Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27. "Rezydencja"

Zaraz po podniesieniu mnie z kanapy puścił moją rękę i prowadził po domu opowiadając o każdym pomieszczeniu. Widocznie ma jakąś pasję do dekorowania wnętrz, ponieważ bardzo intensywnie opowiadał jak wyglądało urządzanie każdego z pokoi. Łazienka, jedna, druga, stół z bilardem, sypialnia gościnna, domowa siłownia, kolejna łazienka, taras, biuro, aż w końcu docieramy do ostatnich drzwi na piętrze.

- Tu jest moja sypialnia. - Westchnął odkluczając drzwi. Przełknęłam ślinę. Nie wiedziałam, czy powinnam tam wchodzić, ponieważ zawsze sypialnia wydawała mi się najbardziej intymnym pomieszczeniem. Jednak z racji, że sam zapraszał starałam się nie mieć oporów. - Jeśli chcesz możesz przejrzeć tylko z zewnątrz. Albo mogę dać ci klucz, a sam zostanę na zewnątrz. - Posłałam mu pytające spojrzenie. - Jeśli się boisz. - Wyjaśnił. Skinęłam delikatnie głową. W końcu otworzył przede mną drzwi samemu stojąc na zewnątrz jedynie doglądając moich poczynań.

Pokój był w większości wykończony kolorem bordowym. Krwisto-czerwona pościel i baldachim nad łóżkiem, czy zasłony. Oprócz tego widać było mnóstwo czerni. Czarne meble i panele na podłodze idealnie wieńczyły postać Ishido. Moją uwagę przykuła rura stojąca naprzeciw łóżka. Czego mogłam się spodziewać wiedząc, że mieszka tu Afuro? W pokoju znajdowały się kolejne drzwi.

- Tam jest garderoba. Możesz wejść. - Westchnął widząc, jak się im przyglądam. Dostając pozwolenie nie mogłam powstrzymać ciekawości, jaka we mnie narastała. Odważnie chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi.

Za nimi znajdowało się dosłownie to samo, co widziałam niejednokrotnie w amerykańskich filmach. Wielkie pomieszczenie wypełnione pułkami i wieszakami. Wszędzie drogie marki o których nawet nie słyszałam. Dobrze widać było, które ubrania są Ishido, a które Afuro. Jednak oboje oprócz ekstrawaganckich szpilek i futerek, czy drogich garniturów mieli oddzielny wieszak na zwykłe ubrania. Po tym, jak codziennie widzę Terumiego praktycznie bez ubrań nie wyobrażam go sobie w zwykłej bluzie, spodniach i butach sportowych.

Po niedługiej chwili wyszłam z pokoju. Ishido ciągle nie ruszał się z miejsca stojąc w drzwiach i doglądając moich poczynań. Jednak moją uwagę znów zwróciło coś innego. Na łóżku znajdowało się coś szarego... Jakieś niesprzątnięte ubrania?

Podeszłam do dziwnego obiektu w końcu zauważając, że jest to śpiący kot. Mój umysł kociary momentalnie się uaktywnił, jednak starałam się nie piszczeć i nie katować śpiącego zwierzątka moją miłością.

- Masz kota? - Spytałam zdziwiona. Pytanie retoryczne, jednak zdawało się być kompletnie na miejscu.

- Tak. - Potwierdził w końcu wchodząc do pokoju. - Dokładniej dwa, drugi gdzieś pewnie się szwenda. Mają na imię Hera i Koka, obydwa sfinksy. - Wyjaśnił drapiąc zwierzę za uchem. Zamruczał uroczo, po czym się przeciągnął.

- Też mam kota. - Westchnęłam. Wyciągnęłam rękę chcąc podrapać kotka za uchem, jednak w ostatniej chwili ją cofnęłam wiedząc, jakie sfinksy potrafią być kapryśne. Chciałam powiedzieć o moim kocie coś więcej, jednak nagle zdałam sobie sprawę, jak dawno się z nią nie bawiłam, ani nic. Zdecydowanie muszę spędzić z Kitsune i z naszym "synem" więcej czasu. - Ma na imię Hato. - Uśmiechnęłam się. Kot na łóżku w końcu się obudził i stając na czterech łapach zrobił koci grzbiet.

- Uroczo. - Uśmiechnął się. Nagle wstał z łóżka i podał mi rękę. - Chodź, jeszcze mamy trochę do zwiedzenia. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

"Jak podoba ci się nowa historia, którą razem piszemy?"

Nagle przypomniały mi się te słowa, które wywoływały na moim ciele największe ciarki. Ishido widocznie zauważył moje zawahanie i ledwo zauważalny strach w oczach. Po chwili jednak udało mi się otrząsnął i z pomocą jego ręki wyszłam z pomieszczenia.

Szliśmy dalej, a on wciąż mówił o kolejnych pokojach. Choć wciąż słowa, jakich używał, gestykulacja i sposób, w jaki się wypowiadał wciągały, nie potrafiłam się na tym skupić. Z każdym krokiem czułam, jak swędzi mnie każde miejsce, które wtedy zranił. Brzuch, żebra, obojczyki, nogi. Zaczynałam się trząść a utrzymanie pionu stawało się coraz trudniejszym zadaniem.

Kłucie w sercu, jednak było najsilniejszym bólem. Dlaczego wtedy mnie zranił, a teraz zachowuje się, jakby nic nigdy się nie wydarzyło?

Czy tamten dzień mi się przyśnił?

Przejechałam palcami po łuku brwiowym. Blizna pod palcami wciąż była wyczuwalna, więc tamten dzień nie mógł być wytworem mojej wyobraźni.

Ból w klatce piersiowej ciągle się nasilał. Choć dobrze wiedziałam, że nic się nie dzieje. Że wmawiam sobie ten ból, którego tak naprawdę nie ma. Nie potrafiłam nie wpadać w panikę.

"Wiesz, że w liceum się w tobie podkochiwałem?"

Jeszcze przed chwilą mówił, jak wyraźną emocją do mnie pałał. Kłamał mówiąc o tym, że nie chciał być ze mną i chciał tylko, bym była szczęśliwa?

Wolał tak powiedzieć, bym się nie martwiła. Bym nie czuła wyrzutów sumienia.

Jednak wywoływał tylko coraz większy mętlik w mojej głowie.

Stawiając kolejny krok na schodach nie poczułam gruntu. Zachwiałam się i zdałam sobie sprawę, że spadam w dół.

- Uważaj. - W ostatniej chwili złapał mnie za rękę i postawił do pionu. Momentalnie pozwoliło mi to wyjść ze swojej głowy i wrócić na ziemię.

- Dziękuję. - Szepnęłam, gdy w końcu puścił moją dłoń. Przełknęłam ślinę i pokręciłam głową, gdy ten posłał mi serdeczny uśmiech. Sama nie wiem, co mam myśleć.

Zejście po kolejnych schodach nie sprawiło nam już żadnych problemów, więc wzięliśmy się za zwiedzanie dołu. Wszystko szło sprawnie, aż doszliśmy do dwóch zakluczonych pomieszczeń. Tych drzwi, które nie odstawały niczym od innych w tym domu, oraz tych żelaznych, za którymi znajdowało się najbardziej przerażające pomieszczenie w tym domu.

- Chcesz wejść? - Zapytał wyciągając klucze z kieszeni.

Nie chcę.

Boję się.

- Mogę zostać na zewnątrz, jeśli chcesz. - Ta sama propozycja, co w sypialni.

Kompletnie nie miałam ochoty wchodzić do środka. Wiedziałam, jak okropnie się poczuję znów stojąc w tamtym miejscu.

- Dlaczego chcesz mnie tam wpuścić? - Podniosłam w końcu wzrok z podłogi. Jednak przez grzywkę najpewniej nie widział za wiele mojej twarzy. Na jego twarz po raz kolejny tego wieczoru wpłynął delikatny uśmiech.

- A dlaczego miałbym nie chcieć? - Te słowa zabrzmiały kompletnie inaczej, niż pewnie tego chciał. Zadrżałam. - Ufam ci. - Wzięłam głęboki wdech. Oboje dobrze wiemy, co tam się stało i oboje tak cholernie próbujemy ukryć ten fakt.

Dlaczego?

- Chcę wejść. - Chcę wiedzieć więcej. Dla rebelii. Dla wolności. Dla Kitsune.

Skinął głową, po czym wsunął klucz do zamka. Drzwi zaskrzypiały i otworzyły się. Ishido szedł pierwszy, dzięki czemu nie ryzykowałam faktem, że zepchnie mnie w dół po schodach. Stawiane przez nas kroki na kolejnych stopniach roznosiły się głośnym echem pomiędzy betonowymi ścianami.

Po przejściu przez drzwi moje zmysły momentalnie się wyostrzyły. Wyraźnie słyszałam kroki swoje, jak i Shuujiego. Jego, jak i swój oddech. Dźwięk kluczy, oraz dźwięki żarówki, która zaraz miała się wypalić. Widziałam migające światło, nasze cienie, swoje trzęsące się dłonie. Czułam zapach stęchlizny, piwnicy, perfum długowłosego, których zapach wyraźnie się za nim unosił. Czułam pod palcami fakturę betonowej ściany. Każde wgłębienie i wypukłość.

W końcu zeszliśmy na dół. Raz jeszcze zaciągnęłam się zapachem piwnicy. Nie czułam nic niepokojącego. Rozejrzałam się wyraźniej. Białe, z delikatną nutą szarości ściany. Wsłuchałam się w ciszę, która aktualnie nastała. Żadnego dźwięku metalu. Żadnych śladów krwi. Żadnego zapachu rozkładających się ciał.

Naprawdę wmówiłam sobie to wszystko?

Na śroku pokoju stała ściana. W niej zaś wbite było żelazne kółko.

Idealne, by doczepić do niego kajdanki...

Przypomniałam sobie, jak byłam przykuta do tej ściany. Najpewniej nie tylko ja. W tym miejscu zginęła Ryoko. W tym miejscu zginęło mnóstwo osób. W tym miejscu mnóstwo osób odeszło od człowieczeństwa.

A najbardziej sprawca tego wszystkiego.

- Dlaczego... - Szepnęłam. Te słowa nie miały wypłynąć z moich ust. Przejechałam palcami po metalu. Tak cholernie zimny... Ishido widocznie usłyszał mój cichy głos i zainteresowany podszedł bliżej. - Dlaczego to wszystko robisz... - Mój głos zaczął być wyraźniejszy. Łamał się bardzo wyraźnie. Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

Nagle przyłożył mi nóż do gardła.

- To idziesz? - Odwrócił się w moim kierunku stojąc w otwartych drzwiach. Ocknęłam się. Od kilkudziesięciu sekund stałam wpatrując się w podłogę i myśląc, co może wydarzyć się na dole.

To jest zły scenariusz. Był zbyt prawdopodobny. Nie mogę do niego dopuścić.

- Tak, idę. - Zmusiłam się do delikatnego uniesienia kącików ust. Schodząc po schodach robiłam wszystko, by nie być w swojej głowie. To nie był dobry moment na rozpoczynanie rozmowy, dlatego też skupiałam wszystkie zmysły na otaczającej mnie rzeczywistości, aby nie wypaść z równowagi. Pokonując ostatni stopień rozejrzałam się po pokoju. Czysto. Ściana po środku. Miejsce, do którego można przypiąć kajdanki. - Skąd pomysł na robienie kar w piwnicy? - Skupiłam wszystkie swoje emocje, aby mój głos się nie załamywał. Ishido widocznie zaskoczony rozchylił delikatnie wargi, po czym uśmiechnął się zadowolony z tego pytania.

- Gdyby nie istniało coś, co wyraźnie będzie was powstrzymywać przed nieposłuszeństwem, ciężko byłoby utrzymać was w ryzach. - Schował ręce do kieszeni.

- Ach tak... - Brzydziłam się, słysząc te słowa z jego ust. Jak okropnie kłamał. - Nie czujesz przyjemności zadając innym ból? - Oboje dobrze znamy odpowiedź na to pytanie. Zapytam więc teraz: skłamiesz, czy jednak naprawdę mi ufasz?

- Czuję... - Otworzyłam szerzej oczy słysząc, jak przyznał się do prawdy. Czy naprawdę tak łatwo jedynie powstrzymując swoje emocje udaje mi się wyciągnąć z niego takie rzeczy? - Nie lubię tracić kontroli nad sytuacją. To głupie, ale gdy wiem, że żyjecie w strachu przede mną, wiem, że nie odważycie się mi sprzeciwić. - Stanął obok i przejechał ręką po metalowym uchwycie.

- Wiesz, że i tak zawsze znajdą się nieustraszeni, którzy odważą się tobie sprzeciwić? - Podniosłam swój wzrok wpatrując się w jego oczy. Czując, jak moje ręce zaczynają się trząść zaplotłam je za plecami w koszyczek.

- Cóż, nigdy nic nie jest idealne. - Wzruszył ramionami również patrząc mi w oczy. - Ale na szczęście już niedługo dowiem się, kto ma czelność niszczyć moje plany... - Słysząc te słowa nie udało mi się w pełni ukryć mojego zaskoczenia. Zdecydowanie zauważył, że wycofałam się o jeden krok do tyłu.

- To dobrze. - Uśmiechnęłam się sztucznie. Za plecami bawiłam się dłońmi co i raz wbijając paznokcie w skórę, aby powstrzymywać zbędne reakcje.

Będzie wiedział? Dzięki komu? To właśnie dlatego przyjął Yui? Teraz wszystko się wyjaśnia.

Przełknęłam ślinę. Yui z każdym dniem wydaje się coraz gorszą przeszkodą na mojej drodze. Zdecydowanie muszę się jej pozbyć. Tylko jak? Teraz już nie uda mi się tak łatwo...

- Chodźmy już, nie lubię siedzieć tutaj za długo. - Przyznał kierując się na schody. - Chcesz zobaczyć co jest w ostatnim pokoju? - Zapytał nagle.

- O niczym bardziej nie marzę. - Westchnęłam.

Stawiając kolejne kroki ku górze czułam, jakbym wychodziła z piekła. Bo właśnie tym była dla mnie i dla wszystkich innych pracowników piwnica. Cały ciężar na sercu i gula w gardle ustępowały, oddech się normował, a ręce przestawały trząść. Wychodząc w piwnicy znów przestawałam widzieć jego jako Ishido i znów stawał się dla mnie Gouenjim.

Jego osoba wywoływała we mnie skrajne emocje. Współczułam mu przez miłość, jaką do mnie czuł. Nienawidziłam go za to, co zrobił mi i innym. Kochałam go za to, co zrobił dla mnie w przeszłości. Bałam się go wiedząc, do czego jest zdolny.

Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce i zawiadomić o wszystkim rebelię. Powiedzieć, by uważali na Yui i razem myśleć, jak się jej pozbyć.

Jednak dlaczego spiskuje z Ishido?

Tę myśl przerwał mi dźwięk skrzypiących drzwi ostatniego nie znanego mi pomieszczenia.

- Jeśli piwnica wydaje ci się dziwna, to przez ten pokój przestaniesz na mnie patrzeć tak, jak dotychczas. - Stwierdził spoglądając to na mnie, to na otwierające się drzwi. Wszedł pierwszy, a ja za nim.

- Ja pierdole... - Westchnęłam, na co ten prychnął śmiechem. - Czy ty nadal oglądasz beznadziejne romanse, a twoim ulubionym jest pięćdziesiąt twarzy greya? - Spytałam rozglądając się po pokoju.

- Dokładnie. - Pstryknął palcami.

Powiedzieć, że to miejsce przypominało czerwony pokój ze wspomnianej książki to mało powiedziane. Pomieszczenie było wręcz idealnie odwzorowane z najmniejszymi detalami. Komody z szafkami i szufladami, stojaki z pejczami i kajdanami, stelaż, na którym można przypiąć uległego, oraz oczywiście krwisto-czerwone łóżko pośrodku.

Niczym Anastazja w filmie przechadzałam się między kolejnymi detalami pokoju. Dotykałam wiszących rzeczy i zaglądałam do środka szuflad. ishido tylko śledził mnie wzrokiem. Wyciągając rękę w kierunku wiszącego pejcza zdałam sobie sprawę...

- Komu to robisz? - Zapytałam. Ten spojrzał w moim kierunku jakby chciał powiedzieć "domyśl się". - Co cię do cholery łączy z Afuro? - Syknęłam już zirytowana. Wszystko wskazuje na to, że są razem. Ale powodów, które wyjaśniały taki stan rzeczy było tyle, co kot napłakał.

- Miłość... - Westchnął. - Miłość do seksu. - Dodał po chwili. W ogóle nie satysfakcjonująca odpowiedź. Warknęłam pod nosem przenosząc swoją uwagę na inny stojak.

- Jeszcze mi powiedz, że podpisaliście taki sam świstek jak w tym durnym filmie. - Zironizowałam.

- Wiesz... - Zaszedł mnie nagle od tyłu i złapał za ramiona. Zadrżałam czując ciepło jego rąk. - Ty też podpisałaś ze mną pewien świstek. - Szepnął mi do ucha. Ugryzłam się w język chcąc mu nawrzucać. Przewróciłam więc tylko oczami i dalej przyglądałam się różnym przedmiotom w pomieszczeniu.

- Więc po tylu latach jednak jesteś gejem. - Zaśmiałam się, na co ten również przewrócił oczami. - Czemu akurat Afuro? Przecież w liceum się nienawidziliście. - Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.

- Kto się czubi ten się lubi. - Wzruszył ramionami. - Terumi jest wyjątkowy. To wszystko. - Jego odpowiedzi kompletnie nie zaspokajały mojej ciekawości. Nie chciałam jednak drążyć dalej, bo wiedziałam czym się to może skończyć.

Tym sposobem udało nam się odwiedzić każde pomieszczenie w tym wielkim domu. Nie spotkaliśmy jednak Afuro. Czyżby wyszedł? Cholera wie...

W końcu Ishido odprowadził mnie do wyjścia, gdzie dość szybko zarzuciłam na siebie kurtkę. Ten ciągle wpatrywał się we mnie, jakby chciał mi wywiercić dziurę w brzuchu, więc w końcu posłałam mu pytające spojrzenie.

- Miło było z tobą porozmawiać. - Uśmiechnął się. - Wpadnij jeszcze. - Poczułam delikatne ciepło na policzkach. Wystarczająco szybko owinęłam się szalikiem i zakryłam rumieńce, przez co nie miał prawa ich zauważyć.

- Postaram się. - Odwzajemniłam uśmiech.

Pożegnaliśmy się dokładnie tak, jak zrobilibyśmy to dziesięć lat temu. Po prostu się przytuliliśmy, a potem wyszłam. Przez drzwi, przez furtkę. Weszłam do samochodu. Zajęło mi chwilę dojście do siebie po wszystkich emocjach, których przed chwilą doznałam. Zdecydowanie muszę wszystko dokładnie przemyśleć.

Nie chciałam wierzyć w nic, co dziś powiedział. Mógł powiedzieć, że mnie kocha, aby wzbudzić we mnie współczucie i abym znów zobaczyła w nim człowieka. Mógł powiedzieć, że mi ufa, abym ja zaufała jemu. Mógł powiedzieć, że niedługo dowie się kto jest w rebelii aby zobaczyć moją reakcję i naprawdę dowiedzieć się, czy mam coś wspólnego z rebelią.

Może niepotrzebnie zaczynałam temat rebelii?

Może w ogóle niepotrzebnie przyjeżdżałam i żądałam informacji?

Odetchnęłam przeciągle opierają głowę na kierownicy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że od dłuższej chwili stoję przed jego domem, a on pewnie patrzy przez okno czekając, aż odjadę. Szybko więc włożyłam klucze do stacyjki i odjechałam.

Całą drogę dalej spędziłam na rozmyślaniu nad tym, co i dlaczego mi powiedział. W końcu jednak udało mi się dojść do jednego wniosku:

Najpierw muszę pozbyć się Yui. Stała się zbyt dużą przeszkodą i kompletnie nie wiem, kiedy zachce ujawnić swoje złe zamiary. Dopiero potem będę miała czas na zajmowanie się moją relacją z Ishido.

"Wpadnij jeszcze"

Wpadnę. Nie raz.

Jak wiele siebie powinnam ci oddać, abyś na moje życzenie wymazał Yui z Meteory?

Licznik słów: 2444

Data napisania: 26.09.2021/03.10.2021

XDDDD Ten rozdział jest IDEALNY. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro