice pomyśleli by zrobić nad biurem jeszcze pokój , łazienkę i kuchnię '' - zamyśliła się chwilkę. Dziewczyna siedziała w wannie dopóki woda nie stała się zimna. Umyła zęby przebrała się w czystą bieliznę i ubrała szlafrok. Była już dwunasta więc poszła do kuchni i zrobiła sobie kanapki z serem i pomidorem. Jedząc zastanawiała się jak upiąć włosy postanowiła zrobić koka.

Po piętnastu minutach znalazła się w pokoju przed toaletką , kok wyszedł jej za pierwszym razem, lecz kilka niesfornych loków wypięło się i ku zaskoczeniu Kate stworzyły one cudowną harmonię. Makijaż zrobiła delikatny lekko podkreślone usta, oraz fioletowe cienie na końcu oka, a białe cienie w kącikach powiększając je , używając tylko odrobiny maskary która wydłużyła jej rzęsy dopięła całość makijażu. Gdy spojrzała na zegar było już wpół do trzeciej. ,,Jak ten czas szybko leci ''pomyślała. Wstała i zdjęła sukienkę z wieszaka ubrała ją i szpilki przeglądnęła się w lustrze i widok ją zadziwił nie poznała sama siebie. Była tak piękna jak nigdy.

-Mówiłam, że ładnie Ci w niej.-odezwał się głos za jej pleców obróciła się i zobaczyła w nich znajomego wampira.-Było otwarte wiec wszedłem.-rzekł i wskazał drzwi.

-Jesteś wcześniej?- spytała zaciekawiona co jej odpowie.

-Tak chciałem Cię zobaczyć w tej sukni jak najszybciej i choć widzę ją po raz drugi to jestem pod wielkim wrażeniem, wcześniej wyglądałaś w niej pięknie teraz olśniewasz.- po jego słowach policzki Kate przybrały kolor słodkiego różu.

-Dziękuje-odparła tylko i uśmiechnęła się. 

Po cudownych zaślubinach w kościele rozpoczęło się huczne wesele. Ludwik wspaniale dogadywał się z znajomymi Kate, ona sama rozmawiała z Holi kiedy nagle zadzwonił do niej telefon.

-Przepraszam Cię Holli- odeszła kilka kroków aby odebrać telefon na zewnątrz, Ludwik odprowadził ją wzrokiem i po chwili ruszył za nią.

-Tak Garett.- odparła.

- Pamiętasz jak nasi rodzice dali ci to biuro i powiedzieli że nadprzyrodzone istoty żyją-rozbrzmiał w słuchawce telefonu głos brata Kate.

-Tak

-Więc chyba właśnie spotkałem się z zabiciem grupki nastolatków przez jedną z tych istot. Z tego co wiem masz w biurze odpowiednią broń mogła byś mi ją dostarczyć.

-Gdzie i kiedy? -spytała

-Najlepiej dziś za godzinę na podjeździe pod cmentarz .-Kate zrozumiała że musi opuścić przyjęcie przyjaciółki.

-Dobrze postaram się być..

-Dobrze, dziekuje.

-Pa -dziewczyna zakończyła rozmowę odwróciła się w stronę domu weselnego zauważyła, że za nią stał Ludwik.

-Ile usłyszałeś?

-Wystarczająco... -odparł stanowczo i w lekkim gniewie-Nigdzie nie pójdziesz to niebezpieczne. -odparł chłodno

-Oj nie ,nie, nie.. to mój brat i ja muszę mu pomóc i nie obchodzi mnie twoja opinia , panie widzący tylko niebezpieczeństwo-spojrzała na niego był bardzo zdenerwowany.

-Nie spotkasz się dziś ze swoim bratem , zrozumiałaś! -odparł gniewnie.

-Chwila, nie rozkazuj mi po pierwsze a po drugie nie powstrzymasz mnie.-dodała wściekle.

-A założysz się- powiedział figlarnie a na jego twarzy zagościł zawadiacki uśmieszek.

-O czym myślisz.

-Zamknij oczy.

-Oj nie ma mow...- i nie zdążyła dokończyć bo wampir poderwał ją do góry i nie minęła chwila byli przy samochodzie.

-Wsiadaj..

-Nie-odparła wściekle Kate nadal jej nie słuchał wepchną ją do pojazdu i ruszył. Przez dłuższą chwilę nie rozmawiali, ona się dąsała on był skupiony na szybkiej jeździe .W końcu on odezwał się.

-Przepraszam że podsłuchiwałem ,nie powinienem - powiedział już łagodnie.

-Powinieneś przeprosić za to że mnie znów porywasz, bez mojej zgody. Wywozisz i nie pozwalasz pomóc bratu.. Coś pominęłam? -spytała z sarkazmem w głosie spoglądając na niego.

- Spodoba Ci się.-on jakby ją zignorował jej słowa..

-Co?

-Mój drugi dom to tam cię zabieram do mojego mieszkania w centrum.

-Super znów księżniczkowe domki.- Kate odparła z wymuszonym sarkazmem.

-Zdziwisz się- spojrzał tylko na nią przelotnie uśmiechną się i przyśpieszył do 200km/h.

-Zwariowałeś chcesz nas zabić!!-odparła wściekle.

-Ja już nie żyje. A tobie nic nie będzie.-powiedział spokojnie

-Nic mi nie będzie pewne dlatego że mnie w ogóle nie będzie jak w coś rąbniesz.

-Mam świetny refleks . Jestem wampirem zapomniałaś..-dziewczyna tylko spojrzała na niego. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
---.
I jak skarby moje się podoba.  ???

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro