45. "Walizka"
Po tej nocy po raz kolejny nasza relacja uległa zmianie. Granica została znacznie przesunięta. Nie rozmawialiśmy. Nawet gdy w klubie przychodziłem do niego na kolana nie wymienialiśmy ani słowa. Tylko bezlitośnie mnie dotykał i całował, nie zważając na jakiekolwiek sprzeciwy z mojej strony.
I tak z paczki papierosów tygodniowo zrobiło się ich dwie, z dwóch trzy, z trzech cztery... Kończąc na paczce fajek dziennie. To był mój nowy sposób na radzenie sobie z tymi durnymi emocjami. Co prawda niezbyt zdrowy, ale jaki skuteczny. Niestety jednak organizm się przyzwyczaja. Więc z czasem paliłem tylko z przyzwyczajenia, a emocje nadal powracały. I wtedy zgodziłem się przyjąć tego klienta, którego od naszego pierwszego wspólnego razu unikałem jak ognia.
Krótko mówiąc na początku mojej kariery prostytutki spędziłem noc ze standardowym klientem. Jednak nie obudziłem się w jego łóżku w jego mieszkaniu. Znaczy, inaczej. To było jego łóżku. Jednak nie jego mieszkanie. Tylko jego jebany samolot. Miałem o tyle szczęścia, że gdy się obudziłem nikogo nie było w pomieszczeniu. Dlatego też tylko szybko zorientowałem się w jakiej jestem sytuacji i widząc, że drzwi się otwierają udawałem, że dalej śpię. "Obudziłem" się dopiero, gdy dolecieliśmy i dowiózł mnie do swojego domu. Wywiózł mnie do Korei. Jakimś jebanym cudem udało mi się uciec i jeszcze większym cudem udało mi się wyrobić tutaj kartę kredytową połączoną ze starym kontem bankowym. Więc tak jak mnie przywiózł tak tego samego dnia już załadowałem się w samolot powrotny. I od tamtej pory ignorowałem wszelkie jego zgłoszenia o wynajęcie mnie. Jednak przez tamtejszy natłok emocji postanowiłem "A chuj, raz się żyje". Dokładnie to miałem na myśli podnosząc słuchawkę.
I jak to się mówi nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. To przysłowie ma naprawdę dużo racji. Tym razem nigdzie mnie nie wywiózł a zamknął mnie w swojej piwnicy. I chociaż wynajął mnie teoretycznie na godzinę, spędziłem w jego domu około tygodnia. O tym, że byłem gwałcony, bity i traktowany gorzej niż zwierzę kilka razy dziennie chyba już nie muszę wspominać?
Wyjebał mnie na dwór, gdy już nie miałem siły krzyczeć i protestować, by przestał. Jebany sadysta... I tak jak się spodziewałem - nie dostałem za to ani grosza.
Mój cudowny szef nie zainteresował mnie tym dlaczego mnie nie ma, a tym, że po prostu mnie nie ma. Więc za karę wyjebał mnie z pracy. Przy okazji jeszcze gdy przyszedłem wyjaśnić sytuację też mnie wykorzystał, jednak wolę już o tym zapomnieć. Dodatkowo w czasie gdy byłem zamknięty u tego wariata przypadł termin płacenia czynszu za mieszkanie. Nie zdążyłem już zapłacić. Nawet gdy chciałem zadzwonić do tej dziewczyny, która mi to mieszkanie wynajęła o nowy klucz, gdyż stary został w domu tego świra powiedziała mi, że wprowadza się tam już ktoś inny a moje rzeczy są u niej w domu i mogę po nie przyjechać.
Więc skończyłem sam, na ulicy. Bez pracy i dachu nad głową. Co prawda miałem pieniądze jednak ta sytuacja już zniszczyła mi resztki psychiki. Pamiętam to jak dziś. Deszcz napierdalał niemiłosiernie, a ja siedziałem na mojej walizce po środku tego wszystkiego nie wiedząc co mogę ze sobą zrobić. Więc po prostu płakałem. I śmiałem się. I byłem wkurwiony. Szczerze to nie wiem. Emocje które wtedy we mnie buzowały sprawiały, ze już chyba nie mogłem nazywać się człowiekiem.
- Mogę się dosiąść? - Usłyszałem znajomy głos nad sobą gdy byłem pochłonięty przez masę swoich durnowatych myśli. Nie podnosząc wzroku po prostu odsunąłem się na bok walizki robiąc miejsce tej osobie. Zaraz chwila. Właśnie. Ja nie siedzę na żadnej ławce tylko na walizce. Co za pojeb dosiadł się na moją... I w tym momencie spojrzałem do kogo należał ten znajomy głos. Gouenji Shuuya, lub jak kto woli Ishido Shuuji również cały przemoczony od deszczu siedział ze mną na mojej durnej torbie sprawiając, że wyglądaliśmy jak dwa pojeby.
- Czemu mnie prześladujesz? - Spytałem śmiejąc się w duchu jak komicznie musi z boku wyglądać ta scena.
- Bo wiedziałem, że zaraz znowu wplączesz się w coś, czego będziesz żałował. - Spojrzał na mnie. - Lubisz dreszczyk emocji, co?
- Chciałbym już od niego odpocząć... - Westchnąłem ze śmiechem w głosie. - Czemu siedzisz jak pojeb w środku deszczu ze mną na mojej walizce? - Również spojrzałem w jego stronę przez co nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Bo dopóki ty jesteś obok to mogę siedzieć jak pojeb w środku deszczu z tobą na twojej walizce. - Zaśmiał się, co również udzieliło się mi. - Więc jak? Będziemy dalej siedzieć jak pojeby na twojej walizce czy dasz się zaprosić do mnie? - Spytał w końcu wstając z prowizorycznego siedzenia.
- Ale że tak jak koledzy? - Spytałem zdziwiony. Dosłownie chyba pierwszy raz w życiu miałbym iść do czyjegoś mieszkania jako kolega, a nie jako dziwka...
- Możemy jako kochankowie. - Podał mi rękę, bym również wstał z walizki. Ostatecznie chwyciłem ją pozwalając mu się podnieść.
- To może na start zacznijmy od kolegów. - Westchnąłem podnosząc walizkę na kółka.
Jak na biednego studenta przystało musieliśmy dotrzeć do jego domu za pomocą komunikacji miejskiej. Jednak po tym, jak wsiedliśmy w zły tramwaj na szczęście udało nam się dotrzeć do mieszkania Shuujiego. Mieszkał w spokojnej dzielnicy ze stosunkowo starszymi mieszkaniami. Bo moje jakby nie patrzeć było świeżo wybudowane. Te jednak widać było, że miały swoich kilka lat.
Gdy dotarliśmy na miejsce było już kompletnie ciemno, co tylko dodawało klimatu. Dosłownie czułem się jak na jakimś nocowaniu u koleżanki. Tylko to nie jest do końca nocowanie a Gouenji nie jest moją koleżanką.
Mieszkanie było skromne, jednak bardzo ładne. Panował nieskazitelny porządek, czego nie można było powiedzieć o moim poprzednim domu. Chociaż praktycznie codziennie miałem klientów, to tak samo codziennie przed ich przyjazdem musiałem sprzątać w całym domu.
- To ten... Czuj się jak u siebie. - Westchnął skrępowany. Mimo wszystko nadal delikatnie się stresował moim towarzystwem.
- Dzięki. - Prychnąłem ze śmiechem w głosie.
Spodziewałem się raczej, że będę musiał spać w jego łóżku, dlatego też mocno zdziwiłem się gdy zaczął rozkładać dla mnie kanapę. W sumie to urocze, że naprawdę zaczął traktować mnie jak kolegę a nie jak dziwkę której płaci za seks po prostu mieszkaniem.
Zrobił dla nas kolację, więc po chwili wspólnie siedzieliśmy przed telewizorem wcinając posiłek. I chyba tylko przez dźwięk telewizora udawało nam się jako tako uniknąć niezręcznej ciszy. Albo po prostu była ona mniej niezręczna. W końcu jednak zaczął temat tego jak się dogadamy z pieniędzmi.
Wyszło w skrócie na to, że na razie zamieszkamy razem i będziemy się dzielić czynszem na pół, a ja po prostu postaram się jak najszybciej ogarnąć jakiś nowy burdel z którego będę mógł się sprzedawać. Bo nadal nie zamierzam zrezygnować z dziwkarstwa. Jednak teraz nie będę mógł przyjmować klientów do siebie, więc trochę słabo.
Po zjedzeniu kolacji i ustaleniu jak będzie z pieniędzmi Gouenji jako pierwszy poszedł pod prysznic. To dało mi kilkanaście minut czasu na przegrzebanie najciemniejszych zakamarków jego mieszkania. Tak wiem, że nie powinno się tak robić, ale mojej ciekawości nie da się powstrzymać.
W kuchni z ciekawszych rzeczy jakie znalazłem to jedna szafka w całości wypełniona whisky. Od tych tańszych, które były nawet nie otwarte bo najpewniej tych mu mniej szkoda wypić z kumplami, po te najdroższe które po ich ilości można było stwierdzić, że dosłownie tylko ich spróbował, by dalej nie marnować tego boskiego trunku. Oprócz tego w rogu szafki znalazłem dwa piwa na których była karteczka "Moje chlanie. Zostaw ~Akira", oraz ledwo zaczęte sake. Ciekawe czy kupił to sake dla mnie...
Łazienkę przejrzę później jak sam tam wejdę. Zająłem się więc teraz szafką pod telewizorem. Z ciekawszych rzeczy było tam playstation i kilka planszówek. Jeśli chodzi o filmy to głównie jakieś kompletnie beznadziejne dramaty romantyczne oraz oczywiście pięćdziesiąt twarzy greya. Nie ma 365 dni... Czyli najpewniej będziemy się kłócić które z tych dwóch jest lepsze.
Czasu nie miałem już za wiele, jednak musiałem jeszcze zajrzeć do sypialni. Miał bardzo ładne i - co sam sprawdziłem - wygodne dwuosobowe łóżko z białą pościelą. Ale bardziej interesowały mnie szafki nocne. Bingo!
Gumki jedne, drugie, trzecie... Aż tyle mu potrzeba? O, masturbator. Ciekawe... Lubrykant to standardowo, oprócz tego dildo i niewielki wibrator. Ciekawe czy na sobie czy jednak ma jakąś dziewczynę... Kajdanki, knebelek, ładna kolekcja... Cholera! Słyszałem, że właśnie wyszedł z łazienki. A ja debil zamiast grzebać w tej szufladzie to wszystko powyciągałem. Zachowaj spokój, to nie pierwsza taka sytuacja...
Wrzuciłem wszystko jak najszybciej do środka, po czym stanąłem za otwartymi drzwiami. Ten trik nie zawsze wypala, ale to jedyne co mogę teraz zrobić. Najwyżej powiem prawdę. Kiedy mnie szukał i wszedł z tego powodu do sypialni to korzystając z okazji, że nie patrzy w moją stronę wyszedłem do głównej części domu udając, że kompletnie nic się nie stało.
Na szczęście dał się nabrać mówiąc, że mam wolną łazienkę. Przy okazji pierwszy raz widziałem go bez żelu na włosach. I w tej odsłonie jest mu o wiele przystojniej, więc nie wiem po cholerę je tak uporczywie stawia.
W łazience w sumie nic ciekawego. Wszystkie kosmetyki oczywiście z wielkim napisem "for men", żeby jego kutas nie opadł. I wielkie wiadro żelu do włosów. Naprawdę mnie zastanawia jaką on ma kurwa pensję w tym jebanym starbucksie. Stać go na kluby, na dziwki, na zabawki erotyczne, na whisky, na wielkie wiadro żelu do włosów. Może zamiast się puszczać też będę robił kawkę?
Dopiero jak ogoliłem pierwszą nogę zdałem sobie sprawę, że w sumie i tak mam kilka dni wolnego od klientów, więc w sumie nie muszę się golić. Dobra, może Gou też mnie zgwałci w nocy nigdy nie wiadomo.
I tak jak Shuuya spędził w łazience 15 minut tak mi zajęło to jebaną godzinę. Połowa z tego czasu to mycie tych durnych włosów.
Po wyjściu ze środka drzwi od sypialni były już zamknięte, a światło w środku zgaszone. Już poszedł spać? A miałem nadzieję na jakąś bitwę na poduszki, albo chociaż szybki numerek. No nic. Ręka.
Strasznie było mi źle z tym, że on jest zaraz za ścianą, a ja muszę kisić się na tej durnej kanapie bez niego. Jak mnie zaprosił to naprawdę miałem nadzieję, że będziemy zmuszeni spać razem. Jeszcze deszcz znowu zaczął padać, a po chwili zrobiła się z tego burza. Za każdym razem jak słyszałem piorun to przypominał mi się ten skurwiel który mnie porwał. W pierwszą noc w jego domu tez nawalało piorunami.
Ostatecznie udało mi się zasnąć, jednak niestety przyśniły mi się te wszystkie gwałty jakich na mnie dokonał w ciągu tamtych dni. I znowu ten durny stan. Kiedy gdzieś znika ta dziwkarska pewność siebie i jest zastępowana przez strach i obrzydzenie do samego siebie. Czułem się brudny. Czułem te wszystkie brudne łapy na moim ciele. Ten okropny dotyk, którego codziennie doświadczałem. Nawet nie zauważyłem kiedy z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Cholera! Tyle miesięcy nie płakałem i znowu to do mnie wróciło. Przez moje ciało non stop przelatywały nieprzyjemne dreszcze. I nawet jak otuliłem się szczelnie kołdrą i przytuliłem do samego siebie było mi niesamowicie zimno.
- Mogę spać z tobą? - Spytałem niepewnie i cichutko. Zaraz co. Czemu stoję w drzwiach do jego sypialni i pytam się czy mogę z nim spać? Przecież przed chwilą płakałem przez tego skurwiela, który mnie zgwałcił. Kiedy ja tu niby przyszedłem?!
- Wchodź. - Nim jednak znalazłem odpowiedź na to pytanie Ishido odpowiedział twierdząco podnosząc kołdrę i zapraszając mnie do środka. Dlatego też niepewnie zamknąłem za sobą drzwi i wskoczyłem wesoło na jego materac. Najpewniej zgodził się, bo go obudziłem i chciał po prostu iść dalej spać, ale ja i tak będę się upierać, że zwyczajnie mu na mnie zależy.
Objął mnie swoim silnym ramieniem i wtulił się we mnie, co odwzajemniłem zaciągając się jego zapachem. Kurwa. Nawet kołdra nim pachniała. I poduszka. I chyba prześcieradło też. A ten zapach tak mnie uspokoił, że dosłownie zaraz zasnąłem. Dzięki temu przynajmniej nie musiałem przeżywać kolejnych rozkmin na temat tego czy mu na mnie zależy czy po prostu chciał, bym dał mu spokój.
Rano już go nie było. No tak, poniedziałek. Pewnie wstał wcześniej by zdążyć na wykład. Pilny student, jak to mawiają. Teraz zacząłem się zastanawiać czemu nie przegrzebałem jego mieszkania dzisiaj, jak nie ma go w domu przez kilka godzin, tylko wczoraj jak miałem na to kilkanaście minut. Jednak z debilizmu się nie wyrasta. No nic.
Poszedłem do mojej walizki po swojego laptopa by szukać jakichś burdelów. Ewentualnie napiszę po prostu ogłoszenie, tak będzie wygodniej w sumie... I więcej zarobię. Więc ostatecznie napisałem ogłoszenie. Więc po godzinie już miałem nową robotę. Korzystając z braku Gou w domu postanowiłem się rozpakować. Na szczęście ma dużą szafę i mało w porównaniu do mnie ubrań, więc jakoś się razem zmieścimy.
Przy najbliższej okazji powiedziałem mu o tym, jak durnowato wygląda we włosach postawionych na żel i od tamtej pory nosił je rozpuszczone z przedziałkiem na środku. Dzięki temu z daleka widać było pofarbowane na niebiesko końcówki, ponieważ do tej pory były zauważalne dopiero po przyjrzeniu się. Przez to, że liczył się z moim zdaniem i dzięki mojej uwadze zmienił swój image czułem swego rodzaju satysfakcję.
Tak przez kolejne miesiące wyglądała mniej więcej nasza relacja. On w tygodniu chodził na uczelnię praktycznie od rana do wieczora, potem jeszcze zaliczał rundkę w starbucksie, a ja co wieczór znikałem zwiedzać mieszkania i hotele, by się ruchać. Jak już spędzaliśmy razem czas to zwykle graliśmy w planszówki i na konsoli, czy oglądaliśmy filmy. Oczywiście musiałem skrytykować jego beznadziejny gust co do filmów, bo jaki facet ogląda dramaty romantyczne na których płacze jakby mu własna matka umarła?! A na urodziny dostał ode mnie 365 dni, które wspólnie obejrzeliśmy. Przy okazji kłócąc się na temat tego, czy główny bohater jest zajebisty.
W sumie całkiem mocno się do siebie zbliżyliśmy i naprawdę staliśmy się tymi kolegami. Z czasem może nawet przyjaciółmi. A w każdy sobotni wieczór we trójkę ponieważ jeszcze z jego najlepszą przyjaciółką chodziliśmy do baru na piwo. Po wszystkich tych latach samotności naprawdę poczułem się w końcu jakbym miał... Rodzinę. Osobę, która zawsze jest obok, która zawsze mnie wspiera, której mogę zaufać. Bo taką osobą był dla mnie właśnie Gouenji. I dosłownie ani razu nawet nie dążył do rozmowy o tym, by tym razem zapłacić mu za czynsz seksem. Dosłownie jakby zapomniał o naszej dawnej relacji nastawiając się do tego, że jesteśmy po prostu kolegami i współlokatorami. I naprawdę było mi przez to ciepło na sercu, bo wszyscy zawsze widzieli we mnie tylko ciało i nie liczyły się dla nich moje emocje. A on mnie naprawdę rozumiał.
I zawsze czekał aż wrócę od klienta. Potrafił czekać na mnie do trzeciej aż wrócę do domu, lub spóźnić się na zajęcia by tylko mieć pewność, że na pewno wróciłem do domu. I chociaż na niego krzyczałem, by dał sobie spokój bo jego szkoła jest ważniejsza niż ja ten stwierdzał, że ja jestem ważniejszy.
I nawet jak kiedyś do niego zadzwoniłem mówiąc, żeby na mnie nie czekał tylko jechał na zajęcia, bo trochę mi zajmie powrót, gdyż w tamtym momencie byłem na drugim końcu miasta. Ten się mnie tylko spytał czy po mnie przyjechać. No myślałem, że go trzasnę. Dopiero jak wróciłem do domu i tamtego wieczora zrobiłem mu długą rozprawkę o tym jak bardzo bym chciał być na jego miejscu i skończyć normalne studia, mieć normalną pracę a nie być dziwką dał sobie spokój z czekaniem na mój powrót. Jednak nadal zawsze musiał dostać zdjęcie mnie w jakiejś konkretnej pozie z naszego domu by mieć pewność, że na pewno wróciłem i nikt mnie nie porwał.
Łącznie na takiej relacji spędziliśmy około roku. I nadal pamiętam ten wieczór jak wróciliśmy do ruchania się ze sobą. Było to dzień przed sesją, więc Gou był mocno zestresowany, wręcz cały dygotał i wiecznie ze mną przegrywał co nie było normalne. I przez, ekhem, kilka kieliszków zaproponowałem, że na odstresowanie zrobię mu loda. Jako, iż również był mocno wstawiony zgodził się bez żadnych sprzeciwów. I jak się mogłem spodziewać skończyliśmy na ostrym bdsm w jego łóżku dosłownie masakrując mi tyłek. Po egzaminach nawet nie usiadłem gdy skoczyliśmy z Akirą na piwo.
Tamtej nocy czułem jak bardzo byłem spragniony jego dotyku. Bo chociaż praktycznie już każdą noc spędzaliśmy w swoich ramionach bardzo pragnąłem kolejnego razu z nim. On również widocznie bardzo na to czekał i naprawdę się powstrzymywał by utrzymać naszą koleżeńską relację. I tak z koleżeńskiej relacji zrobiło się friends with benefits. I najpewniej nawet to mu nie wystarczało, bo jak któregoś sobotniego wieczora musiałem zrezygnować z picia w naszej najlepszej trójce, bo miałem bardzo natarczywego klienta, kolejnego dnia dowiedziałem się, iż Shuuya przespał się z Akirą. Bo zapomnieli, że mnie nie ma i wzięli to samo zamówienie co biorą ze mną. Dlatego też wypili dużo za dużo.
I szczerze nawet byłem delikatnie zazdrosny. Ale bardziej było mi szkoda Akiry która przez kolejne dni z tego co mi wiadomo ledwo kontaktowała na wykładach, bo nie mogła uwierzyć, że straciła dziewictwo z mężczyzną. Od tamtej pory jej nie wierzę, że jest lesbijką.
Jako, iż Ishido skończył licencjat (I tak, jego praca licencjacka to też było dużo jego spermy w moich ustach) nic już w zasadzie nie trzymało nas w Tokio. Jedynie moja praca, ale w zasadzie dziwkę wszędzie przyjmą. Shuuji również bardzo chciał odciąć się od swojej natarczywej rodziny która naciskała go na znalezienie dziewczyny. Dlatego też razem przenieśliśmy się do Osaki. Po tygodniu również wbiła się do nas Akira spędzając łącznie tydzień w naszym mieszkaniu podczas którego szukała swojego gniazdka. I to był chyba najgorszy tydzień w moim życiu...
Wyobrażacie sobie kogoś, kto pije praktycznie non stop, wiecznie jest najebany, przewala większość swoich pieniędzy na wódkę a po schlaniu się rozbiera się do naga po czym tańczy przed naszym telewizorem na którym najpewniej leci jakaś gorąca scenka z pięćdziesięciu twarzy greya?! Taką osobą jest właśnie Akira...
I dlatego też często kończyła na korytarzu dopóki nie wytrzeźwieje. I gdyby nie jej krzyki i dobijanie się do naszych drzwi to ten czas gdy była za drzwiami był bardzo przyjemny.
Przez to wszystko chyba oboje nie wiedzieliśmy czym jest nasza relacja. Bo chociaż codziennie spałem z innymi facetami za pieniądze to zawsze po powrocie ruchałem się jeszcze z Ishido. Jednak nie za pieniądze. Ani nie za możliwość mieszkania z nim. Po prostu przy nim przestałem mieć potrzebę seksu dla korzyści. Już sam seks z nim był dla mnie wystarczającą korzyścią. Uwielbiałem być przy nim, wtulać się w jego tors, całować się z nim, ogólnie każdy kontakt cielesny z Shuujim był dla mnie niczym dotyk boga.
Do dziś pamiętam ten dzień gdy wróciłem do domu o czwartej nad ranem od klienta. I tak jak naprawdę lubię bdsm czy gangbang, tak wtedy jakby to ładnie ująć kurewsko przesadzili. "Bo przyszli koledzy i też chcą wsadzić w ciebie chuja". A po fakcie tylko rzucił we mnie ubraniami i kazał wynosić się z domu. A chyba nie muszę wspominać, że cały lepiłem się od spermy...
Po przekroczeniu progu domu padłem na kolana i praktycznie przestałem kontaktować. Gouenji mnie usłyszał więc przyszedł zobaczyć co się stało i widząc mój pusty, kompletnie zmęczony, wykorzystany wyraz twarzy uklęknął przy mnie i mnie przytulił. Przez to tylko momentalnie ryknąłem płaczem. Zawsze jak płaczę przypomina mi się cała przeszłość i wszyscy ludzie którzy mnie źle potraktowali. Od ojczyma po wszystkich klientów. Więc jak tylko choć trochę się uspokoję to znowu zaczynam płakać.
Widząc, że nie jestem w stanie się ruszyć pomógł mi się umyć i dojść do sypialni. Nawet nie narzekał na to, że do rana się darłem w niebogłosy. Nie przestawał mnie przytulać i pozwalał wydusić wszystkie emocje które ciągle w sobie dusiłem.
- Już nigdy nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził - Powiedział w końcu po długich godzinach mojego płaczu kiedy już praktycznie zasypiałem. A może raczej spałem i mi się to przyśniło?
Jeszcze przed tą sytuacją Akira w końcu znalazła sobie mieszkanie więc się od nas wyniosła. Tak więc wróciły nasze cotygodniowe popijawy. I na którejś z nich padły takie słowa:
- Noija niwiem szo mam rbić...
- Słchaj ty, ja mam dbry pmysł! - Stwierdziła Akira na słowa Ishido. - Założmy klub żee sztriptizem. I słchaj ja złożę taki z ładnymi dzwczynkami, a ty z chłopcami. I ten, kto jko prwszy zarobi na tym... - Zastanowiła się chwilę. - mlion! Kto prszy zarobi mlion na klubie ten... Ten da drugiemu dupy!
- Ty mślisz, że ja na medcynę przedłem żby klub gogo otwierć? - Spytał opierając głowę na pustej butelce po whisky.
- Tak. - Stwierdziła na poważnie
- Umowa stoi. - Uścisnęli sobie rękę.
Gouenji miał taką przypadłość, że po alkoholu zapominał o wszystkim. Tak też tej rozmowy za chiny nie pamiętał. Jednak tydzień później Akira zadzwoniła do niego by pochwalić się, że już znalazła lokal w centrum miasta i rezygnuje ze stażu, by zatrudnić się w mcdonaldzie i na niego uzbierać.
Był strasznie na mnie wkurwiony, że mu nie powiedziałem o tym zakładzie chociaż dobrze pamiętałem tę rozmowę. Bo chociaż zasypiałem w pozycji rozgwiazdy wśród butelek to bardzo dobrze wszystko słyszałem.
Licznik słów: 3331
Data napisania:
I tak właśnie powstała Meteora... Spodziewaliście się? XD To tyle. Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro