48. "Studiuję prawo"
Kokoro pov.
Długo się zastanawiałam, czy zabrać Kitsune do Meteory w weekend parzysty, czy też nieparzysty. W końcu każdy pracownik wie, jak wiele zmienia obecność, czy też nieobecność Ishido w środku. Ostatecznie przez jej zniecierpliwienie padło na sobotę parzystą, a zarazem obecność naszego szefa.
- Nie ufaj nikomu. Nie bierz od nikogo jedzenia i picia. Najlepiej się ode mnie nie oddalaj. Miej oczy dookoła głowy - wymieniałam, gdy wyszłyśmy z samochodu i spokojnym krokiem szłyśmy do klubu. Złapałam ją za rękę i jak zawsze przecisnęłyśmy się przez kolejkę do wejścia. Ringo widząc z daleka znajomą twarz chwycił mnie za rękę wciągając nas obie do środka.
- A to kto? - Spojrzał przenikliwie na Kitsune.
- Moja żona - przyznałam niechętnie. Ta natomiast skarciła mnie spojrzeniem i grzecznie zapłaciła za wejście. - Kitsune, to jest Ringo, Ringo, to jest Kitsune. - Przedstawiłam ich sobie. Wymienili miłe spojrzenia, jednak nagle Ichiro wyraźnie się zamyślił.
- Kitsune? Kitsune Tadashi? - Uniosłam jedną brew, gdy nagle zgadł jej nazwisko. Spojrzałyśmy po sobie i różowowłosa niepewnie kiwnęła głową. - Tadashi, Tadashi... Obiło mi się o uszy to nazwisko... Ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć. - Podpierał podbródek na ręce wyraźnie grzebiąc w pamięci. Zza drzwi nagle można było usłyszeć niemałe poruszenie, co wyraźnie przypomniało mu o swoich obowiązkach. Zabrałam swoją obrożę z szafki stojącej obok, po czym przeszłyśmy przez kolejne drzwi prowadzące do właściwej Meteory.
Momentalnie naszych uszu dobiegł dźwięk głośnej muzyki. Drzwi były niefortunnie postawione obok głośnika, co skutkowało każdorazowym ogłuchnięciem zaraz po wejściu. Do nosa również dobiegał wyraźny zapach alkoholu i duchota w pomieszczeniu. Pokój jak zawsze skąpany był w różowo-czerwonych światłach kolorowych reflektorów, które głównie skupiały się na striptizerkach, jednak mimo wszystko były dobrze dostrzegalne w każdym miejscu.
- Wow... - wydarło się z ust Tadashi przez ten widok. Poczułam, jak mimowolnie kąciki moich ust unoszą się ku górze widząc jej zaciekawioną reakcję. Zaraz potem powróciłam do mojego standardowego ułożenia ust przypominając sobie, że dziś muszę być nad wyraz czujna.
- Witam w Meteorze, kochanie. - Uśmiechnęłam się do niej zawadiacko zrzucając kurtkę z pleców. Zaraz po mnie zrobiła to samo wieszając swój płaszcz na wieszaku przy wejściu. - Od czego chciałabyś zacząć?
- Chcę po prostu zobaczyć, jak pracujesz. - Wzruszyła ramionami. - Rób to, co zawsze tutaj robisz. - Wyprostowałam wargi, zmieniając mój wyraz twarzy na zawiedziony jej odpowiedzią.- Możesz mnie też przedstawić swoim znajomym. - Posłała mi spojrzenie z ukosa.
Westchnęłam i idąc przez środek zaczęłam mówić o wszystkim, co nas otacza.
- Tu jest bar. Alkohole i drinki, jakie sobie tylko wymarzysz. Mamy trójkę barmanów, z Eve mam dość dobre kontakty, ale ostatnio nieco się pokłóciłyśmy. - Pamiętałam, by unikać niektórych zwrotów czując ucisk na szyi. Mimo wszystko nie chciałam przy niej korzystać ze słownika Meteory wiedząc, że mnie nie zrozumie.
- Pokłóciłyście? O co poszło? - Wyraźnie się zdziwiła. I słusznie, bo od zawsze byłam mało konfliktową osobą z którą ciężko było się pokłócić.
- A nieważne...
Szłyśmy dalej. Wskazywałam na rury, na której aktualnie tańczył Miki. Kitsune najwidoczniej bardzo podekscytowała się na myśl, że tańczą tu również chłopcy. Rzeczywiście, zapomniałam wspomnieć, że Afuro jest striptizerem... Do dwudziestej pierwszej zostało pół godziny, może zdążę do tego czasu ją stąd jakoś grzecznie wyprosić.
Pokazałam na pokój dla personelu informując, że nie może tam wchodzić. Następnie łazienki wspominając o sprzedaży narkotyków.
- Brałaś? - Spytała nagle półgłosem. Spojrzałam na nią zdziwiona. - Pytam, czy brałaś narkotyki. - W jej oczach widziałam wyraźne podejrzenia. Zaśmiałam się w duchu widząc tę śmiertelną powagę na jej twarzy.
- Ledwo tykam alkoholu. Znasz moje zdanie na temat używek. - Posłała mi ostatnie podejrzliwe spojrzenie znów zmieniając wyraz twarzy na zaciekawiony tym, jakim miejscem jest Meteora. Przeszłyśmy między stolikami ignorując kilku mężczyzn, którzy od razu po zobaczeniu mnie napalili się na hazard. - A tu jest moje biuro. - Wskazałam ręką na schody, na które zaraz weszłyśmy.
- Klaustrofobicznie. - Skomentowała, gdy znalazłyśmy się w korytarzu na piętrze. Rzeczywiście, korytarz pomiędzy pokojami do hazardu był dość wąski. Otworzyłam jej drzwi sugerując, by weszła do mojego pokoju rozgrywek.
- Chcesz zagrać? - Zażartowałam, co ta zignorowała. Przeleciała wzrokiem po tytułach gier na półce, po czym rzuciła mi znudzone spojrzenie.
- Spodziewałam się czegoś lepszego. - stwierdziła. Prychnęłam śmiechem wyprowadzając ją powoli z klaustrofobicznego pomieszczenia i korytarza.
- Lepszego? To tylko fragment tego, co Meteora ma do zaprezentowania. - Przypomniałam sobie o ucisku na szyi. - Niestety większość to pilnie strzeżone tajemnice. - Położyłam palec na ustach, jednak ta znów zignorowała moje błyskotliwe teksty. - Więc? Co zamierzasz teraz robić? - Zapytałam, gdy zeszłyśmy na dół. Nie chciałam, by wracała sama do domu, bo naprawdę ta dzielnica nie należała do przyjemnych. Jednocześnie nie mogłyśmy teraz wyjść, bo mnie wzywała praca.
- Tadashi Kitsune? - Usłyszałam za sobą znajomy głos, przez co odwróciłam głowę.
- Kira... - Uniosłam kącik ust w górę widząc przyjaciółkę Ishido. Z natury była wysoka, a teraz jeszcze miała na sobie wysoki szpilki, przez co mnie przewyższała nieznacznie, jednak Kitsune musiała spoglądać wysoko w górę, aby patrzeć jej w oczy.
- Tak... Tak, to ja. - Widocznie zestresowała się na widok kobiety, która nokautowała ją pewnym siebie spojrzeniem.
- Czekałam, aż kiedyś się tutaj pojawisz, wiesz? - Chwyciła jaj podbródek i uniosła go do góry. - Ishido mi dużo o tobie opowiadał. - Tadashi oblała się rumieńcem i odwróciła wzrok.
- Nie pozwalaj sobie. - Chwyciłam Hirano za nadgarstek. - Jest moja.
- Hm? - Przeciągnęła wyraz dodając niewielki znak zapytania na końcu. - Twoja... Zabawne - prychnęła najwidoczniej nawiązując do jednej z naszych pierwszych rozmów.
- Praca mnie wzywa, zostawiam cię z nią. - Zwróciłam się do Kitsune. Mimo wszystko wiedziałam, że Akira jej nie skrzywdzi. Co najwyżej jeśli się upije może ją dotknąć, gdzie nie powinna. Jak dobrze pamiętam nawet mnie pytała się o zgodę... Otrząsnęłam się na wspomnienie tamtej nocy.
- Postawić ci drinka? - Hirano uśmiechnęła się do niej przyjaźnie odchodząc powoli do baru. Westchnęłam widząc, jak się ode mnie oddalają.
Spojrzałam na zegarek i... Nagle światło zgasło. Właśnie miałam zamiar wyciągnąć kogoś do gry, gdy Afuro zaczął swój występ. Westchnęłam przeciągle wiedząc, że przy takim obrocie spraw nie mam aktualnie szansy zagrać z kimkolwiek. Usiadłam na jedynym wolnym stołku barowym obserwując ruchy chłopaka na scenie.
- Kiedy? - Zapytałam nie patrząc za siebie. Wiedziałam, że Eve stoi tuż za mną i również ogląda występ Tenshiego jednocześnie przygotowując drink.
- Dzisiaj. Zaraz po. - Rozmowa dotyczyła spotkania rebelii, jednak przez działanie obróżek była mocno okrojona. Syknęłam cicho spoglądając w kierunku Kitsune. Muszę odstawić ją do domu, by potem pojechać na spotkanie rebelii, lub wziąć ją ze sobą. Czyli albo się spóźnię, albo nie obgadamy nic konkretnego. - Wszystko ok? - zapytała nagle jakby zmartwiona. Odwróciłam się i najwidoczniej dopiero teraz dostrzegła opatrunek i przepaskę na oku. Zdążyłam o tym zapomnieć.
- Omówimy to dzisiaj - odpowiedziałam na niezadane pytanie wskazując drugim okiem na to wydłubane. Skinęła niepewnie głową wciąż świdrując opatrunek wzrokiem. Brzmiała, jakby naprawdę się zmartwiła... Czyżby już nie była zła?
Terumi po raz ostatni posłał buziaka publiczności i zaczął zbierać pieniądze, które przez występ na niego spadły.
- Więc jak, wynajmiesz go sobie na prywatny taniec? - zagaiłam podchodząc do dziewczyn. Kitsune trzymała w rękach kolorowy drink, który powoli ciągnęła przez słomkę, zaś obok Akiry stały już trzy puste kieliszki po wódce.
- Taki jest plan. - W jej oczach zobaczyłam błysk fascynacji. Zamrugałam kilkakrotnie analizując, co właśnie powiedziała.
***
Odetchnęłam z ulgą, gdy dotarłyśmy do mieszkania bez zbędnych niepowodzeń po drodze.
***
- Sorry za spóźnienie. - Wbiłam do mieszkania Eve najszybciej, jak tylko mogłam. Kitsune co prawda upierała się, by przyjść na spotkanie rebelii, jednak nie chciałam, by inni musieli uważać na każde słowo, by przypadkiem nie wyjawić jej za dużo.
- O wilku mowa. - Odparła Eve, gdy zauważyła mnie w korytarzu. Weszłam do środka i dostrzegłam, że czytają jakiś zniszczony notes. - Stary plan na ucieczkę. Zrealizujemy go raz jeszcze z całą wiedzą, którą już mamy - odpowiedziała na niezadane pytanie.
Przysiadłam do kwadratu na ostatnim wolnym krześle, po czym szybko wtajemniczyli mnie w plan ucieczki.
Plan zaczynał się od występu Afuro, na którym wyjątkowo śpiewał zamiast swojego standardowego występu na rurze. Odkąd jego bark się zregenerował robiliśmy takie wydarzenia raz na miesiąc, lub raz na dwa miesiące, więc to na pewno nie wzbudziłoby podejrzeń, że coś jest nie tak.
Pomiędzy punktami znajdowały się kwadraciki z ptaszkiem zaznaczonym w środku, a obok rzecz, którą trzeba było wykonać, aby osiągnąć ten moment w planie. Przed poprzednim punktem było zapowiedzenie występu scenicznego Tenshiego, natomiast przed kolejnym złamanie mechanizmu obróżek.
- Złamanie mechanizmu obróżek? - Zapytałam czytając ten punkt. Eve pokiwała głową, jednak Afuro zaczął tłumaczyć:
- Wtedy był w Meteorze w szafce z bezpiecznikami. Wywalenie korków automatycznie wyłączało wszystkie funkcje obróżek, dlatego musieliśmy sobie radzić z latarkami. - Zatrzymał się na chwilę podciągając sobie kolano pod podbródek. - Teraz najpewniej cały mechanizm jest w mieszkaniu Ishido, zapewne pod trzydziestoma kluczami i hasłami.
- Więc po pierwsze musimy go znaleźć, po drugie się do niego włamać, a po trzecie go wyłączyć. - Zapisała na kartce mówiąc to na głos. - Najpierw musimy się tym zająć, zaczynając od znalezienia tego miejsca. Afuro się nam do tego przyda, bo z tego, co słyszałam Ishido już nie jest twoim najlepszym przyjacielem. - Przewróciła oczami. Najwidoczniej echem odbił się fakt mojego "spoufalania" się z Ishido w celu wyeliminowania Yui.
- Nie tylko ja. Na pewno Ishido przewidział, że dalej będę chciał uciekać i zabezpieczył ten system przed osobami z obrożą nałożoną na dwadzieścia cztery godziny - westchnął smutno. - Będziemy musieli wtajemniczyć kogoś jeszcze, bo my wszyscy jesteśmy pod ścisłą kontrolą. - Obleciał naszą trójkę wzrokiem.
- Cóż, miałam gościa specjalnego, który by się nam do tego przydał, ale jak widać nie tylko Kokoro się spóźnia. - Spojrzała na zegarek. - A podobno jest zawsze taki punktualny... - mamrotała pod nosem.
- Dlaczego ostatnim razem ten plan się nie udał? - Opadłam na krzesło zaczynając nowy temat. Eve zastanowiła się chwilę, nim zaczęła tłumaczyć
- Kiedy przyjechała policja okazało się, że wszystko jest legalnie.
- Legalnie? Policja? - wypytywałam nie rozumiejąc połączenia.
- Po występie Afuro musiał zdjąć obrożę i uciec, by zadzwonić na policję. W tym czasie reszta miała przytrzymać Ishido w środku, żeby nie nawiał i innych klientów, by na wszelki wypadek mieć zakładników. - Co i raz zaglądała do notesu czytając poprzedni plan. - Serio byliśmy młodzi i głupi myśląc, że to wypali... O dziwo nie wypaliło przez to, że po przyjeździe policji okazało się, że z racji podpisanego kontaktu Meteora działa legalnie a Ishido w ramach "kar". - Zrobiła cudzysłów palcami. - Może sobie nas bez konsekwencji katować.
- A mordować?
- Na to nie było dowodów. - Pomachała przecząco głową.
- No dobra, ale skąd mamy pewność, że jeśli zniszczymy wszelkie dokumenty i ślady po nich to aresztują Ishido? Zakładam, że ten jego przyjaciel... Alejandro. - Przypomniałam sobie jego imię. - Znalazł jakiś sposób, który uratuje im tyłki w takiej sytuacji.
- Ja się tym zajmę. - Usłyszałam za sobą znajomy, zachrypły głos.
- Wejście smoka, Shuuhei - skomentowała Eve. Jak na zawołanie odwróciłam się, by dostrzec chłopaka z emo grzywką, który ręką opierał się o framugę drzwi. - Mimo wszystko mogłeś się nie spóźnić.
- Nic ci nie poradzę na korki. - Wziął z salonu krzesło i dosiadł się do kwadratu wzajemnej adoracji, opierając przedramiona i podbródek na oparciu mebla. - Po co mnie tu sprowadziliście?
- Po co go tu sprowadziliśmy? - Dopytałam patrząc na Hanę. Afuro i Ringo również posyłali jej zaciekawione spojrzenie, na co ta tylko uśmiechnęła się zawadiacko.
- Studiuję prawo - powiedział od niechcenia. Spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu. - Tak, ja studiuję prawo, nie, nie żartuję sobie, tak, rodzice mnie do tego zmuszają, nie, gdybym miał wybór poszedłbym na cokolwiek innego. - Odpowiadał na niezadane pytania.
- Rodzice cię zmuszają? - Zdziwiona uniosłam pytająco brew.
- Długa historia. - Machnął ręką. - Do rzeczy, czego ode mnie chcecie, gdy mam dzień wolny? - Ciągle patrzyłam na niego kątem oka, jednak skupiłam się na biegnącej konwersacji.
Eve wytłumaczyła mu cały poprzedni plan, najpewniej z zamiarem dopytania się o dziury, w które można by uderzyć, aby uciec z Meteory.
- Afuro? Na policję? - Podrapał się po głowie, gdy była w połowie. Na jej twarz wstąpiło wyraźne oburzenie w związku z tym, że chłopak odważył się jej przerwać. - To bez sensu. Niech dzwoni ktokolwiek z was, a Teru na zakładnika. Ishido ma obsesję na jego punkcie i da się pokroić, żebyście puścili go wolno.
- Odpada - odpowiedział wspomniany wyżej Tenshi. - On dobrze wie, że nawet jeśli ucieknie nie mielibyście odwagi mnie zabić. - Eve prychnęła, co Terumi zignorował. - Przez to nie będzie mu się opłacało was słuchać. Nawet jeśli ucieknie, po prostu przyjedzie policja i nie dostaną Ishido. Musielibyście wcześniej na jego oczach mi coś zrobić, żeby wam uwierzył, że dacie poplamić sobie ręce.
- Ale jeśli zrobią ci coś na jego oczach momentalnie taką osobę zgarnie do piwnicy - odpowiedział mu Shuuhei. - Macie przejebane. - Zaśmiał się. Westchnęłam w duchu czując, jak robi mi się delikatnie przykro przez luzackie podejście Tsuyukiego do naszej sprawy. Rzeczywiście, my walczyliśmy o życie, a on mógł oglądać to wszystko z bezpiecznej pozycji.
- Więc jak mamy zamiar przytrzymać Ishido w środku? - zapytałam. - Przecież po występie Afuro zawsze wychodzi. Może lepiej będzie załatwić akcję wcześniej? Po prostu w biały dzień, niepostrzeżenie wyłączymy obroże nie robiąc żadnego szumu...
- Zauważy - przerwał mi Ichiro. - Po pierwsze obroże mają z tyłu świecące światełko. Nie potrzeba nawet dużego skupienia uwagi, by dostrzec, że zgasło. Po drugie nie zdziwię się, jeśli przyjdzie mu powiadomienie w telefonie o tym, że obroże nie działają. - Połączyłam kropki rozumiejąc, że chcąc nie chcąc musimy zrobić szum i nie ma opcji, by zrobić to niepostrzeżenie. - W dzień ucieczki będziemy potrzebować Shuuheia. - Wskazał na chłopaka ręką. - Aby wyłączył obroże i momentalnie dał nam sygnał. My się nie rozdwoimy, nie będziemy mogli być jednocześnie w Meteorze i domu Ishido.
- Aa! Co za bezsens! - Odchyliłam głowę do tyłu już rozumiejąc. po co tyle zabezpieczeń. - To może doczepmy do obróżek inne światełko, wtedy wystarczy nie podchodzić do niego za blisko.
- Musielibyśmy wtedy wtajemniczyć wszystkich. Na pewno ktoś byłby chętny sprzedać nas jeszcze przed dniem dokonanego planu. - Afuro zaczął udawać, że kaszle. - Hokori. - Wydusił pomiędzy kaszlnięciami
- A jak mamy zamiar niepostrzeżenie wprowadzić Shuuheia do mieszkania Ishido? - Zapytałam. Nie miał on obroży, więc nie mógł zawsze bezproblemowo odwiedzić domu swojego szefa. Najwidoczniej inni podłapali tę myśl i wyczekująco patrzyli na wspomnianego chłopaka.
- To nie problem, mam klucze - zapewnił. Jednak widząc nasze twarze, na których momentalnie wymalował się szok i niedowierzanie sprostował: - Dobra, nie tyle, że klucz, co po prostu jego lokaj mnie zna... Wystarczy, że mu powiem, że przyszedłem po samochód, by przetransportować gdzieś kogoś z Meteory. A jeśli nie chcemy konfrontacji z lokajem wystarczy, że wjadę do garażu, stamtąd mogę bez problemu wejść do środka domu.
Z każdą chwilą spotkania dowiadywałam się coraz więcej, a informacje plątały się niczym makaron spaghetti. Każdy kolejny punkt nie miał żadnego sensu i był tak trudny do wykonania, jak tylko się dało. Mimo to kilka lat temu plan udałby się, gdyby nie ich jedno, małe przeoczenie.
- Nie dość, że wyłączyć obroże, będzie też musiał zabrać oryginały kontraktów i zniszczyć je chwilę potem - Zauważyłam zbierając myśli.
- Co będę z tego miał? - Przekrzywił głowę wyczekując solidnej zapłaty za swoje poświęcenie. Jakby nie patrzeć pomagał nam tylko z własnej, dobrej woli. Nie miał obroży, ani długu, zatem nie miał nawet przed czym uciekać.
- Załatwimy ci jakiś romantyczny weekend sam na sam z Akirą. - Afuro przewrócił oczami. Przez chwilę miałam ochotę zmiażdżyć go wzrokiem, jednak uprzedził mnie głos Tsuyukiego:
- Stoi. Dajcie tylko szczegóły, a chętnie zrobię o co poprosicie. - Jego głos jak zawsze brzmiał obojętnie, jakby jego słowa kompletnie przeczyły temu, co czuje. Mimo wszystko w jego oczach zapaliła się iskierka nadziei i podniecenia.
- Doskonale. Jak według planu Ryoko mamy przytrzymać Ishido, by nie uciekł przed policją? - Ostentacyjnie wymachiwałam rękami akcentując każdą sylabę. Hana jednak nie przejęła się moją przejmującą grą.
- Przytrzymamy go osobiście. - Splotła swoje palce razem i oparła na nich podbródek. - Ktoś z nas przystawi mu pistolet do głowy i przytrzyma ręce nad głową.
- Pistolet? - Złapałam się za głowę.
- To nie problem - uspokoił mnie Ichiro. - Mogę osobiście załatwić broń i osobiście przystawić ją do tego pustego łba.
- A jeśli on też ma broń? Podobno Alejandro jest takim wielkim panem tego miasta, że na pewno zaopatrzył swojego drogiego przyjaciela w choć jeden egzemplarz.
- Tu nawet nie trzeba się zastanawiać. - Afuro odpowiedział na moje zastanowienie. - Ma, na sto procent. Mi też proponował, ale odmówiłem. - Dłońmi mocno złapał się podłokietników. Widocznie tamto zdarzenie wywoływało w nim silne emocje.
- Więc co zrobimy? Jak zaczniemy mu grozić to na pewno będzie chciał się bronić - odpowiedziałam. Wolałam dostać odpowiedź na to, dlaczego każdy punkt planu jest logiczny i przemyślany. Stąpaliśmy po tak cienkim lodzie, że nie mogliśmy sobie już pozwolić na żadną pomyłkę.
- Bez jaj. On jest psycholem, ale nie chce umierać. - Eve skrupulatnie negowała wszystkie nasze "lepsze" pomysły, będąc stuprocentową zwolenniczką planu Ryoko. - Gdy ktoś przykłada ci spluwę do głowy to wystarczy jeden niepożądany ruch i leżysz.
- No dobra... Załóżmy, że tak jak mówicie wszystko pójdzie dobrze i policja przyjedzie. Widzi Ringo z bronią w ręku. Co wtedy? - dopytywałam.
- To akurat nie problem - zapewnił. - Mam swoje sposoby i wtyki - Dodał puszczając mi oczko. Uniosłam pytająco jedną brew, po czym wzruszyłam ramionami, uznając ten temat za odhaczony.
- Nawet jak trafi przed sąd to ja mam tam swoje wtyki. - Shuuhei podniósł dwa palce w górę. - Jak wyłożycie trochę kasy to wyjdziecie z tego bez szwanku. - Syknęłam słysząc, jak mówi, że to zrobimy my, bez niego. Jakby nie przynależał do naszej grupy i jedynie nam pomagał... Co w sumie znów było prawdą.
- Więc to naprawdę najlepsze, co możemy zrobić... - westchnęłam pod nosem. Rzeczywiście Ryoko musiała mieć łeb na karku tworząc ten plan. Brzmiał on głupio i bezsensownie, ale najwidoczniej taki był jego cel. Miał sprawiać wrażenie bezsensownego, aby Ishido poczuł, że ma nas w garści.
- Moment, gdy wyłączymy obroże... Wtedy musimy działać najszybciej - Ringo przerwał chwilę ciszy. - Muszę przyłożyć mu spluwę dokładnie w tym samym momencie, gdy Shuuhei wyłączy obroże. - Już miałam pytać, jednak po sekundzie sama doszłam do odpowiedzi.
- Jeśli spóźnisz się choć o sekundę, najpewniej zrozumie, co się właśnie stało i jako pierwszy wyceluje w ciebie. - Hana skinęła głową, po czym z determinacją spojrzała na Koutę i Afuro. - Gdy będziemy planować szczegóły wskażę konkretny moment, kiedy będziemy działać. Wtedy proszę was, nie wahajcie się ani moment. - Chłopaki skinęli głowami. Nikt z nas nie musiał się martwić faktem, że Eve się pomyli. U niej zawsze we wszystkich notatkach działało jak w zegarku, dlatego tutaj również dawała nam zaufanie tego, że nas nie zawiedzie.
- Zastanawia mnie... Wiecie, Ishido nigdy nie jest w Meteorze sam. - Shuuhei dołączył się do domysłów.
- O to nie musicie się martwić. - Afuro pomachał ręką. - Zwykle są to przypadkowi wspólnicy, którzy nawet nie wiedzą, czym jest Meteora.
- A Akira? - Dopytałam.
- Akira... - Na twarz Terumiego wpełzł nonszalancki uśmiech. - Ona trzyma się Ishido tylko z jednego powodu. - Wystawił przed swoją twarz palec wskazujący. - Nie chce upaść. Dobrze wie, że nas jest więcej, że wspólnymi siłami Ishido upadnie. Jeśli wtedy ona dalej będzie się go trzymać, upadnie razem z nim.
- Nie chce upaść... - mruknęłam niesłyszalnie pod nosem. Nie wiedziałam o Akirze prawie nic, oprócz tego, że przyjaźni się z Ishido od czasu studiów. Widząc, jak wszyscy w pomieszczeniu zgodnie potakują nie miałam zamiaru dopytywać, jeśli będzie okazja zapytam Afuro osobiście. by mieć sto procent pewności.
Licznik słów: 3226
Data napisania:
Nomz fajnie fajnie jest. To tyle. Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro