Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. "Zastępca"

Spoglądając w dół zauważyłam masę siniaków na nogach i żebrach. Nie chciałam jeszcze się tym martwić, więc tylko westchnęłam i starałam się dalej czerpać radość z chwilowego spokoju i ciepłej wody. Ishido nie ma w domu... Jestem ciekawa, czy wie o tym, że Afuro wyciągnął mnie z piwnicy i w zasadzie pomaga mi w ucieczce. Domyślam się, że tak, w końcu cały system działania obróżek jest tak zaawansowany, że gdyby o tym nie wiedział Terumi mógłby oberwać prądem po wejściu do piwnicy. A później obudziłby się skuty tuż koło mnie.

Wyszłam w końcu z kabiny. Miałam dosłownie sekundowy zawał, że zapomniał dać mi ręcznika, jednak na szczęście znalazł się pod ubraniami na zmianę.

Na ścianie łazienki znajdowało się wielkie lustro, więc mogłam dokładnie przyjrzeć się wszystkim siniakom i ranom na ciele. Przeklęłam w myślach widząc wielką, fioletową plamę pod moim prawym okiem. Oprócz tego większość śladów znajdowała się na nogach, żebrach i plecach, więc nie są to okolice aż tak trudne do ukrycia. Czy to mnie zmotywuje, by w końcu powiedzieć Kitsune prawdę o tym, jak bardzo hazard zjebał mi życie? Wątpię... Raczej zrobię wszystko, żeby nie dowiedziała się prawdy.

Ubrałam się w końcu w naszykowany, czarny dres. Miałam spore opory przed tym, jednak wizja zakładania tych przepoconych i brudnych ubrań była na tyle mało kusząca, że przyjęłam chwilowy prezent od Terumiego.

Cały czas musiałam podpierać się ręką za ścianę, umywalkę, czy cokolwiek, co znalazło się stabilnego pod moją ręką. Oberwałam naprawdę mocno w piszczel u prawej nogi, przez co każdy krok sprawiał ogromny ból.

- Jakie życzenia teraz? - Zaskoczył mnie blondyn po wyjściu z łazienki. Aż momentalnie podskoczyłam ze strachu, na co ten zaśmiał się ironicznie.

- Nie strasz... - Westchnęłam znowu czując, jak lecę na spotkanie z podłogą, jednak ten w ostatniej chwili zdążył mnie złapać. Choć jego zachowanie było naprawdę miłe to miejsce, w jakim się znajdowaliśmy nie pozwalało mi wyłączyć wyostrzonej czujności.

- Chodź zjeść, to szybciej odzyskasz siły. - Westchnęłam cicho na te słowa i pozwoliłam znów poprowadzić się za rękę do kuchni. To pomieszczenie było najpewniej w samym środku rezydencji, bo właśnie z niego wychodziły dwa korytarze do dalszych części domu, a zaraz obok były schody i drzwi główne. Przez to najpewniej tutaj była największa szansa na spotkanie innej żywej duszy, jednak ciągle dookoła panowała ta sama cisza, co wszędzie. Nie słychać było żadnych kroków, rozmów, telewizora, czy muzyki. Mając świadomość jak wielki jest to budynek ta cisza była wręcz przytłaczająca.

- Mieszkasz tutaj? - Spytałam, gdy odstawił mnie do stolika, a sam poszedł nałożyć mi jedzenie. Zdawał się orientować w tym miejscu, jak we własnym domu, a ja, choć jestem tu drugi raz nadal nie pamiętam którędy do biura Shuujiego.

- Odpiąłem ci obrożę, ale wciąż na część słów musisz uważać. - Westchnął kładąc przede mną talerz. - I tak i nie. - Odpowiedział na moje pytanie. - Teoretycznie tak, bo tutaj zawsze wracam po pracy i to tutaj spędzam najwięcej czasu, ale praktycznie nie jestem do tego miejsca przywiązany i w każdej chwili mogę się wyprowadzić. - Dodał po chwili. W zasadzie każdy może to powiedzieć o swoim domu, prócz dzieciaków oczywiście, więc nie wiem dlaczego tak bardzo to podkreśla. - Nie jest zatrute, śmiało. - Zaśmiał się widząc, jak w każdy możliwy sposób upewniam się, czy z makaronem, który mi podał jest wszystko w porządku, nim włożę go do ust. Po jego słowach jednak w końcu westchnęłam i spróbowałam, a jak się okazało, było przepyszne. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo byłam głodna. - Teraz ja się o coś spytam. - Zaczął ponownie przerywając przytłaczającą ciszę. - Jak samopoczucie? - Pytanie niby przyziemne, jednak patrząc na moją aktualną sytuację dość głupie.

- Serio pytasz? - Spytałam niedowierzając. - No beznadziejnie... - Westchnęłam grzebiąc pałeczkami w talerzu. - Ciągle mnie dobija, że on jest... No, że... - Nie wiedziałam, jak mogę ubrać to w słowa, by nie oberwać. Nie zdziwię się, jeśli Ishido zdążył wszczepić mi jakiś chip, który nawet bez obroży będzie mnie łapał za słowa. - Że znamy się... Nieco dłużej... - Powiedziałam w końcu.

- Nie mów, że...! - Wstał gwałtownie opierając dłonie na stole. Jednak widząc zdziwienie, które momentalnie wymalowało się na mojej twarzy od razu opanował swoje emocje i ponownie usiadł odchrząkując. - Więc... Widzę, że Ryoko będzie miała swojego zastępcę. - Zaśmiał się ironicznie. Posłałam mu pytający wzrok nie wiedząc, jak mam to rozumieć.

- To miał być komplement? - Spytałam, na co ten pokręcił głową dając znak, że coś w ten deseń. Wzruszyłam więc ramionami i wróciłam do jedzenia.

W sumie fakt. Tylko on, Ryoko i Akira wiedzą, że Ishido tak naprawdę ma na imię Gouenji. A od teraz do tego składu dołączam się również ja. Jednak znowu porównania tego chłopaka, który w liceum był zawsze obok z tym tyranem, który tak skrzywdził mnie dzisiejszej nocy zaczęły pojawiać się w mojej głowie. Tym razem jednak nie mogłam nad nimi tak łatwo zapanować, przez co do moich oczu zaczęły się cisnąć łzy.

"Jak podoba ci się nowa historia, którą razem piszemy?"

Te słowa ciągle odbijały się w mojej głowie. Rozumiałabym twoje zachowanie, gdybyś zapomniał o tym wszystkim, co razem przeszliśmy, ale tymi słowami udowodniłeś, że ciągle o wszystkim pamiętasz. Dlatego tym bardziej nie rozumiem, dlaczego stałeś się tym pierdolonym Ishido i tak łatwo przychodzi ci podnoszenie na mnie ręki.

Nie zauważyłam nawet, kiedy przestałam wstrzymywać kolejne słone krople, zbierające się w moich oczach i pozwoliłam im swobodnie spłynąć po moich policzkach. Nie zauważyłam też, jak pałeczki wypadły mi nagle z ręki uderzając z cichym łoskotem o podłogę.

Zauważyłam jednak, gdy poczułam ciepłe ramię, które mnie objęło. Jak to się stało, że nie było to twoje ramię, Gouenji, tylko ramię tego Afuro, którego razem nienawidziliśmy?

- Już dobrze. - Westchnął gładząc mnie ręką po włosach. Widząc, że pozwala mi się wypłakać w jego pierś już kompletnie przestałam się wstrzymywać i dałam łzom swobodnie spływać. Zacisnęłam ręce na jego koszuli, na co ten uśmiechnął się ciepło.

Przez głowę przepływały mi wszystkie te najlepsze momenty, które przeżyłam z Gouenjim w liceum, jednak teraz przeplatały się z tym, co wydarzyło się dzisiejszej nocy. I przez to jeszcze bardziej nie mogłam powstrzymać się od płaczu, choć już zaczynały mnie boleć oczy od potoku łez, jaki z nich wypłynął.

Początkowo, gdy Afuro mnie przytulił momentalnie miałam ochotę go odepchnąć i uciec gdzieś daleko poza tą wzruszającą scenę. Jednak, gdy przypomniałam sobie, że teraz to on stał się tą osobą, która zawsze jest obok i do której zawsze mogę się zwrócić... Wtuliłam się jeszcze bardziej.

Jednak role się zmieniają.

***

- Więc jakie masz teraz plany? - Spytał Afuro. Zdążyłam się uspokoić, więc przenieśliśmy się na balkon znajdujący się na pierwszym piętrze, gdzie ten palił spokojnie papierosa. Było już dość chłodno, zważywszy na mrok panujący za oknem i porę roku, jaką aktualnie mamy. Spojrzałam w jego kierunku pytająco nie bardzo rozumiejąc co ma na myśli. On jednak wzrok wlepiał w pustą ulicę znajdującą się przed domem.

- Co masz na myśli? - Spytałam w końcu. W końcu obdarzył moją osobę swoim spojrzeniem wydmuchując dym.

- Jakie masz plany w związku z tym, że... Twoje podejście do Meteory na pewno teraz znacznie się zmieniło. - Wytłumaczył przerywając na moment, by wziąć bucha. - Masz zamiar dalej być spokojnym pracownikiem i nie sprawiać problemów, czy może jednak będę częściej widywał cię na dole? - Posłał mi sugestywne spojrzenie. Prychnęłam śmiechem na myśl o tym, że miałabym częściej przechodzić przez to, co działo się dzisiejszej nocy.

- Ech... - Westchnęłam przeciągle zbierając myśli. - Naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. W zasadzie jak wiele mogę ci powiedzieć? - Spytałam spoglądając na jego obrożę. Nie mógł jej zdjąć, więc teoretycznie był ciągle pod ścisłą kontrolą Ishido. Założę się również, że jego system nie jest tak łatwy do przechytrzenia jak nasz i nie wystarczy tylko nakleić taśmę w odpowiednim miejscu.

- Wszystko. Eve i Ringo o tym nie wiedzą, jednak obroże działają również ze względu na miejsce przebywania. - Zdziwiłam się. Faktycznie, nie posiadałam wspomnienia posiadania takiej informacji, a raczej nie jest to coś trudnego do rozgryzienia. - Badałem to ostatnio i najpewniej Ishido musiał zmienić to niedawno. Ryoko już kiedyś myślała o tym, jednak nawet najlżejsze słowa były karane tak samo, jak w klubie. Teraz jednak to wszystko zależy od miejsca. - Muszę przyznać, że wielką przyjemnością było wlepianie swoich oczu w jego osobę w tym momencie. Bardzo podobał mi się sposób jego gestykulacji i to, jak się wypowiadał. Samo przebywanie w jego obecności było naprawdę przyjemne. - W Meteorze wszystkie słowa są karane tak, jak jest to opisane w słowniku. W większości klubów w Tokio najlżejsze słowa są niekarane, jednak siła rażenia średnich i najcięższych się nie zmienia. Jedynie najcięższe słowa są karane wszędzie. - Do najcięższych słów należały w większości słowa, których nawet większość z nas nie znało. Było to chociażby imię Ishido. - Więc dopóki nie nazwiesz Ishido jego imieniem, to tutaj nie oberwiesz.

- Okej, rozumiem już jak działają kary. Ale jak z podsłuchem? Przecież Ishido zawsze nas słyszy. - Lekko ściszyłam głos wypowiadając jego fałszywe imię. Na szczęście jednak nie poczułam żadnego bólu, więc odetchnęłam z ulgą.

- Podoba mi się to, jak czujna jesteś. - Prychnął śmiechem spoglądając na mnie kątem oka. Ciągle nie czułam się komfortowo w kontakcie wzrokowym z Afuro, więc szybko odwróciłam wzrok. - Ale serio myślisz, że on nie ma nic do roboty, tylko słuchać nasze nagrania dzień w dzień? Błagam... - Zgasił w końcu papierosa i sięgnął po szklankę z kolorowym drinkiem stojącym na stoliku. - Czasami przesłuchuje nasze nagrania, jednak nawet one mają swój termin ważności. Nie ukarze cię za coś, co zrobiłaś na przykład tydzień temu. Jednak kara ma za zadanie pokazać ci, że coś źle zrobiłaś.

- Tylko? - Dopytałam podpierając głowę na ręce i przypominając sobie radość w oczach Gouenjiego, gdy widział, jak cierpię przez niego.

- Oj nie tylko... - Zaśmiał się, po czym poprawił rozwiane przez wiatr włosy. - Ale wracając. Co teraz zamierzasz? - Dopytał. Ponownie westchnęłam spoglądając tam, gdzie sięgał również jego wzrok. Pusta droga, a zaraz za nią las z wielkimi drzewami, co tylko ukazywało nam dowód na to, że jesteśmy sami w tej wielkiej rezydencji.

- Chcę dokończyć to, co zaczęła Ryoko. - Kątem oka zobaczyłam, jak spogląda na mnie wyraźnie zaskoczonym wzrokiem. Zaraz potem jednak na jego twarz znów wpłynął ten sam uśmiech, którym mnie obdarowywał przez całą rozmowę. Ta sama reakcja co wtedy, gdy przyznałam się do tego, że znam imię Ishido. Czy w ten sposób pokazuje on swoje pozytywne zaskoczenie? Wziął kolejny łyk ze szklanki dając mi do zrozumienia, żebym mówiła dalej. - Zajebiście ciekawi mnie Meteora i Ishido. Chcę wiedzieć o tym miejscu i o nim jak najwięcej. Dowiedzieć się jak to wszystko działa i dlaczego. A w efekcie... Wygrać tą jebaną wojnę i pokazać mu jak bardzo zbłądził. - Afuro na ostatnie zdanie momentalnie wybuchł żałosnym śmiechem. Szczerze nie byłam w stanie stwierdzić, jakie emocje próbował tym sposobem mi przekazać. Miałam nadzieję, że po prostu cieszy się z mojego entuzjazmu, a nie go wyśmiewa mając świadomość, że wygranie tej "wojny" jest niemożliwe.

- Podoba mi się twój entuzjazm. - Jednak zgadłam. Uspokoił swój gromki śmiech, jednak ciągle momentami wyraźnie musiał się powstrzymywać przed ponownym rozbawieniem. - Ale jednak Ryoko miała delikatnie inne motywy. - Westchnął odwracając się w końcu w całości do mnie i nie uciekając wzrokiem w stronę pustej drogi.

- Jakie miała motywy? - Spytałam z nadzieją, że w końcu dowiem się o niej więcej.

- Przede wszystkim zależało jej na wolności nas wszystkich. - Zaczął. - Wiesz, była tutaj od samego początku, dlatego też nie miała jak ją interesować przeszłość Meteory. Miała ją całą w małym palcu i pamiętała dokładnie kto, za co, kiedy i jaką dostał karę. Nie znała Ishido w przeszłości, dlatego też nie miała powodu dla którego on miałby ją ciekawić. Chociaż...

***

Afuro pov.

Zawsze mnie denerwowały sobotnie tłumy w pokoju dla pracowników. Szczególnie jakieś pół godziny przed moim występem, gdy nikt nie chciał siedzieć w głównej sali w obawie przed krzykiem pokroju "Gdzie jest Afuro?!"... Ile razy już tak obrywali?

W tym wielkim tłumie dostrzegłem Ryoko, która siedząc na łóżku z wielkim uśmiechem wpatrywała się w ścianę przed sobą. Zdecydowanie jest z nią coś nie tak...

- Do czego się tak szczerzysz? - Spytałem patrząc na nią z góry. Ta tylko pokazała mi swoje nadgarstki i przedramiona na których widoczna była masa siniaków i cięć. Mogłem tylko z jednym połączyć taki widok... - Czemu cię to tak cieszy? - Zmartwiłem się lekko.

- Satysfakcjonuje mnie to. - Odparła tylko, po czym podciągnęła swoje kolana pod brodę. Pomijam fakt, że przez to każdy miał idealny widok na jej majtki, jednak na jej łydkach również widać było masę fioletowych plam i zadrapań. Jestem ciekaw co przeskrobała...

Pamiętam, jak Ryoko przyszła jako druga po mnie do Meteory i po pierwszych dniach współpracy zacząłem żałować, że się w to wszystko wpakowałem. Zdecydowanie nie wpasowywała się w obraz osoby normalnej i zdrowej umysłowo przez co bałem się, że wszyscy nowi rekruci tacy będą. Jednak z czasem dochodziłem do wniosku, że po prostu ona jest wyjątkowa.

- Mam złe wieści. - Wrzasnęła Eve wparowując nagle do pokoju.

No nie...

***

Kokoro pov.

- ...Chociaż nie, mogła mieć powody, dla których Ishido by ją ciekawił. - Parsknął nagle śmiechem i pomachał głową jakby właśnie sobie coś przypomniał. - Nie zmienia to jednak faktu, że możesz być jej godnym zastępcą. - Stwierdził wracając wzrokiem w moim kierunku. Zauważyłam, że naprawdę często porównywał mnie z Ryoko. Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle. Jednak da się przez to zauważyć, że musi naprawdę za nią tęsknić.

Licznik słów: 2271

Data napisania: 30.05.2021r/06.06.2021r

Teraz dopiero tak NAPRAWDĘ zaczyna się Meteora. Szczerze teraz widzę, jak szybko czas leci. Pisałam ten rozdział ledwo 5 miesięcy temu, a tak dobrze go pamiętam... A wam jak się podoba? To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro